„Przez dziecko w moim łóżku wiało chłodem. Dopiero weekend w spa bez córki, przywrócił żar do naszej sypialni”

para w hotelu ze spa fot. Adobe Stock, bernardbodo
„Nigdy nie byłam w tak luksusowym hotelu, więc wszystko mnie zachwycało: jacuzzi na tarasie, wielkie łóżko ze śnieżnobiałą pościelą, wspaniały wystrój wnętrza. Rzuciłam się na łoże z rzeźbionym wezgłowiem i zawołałam do Olka, który zniknął w łazience, żeby się pospieszył. Wyszedł z niej po kilku minutach, w samym ręczniku”.
/ 26.11.2022 20:30
para w hotelu ze spa fot. Adobe Stock, bernardbodo

Mamoooooo! – usłyszeliśmy z pokoju dziecięcego.

Cóż, Zuzia miała niezwykle czuły sen, wystarczyło nieraz, że pies przeszedł pod jej drzwiami i już się wybudzała. A ja strasznie się bałam, że moja pięcioletnia córka wyjdzie z pokoju, kiedy Olek i ja będziemy w trakcie pieszczot.

U niego też się nie dało spotykać, bo mieszkał z siostrą, szwagrem i ich dwójką dzieci. Kombinowaliśmy więc, jak mogliśmy, raz nawet oboje nałgaliśmy w pracy, żeby zwolnić się na kilka godzin, kiedy Zuzia była w przedszkolu. Oglądaliśmy też mieszkania na wynajem, żeby Olek mógł wreszcie wyprowadzić się od starszej siostry, ale w końcu uznaliśmy, że to bez sensu, skoro oszczędzamy pieniądze, żeby razem wziąć kredyt na mieszkanie.

Bo sprawy między nami były poważne – planowaliśmy kupić razem trzy pokoje z kuchnią, wziąć ślub i postarać się o kolejne dziecko. Tyle że póki co, nie mogliśmy nawet się dłużej pocałować, bo zaraz ktoś nam przeszkadzał.

Weekend w spa? No jasne!

Naszym największym sprzymierzeńcem była Adela, moja przyjaciółka, która nas ze sobą poznała i bardzo kibicowała naszemu związkowi. Kilka razy nawet zabrała gdzieś Zuzię, żebyśmy mogli pobyć chwilę sami, za co byłam jej wdzięczna. Kiedy zadzwoniła, odebrałam z uśmiechem.

– Co tam? – rzuciłam, przerywając na moment pracę.

– Słuchaj, chcecie jechać do hotelu ze spa w ten weekend? – zaproponowała bez wstępów. – Rzecz w tym, że mieliśmy rezerwację na naszą rocznicę, kilka miesięcy temu, ale był covid, wszystko zamknęli, i dali nam taki voucher do wykorzystania. Kompletnie o tym zapomnieliśmy, a ważność bonu wygasa w poniedziałek. No a wiesz, że jedziemy na wesele do siostry Bobka. No i jak nikt nie pojedzie w ten weekend, to cały pobyt przepadnie! To co? Chcecie jechać?

– Ale możemy jechać z dzieckiem? – upewniłam się.

– No właśnie! – Adela jakby coś sobie przypomniała. – Gadałam z Bobkiem, wiesz, że on nie cierpi wesel i najchętniej by został w domu, ale mówi, że możemy zabrać Zuzię, to przynajmniej będziemy mieć pretekst, żeby wyjść wcześniej. Będzie kupa dzieciaków z mojej rodziny, na pewno będzie miała się z kim bawić. A w niedzielę możemy jechać do minizoo, bo Bobek znalazł w okolicy. A wy będziecie mieli dwa dni dla siebie. To jak?

Wahałam się tylko przez kilka sekund. Adela była matką chrzestną Zuzi i mała uwielbiała ją i jej męża.

– Jedziemy! – zakrzyknęłam, aż koleżanka z biura spojrzała na mnie ze zdziwieniem.

Hotel był prześliczny, wszędzie dywany, kwiaty, czysty romantyzm! Ale dopiero kiedy weszliśmy do naszego apartamentu, aż jęknęłam z podziwu. Adela i Robert planowali niezłe obchodzenie rocznicy ślubu!

– Patrz, mamy taras! – wykrzyknęłam, wychodząc z wielkiej sypialni przez oszklone drzwi. – O, tu jest wanna…

To nie była wanna, tylko jacuzzi. Usytuowane tak, że siedząc w nim, można było podziwiać widok na las i księżyc wznoszący się nad nim.

Nigdy nie byłam w tak luksusowym hotelu, więc wszystko mnie zachwycało: jacuzzi na tarasie, wielkie łóżko ze śnieżnobiałą pościelą, wspaniały wystrój wnętrza. Rzuciłam się na łoże z rzeźbionym wezgłowiem i zawołałam do Olka, który zniknął w łazience, żeby się pospieszył. Wyszedł z niej po kilku minutach, w samym ręczniku, parskając jak zawsze, bo był fanem lodowatych pryszniców.

Nigdy nie przeżyłam czegoś takiego!

– O, nie! – westchnęłam, bo chociaż miałam na niego ogromny apetyt, to dotyk jego zimnej skóry działał na moje libido mocno hamująco. – Najpierw się rozgrzej! A potem rozgrzejesz mnie…

– Ja nie chcę czekać – wymruczał, zrzucił ręcznik i pokazał mi się w całej okazałości. Potem dotknął mojej łydki…

– Nie! – odruchowo podkuliłam nogę. – Jesteś lodowaty! Ale czekaj…

Niewiele myśląc, wyskoczyłam z wielkiego łoża i wyszłam na drewniany taras. Obsługa hotelu się spisała – woda w jacuzzi była już ciepła, a kiedy włączyłam bąbelki, zaczęła się jeszcze podgrzewać.

