„Po 10 latach w małżeńskim piekle wołałam o pomstę do nieba. W końcu spotkałem anioła, a męża posłałam do diabła”

Zakochana para fot. iStock, Oliver Rossi
„Przystojny, wysoki brunet, starszy ode mnie osiem lat, a jednak od razu złapaliśmy kontakt i większość wieczoru spędziliśmy razem. Tak zaczęła się moja gehenna, o czym w tamtym czasie nie wiedziałam”.
/ 08.11.2023 09:15
Zakochana para fot. iStock, Oliver Rossi

Po tej imprezie już regularnie się spotykaliśmy i spędzaliśmy razem dużo czasu. Darek był wykształconym mężczyzną po Politechnice, a pracował jako menadżer w dużej korporacji. Był elokwentny, szarmancki i wydawał się dobrym, bezinteresownym człowiekiem. Dbał o mnie i nigdy nie zrobił nic, co wzbudziłoby moją czujność. Czułam się kochana, potrzebna i piękna. 

Pół roku później, po obronie mojej pracy magisterskiej, szukałam mieszkania. Darek zaproponował wtedy, żebym z nim zamieszkała. Znaliśmy się krótko, ale wszystko między nami dobrze się układało, a bez sensu było płacić za wynajem jakiegoś lokalu. Przyjęłam więc jego propozycję, która wydawała się racjonalna, a dodatkowo była miła memu sercu. Byłam bardzo szczęśliwa.

Ta wiadomość mnie przeraziła

Tak więc oficjalnie zamieszkaliśmy razem. Byłam po filologii angielskiej, więc szukałam pracy jako tłumacz albo lektor. Nie było jednak łatwo. Dorabiałam zatem jako sprzątaczka i kelnerka w weekendy. Pewnego dnia gorzej się poczułam. Było mi słabo i kręciło mi się w głowie. Miałam wrażenie, że rozkłada mnie grypa, więc poszłam do apteki po witaminy i aspirynę.

Coś mnie jednak tknęło i wzięłam również test ciążowy. Zrobiłam go po przyjściu do domu i okazało się, że jestem w ciąży. Tak więc to nie była grypa…

Mój świat zawirował. Nie spodziewałam się tego ani też nie planowałam posiadania dzieci w najbliższym czasie. Bałam się powiedzieć Darkowi, bo nie wiedziałam, jak zareaguje. Wszak znaliśmy się krótko. Bez sensu jednak było ukrywać to przed nim. Gdy wrócił z pracy, pokazałam mu wynik testu. Jego reakcja totalnie mnie za skoczyła. Wziął mnie na ręce i przytulił. Powiedział, że jest bardzo szczęśliwy, bo zawsze marzył o tym, by mieć dziecko.

– Umów się do ginekologa – powiedział – sprawdzimy, czy wszystko jest ok.

Trzy dni później u lekarza wszystko się potwierdziło. Miałam koszmarne nudności, więc mogłam tymczasem zapomnieć o pracy sprzątaczki czy kelnerki.

– Nic się nie martw o finanse – powiedział Darek – damy sobie radę. Musimy dbać o ciebie i maleństwo.

Krótko potem wzięliśmy ślub cywilny. Była to skromna uroczystość. Zaprosiliśmy tylko rodziców i świadków.

Mój partner ma poważny problem

Dolegliwości ze strony układu pokarmowego było tyle dotkliwe, że przebywałam w domu na L4. Wtedy też zaczęłam zauważać coś, czego nie widziałam wcześniej. A może nie chciałam widzieć? W każdym razie okazało się, że Darek bardzo dużo pije.

Przedtem widywałam go rano i wieczorem, jak wróciłam z pracy. Teraz okazało się, że pije codziennie zarówno wódkę, jak i piwo, a zaczyna od razu po wejściu do domu. Wieczorem postanowiłam z nim o tym porozmawiać.

– Kochanie martwi mnie to, ile pijesz – zaczęłam delikatnie, siadając obok niego na kanapie.

– To niech cię przestanie martwić – powiedział, przełączając na pilocie kolejne kanały i jednocześnie popijając drinka. W środku mną rzucało, ale postanowiłam być skrajnie spokojna.

– Jestem w ciąży, a to sprawia, że nie mam poczucia bezpieczeństwa, bo co jeśli będzie trzeba jechać nagle do szpitala? Dasz radę tam ze mną być? Albo zawieźć?

– To się taksówkę wezwie – odparł i nawet na mnie nie spojrzał. Popłakałam się.

– Przestań wyć – rzucił, dopił drinka i poszedł zrobić kolejnego. Nie mogłam zrozumieć jego zachowania. Gdzie podział się ten cudowny człowiek, z którym zaczęłam się spotykać?

