„Przez ojca moje dzieciństwo to był horror w odcinkach. Ten drań zasłużył na karę i w końcu zapłacił za swoje grzechy”

wystraszona dziewczyna fot. Adobe Stock, Andrii Iemelianenko
„Ojciec zachowywał się jak zwykle. Pił na umór, darł się, a kiedy wódka się skończyła, uparł się, żebym pojechała z nim po flaszkę na stację. Zaczynał się robić agresywny, więc ustąpiłam. Wypije po drodze, nawali się do reszty i uśnie. Przynajmniej mama będzie miała spokój w nocy”.
/ 27.10.2023 07:15
wystraszona dziewczyna fot. Adobe Stock, Andrii Iemelianenko

Nie chciałam jechać na pogrzeb ciotki Adeli. Niestety, trudno mi było odmówić. Siostra mamy wiele razy nam pomagała, dokarmiała mnie, dawała schronienie podczas nocnych awantur. Wypadało oddać jej szacunek.

– Córciu, przyjedź, jestem ze wszystkim sama – zawodziła mi do słuchawki matka.

– To szanowny małżonek nie pomaga? – zakpiłam

– Dobrze wiesz, że na niego nie mogę liczyć.

To po co w ogóle z nim jesteś? Czemu się nie rozwiodłaś? Czemu zmarnowałaś mi dzieciństwo?! – krzyczałam w środku. Na głos mogłam sobie darować. Matka przepraszałaby, płakałaby i… tyle. Żadna ofiara do końca nie wie, dlaczego trwa przy oprawcy.

Wstydziłam się takiego ojca

A ojciec był wyjątkowym draniem. Pił bez opamiętania i wylewał na nas swoje frustracje. Moją mamę traktował jak śmiecia – bił ją i poniżał. Pamiętam, jak trzęsłam się ze strachu w swoim pokoju, kiedy wszczynał awantury. Mama krzyczała, błagała, żeby nie robił jej krzywdy, ale miał to gdzieś. Na mnie nigdy nie podniósł ręki, ale kiedy próbowałam pomóc mamie, chwytał mnie za włosy i zamykał w pokoju na klucz. Przez niego bałam się wracać do domu, moczyłam się w nocy i stałam się odludkiem.

Ciotka Adela wiedziała, co się u nas dzieje, dlatego często przygarniała mnie na noc do siebie. Nikomu oprócz niej się nie skarżyłam. Nie powiedziałam nauczycielom ani koleżankom. Wstydziłam się. Sąsiedzi parę razy wezwali policję, co niewiele dało. Wzięli ojca na izbę wytrzeźwień i wypuścili następnego dnia.

Przekonany, że któraś z nas napuściła na niego gliny, ubliżał nam od najgorszych, a matkę znowu lał. Policjanci założyli nam niebieską kartę i na tym się skończyło. Żeby podjąć dalsze działania i skierować sprawę do sądu, mama musiałaby zrobić obdukcję i wnieść przeciw ojcu oskarżenie. Nigdy tego nie zrobiła.

Do dziś ciężko mi to pojąć. Mama mogła mnie przecież zabrać z tego piekła i choćby schronić się w domu samotnej matki. Na pewno znaleźliby się ludzie, którzy by nam pomogli. Nie wiem, dlaczego była taka bierna.

Pracy też nie szukała. Nawet nie próbowała się usamodzielnić! Finansowo była całkowicie uzależniona od ojca, a on przynosił do domu ochłapy. Większą część wypłaty przepijał. 

Chciałam lepszego życia

Ledwie skończyłam osiemnaście lat, wyniosłam się z domu. Poznałam Maćka, starszego ode mnie studenta informatyki, zakochał się we mnie i zostaliśmy parą.

Był moim najlepszym przyjacielem, ale wielką miłością go nie darzyłam, o namiętności już nie wspominając. Wykorzystałam go jako swoją trampolinę do lepszego życia.

Kilka miesięcy później Maciek przyznał się, że przespał się z koleżanką ze studiów.

– Wybacz mi, to był głupi błąd. Upiłem się i stało się. Ty tak często odmawiasz, jesteś wobec mnie taka zimna… – tłumaczył się. – Przepraszam, naprawdę cię kocham…

Udawałam zawiedzioną, urażoną, uroniłam kilka łez, ale tak naprawdę mi ulżyło. Dał mi pretekst, by od niego odejść, uwolnić się od jego dobroci, czułości, w które nie wierzyłam. Nie ufałam mężczyznom. To też była wina ojca! I tak mijały kolejne lata.

Mama nadal przeżywała piekło

Nie chciałam znów oglądać zapijaczonej gęby ojca, ale nie potrafiłam odmówić matce, więc pojechałam na pogrzeb ciotki.

