Naprawdę przykro mi to przyznać, ale moja żona zwyczajnie mnie już nie pociąga... Tylko co mam zrobić, jeśli ona zupełnie tego nie rozumie?
Kiedyś żona była świetną laską
Oczywiście, to nie tak, że jestem jakimś próżny i patrzę wyłącznie na wygląd. Nie zakochałem się w Celinie ze względu na jej urodę, chociaż nie da się ukryć, że w wieku dwudziestu paru lat, gdy ją poznałem, była zniewalająco piękna. Wszyscy chcieli się z nią umówić.
– Rany, ta Cela to naprawdę coś... Mogłaby być modelką albo jakąś gwiazdą filmową – marzył mój kolega Tytus.
– Noo, nie da się ukryć, naprawdę jest niezła. Ty to masz szczęście, że zgodziła się pójść na randkę akurat z tobą. Chociaż dalej nie wiem dlaczego – uśmiechnął się ironicznie mój inny kolega, Mirek.
– Bardzo śmieszne – odpowiedziałem i dałem mu kuksańca w bok. - Zobaczycie, ona jeszcze zostanie moją żoną! – zadeklarowałem.
– Jasne, na pewno, a tu mi tramwaj jedzie – zaśmiał się Tytus.
Ja jednak wiedziałem swoje, pomimo kpin kolegów. Celina miała w sobie wszystko, co można było sobie wymarzyć w potencjalnej żonie. Była dobra, troskliwa, doskonale gotowała, zawsze wszystkim pomagała i wykazywała się naprawdę niesamowitą empatią.
Pasowaliśmy do siebie
– Co ci się takiego we mnie spodobało, Celka? – zapytałem ją na jednej z naszych randek.
Celina zarumieniła się i spuściła wzrok.
– Nie wiem, mam takie wrażenie, że potrafisz się zaopiekować kobietą, że można na tobie polegać i że jeśli już się zakochasz, to na zabój – szepnęła, po czym zdobyła się na odwagę, żeby spojrzeć mi w oczy i posłała mi zniewalający uśmiech.
– No cóż, możesz mieć rację – odpowiedziałem jej rozpromieniony, po czym pocałowałem ją w usta.
Od tamtego momentu liczyła się dla mnie tylko ona. Potrafiłem wstawać o piątej rano w poniedziałek, żeby dojechać na uczelnię spod jej domu, położonego za miastem. Wszystko, byle tylko spędzić z nią dodatkowe kilka minut czy godzin...
– Niesamowite, co ona w tobie widzi? – kpił nadal Tytus.
– Ty się nie śmiej, tylko powiedz czy chcesz być moim świadkiem – wyszczerzyłem się.
– Świadkiem czego? – zapytał zdziwiony.
– Świadkiem na ślubie, baranie! – zachichotałem.
– To ty tak zupełnie na serio? Będziecie się hajtać?
– A na co mam czekać? Aż ktoś mi ją sprzątnie spod nosa?
– No pełna zgoda, zabieraj się za nią, bo takie egzemplarze to szybko znikają z rynku! – zaśmiał się Tytus.
Wkrótce się oświadczyłem
Niezwłocznie po rozmowie z przyjacielem zabrałem się za poszukiwania pierścionka, a następnie, jak to wypadało w tamtych czasach, pojechałem do rodziców Celiny, żeby poprosić ich o rękę córki. Dopiero później oświadczyłem się ukochanej.
– Tak, oczywiście, że tak – szepnęła Celinka, gdy zadałem jej to najważniejsze pytanie, i rzuciła mi się na szyję.
Pobraliśmy się w czerwcu, a na naszym ślubie i weselu bawiło się prawie stu gości. Tamtego dnia naprawdę czułem, jakbym złapał Boga za nogi. Miałem piękną, cudowną, troskliwą kobietę, której wszyscy mi zazdrościli. Czego potrzeba więcej?
Pierwsze cztery lata naszego małżeństwa były wyjątkowo płomienne. Kochaliśmy się z Celiną praktycznie cały czas, a ja miałem wrażenie, że nigdy nie nasycę się pięknym ciałem żony.
Ciąża wiele zmieniła
Mniej więcej gdzieś po tym czasie Celka zaszła w pierwszą ciążę. I wtedy stało się coś strasznego: jej ciało zaczęło zmieniać się o wiele bardziej niż byłem na to gotowy.
„Spokojnie, to na pewno przejściowe, po ciąży Celka szybko wróci do formy”, pocieszałem się. Przez większość ciąży wykręcałem się od współżycia. Żonie mówiłem, że boję się o dziecko i że nie chciałbym zrobić jej niechcący krzywdy. Czasem się obrażała, ale chyba rozumiała.
Po porodzie, naturalnie, musieliśmy na dłuższą chwilę odłożyć figle. Jednak gdy upłynął czas zalecanej przez lekarza abstynencji, Celina wydawała się być wyjątkowo stęskniona i natychmiast zaczęła mnie uwodzić. Niestety, jej urok i ciało przestały na mnie działać...
