Jestem jeszcze młoda i żal mi zostać rozżaloną, samotną kobietą. Były mąż zabezpieczył finansowo mnie i moją córkę, więc nie musiałam się o to martwić. Mogłam poświęcić swój czas na przyjemności.
Moje małżeństwo było porażką
– Spójrz tylko, tam stoi! – nachyliłam się do Ewy, stukając ją lekko w ramię i pokazując na młodego mężczyznę stojącego po drugiej stronie basenu. Już jakiś czas mi się przyglądał, co wywoływało we mnie mieszankę podekscytowania i niepewności.
– Faktycznie, niezły przystojniak – Ewa przyjrzała się ratownikowi z wyraźnym uznaniem. – Tylko czy aby nie za młody dla ciebie?
– Jeszcze aż tak stara to nie jestem! – odpowiedziałam lekko oburzona, udając jednak, że jej pytanie nie wytrąciło mnie z równowagi. Wewnątrz poczułam lekki ukłucie wątpliwości – może rzeczywiście ten ratownik, Jarek, jest ode mnie młodszy o jakieś piętnaście lat? – No i wiesz przecież, jak to było z Robertem… Nigdy więcej nie pozwolę sobie na układ z takim facetem.
Ewa skinęła głową, wyrażając pełne zrozumienie. Moje zawiłe perypetie z Robertem nie były dla niej tajemnicą. Wiedziała, że nasze małżeństwo, mimo początkowego zachwytu, okazało się kompletną klapą. Robert był świeżo upieczonym doktorem na renomowanym uniwersytecie, kiedy się poznaliśmy. Ja byłam studentką – młodą, zakochaną w jego inteligencji i pewności siebie. Nasza relacja rozkwitła szybko, a potem przybrała formę układu, w którym Robert przyjął rolę władczego mentora, a ja byłam podporządkowaną uczennicą.
Kiedy w końcu zostawił mnie po trzynastu latach, wbrew pozorom nie czułam smutku – poczułam ulgę. I choć wyjechał do innej kobiety, przysyłał regularnie alimenty, co pozwoliło mi spokojnie zajmować się naszą córką. Zawsze miał wyrzuty sumienia, a ja chętnie z tego korzystałam.
– Dobrze, że chociaż nie musiałaś się o nic martwić – zauważyła Ewa, patrząc na moją córkę, Emilię, która właśnie wskoczyła do wody.
– Tak, dzięki tym alimentom mogłam nie wracać do pracy. Wiem, że wiele kobiet na moim miejscu musiałoby zrezygnować z tego luksusu. Zresztą, to też nie tak, że żyję ponad stan – po prostu stać mnie na te małe przyjemności, jak fryzjer, kosmetyczka – uśmiechnęłam się, obserwując Emilię, która płynęła w stronę brzegu. – A moja córka może próbować każdego sportu, jaki sobie wymarzy. W tym roku chciała spróbować pływania.
Ratownik od razu mi się spodobał
Basen okazał się świetnym miejscem na popołudniowe spotkania z innymi mamami. Oprócz Ewy przychodziły jeszcze Anka i Marta. Był też jeden mężczyzna, Maciek, który, o dziwo, nigdy nie brał udziału w naszych rozmowach. Zazwyczaj siadał na uboczu z książką lub gazetą, udając, że nie słyszy naszych komentarzy.
Czasem żartowałyśmy z niego, ale niespecjalnie mnie obchodził. Byłam zbyt zajęta kombinowaniem, jak zwrócić na siebie uwagę Jarka. Ten ratownik był nie tylko wysportowany i przystojny, ale też przyjeżdżał na zajęcia imponującym autem. Nic dziwnego, że wpadł mi w oko. Myśl o romansie wydawała się kusząca – w końcu zasłużyłam na mały flirt po tak długich latach w przytłaczającym związku z Robertem.
Jednak moje pierwsze próby przyciągnięcia jego uwagi – obcisłe spódnice, bluzki z dekoltem – nie przynosiły żadnych rezultatów. Jarek wydawał się całkowicie skupiony na swojej pracy. „Muszę spróbować inaczej”, pomyślałam.
– Słuchajcie, myślę, że w przyszłym roku też chciałabym nauczyć się pływać – rzuciłam nagle, kiedy dzieci poszły do szatni.
– Po co ci kurs pływania? – niespodziewanie odezwał się Maciek, odkładając gazetę. – My jedziemy z Martynką nad jezioro, chętnie pokażę ci podstawy.
Spojrzałam na niego zaskoczona, nie oczekując takiej propozycji od cichego taty.
– Dzięki, ale mam już inne plany – odparłam, nie siląc się nawet na uprzejmość.
– Jasne – mruknął, wracając do gazety.
Ewa szturchnęła mnie w bok, dając do zrozumienia, że nie powinnam była być aż tak oschła.
– Może wyjdziemy na chwilę i popatrzymy na dzieci z galerii? – zaproponowała, próbując złagodzić sytuację.
Czekałam na tę propozycję
Kiedy tylko wyszłyśmy na balkon, spojrzałam na nią, tłumiąc śmiech.
– Co za nudziarz! Jakby to miało mnie zainteresować! – rzuciłam lekko rozdrażniona.
