Mój mąż zawsze był lekkoduchem. Nie chciało mu się pracować, a swoje lenistwo tłumaczył tym, że nie opłaca mu się iść do roboty za jakieś marne pieniądze. I na nic zdały się moje próby przekonania go, że przecież od czegoś trzeba zacząć.
Kochanie, w końcu znalazłam pracę
Od kilku dni mieliśmy z Markiem ciche dni. Nie odzywałam się do niego, bo kolejny raz usłyszałam, że nie będzie wyrobnikiem za najniższą krajową. A ja miałam już tego serdecznie dosyć. Kolejny tydzień pracowałam po kilkanaście godzin na dobę, żeby tylko wystarczyło nam na rachunki i jedzenie. Szczerze powiedziawszy, to goniłam już resztką sił. A sytuacji wcale nie poprawiał fakt, że po przyjściu do domu zastawałam Marka przed telewizorem, z piwkiem w ręku.
— Mam tego dosyć! — wykrzyknęłam któregoś wieczoru.
Gdy przyszłam do domu, to Marek oglądał mecz. W domu był syf, pranie nie było wstawione, a Marek nawet nie obrał ziemniaków na obiad.
— Ale o co ci chodzi? — zapytał z niewinną miną mój mąż. Spojrzałam na niego ze złością. To właśnie w tym momencie miarka się przebrała.
— Jeżeli nie znajdziesz sobie pracy, to złożę pozew o rozwód — powiedziałam z największą stanowczością, na jaką było mnie stać. Marek zrobił zdziwioną minę, a potem promiennie się uśmiechnął.
— Kalinka, no co ty opowiadasz? — podszedł do mnie i mnie objął.
Poczułam dreszcz na plecach. Faktem było to, że Marek zawsze mi się podobał i miałam do niego słabość. A on to wykorzystywał. Jednak tym razem postanowiłam być twarda.
— Dokładnie to, co usłyszałeś — powiedziałam stanowczo. — Nie mam zamiaru cię utrzymywać — dodałam. A potem poszłam do łazienki i do końca wieczoru już się do niego nie odzywałam.
Takie rozmowy były u nas codziennością. Jednak ja zawsze ustępowałam, a sytuacja nie ulegała poprawie. Jednak tym razem nie zamierzałam dać za wygraną. I Marek chyba wreszcie to zrozumiał. Któregoś wieczoru przyszedł do domu później niż ja i bardzo mnie zaskoczył.
— Właśnie znalazłem sobie pracę — poinformował mnie od razu po przekroczeniu progu mieszkania. Spojrzałam na niego zdziwiona. Szczerze powiedziawszy, to nie za bardzo mu wierzyłam.
— Pracę? — zapytałam zdziwiona. Marek zrobił minę obrażonego dziecka.
— Tak, pracę — powiedział. — I w dodatku bardzo dobrze płatną.
Zdziwiłam się jeszcze bardziej
Marek miał średnie wykształcenie i niewielkie doświadczenie zawodowe. Gdzie mógł znaleźć dobrze płatną pracę?
— Będę pracował jako handlowiec — poinformował mnie mój mąż. — Do tego nie trzeba mieść wielkiego doświadczenia, a jedynie predyspozycje. A ja je mam — dodał i szelmowsko się uśmiechnął.
Z tym akurat musiałam się zgodzić. Mój mąż był bajerantem i gawędziarzem. A to na pewno mogło mu się przydać w pracy handlowca.
Marek rozpoczął pracę od kolejnego tygodnia. I chociaż byłam zdziwiona, że wszystko tak szybko poszło, to nie zadawałam pytań. Nie dopytywałam też, w jakiej firmie będzie pracował i ile będzie zarabiał. Teraz sobie myślę, że chyba po prostu nie chciałam zapeszyć. Byłam tak szczęśliwa, że mój leniwy mąż znalazł sobie w końcu jakieś zajęcie, iż zupełnie nie dopytywałam o żadne szczegóły.
