„Chciałam niezapomnianej 10. rocznicy ślubu i mam, co chciałam. Była pamiętna, bo ostatnia”

smutna kobieta fot. Getty Images, Westend61
„– Przepraszam, że przeszkadzam – zaczęłam spokojnie, ale głos mi drżał. – Chciałam tylko podziękować za rocznicową niespodziankę. Nie spodziewałam się, że będzie aż tak... wyjątkowa”.
/ 28.08.2024 18:30
smutna kobieta fot. Getty Images, Westend61

Zbliżała się nasza dziesiąta rocznica ślubu. Mimo upływu lat i rutyny wciąż kochałam Sebastiana, choć ostatnio coś się zmieniło. Był bardziej zamyślony, wracał później z pracy. Tłumaczyłam to stresem, wierząc, że planuje dla nas coś wyjątkowego. Przygotowania do kolacji rocznicowej pochłonęły mnie całkowicie. Przymierzałam nową, elegancką sukienkę, wyobrażając sobie jego zachwyt, gdy mnie w niej zobaczy. Wierzyłam, że ten wieczór odnowi naszą miłość i rozwieje wszelkie wątpliwości.

Chciałam, by ten wieczór był wyjątkowy

– Myślałeś o naszej rocznicy? – zagadnęłam go delikatnie, gdy usiedliśmy do kolacji. Chciałam usłyszeć, że planuje coś wyjątkowego.

– Mmm, tak, coś wymyślimy – odpowiedział, nie odrywając wzroku od telefonu. Serce mi zadrżało.

– Może coś zarezerwowałeś? – zapytałam, próbując ukryć narastający niepokój.
Sebastian uniósł wzrok, uśmiechając się wymuszenie.

– Jeszcze nie, mam trochę na głowie – rzucił, szybko wracając do pisania wiadomości.

Telefon zawibrował ponownie. Spojrzał na ekran, a potem natychmiast wstał.

– Muszę iść, pilne spotkanie – powiedział, wychodząc w pośpiechu.

Zostałam sama, czując narastającą wątpliwość. W głowie kłębiły mi się pytania. „Czy to tylko stres? A może... jest coś, o czym mi nie mówi?” Odrzuciłam te myśli, starając się nie doszukiwać czegoś złego.

Kim jest ta Sylwia?

Kilka dni później, sprzątając, natknęłam się na coś, co zmroziło mi krew w żyłach. W kieszeni marynarki Sebastiana znalazłam paragon za drogi naszyjnik. Napisane było na nim, że jest to opłata za grawerunek z imieniem „Sylwia”. A ja przecież nigdy nie nazywałam się Sylwia...

Obok paragonu leżała karta z rezerwacją do luksusowej restauracji. Była na przyszłą sobotę – naszą rocznicę. Poczułam, jak wściekłość miesza się z rozpaczą. To nie mogło być prawdą... Ale co, jeśli jednak? Zadzwoniłam do przyjaciółki, ledwo powstrzymując łzy.

– Musisz dowiedzieć się, z kim się spotyka. Śledź go – poradziła.

Zacisnęłam pięści, czując, jak narasta we mnie złość. Musiałam poznać prawdę.

Podobno umówił się z klientem

Postanowiłam działać. W sobotę, w dzień naszej rocznicy, gdy Sebastian oznajmił, że musi wyjść „na spotkanie z klientem”, wsiadłam do taksówki i pojechałam za nim. Serce biło mi jak oszalałe, gdy zobaczyłam go wchodzącego do luksusowej restauracji. Chwilę później pojawiła się ona – elegancka, piękna kobieta. Sylwia.

Obserwowałam ich z ukrycia, kiedy Sebastian wręczył jej naszyjnik. Śmiali się, rozmawiali jak para zakochanych. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Patrzyłam, jak Sebastian nachyla się do niej i... całuje ją. Świat zatrzymał się w tej chwili. Czułam, jakby moje serce pękło na tysiące kawałków. Wszystko, w co wierzyłam, nagle się rozsypało. To nie była pomyłka. Mój mąż miał romans.

Choć chciałam podejść do nich i zrobić awanturę, coś mnie powstrzymało. Może to strach, może niedowierzanie. Zdecydowałam, że muszę to zrobić inaczej – publicznie, by nie mogli się wykręcić. Pełna bólu, ale zdeterminowana, postanowiłam stanąć z nimi oko w oko przy kolejnej okazji. Planowałam zemstę.

Kilka dni później, z smsów mojego męża, dowiedziałam się, że Sebastian planuje romantyczną kolację z Sylwią w tej samej luksusowej restauracji. Przygotowałam się do konfrontacji. Ubrałam nową, elegancką suknię – tę, którą kupiłam na naszą rocznicową kolację. Serce waliło mi jak młot, ale byłam zdecydowana.

