– Hania, nie podrzuciłabyś mi dokumentów do urzędu? Nie ruszę się z łóżka przez tę piekielną rwę jeszcze kilka dni, nawet ketonal nie działa, a muszę te papiery złożyć do dziś, bądź aniołem… – prosiła Justyna przez telefon.
– Będę – obiecałam.
Justyna wcale nie musiała prosić. Od tego ma się przyjaciół, by pomagali. A ja miałam wolne, bo wykorzystywałam urlop wypoczynkowy po urlopie macierzyńskim.
– I nie łykaj tych piguł, bo sobie wątrobę rozwalisz – przestrzegłam.
– Dzięki, kochana, odrobię w polu albo przy dziecku! – roześmiała się.
Jasiek się obudzi, nakarmię go i podjedziemy po dokumenty, a potem do urzędu – planowałam w myślach. – Przy okazji wstąpię do sklepu z ubraniami, bo synek wyrasta ze wszystkiego w tempie ekspresowym. Tak, to wyglądało jak plan.
– Jak się wyrobimy, to podjedziemy po tatę do pracy – mówiłam do Jasia, kiedy zapinałam go w foteliku. – Co ty na to?
Zagulgotał potakująco.
Dowiedziałam się przypadkiem
Nim się uporałam ze wszystkim, była już prawie trzecia. Powinnam zdążyć po męża. Co się ma tłuc autobusem, skoro jestem niedaleko i mogę zabrać go do domu. A może skoczymy gdzieś na obiad, korzystając z okazji, że już jesteśmy w centrum?
Podjechałam pod biuro, w którym pracował mój mąż, i zabawiając Jasia, czekałam. Wreszcie Norbert wyszedł z budynku. Zdążyłam wysiąść z samochodu, ale zanim go zawołałam, rozpromienił się i pomachał do kogoś rękę, po czym szybkim krokiem podszedł do auta stojącego po drugiej stronie ulicy. Wsiadł i pocałował kierowcę… Mężczyznę.
To nie był pocałunek w policzek, który w naszej kulturze między mężczyznami też nie jest czymś zwyczajnym. To był pocałunek prosto w usta. Namiętny, głęboki, ewidentnie erotyczny. Taki z sypialni. Tamten samochód odjechał, a ja stałam na chodniku jak wmurowana. Naprawdę nie wiem, jak długo tak stałam…
Gdy wróciłam do domu, Norbert już był. Weszłam z Jasiem na trzęsących się nogach. Nie wiedziałam, co powinnam zrobić. Udawać, że niczego nie widziałam? Przemyśleć i dopiero wtedy jakoś zareagować? Oddałam Jasia ojcu i, tłumacząc się bólem głowy, schowałam się w sypialni. Leżałam w łóżku odrętwiała, nawet nie chciało mi się płakać. To było… jak sen. Koszmar, z którego chciałam się obudzić i nie mogłam.
Boże zlituj się… Mieliśmy małe dziecko! Kupiliśmy mieszkanie na kredyt, który będziemy spłacać jeszcze przez dwadzieścia trzy lata. Cztery lata temu wzięliśmy ślub, trzynaście miesięcy temu urodził się nasz syn, którego oboje uwielbialiśmy.
Gdybym zobaczyła go z inną kobietą, chyba byłabym mniej zszokowana. Też by bolało, też bym nie umiała zrozumieć, ale… szok nie wgniótłby mnie w chodnik. To niby ciągle się zdarza, faceci zdradzają, kobiety zdradzają. Jednak kiedy widzisz swojego męża, jak całuje innego mężczyznę, sprawa dużo bardziej się komplikuje. Bo nie chodzi tylko o zdradę, lecz też o kłamstwo, o to, że mnie oszukał, co do swojej tożsamości seksualnej.
Jest bi? I musi szukać podniet, bo ja mu nie wystarczam? Czy jest gejem, a ja robię za przykrywkę? Jeśli go nie pociągam, jakim cudem mógł mnie dotknąć? Na dokładkę w taki sposób, że czułam się chciana, pożądana i kochana? Coś brał na podniecenie? Coś takiego bolało podwójnie, a nawet potrójnie. Czułam się zdradzona jako żona, jako kobieta i jako jego przyjaciółka.
Nie mam uprzedzeń, nic mi do tego, kto z kim sypia. Ale zakładając mi obrączkę na palec, przysięgając mi miłość, wierność i uczciwość, Norbert zdecydował się na bycie ze mną, na założeniem ze mną rodziny. Nikt mu pistoletu do głowy nie przystawiał. A jeśli dopiero po ślubie odkrył w sobie nowe obszary, mógł mi o tym powiedzieć, prawda?
Powiedział, że woli zostać z nami
Norbert zajmował się Jasiem przez całe popołudnie. Nakarmił go, wykąpał, położył spać. Słyszałam, jak do niego mówi, łagodnie i z czułością. Był wspaniałym tatą, bardzo kochał Jaśka i złego słowa nie mogłam powiedzieć o nim jako o ojcu. Do tej pory był też wspaniałym mężem. Takim, co kwiaty daje bez okazji. Takim, co nie uważa, że dom powinien być na głowie kobiety, nawet podczas urlopu macierzyńskiego, i często brał się za sprzątanie czy prasowanie po powrocie z pracy. I nagle mój świat runął.
Wiedziałam, że widok Norberta z tamtym będzie mnie prześladował. Nie dam rady udawać, że o niczym nie wiem. Nie znoszę być oszukiwana, mierżą mnie zwłaszcza białe kłamstwa. Ja decyduję, co jest dla mnie dobre.
