„Mąż zawsze krótko mnie trzymał, żyłam tylko dla niego. Gdy w końcu kopnął w kalendarz, spadł mi kamień z serca”

uśmiechnięta kobieta fot. Adobe Stock, annanahabed
„Kiedy dotarłam do Luwru i stanęłam przed szklanymi drzwiami, usłyszałam znajomy głos. Odwróciłam się i zobaczyłam Marcina, swoją dawną miłość sprzed lat. Mężczyzna o siwych włosach i ciepłym uśmiechu, który kiedyś sprawiał, że moje serce biło szybciej”.
/ 26.07.2024 17:30
uśmiechnięta kobieta fot. Adobe Stock, annanahabed

Krystyna siedziała przy kuchennym stole, przeglądając album ze zdjęciami. Obrazy z przeszłości mieniły się przed jej oczami - uczniowie, koleżanki z pracy, święta spędzone z mężem, który odszedł kilka lat temu. Po jego śmierci, dom stał się pusty i cichy, a Krystyna czuła, że coś istotnego w jej życiu zniknęło na zawsze.

– Ile to już lat, jak odeszłam na emeryturę? – myślała na głos, przewracając kolejne kartki albumu.

Na jednym zdjęciu była Paryż. Zawsze marzyła, by tam pojechać. To miało być ich wspólne marzenie z mężem, ale nigdy nie zdołali tego zrealizować. Ostatnio jednak coraz częściej myślała, że powinna zrobić coś dla siebie. Coś wyjątkowego, zanim będzie za późno.

Telefon zadzwonił, wyrywając ją z zamyślenia. To była jej przyjaciółka, Maria.

– Krystyna, słyszałaś o tej promocji na wycieczki do Paryża? Tylko teraz można zaoszczędzić sporo pieniędzy!

– Paryż... – Krystyna zamyśliła się. – Może to jest ten moment?

Marzyłam o tym przez całe życie

Wysiadłam z samolotu na lotnisku Charles de Gaulle z mieszanką ekscytacji i niepewności. Paryż – miasto, o którym marzyłam przez całe życie. Wzięłam głęboki oddech, czując zapach nowego miejsca i energię, która wypełniała powietrze.

Spacerując po ulicach Paryża, podziwiałam architekturę, ludzi, a także smakowałam francuskich specjałów w małych kafejkach. Kiedy dotarłam do Luwru i stanęłam przed szklanymi drzwiami, usłyszałam znajomy głos:

– Krystyna? Czy to naprawdę ty?

Odwróciłam się i zobaczyłam Marcina, swoją dawną miłość sprzed lat. Mężczyzna o siwych włosach i ciepłym uśmiechu, który kiedyś sprawiał, że moje serce biło szybciej.

– Marcin! Co za niespodzianka! – wykrzyknęłam, nie mogąc uwierzyć własnym oczom.

– Nie mogę uwierzyć, że cię spotykam tutaj. Co tu robisz?

– Spełniam swoje marzenie. Zawsze chciałam zobaczyć Paryż – odpowiedziałam, wciąż zaskoczona spotkaniem.

– To może zobaczymy go razem? – zaproponował Marcin, patrząc na mnie z nadzieją.

Zgodziłam się, a Marcin zaprosił mnie na kolację. Wieczorem usiedliśmy w małej restauracji nad Sekwaną, wspominając dawne czasy i dzieląc się historiami z ostatnich lat.

– Jak się masz? – zapytałam, delektując się winem.

– Życie mnie nie oszczędzało, ale staram się czerpać z niego to, co najlepsze. A ty, Krystyno? – odpowiedział Marcin, patrząc na mnie z ciepłem.

Opowiedziałam mu o swoim życiu, o emeryturze, o śmierci męża i o marzeniu, które teraz realizuję. Rozmowa płynęła naturalnie, jakby te lata rozłąki nie miały znaczenia.

– Zawsze wiedziałem, że będziesz spełniać swoje marzenia – powiedział Marcin, uśmiechając się szeroko.

– A ty? Co tu robisz? – zapytałam.

– Odwiedzam starych znajomych. Paryż zawsze mnie fascynował, więc postanowiłem zrobić sobie małą przerwę od codzienności – wyjaśnił Marcin.

Odżyło we mnie dawne uczucie

Wieczór spędziliśmy na długich rozmowach, wspominając przeszłość i ciesząc się chwilą. Czułam, że coś we mnie odżywa – uczucie, które myślałam, że straciłam na zawsze.

