„Po 2 dekadach wspólnego życia małżonek odszedł do młodszej laski. Młódka zaczęła dokazywać, wrócił w podskokach”

smutna kobieta fot. Adobe Stock, Halfpoint
„Po kłótni z Ariadną był przekonany, że wróci do mieszkania, gdzie będzie na niego czekało ciepłe jedzonko. Zasugerował możliwość dania sobie kolejnej szansy. Nie odpowiadała mu wizja jego partnerki dotycząca małżeństwa i zakładania rodziny”.
/ 10.11.2024 13:15
smutna kobieta fot. Adobe Stock, Halfpoint

Mam już za sobą najgorszą noc sylwestrową w życiu. Naprawdę, wolałabym nawet, żeby coś się u mnie zapaliło, niż patrzeć jak Rafał bezsensownie przeskakuje po kanałach telewizyjnych, siedząc tuż obok. Niby był tutaj, ale jego głowa była kompletnie gdzie indziej — przy tej dziewczynie, która zawróciła mu w głowie.

Nigdy bym nie przypuszczała, że spotka mnie taki koszmar. Po 17 latach wspólnego życia z Rafałem myślałam, że niewierność nam nie grozi. Spędziliśmy ze sobą prawie dwie dekady, dzieląc wszystkie radości i smutki.

Mój mąż zachowywał się normalnie, nie wzbudzał podejrzeń, więc czułam się bezpieczna i wyjątkowa u jego boku. Wszystko runęło w jednej chwili — tego dnia, gdy odebrałam telefon od kobiety, z którą mnie zdradzał.

Była od niego sporo młodsza

Z klasą się zaprezentowała — powiedziała, jak się nazywa i dodała, że ma 28 wiosen na karku. Sporo młodsza od Rafała była ta dziewczyna.

– Łączy nas głębokie uczucie i tworzymy związek już jakiś czas — powiedziała wprost. – Gdybyś nie stawiała mu ultimatum związanego z dziećmi, już byśmy razem mieszkali. Odpuść sobie te groźby, bo to niczego nie zmieni. Nasza miłość i tak przetrwa.

– Yyy, że jak? O czym pani mówi? – tylko tyle byłam w stanie wydusić z siebie.

Zupełnie ją to wyprowadziło z równowagi. Była w pełni przekonana o tym, że znam prawdę o ich związku. I właśnie wtedy wyszło na jaw coś jeszcze — to ona powiedziała mi, że podobno szantażowałam Rafała odebraniem kontaktu z dziećmi, gdyby chciał się rozwieść.

Według niej robiłam wszystko, żeby go przy sobie zatrzymać, bo wiedziałam o obecności Ariadny. Prawda była jednak inna — nie miałam nawet cienia podejrzenia. Kompletnie nic do mnie nie dotarło.

– No więc ja i Rafał... no wiesz, my się kochamy – wyjąkała niepewnie.

Podczas tej konwersacji czułam się kompletnie oszołomiona, choć wiedziałam, co ona przeżywa. W tym samym momencie odkryłyśmy, że facet, z którym się spotykamy, wciska nam obu kit.

– Co ty mówisz? – wydusiłam z siebie, próbując zachować spokój. Udało mi się nie wybuchnąć tylko dlatego, że wszystko to brzmiało jak jakiś kiepski żart. Może pomyłka albo cokolwiek innego, bo przecież to nie mogła być prawda.

– Jak to możliwe, że nic o mnie nie mówił? – zapytała zaskoczona Ariadna.

– Pierwszy raz słyszę pani imię, kompletnie nie wiem, o kogo chodzi — odparłam szczerze.

– Tworzymy parę — odrzekła ze spokojem. – Łączy nas głębokie uczucie, snujemy wspólne plany, a wszelkie przeszkody pokonamy razem.

– No proszę, cóż za wytrwałość — mruknęłam z ironią.

– Po prostu chciałam poinformować, że on zamierza się z panią rozwieść — oznajmiła Ariadna, a ja natychmiast przerwałam rozmowę.

Miał naprawdę zaskoczoną minę

Kiedy wspomniałam o jego romansie z Ariadną, Rafał miał naprawdę zaskoczoną minę. Nie widział sensu w zaprzeczaniu, więc od razu się przyznał.

Chyba się w niej zakochałem. Zdarzyło się to nieoczekiwanie, ale czuję, że to coś ważnego. Wszystko teraz widzę inaczej, świat stoi przede mną otworem.

