Pracowałam na stanowisku kierowniczym w sporej firmie bankowej. Cały mój czas pochłaniała kariera zawodowa. Różnego rodzaju imprezy i nocne szaleństwa nigdy specjalnie mnie nie pociągały. Praca dawała mi radość i poczucie spełnienia.
To nie był mój świat
Anka namówiła mnie, żebym razem z nią poszła do klubu. Błagała mnie, przekonywała i obiecywała niezapomnianą imprezę. Zrobiło mi się jej szkoda. Była w dołku po zerwaniu z następnym już kandydatem na męża. Mnie tylko to jej kolejne nieudane podejście do małżeństwa upewniło w tym, że facetom nie warto poświęcać zbyt wiele energii.
– W porządku, chodźmy – powiedziałam bez przekonania.
Knajpa nie przypadła mi do gustu. Panował tam ścisk i hałas.
– Kompletnie nie czuję tego miejsca – westchnęłam zrezygnowana.
Ale moja kumpela miała zupełnie inne podejście. Nieraz głowiłam się nad tym, jakim cudem dwie osoby o tak odmiennych charakterach mogą być ze sobą tak blisko. Po wypiciu drinka ruszyłyśmy w tan. Nie minęła nawet minuta, a obok mnie wyrósł jak spod ziemi przystojniak. „A co tam – przyszło mi do głowy. – Niezłe ciacho, czas się trochę rozerwać”.
Chyba trochę przesadziłam z alkoholem, inaczej nigdy bym się na to nie zdecydowała. Gdy się obudziłam następnego dnia, totalnie zbaraniałam, widząc śpiącego obok mnie w łóżku przystojnego młodziaka. Na dodatek był zupełnie goły. Momentalnie zerwałam się z wyra i pognałam pod prysznic. Liczyłam na to, że gdy skończę, nie zastanę już go w moich czterech kątach.
Myliłam się. Nie dość, że wciąż tam był, to jeszcze czuł się jak we własnym mieszkaniu. Odziany jedynie w spodnie, krzątał się przy stole, przygotowując nakrycia.
Było mi głupio
– Co ty wyczyniasz?! – próbowałam wyrazić swoje oburzenie. – Czemu zachowujesz się jak szef w moim królestwie kucharskim?
– Przyrządzam ci posiłek na dobry początek dnia – na jego buzi zagościł pogodny uśmiech.
– W zasadzie to śniadanko przygotowałem też dla siebie – dorzucił, kiedy nie doczekał się z mojej strony żadnego odzewu.
– Rano nie jem – warknęłam zirytowana. – Poza tym śpieszę się do roboty!
– Nie chcesz chyba powiedzieć, że mnie wyganiasz…
– Dokładnie to mam na myśli.
Wykrzywił buzię niczym urwis.
– To może chociaż napijemy się kawy?
Staliśmy przy blacie, a on patrzył na mnie tak, jakby pragnął mnie wzrokiem pozbawić ciuchów.
– Nie patrz tak na mnie!
– Czemu jesteś taka wściekła? Coś przeskrobałem?
– Ty? – parsknęłam śmiechem. – Wszystko zrobiłeś, jak należy. To moja wina, nie powinnam lądować z tobą w łóżku. Chociażby z tego powodu, że nadal jesteś dzieciakiem.
Prychnął, rozchlapując kawę na blacie.
– Spokojnie, nie musisz się przejmować, że uwiodłaś małolata.
– Zmykaj już, serio muszę zacząć szykować się do roboty.
Chciał się spotkać
Łukasz podniósł się z łóżka i ruszył w stronę sypialni. Ubrał się, a sznurując buty, spytał od niechcenia:
– Spotkamy się dziś wieczorem?
Popatrzyłam na niego ze zdziwieniem w oczach.
– Daj już temu spokój. Potraktujmy to jako jednorazowy wybryk i wyrzućmy z pamięci.
– Nie jestem pewien, czy dam radę. Jesteś niesamowita – nim zdążyłam wykonać jakikolwiek unik, złożył na moich ustach pocałunek i w mgnieniu oka rozpłynął się za drzwiami.
