Ewa krzyczała na Pawła za jedną ścianą, za drugą mama słuchała na cały głos radia. Założyłem słuchawki bezprzewodowe i puściłem ulubioną muzykę. Chwilę potem moje ciało obudziło się do życia i zacząłem tańczyć w swoim ciasnym pokoiku.
– Mariusz! – krzyk siostry przebił się przez przyjemne, latynoskie rytmy. – Musisz iść po jajka, nie mam z czego zrobić mamie jajecznicy! I ser kup!
Nie miałem pojęcia, dlaczego nie mogła wysłać swojego męża, ale nie pytałem. Miałem dwadzieścia dwa lata, a ona trzydzieści jeden, w dodatku oboje z mamą mieszkaliśmy u niej i szwagra. Robiłem więc, co mi kazała. Tego dnia miałem pracę na drugą zmianę.
Szwagier załatwił mi robotę w firmie kurierskiej i całkiem mi się to podobało. W samochodzie mogłem słuchać muzyki, a potem miałem trochę ruchu, biegając z paczkami. No i zarabiałem pieniądze, żeby trenować.
Kiedy Ewa i Paweł wyszli do pracy, zostałem z mamą
Opiekowaliśmy się nią z siostrą na zmianę, bo nie mogła zostawać sama w domu. Zawołała mnie, żeby zapytać, czy pójdziemy na spacer.
– Przecież pada – odpowiedziałem, zerkając w okno. – Ale jutro ma być ładnie.
Posmutniała, zapytałem więc, jak mogę ją rozchmurzyć.
– Zatańcz dla mnie, Mariuszku – poprosiła. – No zatańcz. Ty tak ładnie tańczyłeś, jak byłeś mały. Woziłam cię na te zajęcia do domu kultury, pamiętasz? Byłeś jedynym chłopcem, pani mówiła, że masz talent.
Tak, pamiętałem. Pamiętałem też, że kiedy moja klasa dowiedziała się, że chodzę na tańce z dziewczynkami, koledzy zaczęli mnie prześladować, a dziewczyny wyśmiewać. Słowa „pedał” i „baletnica” towarzyszyły mi do szóstej klasy. W gimnazjum jeździłem już na zajęcia do innej miejscowości, tak się bałem, że ktoś to odkryje. Ale tylko przez pierwszą klasę, bo potem tata umarł i nie było pieniędzy na takie rzeczy.
Kiedy Paweł wrócił do domu, zostawiłem mu wskazówki, co dać mamie na kolację, i pojechałem do pracy. Ludzie zamawiają coraz więcej przez internet i niektóre firmy, jak nasza, pracują po szesnaście godzin na dobę. Dla mnie to oznaczało, że czasami miałem drugą zmianę i wtedy nie mogłem ćwiczyć z moim zespołem. Ale przyjaciele to rozumieli, w końcu każdy z nas usiłował jakoś związać koniec z końcem, bo nie mieliśmy sponsorów ani dofinansowań od miasta czy gminy. Stroje na pokazy, buty taneczne, dekoracje – to wszystko kupowaliśmy za własne środki.
Moja grupa składała się z pięciu dziewczyn i trzech chłopaków oraz byłej tancerki rewiowej, która układała nam choreografię i trenowała nas za darmo. Za własne pieniądze wynajmowaliśmy salę w domu kultury, ale treningi kondycyjne robiliśmy już na świeżym powietrzu, żeby za to nie płacić. Nasza instruktorka była też kimś w rodzaju menedżerki i załatwiała nam od czasu do czasu pokaz na dniach gminy albo z okazji otwarcia nowego supermarketu w okolicy. To właśnie dla tych chwil wylewaliśmy z siebie siódme poty na treningach i wydawaliśmy własne pieniądze.
Kiedy stałem na scenie, a z potężnych głośników zaczynała lecieć „nasza” muzyka, byłem po prostu szczęśliwy. Na swoim miejscu!
Uwielbiam tańczyć i nie wyobrażam sobie innego życia
Oczywiście w pracy nie mogę się do tego przyznawać. Pracuję z samymi facetami i Paweł uprzedził mnie, że mam się nie zdradzić, co naprawdę lubię robić.
– Chłopaki nie daliby ci żyć – ostrzegł. – Jak cię zapytają, co trenujesz, to mów, że chodzisz na siłownię – doradził.
Tak więc, kiedy miałem na sobie uniform kuriera, udawałem kogoś innego niż jestem. Tamtego dnia mieliśmy taki nawał roboty, że nie wyrobiłem się ze wszystkim w godzinach pracy. Te paczki, które zostały, i tak musiały być dostarczone, tyle że moja firma nie płaciła za nadgodziny. Kiedy został mi ostatni adres, byłem skonany. Zaparkowałem auto przed domem, w którym świeciły się wszystkie światła, i dźwignąłem ciężki pakunek. Zza drzwi dobiegły mnie dźwięki głośnej muzyki i śmiechy wielu osób. Było dość późno, wiec pomyślałem, że mają tam jakieś przyjęcie. Drzwi otworzyła mi ładna blondynka z różowymi króliczymi uszami na głowie.
