Minione miesiące dały mi się we znaki… Rok przed emeryturą dowiedziałam się, że firma redukuje mój etat w Zielonej Górze, ale na pocieszenie będę mogła dopracować ostatni rok w Gorzowie.
– To kawał drogi! – oburzyłam się.
Nie mogłam uwierzyć, że zamierzają wywinąć mi taki numer na ostatniej prostej. Niestety, telefonia komórkowa to nie mała prywatna firemka. Tu nikt się z pracownikami nie cacka. Nie ten, to następny.
W ich opinii zapewne poszli mi na rękę, nie zwalniając mnie, tylko przenosząc. Co to kogo obchodzi, że musiałam z tego powodu wynająć mieszkanie w Gorzowie i wracać do domu tylko na weekendy! Rodzina się przez to ledwie trzymała kupy. Janusz nie potrafił dopilnować Kuby. Za bardzo mu pobłażał.
Mówił, że Kuba jest już dorosły
Dla mnie syn będzie dorosły, kiedy zacznie się sam utrzymywać. Póki studiuje i jest na naszym utrzymaniu, powinien przestrzegać zasad panujących w naszym domu. Problem w tym, że zasady panowały, póki tam byłam.
Teraz nastąpiła anarchia. Moi panowie nie sprzątali, nie gotowali i chyba nawet za bardzo ze sobą nie rozmawiali. Rodzina bez kobiety to jakaś tragedia. Ojciec i syn, a nie byli w stanie nawet udawać, że coś ich łączy. Każdy żył własnym życiem i starali się jedynie nie wchodzić sobie w drogę.
Każdy mój powrót do domu wyglądał tak samo. W domu syf, w lodówce pustki, a oni każdy w swoim świecie.
– Czemu nikt nie wyprasował ubrań?! Leżą tu od tygodnia, od kiedy zrobiłam pranie przed wyjazdem! – próbowałam zaprowadzić odrobinę dyscypliny, jednak moje uwagi po nich spływały; przyzwyczaili się do mieszkania beze mnie.
Początkowo liczyłam na to, że odczują dotkliwie moją nieobecność i zrozumieją, jak wiele dla nich robiłam. Teraz wiedziałam już na pewno, że doskonale czują się we własnym sosie. Z naszego domu zrobili męską jamę złożoną z barłogu niepościelonych łóżek i stert ciuchów, na które wieczorem dorzucali kolejną warstwę.
Z każdym tygodniem było tylko gorzej. Kubę starałam się jakoś usprawiedliwić (choć niepotrzebnie!), ale Janusz zupełnie mnie zawiódł.
Rany boskie, to nie moje mieszkanie!
Myślałam, że dorosły mężczyzna będzie potrafił zaprowadzić porządek w domu, ale się myliłam. Zupełnie nie udźwignął ciężaru odpowiedzialności. Po raz kolejny obiecałam sobie, że muszę jakoś nimi potrząsnąć, ale właściwie poza narzekaniem niewiele wskórałam.
Posprzątałam, poprasowałam, ugotowałam i wyjechałam rozzłoszczona jak zwykle. Także na siebie, że moi mężczyźni są tak nieporadni, a ja na to pozwalam.
Kolejny tydzień pracy minął niepostrzeżenie. Miałam mnóstwo klientów, umów i sporo stresu. Wracałam po godzinach i często uzupełniałam jeszcze dokumentację. Czas w takich warunkach płynie bardzo szybko.
Nie miałam znów kiedy pomyśleć nad tym, co zrobić z tą męską niesubordynacją. Miałam zamiar wymyślić coś po drodze. Wsiadłam do pociągu, wyciągnęłam książkę i zasnęłam, zanim przeczytałam pierwszą stronę.
Całe szczęście obudziłam się jeszcze przed moim przystankiem. Wysiadłam i wzięłam taksówkę do domu. Zakupów już nie robiłam. Nie będę im znów gotować na zapas! Są dorośli!
Buntowałam się w myślach, ale wiedziałam, że to żaden odwet, bo jak zwykle poratują się drogim i niezdrowym jedzeniem na wynos. Podjechałam pod dom, zapłaciłam taksówkarzowi i wzięłam walizkę. Już w wejściu coś mi zaświtało.
