„Po 15 latach małżeństwa przyłapałam męża na zdradzie. Postanowił zdjąć spodnie u sąsiadki z kiepską reputacją”

załamana kobieta fot. Getty Images, BSIP
„Bez trudu weszłam do środka i zaczęłam przyglądać się mojemu mężowi, który z jedną ręką w spodniach Karinki próbuje jednocześnie zdjąć swoją koszulę. W jednym momencie straciłam wszystkie uczucia do faceta, z którym byłam kilkanaście lat. Żałowałam, że nie nagrywałam wszystkiego ukrytą kamerą”.
/ 24.01.2024 20:40
załamana kobieta fot. Getty Images, BSIP

Złapałam go na gorącym uczynku. W tym momencie zdałam sobie sprawę, że nie chcę znać tego człowieka i chciałam, by jak najszybciej zniknął z mojego życia.

To jakiś obcy facet

Mój mąż siedział obok mnie w fotelu, a do mnie dotarło, że nie znałam tego człowieka. Byliśmy 15 lat po ślubie, gdy nagle w jego głowie pojawiła się myśl, że nic dla niego nie znaczę. Jak inaczej można wytłumaczyć niewierność? Myślał, że uda mu się to przede mną ukryć?

Czekałam, aż się wreszcie odezwie, aż wytłumaczy mi to, co się stało. W głębi serca wiedziałam, że nie mam ochoty już dalej z nim być, ale czułam, że jego wyjaśnienia będą sprawiać mu dyskomfort. Chciałam, by czuł się jak dureń.

W zasadzie nie było w tej sytuacji nic sensownego do powiedzenia. Wszystko widziałam jak na dłoni. Ale czekałam, aż Paweł otworzy swoje kłamliwe usta. Cisza w pokoju stawała się coraz cięższa, atmosfera gęstniała z każdą minutą. Wiedziałam, że to nasze ostatnie spotkanie. Chciałam usłyszeć, jak drży głos tego łajdaka, jak stara się mnie przekonać do swoich racji.

– Aniu, ja cię bardzo przepraszam – w końcu powietrze przecinają jego słowa.

To było wszystko na tę chwilę. Nie kontynuował dalszej wypowiedzi. To na tę chwilę było wszystko, na co było stać faceta, który przysięgał mi miłość i wierność do grobowej deski.

– Niewiele masz do powiedzenia. Zawsze byłeś taki wygadany, a teraz nie masz odwagi i siły sklecić kilku zdań?

Obiecywałam sobie, że nie będę się odzywać, że będę czekać na rozwój jego monologu. Wiedziałam, że to wyprowadzi go z równowagi. Pewnie myślał, że będę rozpaczać i histeryzować, rwać włosy z głowy i prosić o to, by ze mną został. Nic z tych rzeczy.

– Jest wiele rzeczy, o których chciałbym ci powiedzieć, ale brak mi słów na moją głupotę…

– Mów, ja mam czas. Chętnie posłucham twoich zwierzeń – mówię to nie patrząc na niego, całą uwagę skupiłam na swoich świeżo zrobionych paznokciach.

W pokoju znowu zapadła cisza. A mnie do głowy zaczęły napływać wspomnienia wspólnie spędzonych lat…

Było nam ze sobą całkiem dobrze

Przez lata stanowiliśmy bardzo zgraną parę. Nie mieliśmy dzieci, bo taka była nasza wspólna decyzja. Dzieliliśmy wspólne pasje, chętnie spędzaliśmy ze sobą czas na podróżach, zwiedzaniu nowych miejsc i poznawaniu smaków w okolicznych restauracjach. Rzadko się kłóciliśmy, jeśli już to o jakieś nieistotne pierdoły jak brudne skarpetki na środku pokoju czy talerz porzucony w zlewie, a nie w zmywarce.

Jednak rok temu stosunek Pawła do mnie zaczął się zmieniać. Przestał mnie traktować jak swoją przyjaciółkę, z którą może porozmawiać o wszystkim, której może się wygadać, z którą może się pośmiać. Przyznam, na początku zaczęło mnie to dziwić, z czasem nawet boleć.

– Dlaczego ode mnie uciekasz, gdy chcę cię przytulić – zapytałam go pewnego dnia w łóżku, chwilę przed snem.

– Co ty znowu wymyślasz? Zmęczony jestem po prostu – odparł odwracając się do mnie plecami.