Nazajutrz, Marcin zaprosił mnie na spacer po Paryżu. Z każdym krokiem coraz bardziej wciągała mnie magia tego miasta, a obecność Marcina sprawiała, że wszystko wydawało się jeszcze piękniejsze.

– Pamiętasz, jak zawsze marzyliśmy o wspólnych podróżach? – zapytał Marcin, kiedy zatrzymaliśmy się przy katedrze Notre-Dame.

– Tak, wiele razy wyobrażałam sobie, jak zwiedzamy różne zakątki świata – odpowiedziałam, patrząc na niego z uśmiechem.

– Może to nasze marzenie wciąż jest możliwe – powiedział cicho, niemal szeptem.

Marcin okazał się doskonałym towarzyszem podróży, a Paryż z nim nabierał jeszcze większego uroku. Spacerowaliśmy dalej, rozmawiając o naszych życiach, marzeniach i planach na przyszłość. Z każdym dniem czułam, że moje uczucia do Marcina odżywają, a to miasto staje się miejscem pełnym magii i nowych możliwości. 

Pewnego popołudnia wybraliśmy się do Ogrodów Luksemburskich. Marcin przygotował piknik – francuskie sery, świeże bagietki i wino. Rozłożyliśmy koc na trawie i delektowaliśmy się jedzeniem oraz pięknem otaczającej nas przyrody. Każdy dzień spędzony razem sprawiał, że czułam się młodsza i pełna energii.

– Krystyno, pamiętasz nasze spacery po parku? – zapytał Marcin, nalewając wino do kieliszków.

– Oczywiście, jak mogłabym zapomnieć? – odpowiedziałam, uśmiechając się. – To były jedne z najpiękniejszych chwil mojego życia.

– Czasami myślę, że gdybyśmy wtedy nie rozstali się, nasze życie mogłoby wyglądać inaczej – spojrzał na mnie z zamyśleniem.

– Może, ale przecież wszystko ma swój czas i miejsce. Może teraz jest nasz czas – odpowiedziałam, patrząc na niego z nadzieją.

Marcin milczał przez chwilę, jakby zastanawiał się nad moimi słowami. Potem uśmiechnął się i chwycił moją dłoń.

– Masz rację, Krystyno. Może teraz jest nasz czas.

To był nasz wyjątkowy czas

Wieczorem, kiedy wracaliśmy do hotelu, Marcin nagle zatrzymał się i spojrzał na mnie poważnie.

– Krystyno, te dni spędzone z tobą w Paryżu były jednymi z najpiękniejszych w moim życiu. Ale... muszę wracać do Polski. Moi znajomi wyjeżdżają, a ja muszę wrócić do rzeczywistości.

Poczułam, jak moje serce zaciąga się bólem. Wiedziałam, że ten moment nadejdzie, ale nie chciałam o tym myśleć.

– Rozumiem, Marcinie. Ale czy... czy to oznacza, że nasze drogi znów się rozejdą? – zapytałam, patrząc na niego z nadzieją.

– Nie wiem, co przyniesie przyszłość, Krystyno. Ale wiem jedno – te dni spędzone z tobą na zawsze pozostaną w moim sercu – odpowiedział Marcin, przytulając mnie mocno.

Następnego dnia pożegnaliśmy się na lotnisku. Czułam, że coś we mnie się zmieniło na zawsze. Wracając do Polski, miałam w głowie mnóstwo myśli i emocji. Wiedziałam, że muszę zmierzyć się z nową rzeczywistością i swoimi uczuciami.

Nie mogłam przestać o nim myśleć

Po powrocie do Polski nie mogłam przestać myśleć o Marcinie. Każde miejsce przypominało mi nasze wspólne chwile w Paryżu. Nagle, otrzymałam wiadomość od niego: "Krystyno, musimy porozmawiać. Czy możemy się spotkać?" Serce zabiło mi mocniej, zgodziłam się bez wahania.

Spotkaliśmy się w małej kawiarni na rogu ulicy. Marcin wyglądał na zdenerwowanego.

– Krystyno, muszę ci coś wyznać – zaczął niepewnie. – Jestem żonaty i mam córkę. Nie chciałem cię zranić, ale nie mogłem dłużej tego ukrywać.

Poczułam, jak grunt usuwa mi się spod nóg. Próbowałam zachować spokój, ale łzy napłynęły mi do oczu.

– Dlaczego mi nie powiedziałeś od razu? – zapytałam cicho, próbując powstrzymać emocje.

– Bałem się, że cię stracę. Te dni w Paryżu były dla mnie wyjątkowe – tłumaczył Marcin, patrząc na mnie z bólem.

