„Chciałem tylko oddać znaleziony portfel, a spotkałem miłość życia. To nie mógł być przypadek”

zamyślony mężczyzna fot. Adobe Stock, Mego-studio
„– Marcel, przemyślałam wszystko i doszłam do wniosku, że chcę spróbować jeszcze raz. Nie wiem, czy to się uda, nie wiem, czy czas, który minął, nie zmienił nas za bardzo, ale chcę się dowiedzieć – powiedziała, patrząc mi prosto w oczy”.
/ 10.09.2024 16:00
zamyślony mężczyzna fot. Adobe Stock, Mego-studio

Moje życie od dłuższego czasu przypominało taśmociąg. Praca w korporacji, gdzie każdy dzień jest kopią poprzedniego, a ludzie wokół to jedynie cienie mijane w korytarzach. Wszystko było takie przewidywalne, takie... puste. Czułem, że coś jest nie tak, ale nie potrafiłem tego zdefiniować.

Zwykły dzień przerwała krótka przerwa na zakupy w centrum handlowym. Przebieralnia, zwykła kabina, a tam na ławce leżał portfel. Otworzyłem go, by sprawdzić, czy znajdę jakiś kontakt do właściciela, ale zamiast tego, postanowiłem oddać go do punktu informacji.

Czułem, że ten gest ma znaczenie

Niosłem portfel, zastanawiając się, dlaczego w ogóle się tym przejmuję. Mogłem po prostu zostawić go tam, gdzie go znalazłem, i wrócić do swojej rutyny. Jednak coś w środku podpowiadało mi, że ten gest może mieć większe znaczenie, niż się wydaje.

Zbliżając się do punktu, zobaczyłem kobietę stojącą za ladą. Była odwrócona tyłem, zajęta czymś na zapleczu. Kiedy się odwróciła, by odebrać portfel, coś w jej spojrzeniu zatrzymało mnie na chwilę.

– Znalazłem ten portfel w przebieralni. Chciałem go oddać... – powiedziałem, starając się nie brzmieć zbyt sztywno.

Kobieta uśmiechnęła się lekko, biorąc portfel do ręki. Wtedy usłyszałem jej głos, który brzmiał znajomo, ale dopiero po chwili rozpoznałem twarz.

– Dziękuję, przekażemy go właścicielowi... Marcel?

Byłem zaskoczony, słysząc swoje imię. Znała mnie. Spojrzałem na nią uważniej, próbując zrozumieć, kim jest.

– Anna? To naprawdę ty? – wydusiłem z siebie, nie mogąc uwierzyć w to, kogo spotkałem.

Anna, moja dawna miłość z liceum, stała tuż przede mną, uśmiechając się ciepło, jakby czas nie miał znaczenia.

Moje wspomnienia odżyły

– Nie mogę uwierzyć, że to naprawdę ty. Co u ciebie? – zapytała z uśmiechem, który kiedyś mógł rozjaśnić nawet najciemniejsze dni.

– Pracuję, jak każdy... – odpowiedziałem, czując, jak ściska mnie w gardle. – A ty? Jak ci się wiedzie?

Anna skinęła głową, jakby akceptując moją odpowiedź. Z jej twarzy zniknęła nieco ta wesołość, a pojawiła się powaga.

– Pracuję tutaj od kilku lat. Ale nie spodziewałam się, że spotkam cię w takiej sytuacji – powiedziała, a w jej głosie słychać było nutę nostalgii. 

Przez chwilę oboje milczeliśmy, starając się odnaleźć słowa, które mogłyby wypełnić tę przestrzeń między nami. Mimo że rozmowa była uprzejma, czułem lekką niezręczność. Anna wydawała się bardziej otwarta na to spotkanie, podczas gdy ja nie wiedziałem, jak podejść do kogoś, kto kiedyś był dla mnie tak ważny.

Wspomnienia ożyły, ale były jak nieśmiałe cienie, które bały się w pełni pokazać.

– Nigdy nie sądziłem, że nasze drogi się jeszcze przetną – powiedziałem w końcu, patrząc jej w oczy.

Anna uśmiechnęła się znów, tym razem z odrobiną smutku.

– Życie bywa zaskakujące, prawda? Czasem nawet bardziej niż byśmy tego chcieli.

To spotkanie miało w sobie coś dziwnego, jakbyśmy stali na progu czegoś nieodwracalnego. Mimo to nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że może to nie był zwykły przypadek.

