„Mąż mnie zdradził, więc nie mam wyrzutów sumienia z powodu własnego romansu. Kochanek uwiódł mnie i wykorzystał”

zdradzona kobieta fot. Adobe Stock
Trochę trwało, zanim dotarło do mnie, dlaczego Krystian mnie zdradził. Zrozumiałam też, że sama byłam temu winna prawie tak samo jak on.
/ 15.03.2021 12:18
zdradzona kobieta fot. Adobe Stock

W firmie pojawił się Adam – uroczy, młody wilczek – i z miejsca nas wszystkich oczarował. Wcale nie byłam tu wyjątkiem.
Nie masz czasami ochoty spróbować czegoś innego? – zapytał, gdy układałam się do snu; poczułam gorący oddech męża na mojej szyi.
– Czego niby miałabym chcieć spróbować? – zapytałam.
No wiesz… W łóżku… Ostatnio sporo myślałem na ten temat.

Drgnęłam. Krystian chyba wyczuł mój niepokój, bo chrząknął nerwowo.
– To nie tak, jak myślisz. Tamto już się nie powtórzy, chciałem jedynie…
– Chciałeś jedynie przeżyć coś ekscytującego, tak?! Nie pamiętasz już, że przez twój ekscytujący skok w bok o mało nie rozleciało się nasze małżeństwo? Przez ten brak czegoś między nami, jak twierdziłeś.

Chciałam wstać, ale przytrzymał mnie i szeptem poprosił, żebym nie krzyczała, bo obudzę dzieci. Wkurzyło mnie to.
– Może wreszcie powinny się dowiedzieć, kim jest ich ojciec!
Wyszłam do łazienki, wracając zajrzałam do chłopców – czternastoletni Maciek, przedślubna wpadka, chrapał w najlepsze, sześcioletni Patryś, „nowy początek” po romansie Krystiana, pocił się zawinięty szczelnie w kołdrę. Patrząc na nich, zaczęłam zastanawiać się, jakby potoczyło się moje życie, gdybym nie dała Krystianowi szansy i nie zaszła z nim w ciążę? Właściwie już wtedy nic nas ze sobą nie łączyło oprócz dziecka i przyzwyczajenia. Wstyd przyznać, ale siedem lat po ślubie nie potrafiliśmy niczym się zaskoczyć.

Nieprawdą jest, że kobiecie do szczęścia wystarczy dziecko

Przynajmniej ja oczekiwałam od związku czegoś więcej – poczucia bezpieczeństwa, adoracji i choćby odrobiny fajnego seksu, który nie sprowadzałby się do pozycji na misjonarza raz w tygodniu i udawanych orgazmów. Gdzie podziała się namiętność, z jaką rzucaliśmy się na siebie? Niemożliwe, żeby chemia między nami zniknęła z powodu jednego dziecka i kredytu na mieszkanie. Przedtem też pracowaliśmy, mieliśmy problemy, bywaliśmy zestresowani i przemęczeni, a jednak…
Zdrada Krystiana zabolała mnie tym mocniej, że ja też miałam szansę przeżyć namiętność z kimś innym, ale wycofałam się, zanim moja relacja zaczęła zmieniać się w coś poważniejszego. Ależ byłam głupia! Wydawało mi się, że swoją decyzją ratuję rodzinę. Tymczasem dla mojego męża nie stanowiła ona przeszkody, żeby spotykać się przez pół roku z poznaną w barze dziewczyną.

Próbowałam na wiele sposobów wybaczyć Krystianowi. Poszłam na mediację i spotkania przykościelnej wspólnoty duchowej, modliłam się, zmuszałam do zbliżeń, starałam się zatracić w ponownym macierzyństwie i docenić męża w roli oddanego ojca – wszystko na nic. Mimo upływu lat wciąż czułam złość.
Rano na nocnym stoliku znalazłam przepraszający liścik od Krystiana. Napisał, że nie może patrzeć na agonię naszego uczucia. Nie jest głupi ani nieczuły, widzi, że nie czerpię przyjemności z obcowania z nim, tym bardziej jest na siebie zły za to, jak bardzo mnie potrzebuje i tęskni za naszą bliskością.
Wzruszyły mnie jego słowa, chciałam nawet zadzwonić i mu to powiedzieć, ale zabrakło mi czasu. Patryś obudził się z potężnym katarem, a Maciek po raz kolejny w tym miesiącu zaspał na poranny trening pływacki, co groziło mu wyrzuceniem z drużyny. Musiałam więc ubłagać trenera, aby dał mojemu śpiochowi setną szansę poprawy, skrzyczeć syna, że nie rozumie powagi sytuacji, i jeszcze załatwić wizytę u lekarza. Wieczorem byłam tak zmęczona, że nie miałam już sił na rozmowy z mężem o związku i naszych potrzebach.