Co więcej — nie pytałam także o to, dlaczego często pracuje wieczorami i w weekendy. Wielokrotnie słyszałam o tym, że handlowcy mają nienormowany czas pracy i właśnie tym tłumaczyłam sobie pracę Marka w bardzo dziwnych porach. Faktem jest, że byłam po prostu zadowolona.
Spory wpływ na moje zadowolenie miały też zarobki Marka. Mój mąż nie tylko zaczął dokładać się do domowego budżetu, ale też przynosić do domu znacznie większe pieniądze niż ja. W końcu nie musieliśmy liczyć każdego grosza i było nas stać na zdecydowanie lepsze rzeczy niż wcześniej.
— Widzę, że kupujesz bardzo drogie rzeczy — powiedziała mi mama na wspólnych zakupach. Spojrzałam do koszyka, w którym były krewetki, holenderski ser, praliny i wiele innych produktów, na które wcześniej nie było nas stać.
— Marek dobrze zarabia, więc nie musimy już sobie wszystkiego odmawiać — powiedziałam z uśmiechem.
A to nie były wszystkie zmiany, jakie miały miejsce w związku z pracą Marka.
— Zarezerwowałem nam wyjazd do Hiszpanii — powiedział mój mąż po powrocie z pracy. — Zawsze chciałaś tam jechać, a ja postanowiłem spełnić twoje marzenie.
Nie mogłam w to uwierzyć
Objęłam Marka i powiedziałam mu, że go kocham. A wakacje w Hiszpanii okazały się najlepszą przygodą mojego życia. Kilka tygodni po naszej wycieczce do Hiszpanii zostałam poproszona przez szefa o wyjazd do Katowic. Miałam tam nadzorować otwarcie nowego sklepu. Postanowiłam jechać pociągiem, w którym zamierzałam nadrobić zaległości książkowe. O tak, kilka godzin z ciekawą lekturą miało mi pozwolić odsapnąć i nabrać sił przed kolejnym zawodowym wyzwaniem.
W przedziale nie byłam sama. Jechały ze mną dwie kobiety, które na oko miały około 30 lat. I chociaż na początku zupełnie nie interesowałam się ich rozmową, to z czasem zaczęłam się przysłuchiwać temu, o czym rozmawiały. Nie zaprzeczę, że się zainteresowałam.
— Ależ to był wieczór — ekscytowała się jedna z nich. — Nigdy nie przypuszczałam, że będę się tak dobrze bawić.
— Nic dziwnego, w końcu nie zawsze masz szansę na wieczór, na którym prym wiedzie facet do towarzystwa — zachichotała druga.
Facet do towarzystwa? Chociaż zaczerwieniłam się w myślach, to zaczęłam słuchać jeszcze uważniej.
— Mówię ci, Mareczek był boski — opowiadała jedna z kobiet. — Wysoki, szczupły, umięśniony, przystojny. No i ten uśmiech z dołeczkami — zachwycała się dalej. A ja jeszcze bardziej nadstawiłam ucha.
— To był najprzystojniejszy i najbardziej seksowny facet do towarzystwa, jakiego widziałam — usłyszałam rozmarzony głos jednej z kobiet. — Mogłabym go schrupać.
A potem obie kobiety zaczęły chichotać i pokazywać sobie zdjęcia. I chociaż nie miałam zamiaru podglądać, to mój wzrok padł na ekran telefonu jednej z nich. I wtedy przeżyłam szok. Na jednym ze zdjęć zobaczyłam swojego męża. Ale nie było to zwykłe zdjęcie. O nie.
To było zdjęcie typowego faceta do towarzystwa. Marek był półnagi, z opaską na oczach i z pejczem w ręku. Dodatkowo z pozy wynikało, że wykonuje przed publiką taniec erotyczny.
