Jestem warszawiakiem z urodzenia i tam się wychowałem, ale kilka lat temu przeprowadziłem się do małej miejscowości niedaleko białoruskiej granicy. Moja żona Krystyna dostała propozycję objęcia stanowiska kierowniczego w firmie działającej w tym regionie. Przedsiębiorstwo było wtedy w kiepskiej kondycji finansowej i groziła mu plajta. Zadaniem mojej połowicy było postawienie firmy na nogi.
Byłem samotny
Oferta wyglądała naprawdę zachęcająco – lepsze pieniądze, samochód służbowy plus mieszkanie. Mieliśmy sami poszukać lokum, a pracodawca zobowiązał się opłacać jego wynajem przez pierwszy rok. Na miejscu miło nas zaskoczyły ceny wynajmu – kwota przewidziana w kontrakcie pozwalała nam wynająć dom zamiast zwykłego mieszkania.
Na obrzeżach miasta trafiliśmy na świetnie urządzony dom w cichej dzielnicy. Miał wszystko, o czym można marzyć – wygodny kominek, wielki telewizor plazmowy, a nawet prywatną siłownię i saunę. Najfajniejsze było to, że z sauny można było wyjść wprost do niewielkiego ogrodu, gdzie czekał na nas basen. Co prawda nieduży, ale samo posiadanie własnego basenu wydawało nam się czymś niewyobrażalnym. Kiedy się tam wprowadziliśmy, byliśmy przeszczęśliwi.
Wcześniej uczyłem historii w stolicy, ale po przeprowadzce postanowiliśmy, że przez najbliższy rok odpuszczę sobie pracę i skupię się na moich zainteresowaniach. Chciałem napisać książkę o rewolucji seksualnej. Jednak początkowo nie potrafiłem się za to zabrać. Nowe środowisko kompletnie wybijało mnie z rytmu.
Dużo czasu spędzałem na rowerowych wycieczkach po okolicy albo wylegiwaniu się z kocem nad pobliskim jeziorem. Żona codziennie była pochłonięta pracą. Z czasem zacząłem odczuwać samotność.
Oczarowała mnie
W czasie gorącego letniego dnia zobaczyłem ją przy jeziorze. Miała szczupłą sylwetkę, była wysoka i miała włosy w ciemnym kolorze – od razu skojarzyła mi się z Jane Birkin, która zagrała u boku Brigitte Bardot w „Gdyby Don Juan był kobietą” . Wydawała się trochę starsza niż dziewczyny, które uczyłem. Szacowałem, że ma najwyżej dwadzieścia lat. Dzieliła nas dekada. Uznałem jednak, że jako autor tekstów o rewolucji seksualnej powinienem osobiście przekonać się, jak to jest.
– Jesteś stąd? – zagadnąłem.
Zmierzyła mnie uważnym wzrokiem, po czym zerknęła na mój jednoślad. Najwyraźniej nie przypadłem jej do gustu.
– Co, niby z tego pola? Skąd. To raczej miejsce dla takich osób jak ty – rzuciła z przekąsem i obróciła się tyłem.
„Co za zadufana smarkula” – przeszło mi przez myśl. Spakowałem swój koc, wskoczyłem na rower i ruszyłem z powrotem do domu.
Kilka dni później nasze drogi znów się skrzyżowały. Akurat odwoziłem swoją małżonkę na dworzec, bo miała delegację. W drodze powrotnej, gdy zbliżałem się do domu i naciskałem pilot od bramy, ona akurat szła chodnikiem. Udałem, że jej nie widzę. Kiedy opuszczałem służbowe volvo, należące do mojej żony, trzasnąłem drzwiami dość mocno. Stanęła jak wryta, wpatrując się w auto z wyraźnym zainteresowaniem.
Musiałem to zrobić
Nie minęło dużo czasu, zanim zdecydowała się do mnie podejść.
– Przepraszam za moje zachowanie nad jeziorem. Nie powinnam była… – odezwała się dziewczyna o wielkich oczach i pełnych ustach. Wyglądała zupełnie jak Jane Birkin.
– Daj spokój, nie mam zwyczaju długo się gniewać na piękne kobiety – odparłem.
– To wszystko należy do ciebie? – spytała, wodząc wzrokiem od auta do budynku. – Niemożliwe… Najwspanialszy dom w całej okolicy. Powiedz mi, kim ty właściwie jesteś? Co robisz w życiu?
Stałem tam zakłopotany, nie znajdując właściwych słów. Co miałem powiedzieć? Przyznać, że poza tym jednośladem nic do mnie nie należy? Wytłumaczyć, że jako belfer od historii ledwo wiążę koniec z końcem, podczas gdy moja małżonka zarabia na wszystko? Że to dzięki jej biznesowi mamy dach nad głową, a ja jestem po prostu kimś w rodzaju domowego porządkowego? Przecież nie jestem kompletnym głupkiem.
– Tak, to wszystko moje – skłamałem bez mrugnięcia okiem. – Dopiero co stałem się właścicielem. Swoją drogą, jak na szefa banku, ta posiadłość nie jest zbyt wystawna.
Jestem pewien, że każdy facet w takiej sytuacji też by nie powiedział prawdy, widząc taką dziewczynę.
– Podobno macie tutaj własny basen – odezwała się nieśmiało.
– Zgadza się.
– I wielki telewizor zamontowany na ścianie.
– Tak jest.
– A to z sauną to chyba tylko pogłoski, prawda?
