– Nie mam pojęcia, jakie są moje pragnienia i uczucia! – zwierzałam się koleżance, relacjonując niezbyt udane spotkania z następnymi facetami, którzy byli potencjalnymi… no tak, nie byłam pewna kim mieliby dla mnie być: chłopakiem, kochankiem czy może po prostu kumplem?
Niedawno stuknęła mi sześćdziesiątka
Przeszłam już na emeryturę, więc postanowiłam, że nadszedł moment, aby skupić się na sobie, a nie wciąż martwić kłopotami mojego dorosłego dziecka.
Dzięki zaoszczędzonym pieniądzom mogłam nareszcie spełnić swoje pragnienie podróżowania po całym świecie, a do tego zaczęłam lepiej troszczyć się o swoją kondycję fizyczną i muszę powiedzieć, że efekty są całkiem dobre. No i wreszcie mogłam też pomyśleć o własnych emocjach, które przez długi czas trzymałam schowane głęboko w sercu.
Pochodzę z konserwatywnej rodziny, gdzie obowiązywała reguła „obowiązki są najważniejsze, a przyjemności mogą poczekać”. Uczono mnie, że nie wypada przesadnie skupiać się na własnych emocjach. Dopiero po latach zrozumiałam, że taka postawa nie pomoże mi ani w stworzeniu silnej więzi z moją córeczką, ani w zbudowaniu satysfakcjonującego życia osobistego.
Sama zajmowałam się wychowaniem Izy, ponieważ jej tata nie chciał brać w tym udziału, zakomunikował mi to jeszcze zanim się urodziła. Harując na dwóch etatach, robiłam wszystko, żeby dać jej to, co tylko mogłam.
Przez długi czas nie dostrzegałam, że tak naprawdę pragnęła mieć u boku radosną, zadowoloną z życia mamę, która akceptuje siebie taką, jaka jest. No i w miarę możliwości – niepozostającą singielką. Z tego powodu, idąc za sugestią mojej kumpeli Alki, zdecydowałam się utworzyć konto na portalu dla singli, zamiast bez końca śnić o tym, że gdzieś przypadkiem, w autobusie czy sklepie, wpadnę na doskonałego faceta.
Postanowiłam zaryzykować
Brakowało mi pomysłów, co mogłabym o sobie napisać, a wybór odpowiedniego zdjęcia był nie lada wyzwaniem – wszystko wydawało się takie głupie i krępujące. Przecież postrzegałam siebie jako mądrą, wysmakowaną kobietę o wyszukanym guście, pasjonatkę sztuki…
– Masz rację we wszystkim – stwierdziła Ala. – Ale oprócz tego jesteś po prostu normalną kobietą, w dodatku bardzo atrakcyjną. Problem w tym, że panicznie boisz się ujawnić swoje słabości i pokazać facetowi, że czegoś od niego oczekujesz. Jeśli będziesz udawać taką idealną, to tylko odstraszysz każdego potencjalnego partnera.
No przecież to oczywiste, że to nie takie proste. Fakt faktem, że przez lata ukrywałam swoje uczucia i oczekiwania za ironią i zgryźliwością. Nie kręci mnie gadanie od rzeczy, babskie gierki i porykiwania macho. Ku mojemu zaskoczeniu, na moje ogłoszenie odezwało się całkiem sporo facetów, ale wciąż wiązało się to z nowymi zawodami miłosnymi.
– Wiesz co, ten facet ma w sumie interesującą osobowość i przeżył w życiu mnóstwo niesamowitych przygód, ale mam wrażenie, jakbym przebywała w towarzystwie nadętego bufona! – skarżyłam się Alce. – A poza tym spotkaliśmy się tylko na kawę, to nasze pierwsze spotkanie, a on non stop usiłuje mnie poderwać i ciągle namawia na wspólną kolację, a potem śniadanie. No wybacz, ale dla mnie to zdecydowanie za szybkie tempo!
– No wiesz co, wydaje mi się, że ten gość po prostu nie jest w twoim typie!
Byłam już zrezygnowana
– Niby tak, ale czy ja w ogóle mogę sobie pozwolić na takie grymaszenie?