Zrobiłam im niespodziankę

Kiedy weszłam do restauracji, zobaczyłam ich siedzących przy stoliku. Sylwia śmiała się z czegoś, co powiedział Sebastian. Nie zauważyli mnie. Podeszłam bliżej, a kelner zdążył zaledwie zapytać, czy mam rezerwację, gdy stanęłam tuż przy ich stoliku. Sebastian podniósł wzrok, a jego twarz zbladła. Sylwia spojrzała na mnie zaskoczona.

– Przepraszam, że przeszkadzam – zaczęłam spokojnie, ale głos mi drżał. – Chciałam tylko podziękować za rocznicową niespodziankę. Nie spodziewałam się, że będzie aż tak... wyjątkowa.

Sylwia zacisnęła usta, a Sebastian próbował coś powiedzieć, ale nie dałam mu szansy. Zwróciłam się do niej.

– Miło cię poznać, Sylwio. Rozumiem, że to dla ciebie był ten naszyjnik?

W restauracji zapadła cisza. Goście patrzyli na nas z ciekawością i zakłopotaniem. Zrobiłam krok w tył, gotowa na ich reakcję. Sebastian wstał gwałtownie, próbując mnie złapać za rękę.

To nie tak, jak myślisz... – zaczął nerwowo.

Tu nie ma co wyjaśniać

Wyrwałam rękę z jego uścisku, czując, jak wściekłość gotuje się we mnie.

– Naprawdę? A jak jest? Bo widzę tylko jedno – dodałam ostro, patrząc prosto w oczy Sylwii. – Może ona mi wyjaśni?

Sylwia, widocznie zszokowana, wstała powoli.

– Sebastian powiedział mi, że jesteście w separacji... – zaczęła cicho, unikając mojego wzroku. – Nie wiedziałam, że wciąż jesteście razem.

Zaśmiałam się gorzko.

– Separacja? To ciekawe, bo tego samego dnia planował ze mną kolację rocznicową. Może porozmawiacie między sobą, żeby uzgodnić wersje?
Sebastian złapał się za głowę, zrozumiał, że nie ma już wyjścia.

– Daria, przepraszam... To wszystko wymknęło się spod kontroli... – mówił, próbując mnie uspokoić.

Nie słuchałam go. Patrzyłam na Sylwię, której pewność siebie gdzieś zniknęła.

Życzę wam szczęścia – rzuciłam z chłodną ironią, po czym odwróciłam się i wyszłam z restauracji, zostawiając Sebastiana z jego winą i upokorzeniem.
Wiedziałam, że coś w moim życiu właśnie się skończyło.

Tyle czasu żyłam w kłamstwie

Wróciłam do domu, w którym każdy kąt przypominał mi o Sebastianie. Jeszcze kilka godzin wcześniej byłam jego żoną, planującą wspólną przyszłość, a teraz czułam się jak ktoś zupełnie obcy. Usiadłam na kanapie, otoczona ciszą, która zdawała się mnie przytłaczać. Przez głowę przelatywały wspomnienia – nasze pierwsze spotkanie, ślub, wspólne podróże, plany na przyszłość... I to wszystko teraz wydawało się takie dalekie, nierealne.

Czułam, że muszę podjąć decyzję. Mogłam spróbować mu wybaczyć, próbować odbudować coś, co zostało tak brutalnie zniszczone. Ale czy naprawdę tego chciałam? Czy mogłabym kiedykolwiek zaufać mu na nowo? A może powinnam zacząć od nowa, sama, stawiając siebie na pierwszym miejscu? Siedziałam tak, pogrążona w myślach, aż zmrok całkowicie pochłonął pokój. Łzy zaczęły płynąć same, ale pozwoliłam im płynąć. To był czas, by się rozliczyć z przeszłością.

Nie wiedziałam jeszcze, co przyniesie przyszłość, ale byłam zdecydowana na jedno – muszę myśleć o sobie, o swojej sile i wartościach. To był koniec pewnego rozdziału, ale też początek nowego. Kiedyś byłam Darią, żoną Sebastiana. Teraz jestem Darią, która musi zdecydować, kim będzie dalej.

Daria, 32 lata

Czytaj także:
„Mój facet był hiszpańskim chorizo, ja zwykłym pasztetem. By na niego zasłużyć, chodziłam na bardzo krótkiej smyczy”
„Wszyscy się bali, że Karola zostanie starą panną. Po 30. urodzinach ciągle nie miała obrączki, a jej kwiat przekwitał”
„Przez 20 lat stałam przy garach, a mój mąż robił karierę. Teraz pozwałam go sądu, by mi za to wszystko zapłacił”

Redakcja poleca

REKLAMA