Przez lata nie mieliśmy kontaktu

Rozmowa płynęła dalej, a wspomnienia z dawnych lat zaczęły wypływać na powierzchnię. Anna opowiedziała, jak po maturze wyjechała z rodziną do innego miasta. Przez lata nie mieliśmy kontaktu, każde z nas poszło swoją drogą. Słowa, które wymienialiśmy, były pełne niepewności, jakbyśmy stąpali po cienkim lodzie. Mimo to czułem, że oboje staramy się nadrobić stracony czas.

– Nie mogę uwierzyć, że tyle lat minęło – powiedziała Anna, spoglądając na mnie z nieco nieśmiałym uśmiechem.

– Ja też... Czasem się zastanawiałem, co by było, gdybyśmy wtedy... – urwałem, nie wiedząc, jak dokończyć zdanie. Przecież nie mogłem jej powiedzieć, że żałuję, że nie walczyłem o nas, gdy była ku temu okazja.

Anna spojrzała na mnie uważnie, jakby próbowała odczytać moje myśli.

– Gdybyśmy wtedy się nie rozstali? – dokończyła za mnie. – Ja też o tym myślałam, ale życie potoczyło się inaczej, prawda?

Cisza, która zapadła po tych słowach, była dla nas trudna. Zdałem sobie sprawę, że stoję przed decyzją – czy odważyć się na coś więcej, czy pozwolić temu spotkaniu zostać jedynie wspomnieniem?

– Może moglibyśmy kiedyś pójść na kawę i porozmawiać dłużej? – zaproponowałem, czując, jak serce bije mi szybciej.

Anna spojrzała na mnie z błyskiem w oku.

– Chętnie. Myślałam o tym, zanim to powiedziałeś – odpowiedziała z uśmiechem, który rozwiał moje wątpliwości.

Ten moment, choć prosty, zdawał się być początkiem czegoś więcej. Znowu byłem gotów spróbować, choć nie byłem pewien, dokąd to zaprowadzi.

Dawno nie czułem takiego napięcia

Nasze spotkanie na kawie okazało się bardziej emocjonujące, niż mogłem się spodziewać. Usiadłem naprzeciw niej, starając się zapanować nad nerwami. Od lat nie czułem takiego napięcia. Anna, jak zawsze, była otwarta i pełna energii.

Opowiedziała mi o swoim życiu po przeprowadzce – o studiach, pracy, a także o relacjach, które miała. Jej słowa płynęły swobodnie, a ja słuchałem, starając się nadążyć za tempem jej myśli.

– Czasem myślałam o tym, co by było, gdybyśmy wtedy się nie rozstali – powiedziała nagle, patrząc na mnie z zamyśleniem.

Słowa te zawisły w powietrzu, jakby każdy z nas bał się je rozwiać. Nie wiedziałem, co odpowiedzieć. Przez całe lata starałem się tłumić te wspomnienia, ale teraz, siedząc z nią przy tym stole, czułem, że nie mogę już uciec przed przeszłością.

Może nie jest za późno, żeby się dowiedzieć – odpowiedziałem w końcu, patrząc jej prosto w oczy.

Anna uśmiechnęła się lekko, ale ten uśmiech miał w sobie coś więcej – coś, co mówiło mi, że ona też o tym myślała. Rozmowa stawała się coraz bardziej osobista, bardziej intymna. Opowiedziałem jej o swoim życiu, które nagle wydało mi się tak puste w porównaniu do tego, co kiedyś dzieliłem z nią.

– Nigdy nie myślałem, że znowu będziemy tu siedzieć, rozmawiając jak dawniej – powiedziałem, przerywając milczenie, które zapadło.

Anna pokiwała głową, patrząc na mnie z ciepłem, które kiedyś było dla mnie całym światem.

– Może to spotkanie miało się wydarzyć. Może powinniśmy spróbować jeszcze raz... – szepnęła, a jej głos drżał od emocji.

Stawała się na nowo kimś bliskim

Z każdym kolejnym spotkaniem, które organizowaliśmy coraz częściej, czułem, że wracają dawne uczucia. Anna stawała się na nowo kimś bliskim, kimś, z kim mógłbym dzielić życie. Przypominała mi wszystkie chwile, które kiedyś nas łączyły – jej uśmiech, ciepło i bliskość, które tak dobrze pamiętałem.

