„Potrzebowałem kasy, więc chciałem okraść niewinną staruszkę. Po co jej pieniądze, skoro i tak szykuje się do grobu?”

mężczyzna kradnie pieniądze fot. Adobe Stock, JustLife
„I znów zrobiło mi się dziwnie. Pomyślałem o mojej nieżyjącej mamie. Gdybym dał klucze do jej mieszkania kumplowi, a ten ją obrobił, co bym o nim pomyślał? A nawet jeśli Rysiek nie połapie się w tym wszystkim, to będę musiał spojrzeć mu w oczy. Jemu, pani Lence”.
/ 30.03.2023 13:15
mężczyzna kradnie pieniądze fot. Adobe Stock, JustLife

Pani Lenka patrzyła na mnie z troską.

– Co ci się stało, Pawełku? Pobił cię ktoś?

– Miałem taką małą przygodę – odparłem niezbyt zgodnie z prawdą, bo małą bym jej nie nazwał, przynajmniej ze swojej perspektywy, bo dla tych, którzy mnie tak urządzili, to było raczej dość rutynowe działanie.

– Wyglądasz okropnie!

– Musiałaby pani zobaczyć tamtego – zaśmiałem się z przymusem.

Nie mogłem jej powiedzieć prawdy

Nie wypadało wręcz. Obciążanie moimi problemami tej kobiety byłoby świństwem. Ale na pewno mogła mi jakoś pomóc.

– Pani Lenko… – wyłożyłem na stół zakupy. – Miałbym prośbę.

– Tak, Pawełku – odpowiedziała. – Za chwilkę. Powiedz tylko, ile to kosztowało.

– Pięćdziesiąt sześć złotych.

Patrzyłem, jak otwiera portfel i odlicza pieniądze. Niewiele w nim miała. Westchnąłem w duchu. Wziąłem należność, a ona spojrzała na mnie wyczekująco.

– Potrzebowałbym pożyczyć trochę pieniędzy – powiedziałem. Musiałem się przemóc. – Mam nagłe wydatki i…

– Ile chcesz? – przerwała mi, widząc, że się męczę.

– No… – przełknąłem ślinę. – Muszę zebrać dwadzieścia pięć tysięcy.

Drgnęła, a mi się zrobiło strasznie głupio.

– To ma jakiś związek z tym? – wskazała moją twarz.

– Skąd! – zapewniłem. – Mam okazję, żeby w coś zainwestować. Swoich środków mam trzydzieści pięć tysięcy, ale żeby wejść w spółkę, muszę wnieść co najmniej sześćdziesiąt. Dlatego pomyślałem…

Łgałem jak najęty, a ona tylko na mnie patrzyła. Wreszcie zamilkłem.

– Niestety – powiedziała. – Tyle nie mogę ci dać. Widzisz, o pieniądzach u nas decyduje Rysiek. Ale on wszystko ma na koncie.

– A pani? – spytałem.

– Ja mam niewiele – potrząsnęła głową.

– Ale Rysiek na pewno ci pożyczy, tylko musisz z nim pogadać.

– Jak? – zaśmiałem się. – Przecież jest teraz na statku gdzieś pod kołem polarnym.

– Nic ci nie poradzę – westchnęła.

Pożegnałem się i wyszedłem. Nic nie poradzi. Pamiętałem doskonale tamtą rozmowę z przyjacielem. Zaskoczył mnie wtedy. Siedzieliśmy przy piwie, gdy nagle wyjął klucze i podał mi je.

– To od mieszkania mojej mamy – oznajmił. – Wiesz, mnie miesiącami nie ma.

Pewnie, że wiedziałem, przecież odwiedzałem jego matkę, załatwiałem cięższe zakupy, coś tam przenosiłem, wynosiłem.

– Wolę, żebyś ty je miał – mówił dalej. – Jeden zapasowy komplet jest u ciotki, a drugi u mojej byłej. Ale gdyby się coś działo, wolałbym, żeby Elżbieta nie pętała się po domu mamy.

Byłych małżonków nie łączyła nawet najdrobniejsza nić sympatii. Rozwiedli się w burzliwych okolicznościach, tyle że Elka lubiła poudawać, że interesuje się byłą teściową, chociaż i ona, i dzieci rzadko ją odwiedzały.

– Przecież w razie czego mogę wziąć klucze od pani Marii.

– Tak, a ona zaraz zadzwoni do mojej byłej, że coś się dzieje. Słuchaj, do ciebie mam największe zaufanie. Dopilnuj, żeby Elżbieta w razie czego nie przeszukiwała mieszkania. A najlepiej schowaj pieniądze. Mama trzyma coś na czarną godzinę.

Znowu mnie dopadli

Pokiwałem głową i wziąłem klucze. W tamtej chwili nic nie zapowiadało, że wpadnę w kłopoty. A już na pewno nie takie, które groziły mi pobiciem czy śmiercią.

Dopadli mnie znowu dwa dni po rozmowie z mamą Ryśka. Nawet nie próbowałem uciekać.

– Emil pyta, kiedy oddasz forsę – wycedził osiłek. – Dostałeś termin.

– Do pojutrza – powiedziałem szybko.

– Do pojutrza – zgodził się. – Ale mamy się upewnić, że nas nie wystawisz.

– Oddam – odparłem z pewnością, której wcale nie czułem. – Spokojnie.