Zamknęłam wtedy oczy i starałam się powstrzymać napływające łzy. Zdawałam sobie sprawę, że po kilku latach związku ogień namiętności słabnie i potrzeba wiele starań, by rozpalić go ponownie. Ale między nami już praktycznie nie było więzi, mijaliśmy się w domu, Paweł milczał i odpowiadał półsłówkami.

– Co się z nami dzieje? Paweł, powiedz mi, czy ja robię coś nie tak? Czy jest jakiś powód, dla którego staliśmy się sobie całkiem niepotrzebni?

– Wszystko jest w porządku, mam teraz dużo spraw na głowie w pracy – odparł przy okazji mojej kolejnej próby rozpoczęcia dyskusji.

No tak, praca. Ciągle jakieś szkolenia, wyjazdy służbowe, zostawanie po godzinach i realizowanie targetów nałożonych przez szefów. Ciągle te same bzdury i wymysły. W końcu zaczęło mnie to wszystko dziwić i zastanawiać. Tak w mojej głowie zaczęły rodzić się podejrzenia, że Paweł może kogoś sobie znalazł, stąd ta nieobecność w domu.

Nie przyznał się do romansu

– Paweł, przecież pytałam cię o to, czy kogoś sobie nie przygruchałeś. I co mi wtedy odpowiedziałeś?

– Tak, skłamałem. Nie chciałem sprawiać ci przykrości

– Przykrości? – wybuchłam śmiechem, bo tego wszystkiego było już dla mnie zbyt dużo. – Mnie się wydaje, że po prostu tak było ci wygodnie. Żonka siedzi w domu i czeka z czystymi ubraniami, a ty zabawiasz się z lampucerą. I to jeszcze gdzie!

Zauważyłam wtedy, że twarz mu zastygła. Wiedziałam, że trafiłam w czuły punkt. Wiedziałem, że nie jest dumny z tego, co zrobił.

– Tak po prostu wyszło! Dlaczego nie jesteś w stanie tego zrozumieć?! – wyrzucił z siebie.

Na pewno sam zdał sobie sprawę, jak absurdalnie to wszystko brzmi.

– Mnie, zdradzanej żonie mówisz, że powinnam to zrozumieć? Zaakceptować? A może pobłogosławić? To jest bardzo ciekawe.

Ta rozmowa była coraz bardziej śmieszna. Nie czułam żadnej złości, raczej żal połączony ze smutkiem. Gdy tylko zobaczyłam Pawła z tą łajdaczką zdałam sobie sprawę, że w ogóle nie jestem już zainteresowana tym facetem. Pomyślałam, żeby tamta go sobie wzięła, żeby zniknął z mojego życia, bo jest po prostu żałosny.

Do myślenia dała mi moja przyjaciółka Monika.

– Kochana, myślę, że on cię zdradza. Te szkolenia i wymówki związane z pracą… No sama pomyśl, przecież to książkowy przykład!

– Nie przesadzaj, on by mi tego nie zrobił – odparłam.

– No jak uważasz, ale ja bym to sprawdziła.

Ziarno niepewności zostało zasiane. Musiałam się tylko zastanowić, jak do tego podejść. Wiedziałam, że mogę skusić się na usługi prywatnego detektywa, ale nie chciałam wyrzucać na to wszystkich swoich oszczędności. Postanowiłam zająć się tym sama. Gdy pewnego dnia Paweł zadzwonił i powiedział, że wróci do domu później, bo szef go dłużej zatrzymał, ja czekałam na niego już pod jego biurem.

Nakryłam go na gorącym uczynku

Po zakończeniu rozmowy ze mną widziałam, jak mój mąż wychodzi z budynku i wsiada do swojego samochodu. Pojechałam za nim. Jakież było moje zdziwienie, gdy zobaczyłam go podjeżdżającego pod nasz blok. Zaparkował samochód, wyjął z niego papierową torbę z nazwą znanego sklepu z luksusową bielizną dla kobiet. „Cholera, robię z siebie idiotkę i szpiega, a on kupuje mi drogie prezenty”, przemknęło mi wtedy przez myśl. Przyspieszyłam kroku, bo chciałam znaleźć się zaraz za moim mężem na klatce schodowej. Ale wtedy mnie coś zdziwiło – Paweł nie wyjął swojego klucza do drzwi, zadzwonił domofonem i jakiś kobiecy głos zaprosił go do środka…

Jak to możliwe? Przecież jeszcze nie oszalałam, to nie ja otwieram mu drzwi, a nikogo innego nie ma w naszym mieszkaniu. Dopadłam do drzwi klatki schodowej i po cichu wsunęłam się do środka. Starałam się zachowywać bezszelestnie, aby nikt mnie nie usłyszał. Kątem oka zauważyłam, że Paweł stoi po prawej stronie, przy drzwiach naszej sąsiadki. Po kilku sekundach jej drzwi się otworzyły, a mój mąż przekroczył próg mieszkania Kariny.