– No jasne, że możesz. Przecież nie będziesz udawać, że ci się ktoś podoba, jak tak nie jest!
– Okej, ale teraz to w sumie nikt mi nie odpowiada! Może po prostu sama nie wiem, czego szukam…
– Rozumiem cię, ale znalezienie tego czegoś nie jest wcale takie proste. Dobra, dajmy sobie na razie spokój z tymi randkami i internetami, muszę ogarnąć dom, bo dziś będzie u mnie Rafał…
Rafał i ja znamy się jeszcze z czasów ogólniaka, a ostatnio znów zaczęliśmy ze sobą gadać. Gdy byliśmy w szkole, coś między nami iskrzyło, ale byliśmy zbyt zajęci wzajemnym dokuczaniem sobie, by tak naprawdę się do siebie zbliżyć.
Potem przeprowadziłam się do stolicy, a on wyjechał za granicę, i nasze drogi się rozeszły. Kilka lat później Rafał wyszukał mnie w portalu społecznościowym i zaczęliśmy znowu do siebie pisać.
Pewnego razu odebrałam telefon od niego:
– Reniu, za parę dni wylatuję na miesięczną wyprawę do Nepalu, a akurat tego samego dnia z samego rana muszę być na ważnej konferencji w stolicy. Myślisz, że dałoby radę, żebym przed wylotem wpadł do ciebie na chwilę i zostawił parę gratów? W Nepalu i tak nie będą mi do niczego potrzebne, a wiesz, jak to jest z bagażem: im mniej, tym lepiej…
No to jasne, że się zgodziłam. Przygotowałam coś do jedzenia i zastanawiałam się, jak to będzie wyglądać, bo przez ostatni miesiąc sporo gadaliśmy online i nasze rozmowy były zaskakująco otwarte.
Nie był zbyt wylewny
Rafał pozwalał innym zajrzeć w głąb siebie stopniowo. Kierował się rozsądkiem, a refleksja nad uczuciami i dzielenie się swoimi przeżyciami zawsze sprawiały mu trudność. Do tego czuł się dobrze w roli złośliwego dowcipnisia. Niestety, odbijało się to negatywnie na jego stosunkach z synem, który był już dorosły i miał własną rodzinę. Ja sama przeszłam przez podobną sytuację wcześniej, więc potrafiłam wczuć się w położenie Rafała.
Nasza więź się pogłębiła, ponieważ miałam wrażenie, że po długim czasie w końcu ktoś go naprawdę słucha, a ja z kolei poczułam się ważna i przydatna. Intrygowało mnie jednak, czy podczas osobistego spotkania nasze rozmowy będą przebiegać tak samo swobodnie.
Miał przylecieć następnego dnia po południu. Wiedziałam, że Rafał przepada za rodzimymi smakami, a po kilku tygodniach spędzonych na egzotycznym kontynencie z pewnością tęskni za domowym jedzeniem. Z tego względu przygotowałam na wieczór soczyste zrazy w sosie z kaszą, a do tego kupiłam butelkę wyśmienitego wina. Zerknęłam do naczynia, aby ocenić efekt kulinarnych starań – gulasz był idealny.
Nagle mój smartfon zawibrował. Rafał poinformował mnie w wiadomości, że przed chwilą dotarł do kraju. Od razu do niego zadzwoniłam.
– Co powiesz na to, żebym po ciebie podjechała? Odległość niewielka, więc zanim dotrzesz do swoich walizek, już będę na miejscu. Po co masz przepłacać za taksę?
– Serio? Nie sprawię ci tym problemu?
– Daj spokój, w domu i tak nie mam nic ciekawszego do roboty, a obiad już czeka – powiedziałam swobodnie, po czym nie mogłam się oprzeć i dorzuciłam: – W końcu jestem idealną gospodynią domową.
Rafał wybuchnął serdecznym śmiechem
W tym momencie uświadomiłam sobie, jak bardzo się cieszę z jego powrotu. Mieliśmy naprawdę udany wieczór, podczas którego Rafał snuł opowieści o swojej wyprawie do Nepalu. Jego otwartość sprawiła, że poczułam się poruszona.