– Pewnie dlatego, że ona jest młoda – wtrąciłam.

– Może faktycznie o to chodzi – stwierdził rozmarzonym głosem, po czym szybko wrócił do rzeczywistości.

Traktował mnie jak zwykłą znajomą, kompletnie zapominając, że jestem jego żoną. Trudno było o większy cios.

– Nie możesz mnie winić, to był przypadek — powiedział, chcąc załagodzić sytuację.

Kompletnie nie trafił z podejściem. Niby czemu to nie jego wina? Może to ja jestem wszystkiemu winna? Spytałam go o jego zamiary.

– Sam jeszcze nie wiem... Myślę o wyprowadzce, ale muszę też myśleć o rodzinie. Boję się, że dzieci będą miały do mnie żal.

– Zdecyduj coś wreszcie i daruj sobie zwierzenia o swoich rozterkach, mam dość własnych problemów — rzuciłam oschle.

Czułam, jak narasta we mnie złość. Wiedziałam, że jeszcze moment i wybuchnę, więc liczyłam na to, że zdąży wyjść, zanim to nastąpi.

– Muszę poszukać jakiegoś mieszkania do wynajmu, bo ona nadal mieszka u rodziców – stwierdził bez emocji.

Czyli jednak Ariadna nie mogła go wziąć do siebie, co sprawiało, że sprawa robiła się jeszcze ciekawsza. W duchu marzyłam, żeby oboje wylądowali na bruku.

Rozstaliśmy się bardzo kulturalnie

Rafał tak długo szukał odpowiedniego lokum na swoje miłosne gniazdko, że w końcu zaczęłam go popędzać. Na zewnątrz starałam się trzymać fason, choć w środku byłam kompletnie rozbita. Robiłam dobrą minę do złej gry, żeby dzieci nie widziały, jak bardzo cierpię — ktoś przecież musiał ogarnąć ten bałagan i poukładać wszystko na nowo. Bałam się, że sama nie dam sobie rady bez Rafała. Byłam w rozsypce, jak każda kobieta, którą facet zostawił, i nie widziałam dla siebie żadnej nadziei.

I w końcu nadeszła ta chwila, która miała położyć kres naszemu małżeństwu. Rozstaliśmy się bardzo kulturalnie, a ten drań jeszcze miał czelność pytać, czy na pewno wszystko u mnie ok. Co za podły człowiek, naprawdę.

– Idź już stąd, Ariadna na bank za moment zacznie wydzwaniać – przepędziłam go. – Wytłumaczyła mi, że uczucia są silniejsze od wszystkiego i zawsze wygrywają.

Rafał spoglądał na mnie zszokowany, próbował coś powiedzieć, ale zatrzasnęłam mu drzwi przed twarzą. Byłam pewna, że to ostatni raz...

Miejsce, gdzie zamieszkała ta zakochana para, okazało się koszmarne — tak relacjonowały dzieci po odwiedzinach u swojego taty.

– To mieszkanie jest po prostu straszne, a gdy patrzy się przez okno, widać tylko kolej – opowiadała Ola. – Jak przejeżdża pociąg, robi się potworny rumor. Zastanawiam się, jak ojciec może tam w ogóle zasnąć.

Przyszła mi do głowy myśl, że przecież nie jest sam w łóżku — towarzyszy mu Ariadna, więc powinien czuć się szczęśliwy. Gdy się kogoś kocha, można mu wybaczyć naprawdę wiele, nawet nieustanny hałas kolejowy za oknem.

Mój były pojawił się pod drzwiami

Musiał się z tym męczyć przez dwa lata, dokładnie tyle, ile ja potrzebowałam, by pogodzić się ze śmiercią mojego męża i przyzwyczaić do nowej rzeczywistości. W pewnym momencie Ola zaskoczyła mnie pytaniem.

– Mamo, a moglibyśmy spędzić święta razem z tatą? – spytała po powrocie od niego do domu – Błagam, zgódź się, będzie naprawdę fajnie.

W czasie świątecznym rodziny powinny się jednoczyć. Ale czemu on nie potrafi sam tego załatwić? Najpierw należało ze mną omówić sprawę, a nie wysyłać małą jako pośrednika. Zastanawiam się, co tam się stało i dlaczego nagle Ariadna zeszła na dalszy plan. 

Kiedy Ola mnie poprosiła, nie potrafiłam powiedzieć „nie” – zgodziłam się, choć niechętnie, próbując nie pokazywać, co naprawdę czuję. No cóż, dla dzieci człowiek jest w stanie przełknąć nawet gorzką pigułkę!

