„Po latach poznałem prawdę o moim zaginionym bracie. Okazało się, że rodzice mieli powód, by trzymać to w tajemnicy”

facet fot. iStock by Getty Images, Westend61
„Drżącymi rękami otworzyłem teczkę i zacząłem przeglądać dokumenty. Pierwszy dokument, który przykuł moją uwagę, był aktem urodzenia Kamila. Z datą prawie dokładnie rok po moich narodzinach”.
/ 16.07.2024 18:30
facet fot. iStock by Getty Images, Westend61

Od kiedy pamiętam, mój ojciec zawsze był surowy i zamknięty w sobie. Nie pamiętam, żeby kiedykolwiek okazał mi czułość. Nawet gdy byłem mały i potrzebowałem tylko, żeby ktoś przytulił mnie na dobranoc, unikał bliskości. Moja matka była jedyną osobą, która przynosiła ciepło do naszego domu. Niestety, kilka lat temu odeszła po długiej walce z chorobą. Od tego czasu nasze relacje z ojcem stały się jeszcze bardziej napięte.

Chciałem poznać prawdę

Zawsze miałem wrażenie, że ojciec coś przede mną ukrywa. Często zamykał się w swoim pokoju na długie godziny, a kiedy zadawałem mu pytania o przeszłość, stawał się nerwowy i unikał odpowiedzi. Wciąż pamiętam, jak matka opowiadała mi o zaginionym bracie Kamilu, który został oddany do adopcji jako niemowlę. Ojciec nigdy nie chciał o tym rozmawiać. W końcu miałem dość tych tajemnic.

– Tato, musimy porozmawiać – zacząłem, wchodząc do kuchni, gdzie siedział nad gazetą. Spojrzał na mnie, ale nic nie powiedział. – Chodzi o Kamila.

Widziałem, jak mięśnie jego twarzy się napinają.

– O czym ty znowu zaczynasz? – mruknął, nie odrywając wzroku od gazety.

– Wiesz doskonale, o czym mówię. – Zacząłem podnosić głos. – Dlaczego nigdy nie chciałeś o nim rozmawiać? Co ukrywasz?

Złożył gazetę i spojrzał na mnie z wściekłością w oczach.

– To nie twoja sprawa. Przeszłość to przeszłość. – W jego głosie słychać było stanowczość, ale też coś jeszcze, jakby nutę strachu.

– To jest moja sprawa! – krzyknąłem. – Jestem jego bratem! Dlaczego nie mogę poznać prawdy?

– Przestań drążyć – wstał z krzesła, przewracając je w złości. – Nie masz pojęcia, o czym mówisz!

– Właśnie dlatego chcę wiedzieć! – odparłem, czując, jak wściekłość rośnie we mnie z każdą sekundą. – Matka wspominała o nim, ale nigdy nie powiedziała, co się naprawdę stało. Czuję, że coś ukrywasz!

Wziął głęboki oddech

– Są rzeczy, o których lepiej nie wiedzieć. Uwierz mi – jego głos był teraz cichszy, jakby zmęczony.

– Nie mogę już dłużej żyć w niewiedzy – powiedziałem stanowczo.

Spojrzał na mnie, a potem bez słowa wyszedł z kuchni. Stałem tam, oddychając ciężko, z wściekłością i frustracją kłębiącą się we mnie. Co takiego mogło być tak strasznego, że ojciec wolał milczeć?

Wieczorem siedziałem w swoim pokoju, przeglądając stare fotografie. Zdjęcia z dzieciństwa, rodzinne wycieczki, uśmiechy, które teraz wydawały się tak odległe. Każde z nich przypominało mi, jak bardzo brakowało mi matki i jak pusty stał się nasz dom po jej śmierci. W końcu zdecydowałem się na kolejną rozmowę z ojcem. Musiałem dowiedzieć się prawdy.

Poszedłem do jego pokoju i zapukałem. Cisza. Zapukałem mocniej, a potem po prostu wszedłem. Ojciec siedział przy biurku, wpatrując się w jakiś stary dokument.

– O co chodzi? – zapytał, odkładając dokument na bok.

– O Kamila – powiedziałem, siadając na krześle naprzeciw niego. – Dlaczego nigdy nie chciałeś o nim mówić? Co się naprawdę stało?

Ojciec wstał i podszedł do okna.