– Nasze rozmowy były dla mnie niezwykle pomocne, dużo rozmyślałem nad twoimi słowami. Chyba przez ostatnie lata sporo przegapiłem…
– Mnie też wiele ominęło, ale wydaje mi się, że już to zaakceptowałam, bo dostrzegam, jak dużo da się zmienić – starałam się go pocieszyć. – Tobie też się uda, pozwól tylko, żeby Tomek miał szansę. Pogadaj z nim szczerze o tym, co sprawia ci ból. Ale na początku wysłuchaj, co on ma ci do powiedzenia, o co ma do ciebie pretensje.
Gadaliśmy do późna, aż w końcu przygotowałam posłanie dla Rafała w pokoju mojej nieobecnej córki. Rankiem odjechał. Ciężko mi było przyznać się przed samą sobą, ale nie potrafiłam wyrzucić z głowy tego wieczoru spędzonego z Rafałem.
Coś między nami było inaczej. Rozmyślałam o jego spojrzeniu, dłoniach, o tym z jaką gracją krzątał się po mojej malutkiej kuchni, kiedy sprzątaliśmy po jedzeniu. No i o tym fantastycznym poczuciu bezpieczeństwa, jakie mi dawał… Miałam przeświadczenie, że Rafał też przy mnie jakby ożył, że świetnie się dogadujemy.
Z każdym dniem wymiana wiadomości stawała się coraz bardziej intensywna. Poruszaliśmy poważne tematy, ale też rozmawialiśmy o totalnych bzdurach. Ja z kolei, niczym zakochana nastolatka, coraz mocniej uzależniałam się od dźwięku powiadomień w telefonie.
Wreszcie napisał, że wraca. Będzie w stolicy za tydzień, bo przyjedzie odwiedzić syna i wnuka. Poczułam radość, że zastosował się do moich sugestii i zdecydował się na szczerą rozmowę z Tomkiem. Okazało się, że syn właśnie na to liczył, więc nareszcie udało im się nawiązać nić porozumienia.
– Jak będę w okolicy, to wpadnę do ciebie, co ty na to? Może wyskoczymy gdzieś razem? – w głosie Rafała wyczułam nutę optymizmu, która wzruszyła mnie bardziej, niż przypuszczałam.
Wybraliśmy się na przechadzkę, a z każdą chwilą coraz bardziej utwierdzałam się w przekonaniu, że mam rację – Rafał jest we mnie totalnie zadurzony i wcale tego nie kryje.
Widziałam to w tym, jak na mnie patrzył, w jego ruchach, czułam to każdą komórką ciała. Po tylu latach jakiś facet zdołał wzbudzić we mnie takie emocje! I to nie byle kto, a kumpel ze szkoły średniej… W pewnym momencie, gdy rozsiedliśmy się na ławeczce, Rafał nie był już w stanie dłużej wytrzymać. Chwycił mnie za dłoń i oznajmił:
– Wiesz, to dla mnie niespodzianka… Myślałem, że po rozstaniu z Zosią już nigdy się tak nie zaangażuję, nie zaufam drugiej osobie. Byłem przekonany, że samotność to najlepsze rozwiązanie, po co sobie dokładać problemów. Dobrze mnie znasz, zawsze byłem realistą. Ale dzięki tobie moje podejście się zmieniło.
Nie ma sensu tracić czasu w pojedynkę, gdy można go spędzić z kimś wyjątkowym, z kim świetnie się dogadujesz i możesz szczerze porozmawiać. Jeśli chodzi o mnie, to wreszcie mam jasność co do swoich uczuć i pragnień. I wiem, że warto było czekać na taką bliskość z drugą osobą.
Hanna, 61 lat
Czytaj także:
„Mój pierwszy mąż mnie zdradzał, drugi się awanturował, a trzeci zwiał. Nawet syn mnie zostawił. Nie rozumiem facetów”
„Dziwie się, że moja żona chce rozwodu. Doskonale wiedziała, że nie umiem trzymać łap przy sobie i mam wiele kochanek”
„Mój mąż to śmierdzący leń i malkontent. Gdzie się podział żywiołowy przystojniak, za którego wyszłam 20 lat temu?”