„Po ślubie moja ukochana zamieniła się w typową jędzę. Szkoli mnie jak w wojsku. Ktoś mi podmienił żonę?"

załamana kobieta fot. Adobe Stock, highwaystarz
„Na zdjęciach moja Kalinka wygląda jak aniołek – spokojna, łagodnie uśmiechnięta. Ale w realu to istny kapral. A ja szeregowy. Ktoś mi chyba podmienił żonę. Ona potrafi urządzić mi awanturę nawet o głupia koszulę. Nie mogę już tego wytrzymać!".
/ 29.03.2023 06:21
załamana kobieta fot. Adobe Stock, highwaystarz

Byłem zmęczony jak diabli, do tego zmarznięty – krótki sobotni wypad do firmy, wbrew oczekiwaniom, zmienił się w kilkugodzinną wizytę na budowie. 

– Dziękuję, że przyjechałeś, Julek – szef uścisnął mi rękę na pożegnanie. – Jakoś sobie już poradzimy, jedź do domu, przeproś w moim imieniu piękną żonkę i odpoczywaj.

Uśmiechnąłem się blado. „Odpoczywaj”! Niby jak, skoro za kilka godzin czekały mnie urodziny teściowej? Nie, żebym coś miał przeciwko starszej pani, ale to jednak stres…

„Żebym tylko znów nie zdenerwował Kaliny jakąś niezręcznością i nie skompromitował jej wobec rodziny!”.

Na urodziny teściowej zjechała się cała rodzina

Kiedy wróciłem, żona właśnie wychodziła z łazienki. Wyglądała zabójczo, i nie wiem który raz w ciągu ostatnich tygodni znów poczułem się taki dumny, że ją zdobyłem!

– Jesteś taka piękna – dotknąłem jej długich ciemnych włosów i uniosłem do twarzy jeden z grubych splotów.

– Zostaw! – odsunęła się. – Na pewno znów masz łapy w jakichś smarach i całą mnie zabrudzisz!

Głupek ze mnie. Nawet nie umyłem rąk, a ona najwyraźniej już się zaczęła szykować do wyjścia!

– Jestem głodny, Kalinko, już chyba zacząłem pożerać kalorie z mózgu – tłumaczyłem mętnie, na co burknęła, że ma wątpliwości, czy pociągnąłbym długo na podobnym wikcie.

Nie zdążyłem się nawet zastanowić, czy nie ma w tym stwierdzeniu sarkazmu, gdy poinformowała mnie, że w kuchni w piekarniku jest kurczak i jeśli chcę, mogę sobie wziąć.

Naprawdę się wzruszyłem jej troską.

Pojadłem, odpocząłem i w zasadzie trzeba się było zbierać. Wziąłem kąpiel i poszedłem się ubrać.

– Biała koszula? – Kalina weszła do pokoju i spojrzała takim wzrokiem, jakby właśnie nakryła mnie na ćwiartowaniu zwłok. – Mówiłeś, że pójdziesz w tej nowej!

– Zapomniałem, że tamta mnie trochę pije pod pachami – wyjaśniłem.

– No ale ja już ją wyprasowałam! – w oczach Kaliny pojawiły się łzy.

Przejrzałem się w lustrze i, jak Boga kocham, biała koszula wyglądała jak ze sklepu, ani fałdki! O co znowu chodzi? Co za różnica?

– Specjalnie pytałam o to wcześniej – żona drążyła ponuro. – Czy przy tobie nic nie można zaplanować?!

Stwierdziła, że już dobrała do sukienki dodatki i zrobiła odpowiedni makijaż, a teraz co? W ogóle nie będziemy do siebie pasować!

Myślałby kto, że idziemy na audiencję do angielskiej królowej, a nie na kameralne przyjęcie do teściowej!

W końcu ustąpiłem, skoro włożyła w tę koncepcję tyle pracy… Nie przyszło mi do głowy, że to takie ważne, w co się człowiek ubiera. Może jednak Kalina ma rację i życie w związku pociąga za sobą konsekwencje, o których dotąd, będąc singlem, nawet nie pomyślałem?

Jakoś wytrzymam te kilka godzin…

W zasadzie, gdy już dotarliśmy na imprezę, byłem skłonny przyznać Kalinie rację – wcale nie było tak skromnie, jak myślałem, a już zupełnie inaczej niż w mojej rodzinie. Na urodziny mamy sprzątaliśmy cały dom i piekliśmy z tatą jej ulubiony tort makowy, który potem był podawany z bukietem róż prosto do łóżka. Do głowy by nam nie wpadło, żeby ubierać się wieczorowo i zapraszać całą rodzinę mieszkającą w promieniu stu kilometrów!

Teściowa siedziała u szczytu stołu niczym udzielna władczyni, przyjmując hołdy i prezenty. Teść z młodszym synem, wciąż jeszcze mieszkającym w domu, pełnili funkcje gospodarzy, donosząc coraz to nowe półmiski z pysznym żarciem. Egzotyczne, ale miało swój urok.

– Milutko, prawda? – szepnęła mi Kalina. – Patrz i ucz się, Julek.

Miałem nadzieję, że to żart, bo chyba nie będziemy odstawiać takiego cyrku w naszej kawalerce? Nawet bym się roześmiał, lecz ta cholerna koszula coraz bardziej dawała mi się we znaki, miałem wrażenie, że jeszcze chwila i po prostu utnie mi ręce.