– Twoja matka była chora. Kiedy urodził się Kamil, wiedzieliśmy, że nie damy rady opiekować się dwójką dzieci. Lekarze mówili, że Olga nie ma dużo czasu…

Serce ścisnęło mi się z bólu

Ojciec podszedł do biurka i sięgnął po teczkę.

– Wiem, że to nie jest łatwe. – Podał mi teczkę. – Tutaj znajdziesz wszystko, czego szukasz.

– Co jest w środku?

– Dokumenty adopcyjne – odpowiedział cicho. – Wszystko, co musisz wiedzieć o Kamilu.

Wziąłem teczkę drżącymi rękami.

– Dzięki – powiedziałem, choć nie wiedziałem, czy jestem mu wdzięczny.

Wyszedłem z pokoju, trzymając teczkę przy piersi. Serce waliło mi jak młotem. Czułem, że właśnie otworzyłem drzwi do przeszłości, które mogą zmienić wszystko.

Teczka była ciężka, jakby wypełniona nie tylko papierami, ale i tajemnicami, które miały zmienić moje życie. Wróciłem do swojego pokoju, zamknąłem drzwi na klucz i usiadłem przy biurku. Drżącymi rękami otworzyłem teczkę i zacząłem przeglądać dokumenty.

Pierwszy dokument, który przykuł moją uwagę, był aktem urodzenia Kamila. Z datą sprzed dwudziestu trzech lat, prawie dokładnie rok po moich narodzinach. Pod nim znajdował się akt adopcji. Przebiegłem wzrokiem po formalnym języku, starając się zrozumieć, co tam było napisane. „Oddany do adopcji z powodu trudnej sytuacji zdrowotnej matki i braku możliwości zapewnienia odpowiedniej opieki…”.

Znalazłem jego adres

Wśród dokumentów znajdowały się też listy. Jedne napisane przez matkę, inne przez ojca. Wszystkie skierowane do Kamila, nigdy niewysłane. Opowiadały o naszym życiu, o tym, jak tęsknią za nim, jak bardzo chcieliby, żeby wiedział, że został oddany z miłości, a nie z powodu braku chęci czy troski.

– Kamil… – wyszeptałem, wpatrując się w zdjęcie niemowlaka, które matka włożyła między listy. – Gdzie jesteś teraz?

Na dnie teczki znalazłem jeszcze jedno zdjęcie. Tym razem nie niemowlaka, ale małego chłopca. Na odwrocie napisane było: „Kamil, 5 lat, z nowymi rodzicami”. Poniżej znajdował się adres adopcyjnych rodziców. Mieszkali w niewielkiej miejscowości oddalonej o kilkadziesiąt kilometrów od nas.

Decyzja zapadła natychmiast. Muszę tam pojechać. Muszę dowiedzieć się, co się z nim stało. Czy wciąż tam mieszka? Czy wie o nas? O mnie?

Zszedłem na dół, trzymając teczkę. Ojciec siedział w salonie, wpatrując się w telewizor, który wydawał się wyłączony. Usiadłem naprzeciwko niego.

– Znalazłem jego adres – powiedziałem. – Muszę tam pojechać. Muszę go odnaleźć.

Ojciec skinął głową, jakby spodziewał się tej reakcji.

– Rozumiem. Chciałbym, żebyś wiedział, że robiłem co mogłem, żeby ochronić naszą rodzinę.

– Wiem – odparłem. – Ale teraz muszę to zrobić. Muszę znaleźć Kamila. Chcę wiedzieć, czy jest szczęśliwy.

– Mam nadzieję, że jest – odparł ojciec, wstając i kładąc rękę na moim ramieniu.

Tej nocy nie mogłem zasnąć

Myśli krążyły wokół brata, jego życia i tego, co mogłem odkryć. Rano, zanim słońce wstało, spakowałem kilka rzeczy do plecaka i ruszyłem w drogę. Nie wiedziałem, co mnie czeka, ale byłem gotowy na wszystko.

Jechałem samochodem, zastanawiając się, co powiem, jak zareaguje, czy w ogóle go znajdę. Kiedy dotarłem na miejsce, zorientowałem się, że nie mogłem po prostu zapukać do drzwi i zapytać o Kamila. Musiałem najpierw dowiedzieć się czegoś więcej.