Zasypiałam, bijąc się z myślami – dobrze, że Krystian wyczuwał moje rozterki, ale nie wiedziałam, co zrobić z tą wiedzą. Nie miałam ochoty na seksualne eksperymenty, więc przyjęłam taktykę unikania go. Zajęłam się dziećmi, domem, no i pracą…
Jakiś tydzień po liściku od Krystiana szef oznajmił, że zatrudnił dodatkowego menadżera sprzedaży.
– Chcę rozbudować zespół, jesteś świetna, ale nie podołasz wszystkiemu, dlatego sprowadziłem do pomocy tego oto człowieka…
Adama widywałam na ogólnopolskich szkoleniach organizowanych przez naszą firmę, ale wiedziałam tylko tyle, że pochodzi z Podkarpacia. Przenosiny do Trójmiasta musiały być wyzwaniem dla jego rodziny.
– Mama nie jest zadowolona z mojej decyzji, poza tym nikt po mnie nie płacze – powiedział, puszczając do mnie oko.

Mimo ledwie 29 lat nie był młodym wilczkiem głodnym sukcesu. Przeciwnie, zachowywał się tak, jakbyśmy byli jednym zespołem, który pracuje dla dobra firmy. W ciągu pierwszego dnia poznał wszystkich pracowników, ich zainteresowania oraz sytuację prywatną, bo jak stwierdził, praca to rzecz wtórna wobec tego, co dzieje się w domu i w sercu.
– Jeśli tam wszystko gra, to reszta sama się układa – nie przestawał się uśmiechać.

Emanował energią i optymizmem. Nie tym sztucznym, znanym ze szkoleń motywacyjnych, ale prawdziwą radością życia. Po godzinach lubił kopać piłkę, pojeździć na nartach wodnych albo zwyczajnie polenić się na plaży. Aż prosiło się, żeby zapytać, dlaczego tak otwarty, sympatyczny i zabójczo przystojny chłopak nie ma rodziny. Nie pytałam go jednak o nic, a gdy zaprosił mnie i Krystiana na kolację, zgodziłam się.
– Musimy lepiej się poznać. Uważam, że twój mąż powinien wiedzieć, z kim będziesz zarywać wieczory – zażartował.
Krystian z trudem dał się przekonać do wizyty w eleganckiej restauracji, wolał bywać w mniej zobowiązujących miejscach, za to Adam czuł się w roli gospodarza jak ryba w wodzie. Przywitał nas, jakbyśmy byli dobrymi znajomymi i zachowywał się tak, że Krystian szybko przestał przypominać słonia w składzie porcelany.

Już przy drugim daniu mój prawie czterdziestoletni mąż trzymał sztamę z tym młodzikiem.
– Adaś, pora na rewanż! W weekend zapraszamy cię do nas na grilla, poznasz naszych synów i moją siostrę – rzucił przy pożegnaniu Krystian.
Tej nocy byliśmy z mężem w wyjątkowo dobrych nastrojach, więc pozwoliłam sobie na odrobinę szaleństwa w łóżku. Krystian nie krył entuzjazmu, czemu dawał wyraz w ciągu następnych dni. Może inna kobieta ucieszyłaby się z przełamania lodów, ale ja szybko pożałowałam swojej otwartości. Drażniły mnie dwuznaczne teksty i oczekiwania względem naszego pożycia. Po jednorazowym numerku nie miałam ochoty zmieniać niczego, ponieważ to Adam zaczął przykuwać moją uwagę.