– Kochanie, przepraszam, ale mała całą noc płakała i zupełnie się nie wyspałem. Przełóżmy to – kłamałem, gdy Celina robiła podchody.
Było mi to na rękę
Z czasem nasze życie opanowało małe dziecko i faktycznie mieliśmy coraz mniej czasu dla siebie. Fakt, zdarzało się, że napięcie rosło we mnie tak bardzo, że musiałem znaleźć dla niego ujście, ale te zbliżenia nijak miały się do tego, co wyprawialiśmy przed ciążą żony. O ironio, za którymś z tych sporadycznych razów Celina znowu zaszła w ciążę.
Tym razem znosiła ją dużo gorzej niż, gdy nosiła Helę i notorycznie męczyły ją mdłości, bóle głowy i zmęczenie. Nie miała nastroju do amorów, a mnie to było tylko na rękę. Jeszcze bardziej zmieniła się też fizycznie.
Przestała mnie pociągać
Gdy na świat przyszedł nasz syn, praktycznie zupełnie przestaliśmy ze sobą sypiać. Żona radziła sobie z tym, przekładając całą uwagę na nasze dzieci. Stała się po prostu pełnoetatową matką, a dla mnie – po prostu gospodynią domową i towarzyszką, bo już właściwie nie kochanką.
A ja? No cóż, może wstyd się do tego przyznać, ale co jakiś czas zaspokajałem swoje potrzeby seksualne „na mieście”. Taki stan rzeczy trwał właściwie do momentu, aż dzieciaki się nie wyprowadziły. I wtedy, gdy znowu zostaliśmy tylko we dwójkę, Celinie zebrało się na odnowienie naszej miłości.
– Janek, przez tyle lat byliśmy tylko rodzicami, że już zapomnieliśmy jak to jest być mężem i żoną... Proszę cię, zróbmy coś, żeby to naprawić – wyszeptała mi któregoś dnia w łóżku.
– Ale co takiego? – wypaliłem bez zastanowienia.
– No nie wiem... Może warto zacząć od odkurzenia naszego życia łóżkowego? – zaproponowała nieśmiało.
– Rozumiem... – mruknąłem. – Dobrze, ale nie dziś, OK?
– W porządku... – odpowiedziała cicho, choć w jej głosie słyszałem zawód.
No i co miałem zrobić? Po prawie trzydziestu latach małżeństwa żona zupełnie nie przypominała już kobiety, z którą brałem ślub. Po prostu przestała mi się podobać. Oczywiście, że nadal kochałem Celinę, ale nie dało się ukryć, że to uczucie już dawno przekształciło się w coś zupełnie innego niż ta pierwsza szaleńcza miłość. Darzyłem żonę szacunkiem, sympatią, ceniłem sobie jej zalety, lubiłem jej towarzystwo, ale zupełnie nie widziałem w niej już kobiety, której mógłbym pożądać.
Żona chciała fajerwerków w łóżku
Niestety, Celina postawiła sobie za punkt honoru rozbudzenie naszego życia seksualnego. Po raz pierwszy od lat zaczęła się stroić w jakieś koronkowe fatałaszki, powyrzucała wszystkie stare, powyciągane koszule nocne... Próbowała mnie kusić nową bielizną, ale niestety nic nie działało. Wielokrotnie się o to kłóciliśmy. Żona zarzucała mi oziębłość i płaczliwie oznajmiała, że na pewno już jej nie kocham. Ja się wszystkiego wypierałem i kłamałem, że po prostu jesteśmy już za starzy na takie rzeczy.
– Jesteśmy zaledwie po pięćdziesiątce! Przed nami jeszcze spokojnie kilka dekad życia we dwójkę! I co? Będziemy żyli jak w zakonie? Przeniesiemy się do oddzielnych sypialni? Już nigdy w życiu nie zobaczymy się nago? – wyrzucała mi, a ja kręciłem się tylko po pokoju bezradnie.
– Celka, nie wiem, co mam ci powiedzieć... Ja jakoś po prostu przestałem czuć tę potrzebę. Może to moja wina? Sam nie wiem – kręciłem, nie patrząc jej w oczy.
– Rozumiem – odparła w końcu chłodnym głosem Celina, po czym nałożyła kapcie i wyszła z sypialni.
Tej nocy po raz pierwszy spaliśmy osobno. Czy tak już zostanie? Nie wiem. Czuję się strasznie winny, ale nie wiem, jak odkryć w sobie na nowo pożądanie do żony.
Czytaj także: „Szefowa ciągle na mnie patrzyła, więc zacząłem ją podrywać. Uwiodłem ją, ale szybko pożegnałem się z etatem”
„Teściowa twierdzi, że jej syn zachorował przeze mnie. Uparłam się, żeby był przy porodzie, a jest na to zbyt delikatny”
„Rozwiodłam się z mężem, bo mnie zdradził. Z tęsknoty zrobiłam głupotę. Uwiodłam go i złapałam na dziecko”