Zatrzymałem się w małej kawiarni na rynku. Wnętrze było przytulne, a zapach świeżo parzonej kawy wypełniał powietrze. Usiadłem przy stoliku i zamówiłem kawę, zastanawiając się, od czego zacząć.

Nagle usłyszałem dzwonek u drzwi kawiarni i odwróciłem się. Wszedł starszy mężczyzna, którego rozpoznałem ze zdjęcia. Nie wierzyłem własnym oczom. To musiał być adopcyjny ojciec Kamila. Czułem, jak serce zaczyna mi bić szybciej.

– Przepraszam, czy mogę chwilę z panem porozmawiać? – zapytałem, podchodząc do jego stolika.
Starszy mężczyzna spojrzał na mnie zdziwiony, ale skinął głową.

– O co chodzi?

Przedstawiłem się i powiedziałem, kogo szukam. W oczach mężczyzny zobaczyłem zaskoczenie. Usiadłem naprzeciwko niego, czując, jak narasta we mnie napięcie.

– Proszę mi powiedzieć, co się stało z Kamile? Czy wciąż tu mieszka?

Pragnę go poznać

Starszy mężczyzna wziął głęboki oddech i spuścił wzrok.

– Kamil nie mieszka tu od kilku lat. Wyjechał do miasta, żeby studiować.

Poczułem ulgę, ale jednocześnie jeszcze więcej pytań.

– Czy mogę dostać jego adres? Muszę go odnaleźć.

Mężczyzna spojrzał na mnie z troską.

– Dam ci jego adres, ale musisz zrozumieć, że Kamil może nie być gotowy na spotkanie. To była trudna decyzja, oddanie go do adopcji. A gdy poznał prawdę, długo nie mógł się z nią pogodzić.

– Wiem – odparłem, czując, jak oczy zaczynają mi się szklić. – Ale muszę spróbować. Muszę go odnaleźć i dowiedzieć się, jak się ma.

Starszy mężczyzna wyjął z kieszeni notes i napisał adres.

– To jest jego adres w mieście. Daj mu czas, jeśli tego potrzebuje.

Podziękowałem mu i ruszyłem z powrotem do samochodu. Czekała mnie kolejna długa podróż, ale teraz miałem nadzieję. Wiedziałem, że Kamil jest bezpieczny.

Wieczorem, kiedy wróciłem do domu, zastałem ojca siedzącego przy kuchennym stole. Był zamyślony, wpatrywał się w zdjęcie matki. Usiadłem naprzeciwko niego.

– Znalazłem adres Kamila – powiedziałem cicho. – Chcę pojechać i go odwiedzić.

Ojciec skinął głową, ale w jego oczach zobaczyłem coś, co mnie zaskoczyło – łzy.

– Jest coś, co musisz wiedzieć.

Chcieli dla nas dobrze

Spojrzałem na niego, zaskoczony.

– Co takiego?

– To była decyzja twojej matki. Ona chciała, żebyście obaj mieli dobre życie. Była bardzo chora, a ja nie mogłem jej pomóc. Oddanie Kamila było jedynym rozwiązaniem, które widziała.

Zamknął oczy, jakby próbował powstrzymać łzy.

– To mnie zżerało przez wszystkie te lata. Chcieliśmy dla was obu jak najlepiej.

Poczułem, jak serce mi się ściska. Wreszcie ojciec podniósł wzrok i uśmiechnął się smutno.

– Idź, odnajdź go i poznaj. To jedyny sposób, żebyśmy wszyscy mogli znaleźć spokój.

Przytuliłem ojca, czując, jak ciężar tajemnic powoli zaczyna mnie opuszczać. Wiedziałem, że czeka mnie trudna droga, ale byłem gotów ją podjąć. Musiałem odnaleźć Kamila i dowiedzieć się, kim jest.

Jacek, 24 lata

Czytaj także:
„Szukałem szczerej miłości, ale kobiety widziały we mnie tylko wypchany portfel. Żeby sprawdzić Julię, udawałem biedaka”
„Poszedłem do łóżka z teściową, by zemścić się na żonie. A ona teraz oczekuje, że razem uwijemy gniazdko”
„Urabiałem się po łokcie, żeby moja laska opływała w dostatki. Niewdzięcznica zwiała do takiego, co śpi na kasie”

Redakcja poleca

REKLAMA