Facet był młodszy ode mnie pewnie z dekadę, a ja nie miałam o nim bladego pojęcia. Ale było w nim coś niesamowitego… W robocie nie mogłam się skoncentrować na zadaniach, bo ciągle zaprzątał moje myśli. Koło dwunastej zadzwoniła do mnie Anka.
– Mam nadzieję, że nie zawracam ci głowy?
– Niestety zawracasz, jestem w robocie.
– Chciałam się tylko dowiedzieć, co u ciebie słychać.
– O co ci chodzi? – poczułam, że szlag mnie zaraz trafi.
– Daj spokój, nie rób ze mnie małej dziewczynki. Jak tam z tym Łukaszem?
– Zwariowałaś? To jeszcze smarkacz!
– Lepiej młody niż stary piernik. Chyba nie marzysz o jakimś dziadku?
– Sorry, ale muszę już kończyć, czeka mnie wideokonferencja – ucięłam rozmowę.
Myślałam o nim
Sama nie byłam pewna, co sądzić o Łukaszu. Rano go wyrzuciłam za drzwi, a teraz marzyłam, by wrócił. Aż oniemiałam z wrażenia, gdy go ujrzałam na schodkach przed wejściem do klatki schodowej, zatopiony w lekturze.
– A co ty tu robisz? – próbowałam nadać swojemu głosowi surowe brzmienie.
– Wyczekuję na twoje przybycie – podniósł się z miejsca.
Za plecami trzymał niewielki bukiecik.
– Sorry, że taki mały, ale obecnie na lepszy mnie nie stać. Wejdziemy do środka? Przyznaję, że jestem głodny. Siedzę tu od dłuższego czasu, a nawet nie miałem jak do ciebie zadzwonić. Zapomniałaś dać mi swój numer – powiedział z nutą pretensji w głosie.
Zerknęłam na jego plecak.
– Planujesz się u mnie rozgościć na dłużej?
– Raczej nie będziesz zachwycona tym pomysłem – parsknął śmiechem, ale chwycił swój bagaż, wrzucił do środka książkę i ruszył za mną do mieszkania.
Toczyłam wewnętrzną walkę, zastanawiając się, czy powinnam kazać mu się wynosić, czy lepiej jednak dać szansę na przyjemny wieczór we dwoje. Postawiłam na to drugie.
– Skoczę pod prysznic. Jakbyś zgłodniał, to w lodówie na pewno coś się znajdzie – rzuciłam, po czym zniknęłam za drzwiami łazienki.
Zaskoczył mnie
Gdy weszłam do kuchni, oniemiałam z wrażenia. Na blacie czekała butelka wina, na kuchence w jednym garnku bulgotał apetycznie pachnący sos, a w drugim gotował się makaron.
– Co za aromaty – westchnęłam. – Pracujesz jako kucharz?
– Nie, ale kiedy ktoś jest spłukany, musi opanować różne umiejętności. W wakacje tyrałem na zmywaku we Francji.
– Na zmywaku raczej nie szkolą z gotowania.
– Trochę tam podpatrzyłem.
– A tak poza tym, jaki masz zawód?
– Uczę się. Na filozofii. A czym ty się zajmujesz?
– Pracuję w sektorze bankowym. Pełnię funkcję szefa oddziału odpowiedzialnego za udzielanie pożyczek korporacyjnych – uzupełniłam, aby nie było wątpliwości.
Gwizdnął w reakcji na moje słowa. Ten wieczór był naprawdę cudowny. Łukasz wspominał roboty we Francji. Ja z kolei mówiłam trochę o swojej pracy, ale chyba nie byłam nawet w połowie tak wygadana, jak mój przyjaciel. A może po prostu moja praca nie była tak interesująca?
To nie miało przyszłości
Poranek wydawał się znacznie spokojniejszy niż ten wczorajszy. Jednak słowa Łukasza dochodzące z toalety sprawiły, że zesztywniałam.