Norbert wszedł do naszej sypialni.
– Kochanie, potrzebujesz czegoś? Przynieść ci pyralginę? Chcesz coś zjeść? Może herbaty…
– Widziałam cię – przerwała mu. – Widziałam cię z nim. Dziś przed biurem.
Norbert zatrzymał się w drzwiach. Zarumienił się, ale na jego twarzy dostrzegłam też cień jakby… ulgi. Ulżyło mu, że się wydało?
To była bardzo długa noc. Rozmawialiśmy, do bólu szczerze, bez żadnych uników. Popłynęło wiele łez. Norbert przyznał się do relacji z innym mężczyzną. Powiedział, że nie wyszli poza pocałunki, ale… co z tego.
– Pocałunek to też zdrada. I to tylko kwestia czasu, zanim posuniecie się dalej, a w myślach robiłeś to z nim pewnie milion razy.
Spuścił głowę.
– Nigdy wcześniej nie czułem czegoś takiego – wyznał skruszony i zawstydzony. – Kocham cię jak dawniej, to się nie zmieniło, ale do niego czuję niesamowity pociąg. Chciałem sprawdzić… nie wiem, przekonać się, jakby to było z facetem, czy byłbym w stanie zaryzykować dla niego to, co mam… Przepraszam. Tak bardzo cię przepraszam. Nie chcę cię stracić. Jeśli mam wybierać między nim a tobą i Jasiem, wybór jest oczywisty. Nigdy więcej się z nim nie spotkam. O ile tylko potrafisz mi wybaczyć…
Nie miałam pojęcia, czy potrafię.
To ja podjęłam decyzję
Rano spakowałam rzeczy swoje i Jaśka i pojechałam do rodziców. By zmienić miejsce, przewietrzyć głowę i z dystansu przemyśleć wszystko. Czy byłam w stanie wybaczyć zdradę? Taką, która bolała potrójnie? A jeśli nie dam rady, to co dalej? Jak rozwiązać tę sytuację z najmniejszą szkodą dla Jasia i dla nas samych?
Norbert dzwonił codziennie, rozmawiał na video z synem, żeby nie stracić z nim kontaktu.
– Tęsknię za wami, za nim i za tobą, Haniu – mówił i brzmiało szczerze.
To była pierwsza nasza tak długa rozłąka, bo nawet po narodzinach Jaśka wypuścili mnie ze szpitala już po trzech dniach. Tym razem nie widzieliśmy się prawie trzy tygodnie. Gdy wreszcie wróciłam do domu, Norbert czekał na nas w drzwiach. I nie mógł się nacieszyć Jasiem, gdy już wziął go na ręce. Ciągle przytulał go, głaskał i całował. Ale gdy nachylił się, by pocałować także mnie, cofnęłam się. I już wiedział, że nie ma powrotu do tego, co było.
Po wielu dniach przemyśleń podjęłam decyzję. Nie byłam w stanie ponownie zaufać mojemu mężowi. Zapewnienia, że mnie kocha, że jestem dla niego najważniejsza, brzmiały wspaniale, ale przymus wyboru już nie.
Jeśli ma wybierać między tamtym człowiekiem a mną i Jasiem…? Nie chciałam go zmuszać do takiego wyboru. To nie w porządku. Nie chciałam, by czuł się postawiony pod ścianą. A już na pewno nie chciałam być w pakiecie z moim synem. Chciałam, by mój mężczyzna pragnął mnie i tylko mnie, niezależnie od tego, czy jestem matką jego dziecka, czy nie.
Poza tym nie wierzyłam, że jak raz spróbował „owocu zakazanego”, nie spróbuje znowu. Skoro odkrył w sobie dualną naturę, będzie go ciągnąć. Jako rodzice nie musimy być małżeństwem, by zapewnić naszemu dziecku najlepsze warunki do rozwoju.
Norbert wyprowadził się z naszego mieszkania. Postanowiliśmy, że będziemy dalej razem spłacać kredyt, a kiedy Jasiek dorośnie, dostanie mieszkanie w prezencie. My sobie jakoś poradzimy. Nie zamierzam ograniczać synowi kontaktu z tatą, tym bardziej że jest cudownym ojcem.
Dlatego też składając pozew, wnioskowałam o rozwód za porozumieniem stron. Bez orzekania o winie i wywlekania intymnych sekretów, co tylko wystawiłoby na widok publiczny mój ból i upokorzenie, a Norbertowi mogłoby poważnie zaszkodzić. Jeśli kiedyś zdecyduje się na coming out, to na własnych warunkach i z własnej woli.
Obecnie staramy się zbudować z Norbertem przyjaźń, dzięki której wychowamy Jaśka razem, choć osobno. Może kiedyś znowu się zakocham, zaufam mężczyźnie, na razie nie jestem w stanie. Skupiam się na tym, by przeżyć kolejny dzień. O sobie, o budowaniu nowego życia, pomyślę jutro.
Czytaj także:
„Narzeczony wyszedł po słoik ogórków i przepadł jak kamień w wodę. Porzucił mnie, bo znudziła mu się wizja małżeństwa”
„Wymieniłem nudną żonę na gorącą, czułą i.... marudną kochankę. Liczyłem na upojne noce, a wylądowałem sam na kanapie”
„Moi rodzice mówią tylko o śmierci, spadkach i pogrzebach znajomych. Przecież jeszcze żyją, po co sobie psuć nastrój?”