Połowa butów zniknęła, reszta była równiutko ustawiona pod ścianą. Mieszkanie odkurzone, żadnych walających się ubrań, łazienka i kuchnia dosłownie lśniły. Pachniało płynem do podłóg i praniem.
Czyżby moje słowa w końcu do nich dotarły?
Zaczęłam się zastanawiać, czy aby na pewno trafiam do dobrego mieszkania. Może zatrudnili jakąś panią do pomocy? Nagle usłyszałam głos Kuby dochodzący z pokoju. Zapukałam i weszłam. Kuba siedział z piękną dziewczyną o rudych, kręconych włosach. Oto i przyczyna nagłej metamorfozy mieszkania.
– Dzień dobry! – przywitała się nieco onieśmielona moim bezpardonowym wtargnięciem.
– Dzień dobry. Przepraszam najmocniej. Nie wiedziałam, że Kuba ma gościa – wyjaśniłam; normalnie Kuba zabiłby mnie wzrokiem, ale teraz podszedł spokojnie i przedstawił mnie koleżance.
– Cześć, mamo. Fajnie, że już jesteś. To Julka, moja koleżanka z roku.
Dziewczyna wstała i podała mi rękę. Wyglądała na bardzo miłą. Ale najwięcej punktów nabiła i tak za to, co chłopcy zrobili z domem przed jej przyjściem. Nie mogłam uwierzyć, że zdołali się tak poświęcić!
Zostawiłam ich samych i poszłam do salonu. Janusz siedział z podejrzanym uśmieszkiem.
– Widziałaś? – spojrzał na mnie. – Posprzątaliśmy.
– Rozumiem, że to na mój przyjazd? Dziwię się, że nie rozłożyliście czerwonego dywanu na klatce, ale powiedzmy, że zaliczone. Ile czasu wam to zajęło?
– Od telefonu Julki, że wpadnie się dzisiaj pouczyć, jakieś osiem godzin.
– Osiem godzin?! Ja nie potrafiłam was zmusić do wyjęcia naczyń ze zmywarki, co zajmuje trzy minuty!
– Kuba się chyba zakochał. Jeszcze nigdy nie widziałem go w takiej akcji. On nawet umył okna!
– Umył okna?!
– Julka jest podobno pedantką – roześmiał się.
– No, proszę. Czyli jednak ludowe przysłowie o tym, że przeciwieństwa się przyciągają, doskonale się sprawdza. Zresztą podobnie jak u nas!
– Jak piękny i bestia? – zaśmiał się, a ja rzuciłam w niego jaśkiem.
– Chwileczkę. To tutaj nie leżało, porządek musi być – zaśmiał się i go odrzucił.
Już pokochałam ją całym sercem
Takiej zmiany nie spodziewałam się w najpiękniejszych snach! Przez kolejnych kilka tygodni wracałam do domu na totalnym luzie. Wiedziałam, że gdy jest Julka, jest też wysoki połysk. Kuba zakochał się po uszy i nie dość, że zaczął sprzątać, to jeszcze często razem z Julką gotowali obiady, a ona dbała, żeby zostawić choć jedną porcję dla mnie.
Za każdym razem, gdy w wejściu wita mnie widok czystego mieszkania i zapach pieczonego mięsa, wychwalam ją pod niebiosa i obiecuję sobie, że będę najwspanialszą teściową na świecie.
W ubiegłym tygodniu, kiedy wracałam, było zimno i lał deszcz, a w domu czekał na mnie… gorący rosół.
– Oby się tylko nie pokłócili do czasu, aż przejdę na emeryturę! – mrugnęłam do męża zachwycona.
– Tym razem to ja ugotowałem. Pomyślałem, że ja też muszę zadbać o swoją kobietkę!
Chyba jeszcze trochę i zacznę wierzyć w cuda!
Czytaj także:
„Córka dostała rolę w reklamie. Żona pękała z dumy, póki nie wyszło, że reżyser bardziej ceni jej urodę niż talent Amelki”
„Ukochany zniknął bez słowa, miesiącami nie dawał znaku życia. Myślałam, że poznał inną, ale prawda była dużo gorsza”
„Dziadek zmieniał kobiety jak rękawiczki. 70-letni pies na baby ma większe powodzenie niż ja. W moim łożu wciąż posucha”