Wyszedłem z mieszkania mojej byłej żony i stanąłem bezradnie na chodniku, zastanawiając się, co powinienem zrobić. Wracać do domu? Przecież Agnieszka wyraźnie mi powiedziała, że mam się więcej u niej nie pokazywać. Że tym razem ma dosyć i już więcej mi nie wybaczy. Kiedy poznałem ją cztery lata temu, byłem rok po rozwodzie i sądziłem, że już nic dobrego nie wydarzy się w moim życiu.
Rozpad mojego małżeństwa kosztował mnie wiele nerwów
Z byłą żoną zostali dwaj synowie, za którymi bardzo tęskniłem… Zabawne, ale to właśnie chłopcy sprawili, że na poważnie pomyślałem o rozstaniu z ich matką. To się stało podczas spaceru w słoneczny wakacyjny dzień. Szliśmy we trzech brzegiem jeziora, a potem usiedliśmy na pomoście i wtedy właśnie usłyszałem od młodszego Damiana pytanie, dlaczego nie rozwiodę się z ich mamą.
– Przecież wy nie jesteście ze sobą szczęśliwi – dodał starszy, Mateusz.
Byłem tak zaskoczony, że w pierwszym momencie zaprzeczyłem. Ale zaraz zorientowałem się, że przecież to jest zbyt poważna kwestia, aby okłamywać chłopców. To, że zaczęli tę rozmowę, oznaczało, że mieli do mnie wielkie zaufanie, którego nie mogłem zawieść. Obaj zresztą nie byli już dziećmi, tylko nastolatkami, mieli czternaście i jedenaście lat. I zasługiwali na poważne traktowanie z mojej strony. Zacząłem więc z nimi rozmawiać, pytając, jak oni widzą sytuację, i uświadamiając im, że w razie rozwodu nie będę już mieszkał z nimi.
– Ale przecież będziesz często przychodził, prawda? – zapytali mnie z ufnością. – Będziemy się widywać.
– Codziennie – obiecałem im.
A w głębi serca przysiągłem sobie jeszcze jedną rzecz: to, że nie kocham już ich mamy, nie oznacza, że nie darzę jej szacunkiem, i to moi synowie muszą zobaczyć i zrozumieć. I dlatego urodziny mojej byłej żony są dla mnie ważnym wydarzeniem: właśnie przez wzgląd na synów, a nie tylko na Marzenę. Zawsze tego dnia jadę do niej po południu z kwiatami i składam jej życzenia.
Zawsze także wcześniej przypominam chłopcom o tym ważnym dniu i razem z nimi kupuję dla ich mamy prezent. Oni wybierają, ale to ja płacę. Po prostu uważam, że to mój obowiązek – pokazać chłopcom, że Marzena jest nadal ważną osobą w moim życiu, ponieważ jest ich mamą. I jestem jej wdzięczny za to, że ich urodziła i wychowuje. Mateusz i Daniel są młodymi mężczyznami. I to ode mnie, ich ojca zależy, jak będą kiedyś traktowali kobiety. Czuję, że właśnie na mnie spoczywa ten obowiązek i chcę się z niego wywiązać, jak należy.
To do Agnieszki wracam każdego dnia, to ją kocham
Niestety, Agnieszce, mojej obecnej partnerce, wcale się nie podoba to, że daję kwiaty i prezent byłej żonie. Starałem się jej wytłumaczyć, dlaczego to robię, ale mimo to jest zazdrosna. I z tego właśnie powodu dzisiaj rano doszło między nami do scysji.
– Jacek i Magda zaprosili nas na piwo – powiedziała Agnieszka.
– Dzisiaj nie mogę. Przecież wiesz, to urodziny Marzeny – odparłem. – Spędzę wieczór…
– Ze swoją rodziną – dokończyła za mnie moja ukochana z przekąsem. – A ja kim dla ciebie jestem? Ja się nie liczę? Nie mam żadnych praw?
Próbowałem ją przekonać, że tak nie jest, ale była nieprzejednana.
– Rozwiodłeś się z nią i jesteś ze mną! Dlaczego ona musi dostawać od ciebie kwiaty? Nie wystarczy, że wyślesz jej SMS-a? – wściekła się. – Zaczynam podejrzewać, że nadal coś do niej czujesz i te kwiaty to próba przekonania jej, że powinniście do siebie wrócić.
No co za absurd! – przebiegło mi przez myśl, ale na głos powiedziałem:
– Kochanie, jedyną kobietą, z którą chcę być, jesteś ty.
To była prawda. Kocham Agnieszkę, jest miłością mojego życia.
– Nie mów do mnie „kochanie”!
Nie wiem, dlaczego to słowo tak bardzo zdenerwowało Agnieszkę. Na dodatek kazała mi wybierać między sobą a Marzeną.
– Jeśli do niej dzisiaj pojedziesz, to nie masz po co wracać do domu – zapowiedziała mi twardym tonem.
Oczywiście, pojechałem. Moi synowie bardzo się ucieszyli, widząc mnie składającego życzenia ich matce. Wypiłem herbatę, zjadłem kawałek ciasta i zacząłem zbierać się do domu. Tylko czy ja jeszcze mam dom? – zastanowiłem się, stojąc na chodniku. Poczułem ukłucie w sercu, bo kocham Agnieszkę i nie chcę jej stracić. Ale też nie mogę przedkładać tego związku ponad dobro moich synów.
Postanowiłem jednak, że spróbuję to wszystko jeszcze raz wyjaśnić Adze
Musi zrozumieć, że to do niej wracam codziennie z prawdziwą radością i żarem w sercu. A moi synowie nigdy nie znikną, zawsze będą obecni w moim sercu. To o nich tu chodzi. Kupiłem więc bukiet kwiatów i pojechałem do domu, wierząc, że wszystko będzie dobrze.
Czytaj także:
Moja córka zakochała się w... narzeczonym własnej ciotki
Mój syn zerwał z dziewczyną, bo zakochał się w nauczycielce
Moja mama i teściowa zajmowały się wnukiem. I ciągle przy nim kłóciły