Z przyjemnością pomagałam mu wdrażać się w nową rolę i często zostawałam po godzinach, żeby uczyć go dodatkowych obowiązków. Krystian nie miał nic przeciwko temu, bo przecież z Adamem stali się kumplami. Zgodnie z obietnicą, mój nowy kolega poznał nie tylko naszych synów, rodziców, ale także młodszą siostrę mojego męża, która chyba jednak nie zrobiła na nim większego wrażenia.
Za to ja zaczęłam się zmieniać – odchudziłam się, zapisałam na zumbę i odmłodziłam swoją służbową garderobę. Wszystkie dziewczyny w pracy nieco zwariowały na punkcie nowego menadżera, więc moja zmiana nie rzuciła się w oczy. Do tego chłopaka ciągnęły mnie jego radość i ciekawość świata, otwarty umysł i bezpretensjonalność.
„W życiu najważniejsze jest życie” – mawiał Adam, kiedy o godzinie 19 lub 20 opuszczaliśmy nasze biuro.

Nieraz nalegał, żeby zastąpił mnie ktoś bez rodzinnych zobowiązań, ale ja twardo obstawałam przy swoim, zastanawiając się, czy on widzi to, co dzieje się ze mną.

Pewnego dnia zaproponował, żebyśmy przenieśli się z pracą do jego mieszkania

– Przygotuję kolację, w końcu zjemy coś normalnego zamiast pizzy czy chińszczyzny. W domu będzie nam się myślało lepiej i szybciej uporamy się z materiałem – wytłumaczył z typową dla siebie swobodą. Pojechaliśmy do niego tuż po zamknięciu biura. Byłam gotowa pójść na całość.
Ciekawe, czy widział już ciało kobiety po dwóch porodach? – myślałam, gdy Adam zamykał za nami drzwi mieszkania.
Nim zdążyłam wykonać jakikolwiek ruch, przywarł do mnie i wyznając, że dłużej nie może udawać, zaczął mnie całować. Uległam, nie tylko tego wieczora. Chyba nie muszę pisać, że po raz pierwszy od lat czułam się piękna, pożądana i zaspokojona. Nie, będąc z Adamem nie myślałam ani o mężu, ani o dzieciach. Choć kocham synów całym sercem, to nic nie miało dla mnie znaczenia. Zadurzyłam się jak dwudziestolatka.

Chciałam pójść krok dalej w naszej relacji – rozstać się z Krystianem, zabrać chłopców albo chwilowo zostawić ich z ojcem, żeby łatwiej uporali się z naszym rozstaniem, i zatracić się w nowym uczuciu. Wreszcie przestałam żyć przeszłością i zdradą męża, czułam się pożądana i kochana, i z takim nastawieniem jechałam tego ranka do firmy.
Byłam gotowa wyznać Adamowi swoje uczucia, jednak ledwo weszłam do biura, szef wezwał nas oboje do siebie, po czym oznajmił, że postanowił awansować jedno z nas na stanowisko kierownicze.
– Wybrałem Adama – stwierdził.
Musiałam mieć dziwną minę, bo wyjaśnił, patrząc to na mnie, to na mojego kochanka:
– Adam świetnie się odnalazł w nowej roli, doskonale radzi sobie z kontrahentami i potrafi zadbać o dobrą atmosferę w zespole.
Poczułam ucisk w żołądku – przecież Adam odnosił sukcesy głównie dzięki mnie! To ja prowadziłam jego dokumentację, zdradzałam tajemnice biznesmenów, żeby łatwiej było mu pozyskać ich przychylność… Z drugiej strony, jeśli nadal mieliśmy być parą, może lepiej, byśmy nie zajmowali równorzędnych stanowisk? – różne myśli kłębiły mi się w głowie, gdy ściskałam dłoń kochanka, niby gratulując mu awansu.
– Musimy porozmawiać – usłyszałam szept szefa, a chwilę później to samo zdanie padło z ust Adama.

Iza, ostatnio zaniedbałaś swoje obowiązki, nie wykazujesz się już tak wysoką sprzedażą. Nie wiem, co się dzieje, ale proponuję, abyś wzięła urlop, wyjechała dokądś z rodziną, odpoczęła i wróciła do nas z nowymi siłami – zasugerował szef.

