Co ty wiesz o Andrzeju? Poznałaś jego rodzinę? – spytała półgłosem Sylwia, nie odrywając wzroku od monitora i nie przerywając pracy. Tak było łatwiej poruszać trudne tematy, siedziałyśmy obok siebie.
– Pochodzi ze Śląska – odszepnęłam.
– A skąd konkretnie? Wzruszyłam ramionami. Nie wiedziałam, jakoś się nie zgadało.
– A czy ten twój Andrzej ma rodzeństwo? – nie odpuszczała. – O tym też nie mówił?
– A powinien?
Nie pierwszy raz broniłam Andrzeja. Sylwia wciąż wyciągała nowe argumenty, czepiała się i jątrzyła, aż zaczęłam mieć wrażenie, że jest zazdrosna o moje szczęście.
– Nie lubisz go, prawda? – spytałam.
– Nazwałabym to brakiem zaufania. To facet znikąd, bez rodziny, kolegów ze szkoły, dawnych znajomych. Jakby nie miał żadnego życia, zanim ciebie nie spotkał.
– Trafiłaś w sedno, on też tak mówi – ucieszyłam się. – I że jego życie zaczęło się w momencie, kiedy mnie ujrzał.
– Banał. Poleciałaś na to?
– Sylwia, daj spokój. Poleciałam, ale na Andrzeja – przerwałam jej stanowczo.
– On jest zbyt gładki. Jakby się cały czas pilnował, żeby nie pokazać prawdziwej twarzy, jeszcze nigdy nie widziałam go na luzie. Mam też wrażenie, że mówi tylko to, czego się od niego oczekuje.
Odsunęłam się zniechęcona, przerywając dyskusję o wadach Andrzeja. Sylwia mogła bez końca mówić o podejrzeniach, nie mogłam już tego znieść.
– Dobra, jak chcesz – nie najlepiej to przyjęła – ale zrób dla mnie jedno: przy najbliższej okazji sprawdź jego telefon. Przejrzyj wiadomości, kontakty, może coś ci się rzuci w oczy.
– Nigdy w życiu nie zniżyłabym się do tego – odparłam z godnością.
Kim była „M”?
Tak się zarzekałam, a jednak to zrobiłam. Kiedy Andrzej poszedł rano pod prysznic, wzięłam do ręki jego telefon i od niechcenia zajrzałam w różne miejsca. Hm, dużo naszych wspólnych zdjęć, film z moich urodzin. Ja, ja i jeszcze raz ja, wzruszyłam się. Andrzej naprawdę mnie kochał, Sylwia może się wypchać swoimi podejrzeniami.
Chwileczkę, a to co? Przewijałam listę wiadomości i nagle natknęłam się na korespondencję od osoby oznaczonej literą M. Dziwne, tylko ona nie figurowała pod pełnym imieniem, nie mówiąc o nazwisku.
– „Jeśli nie przestaniesz mnie dręczyć, pójdę na policję” – czytałam zdumiona. – „Rozwiedliśmy się, nic ci nie jestem winna, zostaw mnie w spokoju”.
Andrzej był już żonaty? Podniosłam głowę, nasłuchując dochodzącego z łazienki szumu wody. Nagle zaczęłam się śpieszyć. Przesłać tę wiadomość do siebie? Do bani, zostawię ślad. Kartka, długopis, zapisać numer… O cholera, zastrzeżony.
– „Jesteś mściwy. Złożyłam zeznania na policji, nie ujdzie ci to na sucho” – czytałam.
Wiadomość została przesłana prawie rok temu, znałam tę datę. Miesiąc później wypadała rocznica naszego poznania. Nerwowo przeglądałam wiadomości od M., wszystkie w podobnym tonie. I żadnej odpowiedzi. Może do niej oddzwonił?
Moje szczęście zaczynało się chwiać jak ogromna bańka mydlana targana wiatrem. Andrzej mścił się na byłej żonie? Kim była i dlaczego nic mi o niej nie powiedział?
– Co robisz? – dałam się zaskoczyć; stał obok łóżka owinięty ręcznikiem. – Sprawdzasz mnie? Zawiodłam jego zaufanie, przeglądając zawartość telefonu, ale jak inaczej miałabym się dowiedzieć, że był żonaty? Zerknął na ekran i stwierdził: – Czytasz listy od tej wariatki.
– Musiały być dla ciebie ważne, skoro je zachowałeś – powiedziałam.
– Miały być dowodami na jej niepoczytalność. No co? Ukryłem to, że miałem żonę, bo chciałem cię chronić. Magda jest mściwa, kiedy się rozstawaliśmy, przysięgła, że zniszczy życie każdej kobiety, którą pokocham.
– Tym bardziej powinnam wiedzieć o zagrożeniu – zdenerwowałam się.
– Bałem się, że odejdziesz – przyznał. Wszystkie obawy momentalnie stopniały, co za ulga! Jak dobrze było znów mu zaufać.
Kolejny stopień wtajemniczenia zaliczyłam przed wejściem do kina. Wybraliśmy się na film we czwórkę: ja z Andrzejem i Sylwia z nowym chłopakiem.
– Poczekajcie, kupię bilety – rzucił nowy.
– Pójdę z tobą – Andrzej ruszył do kas. Nagle usłyszałam strzępki rozmowy:
– Popatrz, znalazł sobie następną kandydatkę na ofiarę…
Odwróciłam się. Kobieta patrzyła wprost na mnie, a jej towarzysz przytakiwał.