Wstałam gwałtownie, przewracając filiżankę z kawą. Zalała stół, krople spływały na podłogę, jak moje łzy.

– Czy ty wiesz, co ja czułam przez te dni? Myślałam, że to jest nasza druga szansa! – wykrzyknęłam, drżąc z emocji. – Jak mogłeś mnie tak oszukać?

– Krystyno, przepraszam... – próbował tłumaczyć się Marcin, ale nie chciałam go słuchać.

– Wiesz, co jest najgorsze? Że przez chwilę uwierzyłam, że znów mogę być szczęśliwa – powiedziałam, patrząc na niego zrozpaczona. – Teraz wiem, że to było tylko złudzenie.

Odwróciłam się i wybiegłam z kawiarni. Deszcz zaczął padać, ale nie zwracałam na to uwagi. Czułam, że moje serce jest złamane na milion kawałków, a Paryż, który miał być symbolem nowego początku, teraz stał się bolesnym wspomnieniem.

Spotkałam się z jego żoną

Następnego dnia obudziłam się z ciężkim sercem. Wszystko, co wydarzyło się wczoraj, wciąż krążyło w mojej głowie. Czułam, że muszę zrozumieć, dlaczego Marcin mnie oszukał. Zebrałam się na odwagę i postanowiłam spotkać się z Anną, jego żoną. Zadzwoniłam do niej, przedstawiając się jako stara znajoma Marcina. Ku mojemu zaskoczeniu, zgodziła się na spotkanie.

Usiadłyśmy w tej samej kawiarni, w której spotkałam się z Marcinem. Anna była elegancką, pewną siebie kobietą. Poczułam, jak moje serce bije szybciej.

– Dzień dobry, Krystyno – zaczęła. – Marcin wspominał o tobie. Mówił, że spotkaliście się w Paryżu.

– Tak, to prawda – odpowiedziałam, starając się opanować drżenie w głosie. – Anna, muszę zrozumieć, dlaczego Marcin mnie oszukał.

Anna spojrzała na mnie z chłodnym uśmiechem.

– Marcin zawsze był romantykiem. Kiedyś byłam w centrum jego świata, ale to się zmieniło. Teraz nasza relacja to bardziej partnerstwo niż miłość – wyznała.

Poczułam, jak moje serce łamie się jeszcze bardziej. Byłam tylko chwilową ucieczką dla Marcina.

– Chciałam tylko zrozumieć, dlaczego to zrobił – powiedziałam cicho.

– Krystyno, Marcin jest dobrym człowiekiem, ale też bardzo zagubionym. Wiem, że to nie usprawiedliwia jego czynów, ale może pomoże ci to zrozumieć, że nie chciał nikogo skrzywdzić – Anna mówiła spokojnie, jakby wiedziała, że to nie jest łatwe.

– Dziękuję, że zgodziłaś się na to spotkanie. Potrzebowałam tego, żeby ruszyć dalej – powiedziałam, wstając.

Anna uścisnęła mi dłoń.

– Życzę ci wszystkiego najlepszego, Krystyno. Znajdziesz swoje szczęście, jestem tego pewna.

Wychodząc z kawiarni, poczułam ulgę, choć moje serce wciąż bolało. Wiedziałam, że muszę iść naprzód, ale to spotkanie dało mi siłę, by to zrobić.

Zaczęłam angażować się w różne aktywności – dołączyłam do klubu książki, zaczęłam malować i podróżować po Polsce. Każdy dzień przynosił nowe wyzwania, ale także nowe możliwości. Spotykałam się z przyjaciółmi, odnawiałam stare znajomości i cieszyłam się małymi radościami życia.

Jednak najważniejsze było to, że nauczyłam się być szczęśliwa sama ze sobą. Zrozumiałam, że nie potrzebuję drugiej osoby, aby czuć się spełniona i wartościowa. Paryż nauczył mnie, że marzenia są ważne, ale jeszcze ważniejsze jest to, by żyć tu i teraz, cieszyć się każdą chwilą.

Krystyna, 57 lat

Czytaj także:
„Córki pamiętają o mnie tylko w niedzielę. Zwalają mi się na głowę, wyżerają lodówkę i wracają do lepszego życia”
„Mąż przez lata wmawiał mi, że jeździ w delegacje. Jego szef przez przypadek wygadał się, co tak naprawdę robi”
„Najpierw zostawił mnie mąż, a teraz syn odszedł do panienki. Uważają, że traktuję ich jak nieporadnych niemowlaków”

Redakcja poleca

REKLAMA