Kiedy dostałem pracę w nowej firmie, o której wszyscy znajomi z branży wypowiadali się w samych superlatywach, nie posiadałem się ze szczęścia.
Od początku nie mogłem się na nią napatrzeć
Miałem odpowiadać za kontakty z klientami i otrzymywać za to znacznie wyższą pensję niż w poprzednim miejscu zatrudnienia. Prawdziwą nagrodą okazał się jednak widok najpiękniejszej kobiety, jaką kiedykolwiek miałem okazję spotkać. Miała długie rude włosy, bardzo jasną cerę i duże, szaroniebieskie oczy.
Sandra, bo tak miała na imię, pracowała w dziale kadr. Pierwszy raz zobaczyłem ją podczas przerwy, kiedy gadała z koleżankami. Chichotały, wymieniały się spostrzeżeniami na temat dnia pracy i planowały wspólne wyjście. W końcu mnie zauważyła. Kiedy się jednak do niej uśmiechnąłem, nie doczekałem się rewanżu.
Spojrzała na mnie z czymś w rodzaju niechęci i wróciła do rozmowy. Mimo to, postanowiłem się nie zrażać. Chciałem ją lepiej poznać. Naiwnie wierzyłem, że może się zaprzyjaźnimy, a przyjaźń z czasem przerodzi się w coś więcej.
O taką kobietę musisz się starać
Postanowiłem do niej zagadać, gdy kończyliśmy pracę.
– Sandra, tak? – odezwałem się z uśmiechem.
Zlustrowała mnie od góry do dołu i zrobiła znudzoną minę.
– Tak ‒ mruknęła. – A chciałeś czegoś?
– Dominik – przedstawiłem się. Wyciągnąłem rękę, ale jej nie uścisnęła.–‒ Pracuję tu od dziś i…
– Fajnie. – Ziewnęła. – To zajmij się czymś. Ja spadam do domu.
Kiedy odwróciła się na pięcie i poszła w stronę parkingu, westchnąłem z rezygnacją. Byłem pewny, że po prostu nie jestem dla niej wystarczająco atrakcyjny.
Wieczorem spotkałem się ze swoimi przyjaciółmi, Rafałem i Arkiem, żeby opić nową robotę. Opowiedziałem im też o Sandrze.
– Musisz jej pokazać, że masz gest – doradzał Arek. – No wiesz, prezenty i te sprawy. O taką kobietę musisz się starać. Nie ma wyjścia.
– Tak myślisz? – rzuciłem dość niepewnie.
– Ja nie sądzę – mruknął Rafał. – Chyba że chcesz ją kupić.
– Oj, nie przesadzaj – żachnął się Arek. – W tych czasach nie można wyrwać ładnej kobiety, jak nie zainwestujesz.
Naprawdę zaczęła mnie dostrzegać!
Postanowiłem skorzystać z rady Arka i zainwestować w moje uczucia. Najpierw zagadałem do Sandry niby mimochodem, że słyszałem o takiej dobrej restauracji po drugiej stronie miasta i chciałem się tam wybrać. Zapytałem, czy nie dałaby się namówić na późny obiad, oczywiście dodając, że ja stawiam.
Choć z początku wydawało mi się, że tylko się wygłupiłem, na twarz mojej koleżanki momentalnie wypłynął szeroki uśmiech.
– Świetnie się składa… Damian, tak? – zaczęła niezgrabnie.
– Dominik – poprawiłem bez cienia irytacji.
– A, właśnie. – Zrobiła przepraszająca minę. – Już dawno chciałam tam pójść, ale jakoś nie było okazji. Podobno mają doskonałe dania. No, to teraz moglibyśmy uczcić twoje przyjęcie do naszego zespołu. Świetny pomysł, co?
Nie przypomniałem wtedy, że poprzedniego dnia w ogóle nie interesowało jej, że zacząłem tutaj pracę. Cieszyłem się jak głupi, bo zgodziła się pójść. Naprawdę zaczęła mnie dostrzegać!
Obiad wypadł wyśmienicie
Sandra śmiała się z moich żartów, słuchała opowieści na temat poprzedniej pracy i chętnie podejmowała najróżniejsze tematy. Właśnie dlatego zdecydowałem się o nią zadbać.
Kupowałem jej drogą biżuterię, płaciłem za nasze posiłki, załatwiałem bilety na wydarzenia, w których chciała wziąć udział.
Dzięki temu wkrótce ze znajomej z pracy, której w ogóle nie obchodziło, że istnieję, zmieniła się w moją bliską przyjaciółkę. Powoli zaczynałem też utwierdzać w przekonaniu, że już wkrótce będzie z tego coś więcej.
Nie rozumiałem, że popełniłbym głupotę
Minęło pół roku, a ja wciąż dbałem o to, żeby Sandrze niczego nie brakowało. Podbudowywał mnie widok jej szerokiego uśmiechu i fakt, jak chwaliła się koleżankom, co ze mną robiła. Czułem się naprawdę ważny. Zwłaszcza że byliśmy coraz bliżej.
Już nie uważałem, że taka kobieta jak ona jest dla mnie nieosiągalna. Po prostu właściwie się za to zabrałem i teraz jadła mi z ręki. W końcu na pewno nie mogła przestać o mnie myśleć.