– Słyszałaś ich? – szturchnęła mnie Sylwia, a potem zanurkowała w tłum ludzi. Zawsze była operatywna. Po chwili wynurzyła się, trzymając w ręce telefon.
– Była ostrożna, ale dałam jej swój numer, prosiłam, żeby zadzwoniła i oświeciła nas w kwestii Andrzeja – powiedziała zafrasowana. – Widzisz, zaczyna wychodzić na moje. Mam nadzieję, że ta dziewczyna się odezwie, bo zaczynam się martwić.
Nie wiem już, kto mówi prawdę
Nie wiem, czy Andrzej zauważył dawną znajomą, ale od tego wieczoru wszystko się zmieniło. Coś zaczęło się wokół mnie dziać…
– Mam wrażenie, że ktoś za mną chodzi, odbieram głuche telefony z zastrzeżonego numeru – opowiadałam Andrzejowi. Zdenerwował się.
– To Magda! Już kiedyś mnie śledziła, porysowała auto, a nawet wybiła szybę w oknie.
– Gdzie wtedy mieszkałeś? – chciałam dowiedzieć się czegoś o przeszłości Andrzeja.
– Nieważne – machnął ręką. – Muszę ją powstrzymać, zanim będzie za późno.
– Na co za późno? – spytałam bezradnie. Nie odpowiedział. Zaczęłam się bać. Następnego dnia, podczas naszej nieobecności, ktoś wybił szybę w salonie.
– Widziałaś? Zrobiła drugi raz to samo – Andrzej oglądał okrągły kamień, który wpadł do pokoju. – Nie wiem, na co jeszcze ją stać, ale zaufaj mi, będę cię chronił. Udawał opanowanego, lecz to nie zadziałało.
Bezpiecznie czułam się tylko w pracy, z ochroną czuwającą na parterze budynku.
– Zadzwoniła! Musimy porozmawiać – Sylwia wyciągnęła mnie na korytarz.
– Kto?
– Przyjaciółka Magdy, byłej żony Andrzeja, ta, którą spotkałyśmy w kinie. Mam ci przekazać ostrzeżenie, żebyś nie wiązała się z tym człowiekiem, to mściwy świr, Magda się go strasznie bała po tym, jak podpalił wycieraczkę pod jej drzwiami.
– Andrzej by nic takiego nie zrobił!
– Straszył, ją zniszczył samochód i powybijał szyby w mieszkaniu. Potem oblał wycieraczkę benzyną i podpalił, sąsiadka przez wizjer zobaczyła drania w akcji i to ona była głównym świadkiem na rozprawie sądowej. Dostał kilka miesięcy w zawieszeniu i zakaz zbliżania się do byłej. A potem poznał ciebie i Magda odetchnęła. Odczepił się od niej.
– Sylwia, dałaś się podejść. Andrzej mi o tym opowiadał, ale to była robota Magdy.
– Wierzysz mu? – spytała Sylwia.
– Oczywiście, tym bardziej że mam dowody. Kamień, który wpadł przez okno, głuche telefony i czyjaś nieuchwytna obecność za plecami. Ktoś chce mnie przestraszyć i raczej nie jest to Andrzej. Jego żona ostrzegała, że się zemści na kobiecie, z którą będzie chciał ułożyć sobie życie.
– A więc Magda? – spytała Sylwia.
– Dowiedziała się o moim istnieniu, kiedy jej przyjaciółka zobaczyła mnie w kinie.
– To ma sens – przyznała niechętnie Sylwia. – Ale uważaj na siebie, dobrze? A ja jeszcze powęszę, coś nie daje mi spokoju.
Kilka dni później dostałam od niej maila: „Poprosiłam, żeby Magda wyjaśniła twoje wątpliwości, i oto co dostałam”. Pod wiadomość podpięty był list z nieznanego adresu: „Rok temu wyrzuciłam Andrzeja z życia, ale jak się okazuje nieskutecznie – czytałam. Kolejny raz próbuje włączyć mnie do chorej gry, tym razem za Twoim pośrednictwem. Powtarza scenariusz nękania, w nadziei, że zwali winę na mnie. Nic z tego… Kiedy wystąpiłam o rozwód, obiecał, że pożałuję. Prawie mu się udało, nie wiem, coby się ze mną stało, gdyby nie sąsiadka. Po wyroku sądowym przeprowadziłam się do innego miasta, dopiero wtedy dał mi spokój. Tobie radzę to samo, odizoluj się od niego, on potrafi być niebezpieczny, jak sobie ubzdura, że został skrzywdzony. Andrzej nie wybacza, powinnaś to wiedzieć, jeśli chcesz z nim być”.
Odsunęłam się od komputera. Nie będę wierzyć obcej kobiecie, przecież Andrzej mi wszystko wyjaśnił. Wierzę mu, wystarczy, że spojrzę w jego oczy. A Magda kłamie, bo chce nas poróżnić, zemścić się na byłym mężu. Nie mam pewności, ale chcę wierzyć, że to nie Andrzej próbuje mnie oszukać.
Więcej prawdziwych historii:
„Mój brat ma 40 lat na karku, a spotyka się z nastolatką. Przecież to jeszcze dziecko!”
„Nigdy nie kochałam mojego męża. Wyszłam za niego z wdzięczności, bo czułam, że tak powinnam postąpić”
„Mąż mnie zdradził, więc nie mam wyrzutów sumienia z powodu własnego romansu. Kochanek uwiódł mnie i wykorzystał”