Nigdy wcześniej nie spotkałem tak pięknej kobiety. Po raz pierwszy zobaczyłem ją w parku, na imprezie plenerowej. Była w długiej, ciemnozielonej sukni, która podkreślała wyjątkowy kolor jej oczu. Złote włosy miała upięte do góry, a pojedyncze pasma opadały jej luzem na twarz.
Nie mogłem się powstrzymać i oczywiście do niej zagadałem.
Jako właściciel dochodowej firmy z branży IT powinienem zrobić to pewny siebie, z przekonaniem, że i tak niczego mi nie odmówi. Ja jeśli chodziło o kontakty z kobietami, byłem trochę nieśmiały. Na szczęście tym razem się udało i Sabina przyjęła mój numer telefonu, choć podejrzewałem, że wcale do mnie nie oddzwoni.
Kiedy okazało się, że się pomyliłem i Sabina jednak zadzwoniła, byłem w siódmym niebie. Prędko zacząłem ją zabierać wszędzie tam, gdzie chciała. Chodziliśmy razem na wystawne bankiety, do filharmonii, teatru, a także do galerii handlowych, gdzie kupowała sobie wszystko to, na co tylko miała ochotę.
To prawda, że sponsorowałem te zakupy, ale w tamtej chwili mi to nie przeszkadzało. Miałem dużo pieniędzy, nieźle zarabiałem, więc czemu miałbym nie sprawiać przyjemności kobiecie, która trafiła prosto do mojego serca?
Nie umiałem jej odmówić
Starałem się robić wszystko, by i ona potrzebowała mojej bliskości. Szybko się oświadczyłem i wprost nie posiadałem się ze szczęścia, gdy powiedziała „tak”. Miała tylko pewne wymagania odnośnie naszego życia po ślubie.
Z tego, co zauważyłem, Sabinie nigdy nie zależało na bliskości cielesnej. Mówiła, że seks niepotrzebnie rozprasza, wprowadza różnice między partnerami, a co więcej odwraca uwagę od tego, co w życiu najważniejsze. Nie do końca rozumiałem, o co jej chodzi, ale nie zamierzałem się kłócić. Była taka inna, taka wyjątkowa, że nawet przez myśl mi nie przeszło, by kwestionować to, co mówi. A opowiadała o braterstwie dusz, o dwóch sercach, które muszą koniecznie znaleźć do siebie drogę.
– Jesteśmy idealnie dopasowani – stwierdziła kiedyś, patrząc mi głęboko w oczy. – Po co to psuć? Partnerzy nie potrzebują się sprawdzać nawzajem na żadnym polu, a nie chciałabym, żeby ta nasza idealna relacja popsuła się przez jakąś głupotę.
Chociaż ona wyraźnie nie potrzebowała seksu, ja potrzebowałem. Ale postanowiłem się dla niej poświęcić. Była cudowna i chciałem ją po prostu dalej rozpieszczać. Także po ślubie.
Lubiłem te nasze wspólne wieczory
Ja na co dzień zajmowałem się firmą, ona pracowała w sklepie z odzieżą sportową. Nie chciałem, żeby to robiła – w końcu wcale nie musiała, bo miała przecież z czego żyć, ale uparła się, że pragnie czuć choć trochę niezależności. Nie spierałem się z nią, bo uważałem, że to bardzo mądre i trzeźwe podejście do życia.
Na szczęście wieczory zawsze mieliśmy wspólne. Choć nie spaliśmy ze sobą, lubiliśmy ten czas spędzać w łóżku. W sypialni, na ścianie naprzeciwko naszego posłania, wisiał ogromny telewizor. Zgodnie z pomysłem Sabiny co wieczór oglądaliśmy więc jakiś film. Czasem korzystaliśmy z jednej z platform streamingowych, czasem włączaliśmy coś na płycie, a niekiedy dało się coś znaleźć również w telewizji.
Nie wszystkie gatunki filmów mi odpowiadały, ale godziłem się na te, które chciała obejrzeć moja droga żona. W końcu tak naprawdę to, co widziałem na ekranie, nie było aż tak istotne. Najbardziej liczyło się to, że Sabina była obok mnie i mogłem spędzać z nią miło czas.
Grzesiek był idealnym sąsiadem
Tuż po naszym ślubie do apartamentowca, w którym mieszkaliśmy, wprowadził się ktoś nowy. Mieszkanie naprzeciwko mojego już od półtora roku stało puste, więc nawet trochę się zdziwiłem. Jak się okazało, zamieszkał tam mężczyzna mniej więcej w moim wieku, dość cichy i małomówny, ale zawsze uśmiechnięty i serdeczny. Choć żadna ze mnie dusza towarzystwa, wymieniałem się z nim pozdrowieniami, a od czasu do czasu pozwalałem sobie na pytanie, jak tam minął mu dzień.
Grzesiek zawsze odpowiadał i nigdy nie czuł się zniechęcony czy zmęczony moją obecnością. Co więcej, kiedy zepsuła nam się zmywarka, zapewnił, że ją naprawi. Chciałem mu wtedy zapłacić, ale tylko się obruszył. Ostatecznie opiliśmy jego zwycięstwo nad podstępnym sprzętem AGD i rozeszliśmy się każdy w swoją stronę. W sumie cieszyłem się, że ktoś taki się koło nas wprowadził. Sam w życiu nie podjąłbym się żadnych napraw w domu, więc taka złota rączka była akurat jak znalazł.