– Na pewno nie chcesz nocować w domu? – spytała mnie na cmentarzu.

– Na pewno. Prześpię się w hotelu.

Wołami by mnie nie zaciągnęła do mojego dawnego pokoju, gdzie rozgrywał się dramat małej dziewczynki. Horror w odcinkach. Niekończąca się trauma. Wystarczy, że musiałam uczestniczyć w domowej stypie. Zjechała się cała rodzina. Potworny tatuś już zacierał łapki, bo oto szykowała się doskonała okazja do chlania.

– Co ci się stało? – spytałam mamę, patrząc na świeży gips na jej prawej ręce.

– Ach, gapa ze mnie, potknęłam się na schodach – wymamrotała, nie patrząc mi w oczy.

Boże… Mogłaby chociaż wymyślić coś oryginalnego.

Dlaczego ofiary brutalnych mężów zawsze rzekomo spadają ze schodów? Ile razy w ciągu roku normalnemu człowiekowi może się przytrafić taki wypadek? Raz, góra dwa? 

Ludzie udawali, że wierzą w tego jej powtarzalnego pecha, więc spadała dalej. Jasne, byli tacy, co chętnie by nam pomogli, ale nie mogli nic zrobić wbrew woli mojej bezwolnej matki. To ona musiała podjąć decyzję, że odchodzi od męża tyrana. Nikt nie mógł jej w tym wyręczyć. Czasem byłam na nią równie wściekła jak na niego.

Ojciec nic się nie zmienił

Kiedy tylko przekroczyłam próg rodzinnego domu, wiedziałam, że popełniłam fatalny błąd. Zaczęłam się pocić. Wspomnienia mnie zalały i zaczęłam się w nich topić. Kręciłam się wśród uczestników stypy i nerwowo zerkałam na drzwi pokoju, w którym przepłakałam setki nocy.

Ojciec zachowywał się jak zwykle. Pił na umór, darł się, a kiedy wódka się skończyła, uparł się, żebym pojechała z nim po flaszkę na stację. Zaczynał się robić agresywny, więc ustąpiłam. Wypije po drodze, nawali się do reszty i uśnie. Przynajmniej mama będzie miała spokój w nocy.
Wsiedliśmy do samochodu. W sklepie okazało się, że nie wziął ze sobą pieniędzy. Kupiłam mu pół litra, ale on chciał drugą połówkę.

Odmówiłam i poszłam do auta. Wsiadł i zaczął mnie wyzwać. Wulgarnie, po chamsku, jak kiedyś mamę. Wrzeszczał bełkotliwie, że jestem taka sama ladacznica jak matka. Wygrażał się, że jak dojedziemy, to mi pokaże. Wreszcie mnie ustawi do pionu, matka też oberwie. Za to, że mnie taką bezczelną wychowała. Pomyślałam o mojej udręczonej mamie. O tym, że nawet w dniu pogrzebu siostry nie może odetchnąć…

Los mi pomógł

I gdy już miałam mu odpyskować, zobaczyłam pędzący samochód z naprzeciwka. Nie zwalniał i jechał prosto na nas. Żeby uniknąć zderzenia odbiłam w prawo i wpadłam w poślizg. Ostatnie, co zapamiętałam, to mój własny krzyk.

Obudziłam się  w szpitalu i dopiero tam dowiedziałam się, co się  stało. Wylądowałam w rowie, a tamten samochód zderzył się z tym, który jechał za mną. Byłam poobijana i miałam złamaną nogę. Okazało się, że ojciec leży na intensywnej terapii, bo ma duże obrażenia wewnętrzne, a rokowania są złe. Kilka dni później zmarł.

Rozpłakałam się, ale nie z żalu. Płakałam z poczucia ulgi, że koszmar w końcu się skończył. Że drań dostał najgorszą możliwą karę, choć przypadkiem. Zawsze chciałam się na nim zemścić, a los mi tylko dopomógł. Nie mam wyrzutów sumienia. Zaczęłam się tylko modlić, by mama zrozumiała, że może już odetchnąć i zacząć życie, w  którym już nigdy nie spadnie ze schodów. 

Czytaj także: „Na nic mi udawany bogacz z Porsche tatusia. Kombajn, 5 hektarów pola i obora to coś, na co lecą babki z głową na karku”
„Wmówiłem żonie, że mam kochankę, by ode mnie odeszła. Zrobiłem to z miłości, nie chciałem, by patrzyła, jak odchodzę” „Myślałem, że okradnę szefa i będę królem życia. Nie przewidziałem, że ta duża kasa w ogóle nie będzie się mnie trzymać”

 

Redakcja poleca

REKLAMA