Zastanawiałem się, czy mam odwagę, by zaryzykować jeszcze raz, czy może to wszystko to tylko sentymentalny powrót do przeszłości.

Podczas jednego z naszych spotkań, w małej kawiarni, zauważyłem, że Anna coraz częściej spogląda na mnie w sposób, który sugerował, że i ona odczuwa coś więcej niż tylko przyjaźń. Ale im bardziej zbliżaliśmy się do siebie, tym bardziej narastały we mnie wątpliwości. Co, jeśli to wszystko jest tylko echem przeszłości, a nie realną szansą na nowy początek?

– Wiesz, Marcel, ostatnio myślałam o nas, o tym, co się między nami dzieje – powiedziała nagle Anna, przerywając moją wewnętrzną rozterkę.

– Ja też. Czasem nie wiem, czy to tylko przeszłość, która do nas wraca, czy coś więcej – przyznałem szczerze, nie chcąc dłużej ukrywać swoich myśli.

Anna spojrzała na mnie uważnie, jakby ważyła swoje słowa.

– Może to przeszłość, ale może to też coś, co powinniśmy odkryć na nowo. Nie chcę, żeby to było tylko chwilowe... – powiedziała, a jej głos był pełen niepewności.

Zrozumiałem, że i ona ma swoje obawy, że potrzebuje czasu, by zdecydować, czy jest gotowa na coś więcej.

Zrobiliśmy krok do przodu

Chociaż nie była to jednoznaczna odpowiedź, czułem, że zrobiliśmy krok naprzód. Minęły dni, a ja czekałem na wiadomość od Anny, niepewny, co przyniesie przyszłość. Każde powiadomienie na telefonie sprawiało, że serce mi przyspieszało, ale za każdym razem to była tylko błaha informacja, która nie miała nic wspólnego z tym, na co czekałem.

Nie wiedziałem, czego się spodziewać – czy Anna zdecyduje się dać nam jeszcze jedną szansę, czy może uzna, że to wszystko było tylko chwilowym powrotem do przeszłości. W końcu, pewnego wieczoru, gdy już niemal straciłem nadzieję, telefon zadzwonił. To była ona.

– Marcel, możemy się spotkać? – Jej głos brzmiał spokojnie, ale wyczułem w nim nutę niepewności.

Zgodziłem się bez wahania. Umówiliśmy się w tej samej kawiarni, w której ostatnio rozmawialiśmy. Czekałem na nią, siedząc przy stoliku, i próbowałem przygotować się na każdą możliwą odpowiedź, która mogła nadejść.

– Dziękuję, że chciałeś się spotkać – zaczęła, siadając naprzeciwko mnie.

– Myślę o tym cały czas... – odpowiedziałem, starając się zachować spokój, choć w środku wrzały we mnie emocje.

Anna spojrzała na mnie, a potem westchnęła głęboko.

– Marcel, przemyślałam wszystko i doszłam do wniosku, że chcę spróbować jeszcze raz. Nie wiem, czy to się uda, nie wiem, czy czas, który minął, nie zmienił nas za bardzo, ale chcę się dowiedzieć – powiedziała, patrząc mi prosto w oczy.

Uśmiech, który pojawił się na mojej twarzy, był szczery i pełen ulgi. Wiedziałem, że to nie będzie łatwe, że czeka nas dużo pracy, by zbudować coś na nowo, ale byłem gotów. Czułem, że niezależnie od tego, co przyniesie przyszłość, to spotkanie było dla mnie kluczowe.

– Ja też chcę spróbować, Anna. Może nie będzie łatwo, ale wierzę, że warto – odpowiedziałem, sięgając po jej rękę.

Anna uścisnęła ją, a w jej spojrzeniu zobaczyłem cień nadziei, który potwierdzał, że oboje jesteśmy gotowi stawić czoła temu, co nas czeka. Wiedziałem, że przyszłość jest niepewna, ale to spotkanie dało mi nową wiarę – w nas, w to, co było i co może jeszcze być.

Marcel, 34 lata

Czytaj także:
„Kumpel przyszedł na siłownię w osobliwym stroju. Okazało się, że zrobił to w szczytnym celu”
„Mąż zachowuje się jak emeryt, a ma 30 lat. Miałam dość życia na kanapie, więc pokazałam mu, na co mnie stać”
„Żonaty kumpel ubzdurał sobie, że na niego lecę. Byłam wierna, ale mąż miał na ten temat inne zdanie”

Redakcja poleca

REKLAMA