– Chyba będę musiał zostawić u ciebie moją szczoteczkę do zębów…
– To bez sensu, ta nasza relacja – wymamrotałam. – Jesteś ode mnie młodszy o dekadę – dodałam ciszej.
– To dla ciebie problem? Bo dla mnie nie – objął mnie.
W ciągu dwóch tygodni Łukasz praktycznie zamieszkał u mnie.
– A tak w ogóle to gdzie mieszkasz?
– Wynajmuję pokój w akademiku – odpowiedział.
– To może po prostu zamieszkaj u mnie na stałe? – rzuciłam.
– A jeśli ci się odmieni i przestaniesz mnie chcieć, to co wtedy? Mam szukać schronienia pod wiaduktem? – parsknął śmiechem.
Nikomu nie powiedziałam, że Łukasz mieszka ze mną. Nawet mojej przyjaciółce. Chyba krępowałam się relacji z tak młodym facetem. Ale moje uczucia do niego stawały się coraz silniejsze.
Zakochałam się
Czasami myślałam, co by było, gdyby poznał jakąś śliczną dziewczynę ze studiów, zakochał się po uszy i zdecydował, że woli być z nią. Jak poradziłabym sobie w takiej sytuacji? Kiedyś o to zapytałam.
– Jaką dziewczynę ze studiów? Przecież to ciebie kocham.
– Też cię kocham – odpowiedziałam cicho.
– No to jeżeli się kochamy… – zagaił ostrożnie – jeżeli się kochamy to co powiesz na ślub?
– Czy to są oświadczyny?
– No jasne! – poderwał się z sofy, złapał kaktusa i przyklęknął przede mną. – Edytko, wyjdziesz za mnie? – spytał.
– A jak zareaguje twoja rodzina na to, że chcesz poślubić starego babsztyla?
– Przede wszystkim nie jesteś starym babsztylem. A poza tym – zająknął się – moi bliscy nic nie powiedzą, bo nie żyją. No, chyba że twoi stwierdzą, że poślubiłaś smarkacza.
– Wybacz – powiedziałam cichutko.
– Nie przepraszaj. Babcia wychowywała mnie i brata. Nasi rodzice zginęli, kiedy byłem małym dzieckiem. Nawet ich nie pamiętam. Mój brat jest starszy i od wielu lat mieszka we Francji. To w jego restauracji pracowałem jako pomywacz.
– A co z twoją babcią?
– Odeszła od nas trzy lata temu – w jego głosie wyczułam smutek. – Była wspaniałą kobietą… Ale nie powiedziałaś mi jeszcze, czy zostaniesz moją żoną?
Wahałam się
– Muszę to przemyśleć.
– Przecież mówiłaś, że mnie kochasz.
– I to prawda. Ale jeśli chodzi o ślub, to potrzebuję trochę czasu do namysłu.
Jego mina wskazywała na to, że moje słowa go poruszyły, ale nie miałam wyboru. Po dwóch dniach podarował mi pierścionek.
– To pamiątka po mojej mamie…
W tamtym momencie wiedziałam, co mam robić. Moja codzienność zmieniła się nie do poznania. Nawet jeśli się zestarzeję, a Łukasz przestanie darzyć mnie uczuciem, no cóż, trudno. Liczy się to, co mamy teraz. Nasza miłość jest najważniejsza.
Planujemy skromną ceremonię ślubną. Będziemy tylko my, moi rodzice oraz jego brat. Anię poprosiłam, żeby była moją druhną. Kiedy jej o tym powiedziałam, była niesamowicie zaskoczona, ale inaczej być nie może. W końcu to ona dała początek naszej relacji i można powiedzieć, że jest jej matką chrzestną.
Edyta, 38 lat
Czytaj także:
„Żona i brat próbowali mnie oszukać, by przejąć firmę po ojcu. W tym kurniku nie było miejsca na takie farbowane lisy”
„W romantycznej chatce w górach chciałem podsycić ogień naszego małżeństwa. Zamiast pożaru uczuć dogasałem pogorzelisko”
„W Święta moja matka i teściowa toczą spór o pierogi i karpia. W końcu wydrapią sobie oczy, bo każda chce być lepsza”