„Podstępny hochsztapler wcisnął mi lokatę, przez którą straciłem pieniądze. Wkurzyłem się i poszedłem na wojnę z bankiem”

mężczyzna, który walczy z bankiem fot. Adobe Stock, Space_Cat
„Znacie biblijną opowieść o drobnym pasterzu, Dawidzie, który na polu bitwy stanął naprzeciwko olbrzymiego wojownika Goliata? Nikt nie wierzył w jego zwycięstwo. To ja byłem takim Dawidem, a bank Goliatem. Ale czy miałem inne wyjście?”.
/ 04.08.2022 16:30
mężczyzna, który walczy z bankiem fot. Adobe Stock, Space_Cat

Kiedy oznajmiłem żonie, że zamierzam wystąpić do sądu z pozwem przeciw naszemu bankowi, Małgosia spojrzała na mnie jak na szaleńca. Nie powiem, kiedy pierwszy raz ten pomysł przyszedł mi do głowy, też pomyślałem, że chyba przepaliły mi się w głowie jakieś obwody, że chcę porywać się z motyką na słońce. Oto potężny bank obstawiony drogimi prawnikami obeznanymi z kruczkami prawnymi jak mysz z każdą szparą w moim mieszkaniu. I naprzeciwko ja – zwykły klient, niemający pojęcia o prawie bankowym.

Znacie biblijną opowieść o drobnym pasterzu, Dawidzie, który na polu bitwy stanął naprzeciwko olbrzymiego wojownika Goliata? Nikt nie wierzył w jego zwycięstwo. To ja byłem takim Dawidem, a bank Goliatem. Ale czy miałem inne wyjście?

Płaciłem jak głupi, dawałem się okradać

Nie jestem zamożnym człowiekiem, ale chciałem mieć zabezpieczenie finansowe na starość. Jakiś hochsztapler zwany doradcą inwestycyjnym w banku namówił mnie na sławetną polisolokatę. No i płaciłem przez siedem lat jak ten głupi, aż zaczęło być głośno, że ten bankowy produkt to straszny chłam.

Zaniepokoiłem się. Zacząłem podpytywać tu i tam, i ku swojemu przerażeniu dowiedziałem się, że gdybym włożył te pieniądze na normalną lokatę, tobym zyskał więcej. Okazało się, że duża część moich składek szła na opłaty manipulacyjne i inne składki, zabezpieczenia i co tam komu przyszło do głowy. No to postanowiłem ją zlikwidować.

Ależ oczywiście, powiedział inny doradca inwestycyjny (tamten „mój” już dawno w tym banku nie pracował), zlikwidować możemy, tylko że jest opłata likwidacyjna. I zaśpiewał mi sumę. To była jedna trzecia moich oszczędności. Polisę zlikwidowałem mimo to. Wyszedłem z banku, nie wiedząc, jak się nazywam. Trzęsła mną furia. A byłem jednym z najspokojniejszych ludzi na ziemi!

Takiego bandytyzmu jednak po prostu nie mogłem zdzierżyć. Na najbliższej imprezie rodzinnej wszystko się ze mnie wylało. I wtedy inni zaczęli opowiadać o swoich przebojach z bankami. No, kradzież w biały dzień z przyzwoleniem prawa! Ale zdecydowanie nie sprawiedliwości.

– I co zrobisz, jak nic nie zrobisz? – podsumował wieczór wuj Henio. – Życie to nie bajka, tu Dawid nie pokona Goliata głupią procą.

– Hej, uważaj sobie – ciotka Frania, jego żona, trzepnęła go po głowie. – Biblia to nie bajka, nie żartuj sobie.

– Dla mnie tak – odparł, no i z banków przeszliśmy na wojny religijne.

Nie wiem po co, skoro i tak było wiadomo, że ciotka wygra.

Wróciliśmy z imienin do domu, a mnie ta wizja małego Dawida stającego naprzeciw Goliata nie chciała zejść sprzed oczu. Nie spałem całą noc. Rano już wiedziałem, że muszę spróbować. Problem był w tym, że nie stać mnie było na pomoc adwokatów. Zresztą jakiegokolwiek bym wynajął, tamci i tak mają lepszych. Tylko stracę pieniądze…

Dawid pokonał Goliata

Mój pierwszy pozew nie był zbyt zgrabny ani uczony, ale wystarczył, by sąd rozpoczął przewód. I nakazał bankowi zwrot opłaty likwidacyjnej. Jednak zanim zdążyłem opić sukces, bank złożył apelację. I dopiero teraz zaczęła się zabawa.

Kiedyś oglądałem taki amerykański film, w którym skazany na śmierć mężczyzna przez kilkanaście lat składał odwołania, apelacje i tak dalej, którymi chciał udowodnić, że nie mają prawa go zabić. Żeby pokonać system, przez lata wczytywał się w przepisy, poznawał kruczki prawne itp., inaczej mówiąc, poznał dotyczące go prawo od podszewki. I w końcu zwyciężył. 

To samo zrobiłem ja. Przez dwa lata obkładałem się książkami z prawa finansowego, podpytywałem ludzi na forach. Dowiadywałem się o precedensach sądowych. I pisałem pozwy, apelacje, udowadniałem swoje racje, wskazywałem na inne wyroki sądowe korzystne dla klientów tak samo oszukanych jak ja.

Żona prawie się na mnie obraziła, bo zupełnie olałem życie rodzinne. Rodzice niemal nasłali na mnie psychiatrów, kiedy odrzuciłem propozycję ugody finansowej (bank chciał rzucić mi ochłap w postaci połowy należnej mi sumy). Zaparłem się. I wiecie co? Wygrałem. Po dwóch latach sąd nakazał zwrot całej sumy, i bank ją zwrócił.

Wiem, że nie każdy może sobie pozwolić, żeby wyłączyć się z normalnego życia na lata. Nie każdy potrafi zrozumieć pokręcony język prawników. Ale sam fakt, że i w naszym świecie mały Dawid potrafi pokonać Goliata, jest pokrzepiający. A przy okazji dowiedziałem się, że nie jestem ani pierwszy, ani ostatni, który poszedł na wojnę z bankowym gigantem, i wygrał. Są ludzie, którzy po takim zwycięstwie teraz pomagają innym. Wystarczy poszukać ich w internecie, prowadzą strony, udzielają porad. Gdybym wiedział o tym wcześniej, byłoby mi łatwiej.

Ale nigdy nie należy się poddawać, nie wolno powtarzać jak katarynka „i co zrobisz, jak nic nie zrobisz”. Bo wtedy to rzeczywiście umarł w butach.

Czytaj także:
„Szybko pożałowałam, że zamieszkałam z kuzynką. Gówniara mościła się jak na swoim, czyściła lodówkę i miała mnie za służbę”
„Kumpel najpierw prosił o przysługę, a teraz ma pretensje. Twierdzi, że rozwód i jego samotne rodzicielstwo to moja wina”
„Wyszłam za Łukasza ze strachu. Moi rodzice tak się cieszyli, że wydają mnie za >>dobrą partię<<”

Redakcja poleca

REKLAMA