– No, bo wiesz…

Wykonał ruch, jakby chciał mnie uderzyć, a ja skuliłem się odruchowo. Zarechotał, dał mi kuksańca i poszedł. Zostałem sam z ponurymi myślami. Będą mnie tłukli do skutku… A w końcu dostanę w łeb. Musiałem działać. Na szczęście następnego dnia była niedziela. Wiedziałem, że pani Lenka pójdzie na mszę o dziesiątej. Czekałem w pewnym oddaleniu od bloku i denerwowałem się trochę, czy dzisiaj nie poczuła się gorzej, nie zostanie w domu. Na szczęście wyszła.

Nigdy przedtem nie użyłem kluczy do jej mieszkania. Nie miałem powodu. Ale teraz miały mi się przydać, i to wcale nie do celu, w jakim mi je powierzono. W mieszkaniu panowała cisza. Pewnym krokiem poszedłem do małego pokoju. Pod ścianą stała niewielka komoda, a klucz do jej drzwiczek leżał na półce. Na blacie stał nieduży krucyfiks, a nad nim wisiało zdjęcie Jana Pawła II.

Chrystus miał zwieszoną głowę, ale zmarły papież patrzył prosto na mnie. Identycznie zdjęcie w bardzo podobnej ramce miała moja mama. Zacisnąłem wargi i otworzyłem drzwiczki.

W środku leżały teczki z dokumentami

Wyjąłem jedną po drugiej, żeby później ułożyć wszystko we właściwiej kolejności. A potem zacząłem je po kolei otwierać. Mimo woli zerknąłem na papieża. Miałem wrażenie, że patrzy prosto na mnie, a jego oczach nie ma już dobrotliwości. Oczywiście to bzdura, złudzenie, ale bardzo nieprzyjemne doznanie.

– Przecież muszę – mruknąłem. – Inaczej znowu dostanę wycisk.

Pieniądze znalazłem w czwartej teczce z kolei. Leżały w grubej kopercie, a na wierzchu starannym charakterem pisma wykreślono całą kolumnę liczb wraz z datami. Widocznie starsza pani zapisywała każdą włożoną sumę. Kilkanaście było niewielkich, ale jedna spora. Szybko policzyłem, że jest tego trzydzieści dwa tysiące. Wiedziałem, że Rysiek dał matce większą kwotę, żeby przestała wreszcie odkładać z emerytury. Jako pierwszy oficer na statku zarabiał co najmniej przyzwoicie.

– Będzie w sam raz – szepnąłem do siebie, a mój wzrok padł najpierw na krzyż, a potem na papieża.

I znów zrobiło mi się dziwnie. Pomyślałem o mojej nieżyjącej mamie. Gdybym dał klucze do jej mieszkania kumplowi, a ten ją obrobił, co bym o nim pomyślał? A nawet jeśli Rysiek nie połapie się w tym wszystkim, to będę musiał spojrzeć mu w oczy. Jemu, pani Lence i… i temu samemu papieżowi, którego zdjęcie w ramce zostawiłem sobie na pamiątkę po mamie.

Boże, co ja robię?

Żeby ratować skórę, chcę okraść starą kobietę! Co z tego, że Ryśka na wszystko stać? Koperta jednocześnie ciążyła przyjemnie i zdawała się parzyć palce. Rozwiązanie problemów było o włos. Wystarczy schować ją do kieszeni, ułożyć starannie teczki i wyjść. A jutro zapłacę gangsterom i będę czysty.

Znów rzuciłem okiem na papieża, a potem z wściekłym warknięciem cisnąłem kopertę z powrotem do teczki. Nie mogę! Niech mnie pobiją, niech zabiją, a nie okradnę starej kobiety, nie zawiodę zaufania przyjaciela! Schowałem teczki i popatrzyłem na krzyż.

– Panie Boże, jeśli jesteś, wybacz. Jeśli jesteś, pomóż mi. Ale jeśli nie pomożesz, zrozumiem. Zachowałem się jak ostatnie bydlę. Tak czy inaczej.

Wieczorem wyjąłem butelkę wódki. Pozostało mi tylko upić się, znieczulić umysł. Bez alkoholu przecież nawet nie zasnę. Wlałem do kieliszka kryształowy płyn, przechyliłem. Od razu nalałem drugą kolejkę. Wtedy zadzwonił telefon. Spojrzałem na wyświetlacz – mama Ryśka. A ta czego chce? Kusiło mnie, żeby nie odebrać, ale pomyślałem, że potrzebuje pomocy.

– Słucham? Coś się stało, pani Lenko?

– Nic, Pawełku. Ale tak sobie pomyślałam… Chyba bardzo potrzebujesz tych pieniędzy, skoro mnie poprosiłeś. Wiesz co? Pożyczę ci, ale pod warunkiem, że powiesz mi całą prawdę.

Aż mnie zatkało z wrażenia. A potem powiedziałem drżącym głosem:

– Dobrze, powiem. Czy mogę przyjść jeszcze dzisiaj?

– Oczywiście, chodzę późno spać.

Podszedłem do biurka, wysunąłem dolną szufladę. Papież spojrzał na mnie ze zdjęcia po mamie.

– Dziękuję – powiedziałem cicho. – Bardzo dziękuję.

Czytaj także:
„Moje dzieci czują się gorsze, bo jako jedyne w szkole wyciągają kanapki. Cała reszta dostaje kasę na chipsy i batony”
„Babcia rozpieszczała moją siostrę, mimo że ciągnęła od niej kasę jak pasożyt. Do mnie, jedynego wnuka, nawet nie dzwoniła”
„Byłam przekonana, że nie dam się okraść jak naiwna staruszka, więc… wszystkim rozgadałam, gdzie trzymam w domu kasę”

Redakcja poleca

REKLAMA