Dziwiło mnie tylko, że jeszcze nie byliśmy razem. Ona jakoś zawsze wykręcała się od poważnych rozmów – zmieniała temat albo musiała gdzieś nagle pilnie wyjść.
Wraz ze wzrostem zainteresowania Sandry niestety topniały moje oszczędności. Po kolejnych dwóch tygodniach okazało się, że w sumie nie mam już jak finansować kolejnych zachcianek mojego obiektu westchnień. Nie sądziłem też, żeby miało mi starczyć na wymyślne niespodzianki, które przyjęłaby z okrzykiem radości.
– Jestem spłukany – oświadczyłem ponuro przyjaciołom, gdy siedzieliśmy w barze w sobotni wieczór.
– No ja się nie dziwię – mruknął Rafał z przekąsem. – Jak się wydaje wszystkie pieniądze na rozpieszczoną księżniczkę…
– Ej, przestań ‒ przerwałem mu. – Sandra wcale nie jest taka.
– I co teraz zrobisz? – zainteresował się z kolei Arek. – No wiesz, bez kasy będzie trudniej.
– Chyba wezmę kredyt…
– No chyba już przesadzasz – rzucił stanowczo Rafał. – Kredyt? Serio? Dla kobiety, która tylko doi z ciebie kasę?
– Teraz to chyba ty przesadziłeś – stwierdziłem z oburzeniem.
– Tak? A kiedykolwiek sama do ciebie przyszła? Powiedziała coś miłego? Zaproponowała wyjście, za które zapłacilibyście oboje?
Choć w tamtej chwili jeszcze nie rozumiałem, że popełniłbym głupotę, biorąc ten kredyt, po raz pierwszy naszły mnie wątpliwości. Bo jeśli chciałbym być szczery, na każde z pytań, zadanych przez Rafała, musiałbym odpowiedzieć: nie.
– Więc co ty proponujesz? – spytałem zamiast tego.
– Po prostu z nią pogadaj. Nie udawaj kogoś, kim nie jesteś i przestań szastać pieniędzmi, których i tak już nie masz. Jak jej na tobie rzeczywiście zależy, wasze relacje się nie zmienią.
Odprawiła mnie jak natręta
Nie wziąłem tego kredytu. Uznałem, że to posunęłoby się zbyt daleko. W końcu przecież starałem się o Sandrę już tyle czasu, więc i mnie należało się z tego coś więcej. Sam zrobiłem, co w mojej mocy, więc chyba odpowiednio przygotowałem grunt pod ewentualny związek. Ona wiedziała już, na co mnie stać, powinna też rozumieć, jak bardzo mi na niej zależy.
Choć w pewnym sensie podejmowałem ryzyko, wcale nie czułem strachu. Nie chciałem nikogo udawać. Uznałem nawet, że to, co robiłem do tej pory, było trochę szalone. No… ale czego się nie robi dla miłości?
Przeczuwałem zresztą, że Sandra lubi mnie równie mocno, jak ja ją i nie może beze mnie żyć. Ostatnie miesiące spędziliśmy przecież razem i było nam dobrze. Jej było dobrze. Z takim nastawieniem wszedłem do firmy, a potem bez zawahania podążyłem do działu kadr.
Sandra uśmiechnęła się do mnie, gdy tylko zobaczyła, że staję w drzwiach. Mina zrzedła jej jednak, gdy zorientowała się, że tym razem nic dla niej nie mam. Próbowałem tłumaczyć, że wypłata jeszcze daleko, a ja wydałem ostatnie pieniądze z konta oszczędnościowego na ten pobyt w SPA.
Myślałem, że będziemy mogli wyjść na lunch i po prostu miło spędzić czas. Ona jednak odprawiła mnie machnięciem ręki. Jak natręta.
Ona kochała tylko pieniądze
Więcej ze sobą nie rozmawialiśmy. Z dnia na dzień przestaliśmy dla siebie istnieć. Trudno mi było to przełknąć.
Reakcja Sandry naprawdę mnie zabolała. W końcu ta kobieta była przy mnie przez tyle czasu. Zwodziła mnie, kusiła, dawała nadzieję. A ja widziałem w niej kogoś, kogo chciałem zobaczyć, a nie kogoś, kim była naprawdę. Wtedy, w dziale kadr, kiedy tak po prostu mnie spławiła, zrozumiałem jedno – ona kochała tylko pieniądze.
Żałowałem swojej naiwności. To przez nią zostałem sam, bez oszczędności, które zbierałem jeszcze od czasów studiów. I chociaż wciąż myślałem o prawdziwej miłości, póki co miałem dość spotkań z kobietami. Nie zamierzałem też nigdy więcej patrzeć tylko na wygląd – najważniejsze było przecież wnętrze.
Czytaj także:
„Ludzie we wsi wzięli mnie na języki, bo związałam się ze starszym mężczyzną. Dla nich jestem cwaniarą, która leci na kasę”
„Mąż złapał mnie na dziecko, bo leciał na kasę mojego ojca. Jest leniem i nierobem, który ma kochanki w całym kraju”
„Szaleńczo zakochałem się w koleżance z pracy. Jej znajome kpiły, że patrzę na nią jak szczeniak i wyglądam żałośnie”