– Chodź! – zawołałam, rozpinając biustonosz i zsuwając majtki.

Olek to typ sportowca, w zimie morsuje, latem biega maratony. Gorące kąpiele uważa za rozleniwiające i dobre dla słabeuszy, ale tym razem nie oponował. Patrzyłam, jak wchodzi do wielkiej wanny i siada naprzeciwko mnie. Moim pomysłem początkowo było po prostu rozgrzanie go, żeby dotyk jego skóry był przyjemniejszy, ale nagle moja wyobraźnia nieco przyspieszyła.

Wyciągnęłam przed siebie nogę i dotknęłam jego uda. Spojrzał na mnie, nie zmieniając pozycji. Mogłam więc podziwiać jego pięknie wyrzeźbioną klatkę piersiową nad powierzchnią wody i jednocześnie przesuwać stopą coraz dalej i dalej, czując, jak wibrujące bąbelki łaskoczą mnie po całym ciele. Nie wypowiedzieliśmy ani słowa, tylko patrzyliśmy na siebie intensywnie, kiedy moja stopa błądziła po rejonach, które przestały mieć już cokolwiek wspólnego z nogami. Nagle Olek pochylił się do przodu, a potem… zanurkował.

Przez moment nie wiedziałam, po co to zrobił, ale kiedy poczułam jego usta, moje własne otworzyły się do wielkiego „Oooo!”. Nigdy nie przeżyłam czegoś takiego! Olek zanurzył się pod powierzchnię wody, rozchylił moje uda i zaczął mnie całować… tam. Jak wspomniałam, mój luby to sportowiec, ma nieźle rozwinięte płuca i wytrzymał pod wodą imponująco długo, że tak powiem. Kiedy się wynurzył, pocałował mnie ponownie, tym razem w usta, a jego ciało naparło na mnie w obezwładniająco przyjemny sposób. Teraz ja przejęłam inicjatywę. Lekko go odepchnęłam w stronę brzegu jacuzzi, a potem podpłynęłam, żeby objąć go nogami.

Odchylił głowę i pocałowałam go, głęboko i namiętnie. Nasze ciała były gorące, minigejzery wody działały pobudzająco na skórę, egzotyka całej sytuacji dodatkowo działała na zmysły. W wodzie czułam się lekka i mogłam przyjąć pozycje normalnie nieosiągalne. Olek wszedł we mnie najpierw klasycznie, gdy siedziałam mu na kolanach, ale potem wypróbowaliśmy kilka innych figur, przez cały czas nie wynurzając się z cudownie gorącej wody…

Orgazm przeżyłam, klęcząc na siedzisku jacuzzi i patrząc na księżyc unoszący się nad ciemnym lasem.

Potrzebujemy trochę czasu tylko dla siebie

Olek był za mną, jego dłonie na moich piersiach, a usta na mojej szyi. Jęknęłam głośno, kiedy nadszedł moment szczytu, i przez chwilę miałam wrażenie, że księżyc eksplodował na milion świecących iskier niczym potężne fajerwerki!

Kwadrans później leżeliśmy na wielkim, królewskim łożu, przytulając się i rozmawiając. Nie spieszyliśmy się, nie baliśmy, że obudzimy dziecko, mieliśmy czas, żeby delektować się dotykiem naszych ciał i planować kolejny dzień.

To był intensywny weekend. Mimo że byliśmy w przepięknej okolicy, niewiele czasu poświęciliśmy na wycieczki. Za to poznawaliśmy siebie, co mogę stwierdzić z całą odpowiedzialnością, bo wcześniej nie miałam pojęcia, że tak bardzo lubię pewne rzeczy.

Olek odkrył, że dosłownie krzyczę z rozkoszy podczas seksu na stojąco, a ja znalazłam punkt na jego ciele, który sprawiał, że momentalnie robił się twardy i gotowy. Kochaliśmy się w łóżku, pod prysznicem, na obitej aksamitem sofie i ponownie w jacuzzi. Nie mogliśmy się sobą nasycić, a ostatni orgazm miałam dosłownie pięć minut przed zjechaniem do holu z walizkami.

Kiedy wróciliśmy do domu, odebraliśmy szczęśliwą Zuzię od cioci Adeli i wujka Roberta, a moja przyjaciółka zapytała nas, czy wyjazd się udał. Poczułam, że mimowolnie się czerwienię, i Adela tylko parsknęła śmiechem.

Choć zbieramy pieniądze na wkład własny, to jednak postanowiliśmy przeznaczyć część oszczędności przynajmniej raz na pół roku na wyjazd do hotelu. Nie musi być tak ekskluzywny jak tamto spa, ale potrzebujemy czasu wyłącznie dla siebie. Mamy tylko jeden warunek: w łazience musi być duża wanna. Najlepiej z hydromasażem. Seks w wodzie kręci nas niesamowicie i wspólnie fantazjujemy już o kolejnym razie. To taka nasza mała, gorąca tajemnica!

Czytaj także:
„Przed laty sprzątnęłam Agnieszce faceta sprzed nosa. Teraz ona wróciła, żeby mi go odebrać. Tak przynajmniej myślałam...”
„Wymarzone mieszkanie zamieniło nasze życie w koszmar. Pazerny dozorca nas terroryzował i nie ukrywał, że chce się nas pozbyć”
„Przyjaciółka uratowała mnie przed 3 tragediami jednego dnia. Nie rozumiem, jak to zrobiła. Przecież nie żyje od lat…”

Redakcja poleca

REKLAMA