W pierwszym odruchu zrobiło mi się słabo, zaraz jednak wróciła mi zimna krew. Zaczęłam podsłuchiwać, co dzieje się za drzwiami sąsiadki, która jak miało się zaraz okazać, była kochanką mojego męża. Podobno najciemniej jest pod latarnią… Nie musiałam daleko szukać miejsca, w którym mój mąż oddawać się rozpuście z inną babą.

Po chwili oczekiwania złapałam za klamkę i nacisnęłam ją. Miałam szczęście, że para kochanków zapomniała przekręcić zamek. Bez trudu weszłam zatem do środka i zaczęłam przyglądać się mojemu mężowi, który z jedną ręką w spodniach Karinki próbuje jednocześnie zdjąć swoją koszulę. W jednym momencie straciłam wszystkie uczucia do faceta, z którym byłam kilkanaście lat. Żałowałam też, że nie nagrywałam wszystkiego ukrytą kamerą. Z chęcią zobaczyłabym ich miny po raz kolejny, gdy zorientowali się, że nie są sami w mieszkaniu.

– Anka, czy ty zwariowałaś? Co tu robisz – krzyknął Paweł.

– A jak myślisz? Przecież nie zbieram grzybów. Może ty ich szukasz właśnie tutaj – odparłam z lekkim uśmiechem.

Trzeba wiedzieć o Karinie to, że często zmieniała chłopców. Była ode mnie jakieś 10 lat młodsza, ale grono kochanków, którzy przewalili się przez jej tapczan, musiało być naprawdę duże. Miała tlenione włosy, doczepiane rzęsy i tępy wyraz twarzy. Miałam mojego męża za mądrego faceta, ale w momencie gdy go zobaczyłam z tą lambadziarą, zrozumiałam, że jest jeszcze głupszy od niej.

Chciałam, by zniknął jak najszybciej

Właśnie z powodu tego incydentu siedzieliśmy w naszym salonie, a mój mąż tracił resztki godności.

– Ania, bo wiesz, może gdybyś się inaczej zachowywała, to ja bym tego nie zrobił…

– Słucham? To moja wina, że przyprawiałeś mi rogi z tą miernotą? Że chciałeś być jak połowa donżuanów z naszego osiedla? Gratuluję ci.

– No tak się stało, co mam ci powiedzieć jeszcze…

Czułam się naprawdę rozbawiona. Dużo satysfakcji przynosiło mi to, że patrzę, jak facet, którego uważałam za mądrego mężczyznę, poci się teraz jak świnia i nie jest w stanie logicznie myśleć.

– Dajmy sobie z tym wszystkim spokój. Jesteś żałosny. I głupi. Spakuj swoje rzeczy i zniknij z mojego życia. Nie chcę być z kimś takim jak ty…

– Ale Aniu, proszę cię. To było głupstwo, przecież na pewno możemy to wszystko naprawić…

– Naprawić? Nie bądź śmieszny. Wyjdź stąd i idź do Karinki. Pewnie już na ciebie czeka. Chyba że już jakiś Sebiks zajął twoje miejsce – ostatnie słowa powiedziałam z olbrzymią satysfakcją.

Paweł spuścił wzrok, ale po chwili wstał i zaczął wkładać do torby podróżnej swoje najpotrzebniejsze rzeczy. Ja nalałam sobie prosecco i patrzyłam na to przedstawienie. Dotarło do niego, że nie ma co liczyć na moje przebaczenie. Ja poczułam wielką ulgę, że pozbywam się tego oszusta z mojego życia. Niech się dobrze bawi z Karinką. Będę znacznie szczęśliwsza bez niego!

Czytaj także:
„Gdyby mąż mnie nie zostawił, nie wzięłabym się za siebie. Teraz wyglądam 10 lat młodziej i romansuję z kolegami córki”
„Rodzeństwo w spadku po ciotce dostało skarby, ja dywan. Nie wiedziałam, że ten kawałek materiału to trafienie w totka”
„Nabijaliśmy się z Jurka, że to stary kawaler. Nie wiedzieliśmy, że obrotny z niego gość i robi na tym hajs”

Redakcja poleca

REKLAMA