Kaja musiała mówić bzdury
Do Grześka często wpadała jego młodsza siostra, Kaja. Podobnie jak brat, też zawsze była miła i uśmiechnięta. Od pewnego czasu jednak zaczęła mi się wydawać jakaś przygaszona, a nawet wycofana. Unikała mojego wzroku, gdy mijaliśmy się na korytarzu, a parę razy nie odpowiedziała na powitanie. Zdziwiłem się więc dość mocno, gdy któregoś popołudnia zjawiła się u nas w domu.
Właśnie wróciłem z firmy i byłem sam, bo Sabina jeszcze pracowała. Otworzyłem, więc gdy tylko zadźwięczał dzwonek do drzwi, a potem nawet nie starałem się ukrywać zdziwienia:
– Kaja? Coś się stało?
Skrzywiła się.
– W pewnym sensie – przyznała. Popatrzyła na mnie uważnie. – Mogę wejść?
Wpuściłem ją, bo nie widziałem powodu, dla którego miałbym tego nie robić. Dopiero wtedy zauważyłem, że ma ze sobą torebkę i reklamówki z jedzeniem – jakby wstąpiła do mnie po drodze do mieszkania brata.
– To dla Grześka? – spytałem mimo to, wskazując na pakunki.
– Ta. – Nie patrzyła na mnie. Zaczęła spacerować po salonie. – Obiecałam mu, że nic ci nie powiem, ale ja już tak dłużej nie mogę.
Zamrugałem.
– Ale o czym miałabyś mi nie mówić? – dopytywałem. – Macie jakieś problemy?
Potrząsnęła głową.
– Nie, Nataniel, ty masz – stwierdziła, czym zupełnie mnie zaskoczyła. – Ze swoją żoną.
Parsknąłem nerwowym śmiechem.
– Wiesz, to chyba jakaś pomyłka…
– Ona cię z nim zdradza – rzuciła z przekonaniem. – Regularnie.
Popatrzyłem na nią, jakby postradała zmysły. Nie miałem pojęcia, skąd coś takiego mogło jej w ogóle przyjść do głowy.
– To niemożliwe – stwierdziłem stanowczo. – Sabinki nie interesuje seks…
– Może z tobą – przyznała. – Ale z moim bratem to już jak najbardziej. Zresztą, idź do niego do mieszkania i zobacz. Drzwi zostawiłam otwarte.
Naprawdę byli tam razem
Kiedy szedłem do mieszkania sąsiada, czułem się jak kompletny kretyn. Ani przez chwilę nie wierzyłem w rewelacje Kai, przekonany, że chce po prostu zrobić mi jakiś głupi dowcip. Poza tym, jak Sabina miałaby być teraz z Grześkiem, skoro jeszcze nie wróciła z pracy?
Znałam przecież jej grafik na pamięć. Nie miałem pojęcia, co oni wszyscy planują, więc ostatecznie zdecydowałem się ulec. Co mi szkodziło? Uznałem, że najwyżej ona będzie się z tego tłumaczyć, bo to za jej sprawą się tam znajdę.
Kiedy uchyliłem drzwi, które rzeczywiście stały otworem, usłyszałem pewne niepokojące odgłosy. Przekonywałem się, że to na pewno jakiś kanał w telewizji, której nie zdążył jeszcze wyłączyć. Ostrożnie, nadal nie rozumiejąc, co ja tam właściwie robię, podkradłem się do sypialni. To, co tam zobaczyłem, omal nie zwaliło mnie z nóg.
Patrzyłem jak wryty na moją skonsternowaną żonę w skołtunionej pościeli i sąsiada, w pośpiechu wciągającego spodnie. Więc tak wyglądał ten jej brak zainteresowania sprawami łóżkowymi! Umacnianie więzi, braterstwo dusz i tym podobne bzdury! Nic dziwnego, że wystarczył mój gruby portfel, skoro Grzesiek zaspokajał jej potrzeby.
Szukam swojej drogi
Złożyłem pozew o rozwód. Co ciekawe, Sabina nawet nie protestowała. Chyba zrozumiała, że dalsze tkwienie w tym naszym niby związku nie pomoże w ogólnym rozrachunku ani mnie, ani jej. Obecnie nie chcę mieć z nią nic wspólnego. Spaliłem nawet wszystkie jej zdjęcia, byle tylko nie patrzeć na tę jej słodką, śliczną i niby niewinną buźkę.
W stanięciu na nogi pomaga mi Kaja. Chyba wciąż jest jej wstyd za brata, choć mówiłem już milion razy, że w niczym nie zawiniła. To naprawdę mądra, oczytana kobieta, która lubi podobne filmy do mnie i czyta takie same książki. Póki co, zostaliśmy świetnymi przyjaciółmi, choć Grzesiek ma jej to wybitnie za złe.
Czytaj także:
„Mieliśmy z ukochaną dość tej bandy snobów i hochsztaplerów. Tego wesela goście nie zapomną nigdy”
„Nakryłam teściową, jak podbiera mi skąpą bieliznę. Złodziejka w moich majtkach sypiała z połową osiedla”
„Z mężem nie pasujemy do siebie w łóżku, ale bardzo się kochamy. Aby się nie rozwieść, znaleźliśmy sobie kochanków”