W końcu wymknąłem się do łazienki i faktycznie – pod pachami miałem czerwone pręgi.

– Co tam słychać, szwagier? – brat Kaliny zajrzał do łazienki. – Potrzebujesz czegoś?

Spokoju, do diabła! Co za barbarzyńskie zwyczaje, żeby w drzwiach do klopa nie było choćby haczyka?!

– Wiktor, przynieś jakiś nóż albo nożyczki – złamałem się. – Muszę coś zrobić z tą koszulą, zanim mnie zabije – podniosłem rękę.

– Tu są – wszedł i sięgnął do szuflady. – Daj – zgrabnie przeciął materiał.

Zapiąłem guziki i włożyłem marynarkę, podczas gdy Wiktor wciąż stał w drzwiach i patrzył.

– Czemu się tak umartwiasz? Nie mogłeś włożyć czegoś luźniejszego? – zapytał wreszcie.

– Kalinie zależało, żebym włożył właśnie tę koszulę – wzruszyłem ramionami. – Podobno inaczej bym do niej nie pasował…

– Przyzwyczajaj się – mruknął chłopak i czmychnął, a do łazienki wkroczyła moja żona.

Poprawiła mi kołnierzyk, przygładziła włosy, sama przejrzała się w lustrze. Objąłem ją, ale wywinęła się, burcząc, że zepsuję jej fryzurę.

Kompletnie nie rozumiem kobiet…

Ledwo wróciłem do gości, sama podeszła i pocałowała mnie w policzek.

– Ach, spójrzcie tylko na naszych młodych! – rozczuliła się teściowa.

– Cóż to za piękna para! Jak z obrazka. Miłość aż bije od nich!

Kalina przytuliła się do mnie mocno, więc też ją objąłem. A co, miałem nie skorzystać z okazji?

Wiktor stojący przy stole wzniósł za nas toast, jednocześnie puszczając do mnie oko. Z żoną u boku, po poskromieniu nieznośnej koszuli, bawiłem się świetnie. Aż mi się zrobiło żal, gdy Kalina stwierdziła, że jest wykończona i powinniśmy wracać do domu, ale przecież nie będę dziewczyny dręczył…

Poza tym wyglądała tak cudownie! Od jej zapachu, alkoholu i muzyki aż kręciło mi się w głowie i pomyślałem – czemu nie? W czterech ścianach, bez osób postronnych, będzie przecież jeszcze lepiej!
Zadzwoniłem więc po taksówkę i pożegnaliśmy się z rodziną.

Słucham? Niby dlaczego mam spać na kanapie?

W aucie byłem grzeczny, bo publiczne przytulanki to coś, czego moja ślicznotka nie znosi. Gdy jednak weszliśmy do mieszkania, przycisnąłem ją mocno i pocałowałem namiętnie.

– Co ty wyprawiasz? – wysunęła się z moich objęć. – Jesteś chyba pijany!

– Ja?! – patrzyłem na nią osłupiały, bo doprawdy nic nie miałem na sumieniu, co oznaczało ni mniej, ni więcej tylko tyle, że na imprezie szliśmy łeb w łeb, jeśli chodzi o liczbę toastów.

– Co ty chrzanisz, skarbie?

A ona na to, że skoro nie, to nie mam nic na swoje usprawiedliwienie.

– Jak mogłeś spiskować z Wiktorem za moimi plecami? – wybuchła z siłą tsunami. – Taka nielojalność! Takie świństwo wobec mnie!

O cholera, pogrzało ją? Miałem się tam wykrwawić na śmierć? Poza tym, powiedziałem chłopakowi prawdę – przecież zmusiła mnie, żebym poszedł w za ciasnej koszuli!

Moja żoneczka wpadła w furię, rzuciła we mnie poduszką i zaczęła wrzeszczeć, żebym zapomniał o spaniu razem, nie zamierza leżeć w jednym łóżku ze zdrajcą.

– Na sofę! – zaordynowała.

– Wiesz co, nie poznaję cię – byłem zupełnie spokojny, jakoś nie docierało do mnie, że mogła mówić poważnie. – Ktoś cię podmienił w dniu ślubu? Może powinienem wezwać egzorcystę, co?

– Do siebie wezwij! W ogóle się ze mną nie liczysz, do tego oczerniasz mnie przed rodziną! – rozpłakała się nagle. – Dlaczego jesteś taki podły?

Chciałem ją jakoś utulić, uspokoić, ale uciekła do łazienki.

Zapytałem nawet przez drzwi, czy przypadkiem nie jest w ciąży, ale Kalina mi wykrzyczała, żebym zapomniał… Dopóki się nie poprawię, nawet nie mam o czym marzyć! Poprawić? Ale właściwie, co ja mam robić? Rany, nie rozumiem kobiet.

Czytaj także:
„Zakochałam się w księdzu. Jeszcze żaden mężczyzna tak na mnie nie zadziałał, ale on nie chce porzucić dla mnie Boga"
„Marcin zostawił mnie 14 dni przed ślubem, a byłam w ciąży. Jego matka odkryła, że gnije w więzieniu"
„Przyjaciółka wybłagała, żebym wynajęła pokój jej synowi. Dzieciak proponował mi łóżko w zamian za darmowe mieszkanie"

Redakcja poleca

REKLAMA