Mój były pojawił się pod drzwiami, ciągnąc małą walizkę i stertę upominków. Od razu wyciągnął dzieciaki na spacer, potem spędzał z nimi czas na zabawach i wygłupach. Nie znalazła się okazja na poważniejszą dyskusję. Koniecznie chciałam wiedzieć, dlaczego znowu jest w domu. Dopiero podczas wieczerzy wigilijnej coś zaczęło się wyjaśniać.

– Co byście powiedzieli, gdybym został z wami na dłużej? – zwrócił się do dzieci. – Na przykład do początku stycznia? Jak myślicie, czy mama byłaby z tego zadowolona?

Ciekawi mnie głównie zdanie Ariadny w tej sprawie, choć pytanie mogłoby zabrzmieć prowokacyjnie. Jednak nie chciałam psuć wigilijnej atmosfery, więc postanowiłam poczekać i wypytać o szczegóły Rafała przy innej okazji.

Zaczęłam coś podejrzewać

Z trudem udało się go skłonić do rozmowy. Za każdym razem wymigiwał się od konkretnych odpowiedzi. Mówił tylko o tym, jak bardzo brakuje mu dzieci i jak ciężko znosi separację od nich. Łzy napłynęły mi do oczu, gdy pomyślałam o czasie, który spędził u boku Ariadny przez ostatnie dwa lata. To właśnie ona sprawiała, że mniej odczuwał brak rodzinnego ogniska.

Tuż po Bożym Narodzeniu wykonałam telefon do Ariadny, pytając o powód pobytu Rafała w moim mieszkaniu. Jej niechętna postawa podczas rozmowy sprawiła, że zaczęłam coś podejrzewać.

Potrzebuje czasu na przemyślenia – odparła bez entuzjazmu. – Waha się, a ja muszę wiedzieć, czy jest osobą godną zaufania.

Pozwoliłam mu zastanowić się nad wszystkim, tymczasem przeprowadziłam się do mamy i taty. W tym momencie zrozumiałam całą sytuację. Rafał został sam, by uporządkować swoje przemyślenia.

Po imprezie sylwestrowej było jasne, że oboje mieliśmy dość. Widziałam w jego oczach, że znów myśli o powrocie do Ariadny.

Niedługo po rozpoczęciu nowego roku spytałam wprost, kiedy planuje się wynieść.

– Posłuchaj, liczyłem na to, że damy sobie jeszcze jedną szansę. Dzieci powinny mieć przy sobie mamę i tatę – jego odpowiedź całkowicie mnie zaskoczyła.

– Nie próbuj grać na moich uczuciach poprzez dzieci – powiedziałam spokojnym głosem. – Jakoś nie myślałeś o ich potrzebach, gdy znikałeś z Ariadną.

– Sądziłem, że zechcesz mi przebaczyć, gdy nadarzy się okazja.

Zabrakło mi słów. Rafał wykorzystał moment mojego osłupienia i szybko wymknął się z łazienki do pokoju naszego syna. Zastałam go w pomieszczeniu kuchennym, gdy stał odwrócony i prowadził rozmowę telefoniczną.

– Wiesz, ona chce ślubu i dziecka, nie odpuszcza tej sprawy — mówił do słuchawki. – W sumie mógłbym się na to zdecydować, ale nie wyobrażam sobie zmieniania pieluch, a ona tego nie potrafi pojąć. Brakuje mi jej bardzo. Tak, siedzę właśnie w domu. A Marta? No cóż, jest w porządku, tylko że nie mam do niej głębszych uczuć, jedynie żal i przyzwyczajenie. To chyba nic dziwnego po takim czasie razem, ale kiedy pomyślę, że miałbym tak żyć do końca...

W tym momencie obrócił się i zobaczył mnie. Opuścił dłoń trzymającą telefon i powiedział, że zacznie się pakować. Następnego dnia zniknął przed świtem.

Marta, 42 lata 

Czytaj także:
„Myślałam, że Maciek jest lepszym ojcem niż mężem. A on obracał kochankę, gdy dzieci spały za ścianą”
„Żona nie widzi świata poza pieluchami. Rozterki i żale świeżo upieczonego tatusia topię w ramionach koleżanki z pracy”
„Moja matka od zawsze była sknerą na potęgę. Nie dała siostrze pieniędzy na pogrzeb jej własnego dziecka”

Redakcja poleca

REKLAMA