– Nie, saunę też mamy – odpowiedziałem uspokajającym tonem.
Uwiodłem ją
Przez pewien czas nie odzywała się ani słowem.
– Wiesz, nie zdarzyło mi się jeszcze korzystać z sauny – powiedziała cicho, wpatrując się we mnie uważnie. – A dom z basenem to dla mnie też zupełna nowość.
– Mam na imię Tadeusz – odezwałem się. – Chętnie wszystko ci pokażę.
– A ja jestem Patrycja, choć najbardziej odpowiada mi Pati – puściła do mnie oczko. – Skoro już na pierwszej randce mam zobaczyć całą posiadłość, ciekawi mnie, czym zaskoczysz mnie następnym razem.
Oprowadziłem ją po naszym domu i widać było, że zrobił na niej wrażenie. Nieśmiało zapytałem, czy nie chciałaby skorzystać ze mną z sauny. Odparła wymijająco, że może następnym razem. Ten następny raz nadszedł po dwóch tygodniach, gdy moja małżonka wyjechała służbowo do Rosji. Pati zjawiła się o umówionej godzinie, przynosząc ze sobą strój do pływania.
– W saunie nie używa się strojów kąpielowych – poinformowałem ją.
– No ale strach mnie ogarnia.
Sięgnąłem do lodówki po szampana i pomyślałem, że fajnie będzie wypić go w saunie. Kompletnie nie wiedziałem, że ciepło tak mocno wzmacnia działanie alkoholu. Minął kwadrans i oboje czuliśmy już niezłego bzika. Pati najpierw siedziała opatulona ręcznikiem, ale później pozbyła się go całkowicie i zaczęła drażnić mnie swoją stopą. Niedługo potem moje ręce same ruszyły w podróż po jej rozgrzanym ciele.
Było jak w raju
Patrycja została ze mną pierwszą noc, później drugą, aż w końcu zagościła na dłużej. Kompletnie mnie urzekła. Dzień zaczynaliśmy od namiętnych pieszczot, po których ona przyrządzała poranny posiłek. Podczas gdy ja relaksowałem się przed telewizorem, oglądając różne filmy, ona krzątała się w kuchni, szykując obiad. Potem razem wychodziliśmy na przechadzkę po okolicy.
Kiedy nadchodził wieczór, czułe dłonie Pati rozluźniały napięte mięśnie mojej szyi. W sypialni jej dotyk wędrował po moim ciele – plecach i udach, rozbudzając we mnie coś więcej niż tylko zmysłowe doznania.
Do domu Krysia docierała przeważnie wieczorem, wykończona po całym dniu w robocie. Przed snem zawsze nakładała maseczkę na twarz i zatapiała się w lekturze. Nasze zbliżenia były dość rzadkie, głównie w soboty. W piątki nie wchodziły w grę, bo padała ze zmęczenia.
W niedzielę też nic z tego nie wychodziło – musiała się porządnie przespać przed kolejnym tygodniem harówki. Nikt nie dbał o mnie tak jak Pati. Przy niej czułem się świetnie. Świetnie w taki beztroski, rozleniwiony sposób, bez jakichkolwiek zobowiązań…
Po kilkunastu tygodniach naszego regularnego widywania się Pati powiedziała wprost:
– Nie dostałam miesiączki.
Coś ścisnęło mnie za gardło.
– Ale bierzesz antykoncepcję, no nie?
– Czemu tak myślisz?
Myślałem, że to żart
Czułem, jak zimny pot spływa mi wzdłuż kręgosłupa. Naprawdę zachowałem się aż tak nierozważnie? Co ja najlepszego zrobiłem? Czy istnieje jakiś sposób, żeby wszystko odkręcić? Może dałoby się wrócić do tamtego dnia nad wodą i po prostu przejść obok niej obojętnie?
Pati przedstawiła mi swoje oczekiwania bez ogródek. Według niej powinienem zostawić moją żonę i wziąć z nią ślub. Od zawsze marzyła o życiu w luksusowym domu. Mama wpoiła jej, że zasługuje na bogatego męża. A ponieważ jestem najbogatszym facetem w okolicy, sprawa wydaje się dla niej prosta.
Jeśli się nie zgodzę, grozi mi płacenie alimentów. I to niemałych – sześć tysięcy co miesiąc. Była już u prawnika, który potwierdził, że jako prezes banku z pensją w dziesiątkach tysięcy złotych spokojnie dam radę płacić taką kwotę na jej dziecko.
Zastanawiam się czasem, czy moja żona coś podejrzewa. Z kolei Pati wciąż żyje w nieświadomości – myśli, że kieruję bankiem, podczas gdy tak naprawdę uczę w szkole i po prostu dałem się ponieść chwili. Niedługo wszystko się zmieni. To wpłynie nie tylko na mnie i moją małżonkę, ale też na Pati, która najpewniej będzie musiała pożegnać się z marzeniami o luksusowym domu z basenem. Szczerze mówiąc, jest mi żal nas wszystkich.
Tadeusz, 32 lata
Czytaj także:
„Współlokatorka urządziła sobie hotel pod moim dachem. Przymykałam oko, póki nie odkryłam prawdy w internecie”
„Chciałam rzucić pracę na etacie i zarabiać w Internecie. Chłopak kpił, że się wygłupiam, lecz nie wiedział jednego”
„Na 80. urodziny nie oczekiwałam Bóg wie jakich prezentów. Nie doczekałam się nawet odwiedzin własnych dzieci”