– A może on cię właśnie podrywa? – zapytała Ewa, uśmiechając się lekko złośliwie.
Nie zdążyłam jej odpowiedzieć, bo akurat z basenu wyszedł Jarek i skierował się w naszą stronę. Gdy przechodził obok nas, posłał mi przelotne spojrzenie i uśmiechnął się szeroko.
– Oddaję królewny – powiedział, stając obok mojej córki i jeszcze raz obdarzając mnie uśmiechem. – A jeśli Emilka wyrośnie na taką piękność jak mama, to dobrze wróży na przyszłość – dodał, a ja poczułam przypływ dumy. Dawno nikt nie mówił mi tak miłych rzeczy.
– Myślałam o lekcjach pływania – powiedziałam, starając się brzmieć naturalnie, choć moje serce biło szybciej niż zwykle.
– Z przyjemnością pomogę – odpowiedział, nadal patrząc na mnie z uśmiechem. – Może omówimy to przy kolacji? Co pani na to?
Nie mogłam uwierzyć, że zaproponował spotkanie. Jeszcze tego samego dnia zaczęłam przygotowania – wybierałam stroje, próbowałam różnych zestawów. Ewa zgodziła się zająć Emilką, więc miałam czas, by w pełni skupić się na sobie.
Wieczorem Jarek pojawił się pod moim domem, ale jego wygląd mnie zaskoczył. Zamiast eleganckiego stroju miał na sobie dżinsy i wyciągnięty podkoszulek.
– Idziemy na kolację, tak? – zapytałam z niedowierzaniem, starając się ukryć zawód.
– Pewnie! Zabiorę cię w wyjątkowe miejsce – powiedział z entuzjazmem, jakby nie zauważając mojego zaskoczenia.
Zrezygnowana, wsiadłam do jego wypasionego samochodu i pojechaliśmy. Jednak po chwili zatrzymał się przed jednym z lokalnych fast foodów.
– Jestem głodny jak wilk! A tutaj mają najlepsze kurczaki i białko, które jest mi potrzebne – rzucił, jakby to było oczywiste.
Spotkanie było przypadkiem
Przełknęłam rozczarowanie. Wyobrażałam sobie romantyczną kolację, może jakiś mały lokal z nastrojowym światłem. Jarek najwyraźniej miał inne plany. Siedząc przy plastikowym stoliku i słuchając jego monologu o diecie, zaczęłam się zastanawiać, co ja tu właściwie robię.
Po chwili zaproponował dalszą część wieczoru – chciał iść na dyskotekę.
– Wiesz co, dzisiaj może sobie darujemy – powiedziałam, nie kryjąc już zniechęcenia. – Czuję, że ten hałas tutaj dał mi się we znaki.
Nie zrozumiał. Jego plan na wieczór okazał się zupełnie inny niż moje wyobrażenia. Pożegnałam się szybko i wróciłam do domu, wiedząc, że nie będę kontynuować tej znajomości. Przypadkiem, po drodze do domu, spotkałam Maćka w tej samej restauracji. Tym razem nie unikałam jego spojrzenia i uśmiechnęłam się.
– Ty też jesteś fanem fast foodu? – zapytałam, starając się żartować.
– Kiedy człowiek jest sam, uczy się doceniać proste rzeczy – odpowiedział z uśmiechem.
Przyznałam, że jestem tu przez przypadek i chętnie się dosiadłam. Rozmowa zeszła na nasze córki, a potem na nasze dotychczasowe doświadczenia życiowe. Choć z początku nie wydawał mi się interesujący, to w spokojnej rozmowie okazał się zaskakująco sympatyczny i otwarty. Zaczęłam dostrzegać, że jego prostota i szczerość były tym, czego szukałam, choć wcześniej tego nie dostrzegałam. Spotykaliśmy się coraz częściej, głównie przy okazji zajęć na basenie, a nasze rozmowy stawały się coraz dłuższe i bardziej osobiste.
Każde nasze spotkanie przy basenie było okazją do odkrywania czegoś nowego w sobie. Już nie patrzyłam na Jarka z fascynacją, lecz z rezerwą, a przystojny ratownik z czasem przestał mnie interesować. Niedługo później, kiedy siedziałam z Maćkiem w kawiarence przy basenie, Ewa mrugnęła do mnie porozumiewawczo.
– Więc zamieniłaś przystojniaka na cichego okularnika? – zapytała z lekką złośliwością.
Uśmiechnęłam się, ale w sercu wiedziałam, że to właśnie tego mi brakowało – szczerości i zrozumienia. Nie musiałam już nikomu imponować, ani próbować zwrócić na siebie uwagi. Może rzeczywiście, po latach szukania czegoś bardziej spektakularnego, w końcu znalazłam to, co naprawdę miało dla mnie znaczenie.
Kinga, 37 lat
Czytaj także:
„Córka skończyła zagraniczne studia. Myślałam, że będzie kimś, a wylądowała w warzywniaku i podaje ludziom brukselkę”
„Na grobie ojca poznałam jego kochankę. Tatuś miał drugą rodzinę, ale zapomniał się nią pochwalić mamie”
„Ja próbowałem być idealnym mężem, a żona zdradzała mnie od dnia ślubu. Aż wreszcie przesadziła z pewnością siebie”