„Gdy byłem na urlopie, jakiś cwaniak naciągnął mojego dziadka na kredyt. Nie mogę nic zrobić, bo działał legalnie”

chłopak, którego dziadek wziął kredyt fot. Adobe Stock, Antonioguillem
„Wymiana drzwi nie będzie dziadka kosztowała 200 złotych jednorazowo, tylko miesięcznie! Aż spłaci on całą pożyczkę, na którą składa się umowa zlecenie wymiany drzwi opiewająca na, bagatela! – 1500 złotych – oraz same drzwi, których wartość wyliczono na 2500 złotych! Nie mogłem uwierzyć, jak można było taki bubel wycenić tak wysoko”.
/ 01.07.2022 11:15
chłopak, którego dziadek wziął kredyt fot. Adobe Stock, Antonioguillem

Mój dziadek jest inżynierem starej daty. Był dyrektorem w dużej fabryce, miał pod sobą setki, jeśli nie tysiące osób. Wszystkim zarządzał i teraz mu się wydaje, że nadal jest najmądrzejszy. Jednak czasy już nie te i głowa mniej sprawna. Dziadek ma przecież osiemdziesiąt cztery lata. Mimo to kocha się kłócić i dyskutować. Kiedy ostatnio wymieniałem zlew w kuchni, swoimi radami doprowadził mnie do szału. A gdy już stanąłem na krawędzi załamania, zrozumiałem, że muszę wyjechać, bo inaczej własną pięścią zabiję siebie albo dziadka.

Oczywiście, nie zostawiłem go tak po prostu samego. Umówiłem się z sąsiadką, że będzie do niego zaglądała, zrobi zakupy i ogólnie sprawdzi, czy wszystko jest w porządku.

– Tylko tydzień – pocieszyłem dziadka, a on wyprostował się dumnie.

– Poradzę sobie! – oznajmił.

Klucze nie pasowały do zamka

Urlop był cudowny. Żadnych zmartwień i ani jednego telefonu od sąsiadki. Miałem więc nadzieję, że u dziadka wszystko jest w porządku. Pierwsze, co zauważyłem po powrocie do domu, było to, że moje klucze nie pasują do zamka! Same drzwi także wyglądały inaczej, więc przyszło mi do głowy, że może pomyliłem piętra. Ale nie! To było mieszkanie dziadka! Tylko – jak mi wyznał – administracja wymieniła mu drzwi.

– Za jedyne 200 złotych! Nowe! Solidne! – zachwalał z dumą.

No cóż, mnie te drzwi wyglądały raczej na tandetne.

– Ale przecież stare były jeszcze całkiem dobre – nadmieniłem.

– A ja tam nie wiem! – dziadek machnął ręką. – Kazali wymienić, to wymieniłem.

W administracji, do której z miejsca pobiegłem, nie mieli pojęcia o żadnej wymianie drzwi.

– Nie mamy na to pieniędzy. Przynajmniej nie w tym roku – zapewniono mnie, wyliczając inne, bardziej palące potrzeby.

I tutaj zapaliła mi się w głowie ostrzegawcza lampka. Bo kto w takim razie wymienił dziadkowi drzwi za takie małe pieniądze? Święty Mikołaj?

Czy uda się to jakoś odkręcić?

Wróciłem do domu i poprosiłem dziadka o umowę, którą podpisał pod moją nieobecność. Coś tam marudził, że to jego sprawa, że nie jest już przecież dzieckiem, żeby go sprawdzać, ale puściłem to mimo uszu. Kiedy natomiast wczytałem się w umowę…

To nie była zwykła faktura czy też umowa kupna-sprzedaży, tylko „protokół wymiany”, z którego jasno wynikało, że mój dziadek, decydując się na wymianę drzwi wejściowych, jednocześnie podpisał… kredyt w jednym ze znanych banków! Znanych głównie z lichwiarskich pożyczek.

Wymiana tych nieszczęsnych drzwi nie będzie więc wcale kosztowała dziadka 200 złotych jednorazowo, tylko miesięcznie! Aż spłaci on całą pożyczkę, na którą składa się umowa zlecenie wymiany drzwi opiewająca na, bagatela! – 1500 złotych – oraz same drzwi, których wartość wyliczono na 2500 złotych! Nie mogłem uwierzyć, jak można było taki bubel wycenić tak wysoko!

Niewiele mogłem już zrobić. Bo w dokumencie stwierdzono, że za odstąpienie od umowy grozi dziadkowi kara 3 tysięcy złotych i… natychmiastowy demontaż drzwi! No i co? Mieliśmy zostać w otwartym mieszkaniu? Stare drzwi przecież podstępny monter wyniósł na śmietnik! Nie miałem nawet szansy dodzwonić się do oszusta, który to zrobił mojemu dziadkowi, bo pieczątka na dokumencie była dość niewyraźna. Adres siedziby wskazywał zaś na firmę na drugim końcu Polski!

Zresztą nawet gdybym się do nich dodzwonił, to co usłyszę? „Reklamacji nie uwzględnia się”. Dziadek nie jest ubezwłasnowolniony i ma prawo podpisywać sam wiążące prawnie umowy. Nie mógłbym więc nawet użyć tego argumentu w sądzie. A że jest naiwny jak dziecko? No cóż, to żaden argument dla banku, aby rezygnował z zarobku. Oni przecież polują całkiem świadomie na takich emerytów!

Mimo wszystko próbuję jednak coś jeszcze odkręcić. Byłem na policji i u rzecznika praw konsumenta. Walczę. I jeśli nawet mi się nie uda zrobić czegoś z umową dziadka, to może chociaż uczulę innych na machlojki tej podstępnej firmy, która mu zamontowała te niezwykle cenne drzwi. A tak poza wszystkim, wpadłem także do sąsiadki, która miała przez życzliwość dziadka pilnować. Chciałem nagadać jej do słuchu, że go nie upilnowała…

Zamiast pani Sabiny drzwi otworzyła mi jej córka i powiedziała, że jej mama niespodziewanie znalazła się w szpitalu. Miała zawał, biedaczka. Na szczęście kobieta dochodzi do zdrowia. A dziadek znowu mi wygłasza różne mądre rady…

Czytaj także:
„Mama wyklęła mnie, bo wyszłam za Araba. Gdy umarł tata, nie zaprosiła mnie na stypę. Zbliżyła nas dopiero... choroba”
„Siostra karierowiczka wyzywa mnie od kur domowych pozbawionych ambicji. Ciekawe, kto jej poda wodę na starość”
„Wesele mojej córki miało być najpiękniejszym dniem jej życia. Nagle nad zabawą zawisło makabryczne widmo”

Redakcja poleca

REKLAMA