I chociaż myślałam, że spłonę ze wstydu, to poprosiłam te kobiety o zdjęcia mężczyzny. Powiedziałam, że szykuje przyjaciółce wieczór panieński i poszukuj właśnie takiego mężczyzny. Początkowo patrzyły na mnie dosyć niepewnie, ale chyba byłam bardzo przekonująca.
Z czasem nie tylko pokazały mi zdjęcia Marka, ale także przesłały film z jego występów. Zobaczyłam mojego męża w pełnej krasie. Marek był przepasany jedynie wąską opaską i wił się seksownie wokół rury. A w tle było słychać pisk zachwyconych kobiet. Zrobiło mi się niedobrze. To właśnie tak wyglądała „praca” mojego męża.
Nigdzie nie zarobię takich pieniędzy
Sama nie wiem, jak wytrzymałam ten służbowy wyjazd. Gdy zadzwonił do mnie Marek, to szybko skończyłam rozmowę, tłumacząc, że muszę zająć się obowiązkami. A w głębi duszy próbowałam to sobie wszystko ułożyć i zastanowić się, co zrobić z tą wiedzą.
W drodze powrotnej byłam sama w przedziale, co akurat bardzo mi odpowiadało. Bałam się powrotu do domu. A najgorsze było to, że nie miałam pewności, na czym dokładnie polegało zajęcie mojego męża. Czy tylko tańczył, czy świadczył też inne usługi? Na samą myśl o tym robiło mi się niedobrze.
Gdy wróciłam do domu, to okazało się, że Marka nie ma. Wysłał mi sms — a, że pracuje i wróci bardzo późno. „Ładna mi praca” — pomyślałam z obrzydzeniem. Czekałam na jego powrót. Marek wrócił po północy i jak gdyby nic, chciał mnie przytulić. Odsunęłam się.
— Coś się stało? — zapytał mój mąż.
— Gdzie byłeś? — zapytałam. Z trudem hamowałam złość.
— No jak to gdzie? — zobaczyłam zdziwiona minę Marka. — W pracy.
Tego było już wiele.
— W tej pracy? — zapytałam i puściłam filmik. Marek tylko spojrzał i od razu się domyślił, że wszystko wiem.
— Oj Kalina, nie bądź taką świętoszką — powiedział z uśmiechem. — Przecież to tylko praca.
Nie mogłam uwierzyć w to, co słyszę.
Nie chciałam tego dłużej słuchać
— Praca?! — wykrzyknęłam oburzona. — Przecież jesteś facetem do towarzystwa.
— No i co z tego? — odpowiedział spokojnie mój mąż. — Nigdzie nie zarobię tyle, co w tej pracy. A przecież jesteś zadowolona z moich zarobków.
On to mówił poważnie. Nie chciałam tego dłużej słuchać. Tę noc spędziłam u rodziców. A następnego dnia spakowałam się i wyprowadziłam z naszego mieszkania. Teraz czekam na rozwód. Marek nie zrezygnował ze swojego zajęcia i wciąż nie rozumie, dlaczego nie chcę z nim być.
Nie powiedziałam znajomym ani rodzinie prawdy. Wstydzę się. Mam męża, który zarabia jako facet do towarzystwa. A kto wie, czy tylko tak. Po rozwodzie zamierzam wyjechać na drugi koniec Polski i rozpocząć życie tam, gdzie nikt mnie nie zna. I chociaż nie powinnam wstydzić się za męża, to mimo wszystko nie potrafię pozbyć się tego uczucia.
Czytaj także:
„Zamiast się rozwieść z nudną żoną, znalazłem ognistą kochankę. Miałem wszystko: jazdę w łóżku i domowe obiadki”
„Okłamywałam Janka, że chcę mieć dziecko, a pokątnie brałam tabletki. Nie będę babrać się w pieluchach, bo on tak chce”
„Moja sąsiadka plotkowała jak opętana. Stara dewota opowiadała niestworzone historie i wszystkim uprzykrzała życie”