„Poszłam na wesele siostry w białej sukience. Uprzedziłam ją, ale aż poczerwieniała ze złości, gdy mnie zobaczyła”

Malwina założyła białą sukienkę na ślub siostry fot. Adobe Stock
„Cyrk tak naprawdę zaczął się dopiero na sali bankietowej. Świadkowa Gosi kilka razy usiłowała wylać coś na moją sukienkę. A to czerwone wino, a to zupę, a to kawę. Ewidentnie chciała wymusić, żebym poszła się przebrać”.
/ 24.05.2022 22:26
Malwina założyła białą sukienkę na ślub siostry fot. Adobe Stock

Od razu wiedziałam, że na wesele Małgośki pójdę w białej sukience. Od dawna mam ją w szafie i obskoczyłam w niej kilka imprez. Wyglądam w niej absolutnie szałowo. Jest co prawda dość długa, ale ma piękny dekolt i odkryte plecy. To moje największe atuty, więc wiadomo, że będę je eksponować. Problemy z moją kreacją zaczęły się jednak na kilka miesięcy przed weselem. 

Biały jest dla pany młodej?

Kiedy tylko powiedziałam mamie i przyjaciółce Małgosi o tym, że planuję iść w białej sukience na wesele, mało mnie nie pobiły. Jedna przez drugą krzyczała, że tak nie wypada, że biel jest dla panny młodej i kto to w ogóle pomyślał, żebym takie cyrki odstawiała rodzonej siostrze. W końcu uznałam, że muszę zapytać samej Gośki, co ona o tym myśli. 

Umówiłyśmy się na kawę i spokojnie wyjaśniłam jej, że mam upatrzoną sukienkę i problem jest taki, że jest biała. Nie mówiłam, że jest długa, szyfonowa i ma głęboko wycięte plecy. Uznałam, że skoro afera jest o kolor, to reszta jest bez znaczenia. Gosia od razu powiedziała, że nie ma problemu i mam przyjść w tym, w czym będzie mi wygodnie i w czym się będę dobrze czuła. Na tym dyskusja się zakończyła i nikt już nie poruszał tego tematu.

W końcu nadszedł termin wesela, ja wskoczyłam w moją suknię, dobrałam eleganckie dodatki, makijaż i fryzurę. Wyglądałam jak milion dolarów. Czułam się naprawdę dobrze i poszłam na imprezę z pewnością, że to będzie bardzo udany wieczór. Niestety bardzo się pomyliłam. 

Gośka była wściekła

Kiedy Gośka mnie zobaczyła, poczerwieniała i widać było, że jest wściekła. Zupełnie nie rozumiem dlaczego, skoro sama powiedziała, że mam przyjść w czym chcę. Jej świadkowa też wyglądała, jakby miała mnie zabić wzrokiem. O matce i reszcie ciotek nie wspomnę. Tylko je mijałam, a już słyszałam głębokie westchnienia i widziałam przewracanie oczami. 

Ale szczerze? Miałam to w nosie. Ja wiem, że wyglądałam świetnie i uważam, że nie zrobiłam nic złego. Przecież lojalnie uprzedziłam Gośkę, co chcę założyć, w jakim kolorze, a ona nie widziała problemu. I co? Odwidziało jej się? To już nie mój problem. 

Cyrk tak naprawdę zaczął się dopiero na sali bankietowej. Świadkowa Gosi kilka razy usiłowała wylać coś na moją sukienkę. A to czerwone wino, a to zupę, a to kawę. Ewidentnie chciała wymusić, żebym poszła się przebrać. Nie ze mną te numery. Unikałam jej jak ognia, ale nie zamierzałam rezygnować z dobrej zabawy. Brylowałam na parkiecie i czułam się naprawdę świetnie. Wiem, że w innej sukience na pewno nie byłoby mi tak wygodnie. 

Od wesela minęło 6 tygodni, a siostra i mama nie odzywają się do mnie. Nie będę ich przepraszać, bo nie mam za co. Nie zrobiłam nic złego. Przecież to tylko głupia sukienka, nie mogą mi już odpuścić i przestać strzelać fochy? Nie wiem już, jak przemówić im do rozsądku. 

Czytaj także:
"Matka wykrzyczała mi, że zapłodnił ją gwałciciel nie tata. A ja cały czas przypominam jej o tym zdarzeniu"
"Ja haruję jak wół, żeby niczego jej nie zabrakło, a ona baluje, zamiast ugotować mi obiad..."
"Mąż szydził z mojej nadwagi i odstającego brzucha. Wszędzie masz tłuszcz i brzydzę się ciebie - często słyszałam"
"Zostałam sama z dwójką dzieci. Mój były mąż korzysta z życia, a ja nie mam, kiedy się w tyłek podrapać”

Redakcja poleca

REKLAMA