– Błagam, powiedz, że jesteś z agencji! – rzuciła z błagalnym spojrzeniem.
– Eeee… jakiej agencji? – dałem się zbić z tropu. – Jestem z firmy kurierskiej, podpisze mi pani odbiór?
Nagle zza pleców blondynki wychynęła ruda. Ta dla odmiany miała na głowie opaskę z diabelskimi różkami, które wystawały zawadiacko z burzy loków.
– To on? Striptizer? – szepnęła tak głośno, że usłyszałem.
– Nie, to kurier… – blondynka wyglądała na załamaną. – Naprawdę odwołali ten striptiz. Cholera, co my jej powiemy?!
W tym momencie ruda obcięła mnie wzrokiem z góry na dół, a potem szepnęła coś koleżance na ucho. Ta spojrzała na mnie z nową dawką zainteresowania. A potem wciągnęła mnie do przedpokoju.
– Słuchaj, jestem Olka, a to Aga, i właśnie organizujemy naszej przyjaciółce wieczór panieński. Zamówiłyśmy striptizera, ale zadzwonili z agencji, że coś im się pochrzaniło i nie mają dzisiaj nikogo wolnego. A ty dobrze wyglądasz, więc może… no… chciałbyś zarobić?
Wytrzeszczyłem na nie oczy, nie do końca rozumiejąc, co się dzieje. Tym razem tłumaczeniami zajęła się ruda. Otóż zdesperowane dziewczyny wpadły na pomysł, żebym odegrał rolę striptizera na wieczorze panieńskim. Zarzekały się, że mam tylko wejść do salonu, zatańczyć parę kawałków, zdjąć koszulę i zainkasować całkiem przyzwoitą sumkę.
– Nie no, bez jaj – jęknąłem. – Przecież każdy się zorientuje, że coś jest nie tak!
– Nikt się nie zorientuje! – zapewniły mnie solennie. – Panna młoda pije od popołudnia, a reszcie dziewczyn powiemy, co i jak, i będą cię dopingować. Zgódź się, błagamy! Ona bierze ślub, chciała mieć tradycyjny wieczór panieński, a ja jestem druhną… – prosiła Aga, robiąc słodkie oczy.
– A co mi tam – mruknąłem. – Gdzie tu jest łazienka? Muszę najpierw wziąć prysznic. I dam wam moją muzę.
Dziesięć minut później, przy akompaniamencie pisków i chichotów, wkroczyłem do salonu i pomachałem w stronę dziewczyny w ślubnym welonie. Ruda Aga włączyła moją playlistę i… nagle znalazłem się w swoim żywiole! Zniknęły trema i poczucie absurdu, nagle słyszałem tylko muzykę, a moje ciało dało się ponieść wyćwiczonym podczas licznych treningów ruchom.
Tańczyłem dłużej, niż mi kazały dziewczyny, w tańcu zerwałem z siebie koszulkę i zostałem w samych dżinsach, a moja publiczność z przyszłą panną młodą klaskała i piszczała, żeby mnie dopingować. Kiedy skończyłem, czułem się jak po pokazie na estradzie.
– Łoł, to było naprawdę niezłe! – szepnęła Aga z podziwem, wręczając mi w przedpokoju umówioną sumę. – Jesteś zawodowym tancerzem?
– Nie. Ale tańczę w grupie amatorskiej – przyznałem. – Jakbyś chciała nas zobaczyć, to za dwa tygodnie mamy pokaz w tej nowej galerii handlowej. O czternastej…
Nie sądziłem, że przyjdzie, ale była tam. Razem z nią przyszła Ola i jakiś facet, którego przedstawiły mi po pokazie.
– To mój znajomy, Eryk – powiedziała blondynka. – Pracuje w branży muzycznej i szuka tancerzy do teledysków.
W ten sposób jednego dnia zmieniło się całe moje życie
Zostałem zaproszony razem z moim zespołem do nagrania teledysku dla jednej z polskich piosenkarek, w trakcie tej pracy ktoś zaproponował nam inne nagranie, a potem udział w telewizyjnym talent show. Za parę tygodni mamy eliminacje i ostro trenujemy. Aga, moja dziewczyna, załatwiła nam sponsora i wreszcie mamy profesjonalne stroje. A kiedy ktoś pyta, jak to się stało, że zacząłem tańczyć zawodowo, opowiadam historię o tym, jak udawałem striptizera na wieczorze panieńskim, a potem ruszyła lawina wydarzeń. I cieszę się, że mogę opowiadać tę historię, bo jeśli ja, chłopak z małej miejscowości, od dziecka wyśmiewany za miłość do tańca, dostał swoją szansę, to każdemu może się udać. Po prostu nie wolno rezygnować z marzeń.
Czytaj także:
Przeprowadzka na wieś z marzenia stała się traumą. Wszystko przez sąsiadów
Kiepski kontakt z matką zrujnował mi samoocenę. Zawsze słyszałam, że się nie nadaję
Mój mąż jest dobry i wierny. Ale... zapomniał zupełnie, że jestem kobietą