Wzięłam głęboki oddech, ale mogłam jedynie przyznać mu rację. Skołowana poszłam prosto do Adama, zanim jednak zdążyłam otworzyć usta, ukochany oznajmił, że powinniśmy zakończyć naszą relację.
Zasadniczo nie toleruję romansów w pracy. Zbyt często widziałem, jak źle się to kończy… Owszem, uległem czarowi nowego miejsca i twojemu urokowi, ale sama rozumiesz… Sytuacja się zmieniła.
– Adam, to wcale nie musi się tak skończyć… Błagam, nie zostawiaj mnie.
– Chcesz odejść z firmy, porzucić rodzinę? Naprawdę chcesz stracić wszystko? – zapytał chłodnym tonem.

Zmroziły mnie jego słowa. Jakie odejść z firmy?

Przecież dotąd byłam najlepszym pracownikiem… – myślałam, a serce waliło mi jak młotem. Co tu się dzieje, do cholery?
Adam, przecież się kochamy – jęknęłam.
– Naprawdę? – zdziwił się.
Nagle dotarło do mnie, że ten sympatyczny chłopak mnie wykorzystał. Chciał poznać Krystiana, żeby przyjrzeć się naszej relacji i wyczuć mój słaby punkt, a potem… No, uwiódł mnie z pełną premedytacją!
– Powiem wszystko szefowi! Nie tolerujesz romansów? Co za hipokryzja! – wstałam i ruszyłam do wyjścia.
– Myślisz, że ktoś ci uwierzy? Zastanów się – ja awansowałem, ty stanęłaś w miejscu – czy to nie wygląda jak zemsta? Próba szantażu, bo zostałaś pominięta przy awansie? Nie bądź głupia. Stracisz więcej niż stanowisko. Ośmieszysz się, otrzymasz wilczy bilet, nikt cię nie zatrudni po takiej aferze. Uspokój się, Iza.
Nawet nie podniósł się z fotela, gdy wychodziłam, ale miał rację.
Dobrze wiedział, że ją ma.

Poprosiłam o urlop ze skutkiem natychmiastowym i zadzwoniłam do Krystiana.
– Awansował na moich plecach! – szlochałam do słuchawki.
– Kochanie, dla mnie jesteś najlepsza. Lubię Adama, ale zawsze będę stać po twojej stronie. Może rzeczywiście zróbmy tak, jak zaproponował twój szef? Wyjedźmy gdzieś tylko we dwoje, a potem pomyślimy, jak wybrnąć z tej sytuacji – zaproponował.
Jeszcze tego samego dnia wykupiliśmy wczasy last minute w Hiszpanii. Dopiero za granicą zrozumiałam, jak silnego i mądrego mężczyznę mam u swego boku. Ile kosztowało go powiedzenie mi kiedyś prawdy, na którą ja nie mogłam się zdobyć? Jak długo znosił upokorzenia, bo nie chciałam przyznać, że jego zdrada wynikała także z tego, co działo się między nami, z mojego nastawienia do związku. Oczekiwałam cudu i adoracji z jego strony, sama dając niewiele.

Nie pomyślałam, że mógł poczuć się odtrącony i zniechęcony, nigdy jednak nie skrzywdziłby mnie z premedytacją, jak zrobił to Adam. Może Krystian nie jest mistrzem seksu, ale kocha mnie bardziej od siebie samego. Dlatego po powrocie odeszłam z firmy bez żalu i chęci zemsty na Adamie. Choć to drań, uświadomił mi, co jest w życiu ważne.

Więcej prawdziwych historii:
„Gdy zaszłam w ciążę, mąż zaczął mnie traktować jak chodzący inkubator. Zapomniał, że też jestem człowiekiem”
„Teściowa po wypadku chciała mieć syna tylko dla siebie. Zabrała mi męża, a naszym dzieciom ojca”
„Doniosłam na własnego męża do skarbówki. W więzieniu nie miał okazji mnie zdradzić”

Redakcja poleca

REKLAMA