Kolejne miesiące nie były lepsze

Gdy byłam mniej więcej w 16 tygodniu ciąży, postanowiłam ponownie z nim o tym porozmawiać. Skończyło się straszną awanturą i krzykami. Stosunki między nami były coraz gorsze. Darek pił coraz więcej, a butelki po alkoholu zaczynałam znajdować w różnych miejscach w mieszkaniu. Byłam załamana! Nie wiedziałam, co robić…

Mniej więcej miesiąc później wrócił z pracy w złym nastroju. Ja się do niego nic nie odzywałam, bo bałam się sprowokować następną kłótnię. Nagle powiedział:

– Mam dość tego wszystkiego. Wiesz, dlaczego piję? – nie odezwałam się, ale po takim pytaniu domyślałam się, jaka będzie odpowiedź. – Przez Ciebie! Piękny mi związek… nie raczyłaś się zabezpieczać i teraz co? Będziemy mieli dzieciaka, a ty nawet nie pracujesz. Wszystko jest na mojej głowie, a ty mnie nie doceniasz!

– Ja nie doceniam? – zapytałam. Spodziewałam się przerzucenia na mnie winy, ale jego słowa i tak koszmarnie zabolały.

– Tak! Ja pracuję, haruję, a ty się czepiasz drinka czy piwa! Co ja mam? 16 lat?

– Ale co ma praca do picia? – spytałam przez łzy.

– Mam prawo we własnym domu wyluzować się tak, jak chcę! Zastanów się nad sobą! Łazisz mi tu z brzuchem i myślisz, że wolno ci żądać i wymagać? Przemyśl swoje zachowanie – rzucił, po czym trzasnął drzwiami i gdzieś poszedł. Opadłam na kolana bez sił. Nie mogłam zrozumieć, co się wydarzyło. Płakałam, a z nerwów trzęsły mi się ręce.

Nie wiem, gdzie poszedł Darek, ale nie wrócił na noc. Nie odbierał telefonu, a ja ze stresu nie mogłam spać. Wrócił rano i zachowywał się, jakby nic się nie wydarzyło. Na moje pytanie, gdzie był, nie raczył odpowiedzieć. Przez kolejnych parę tygodni bywało tak samo: awantury, kłótnie, ignorowanie mnie, łzy. Gdy byłam w szóstym miesiącu ciąży, nie wytrzymałam tego dłużej i pojechałam do rodziców.

Moi rodzice całkowicie mnie zawiedli!

Wysłuchali mnie i pokiwali głowami. Mama kazała mi iść do mojego starego pokoju i położyć się spać. Gdy się obudziłam, okazało się, że tata w międzyczasie pojechał po Darka. Usłyszałam, że tak nie zachowuje się kobieta, że powinnam myśleć o rodzinie i wspierać męża.

Nie mogłam w to uwierzyć. Mama chyba nie do końca się z tym zgadzała, bo siedziała wpatrzona we wzorki w dywanie, jakby znalazła tam coś niebywale cennego. Nic jednak nie powiedziała. Tata zaś wręczył moje torby Darkowi i tyle było z pomocy i wsparcia dla mnie.

Po powrocie do domu musiałam wysłuchać, jak złą kobietą jestem i jak bardzo on cierpi przeze mnie. Nie miałam na to siły. Nawet nie chciało mi się już płakać. Czułam się opuszczona i zła. Starałam się nie denerwować jeszcze bardziej, bo obawiałam się, że mój stres w końcu zaszkodzi dziecku.

Tak wyglądało moje życie do końca ciąży, a potem nie było lepiej. Wg moich rodziców nie miałam nic do powiedzenia, bo powinnam przede wszystkim myśleć o dobru założonej rodziny. Dziecko wszak potrzebuje ojca. Okoliczność, że tatuś ten pozostaje w wolnym czasie w stanie nietrzeźwości i nie można na niego liczyć, zdawała się nie mieć znaczenia.

Kilka miesięcy później urodził nam się synek – Kamil. Starałam się go chronić przed rzeczywistością, w której żyliśmy i znosić pretensje Darka bez słowa skargi, by kłótnie nie eskalowały. Byłam wykończona psychicznie i gdyby nie dziecko, nie wiem, czy miałabym siłę dalej żyć. I tak upłynęło 10 lat…

Poznałam anioła

Pewnego lata, jak co roku w czasie wakacji, wyjechaliśmy na wczasy nad morze do domków letniskowych. Darek jednak po 2–3 dniach został wezwany do pracy i zostaliśmy sami z Kamilem. Wtedy spotkało mnie coś niespodziewanego.

W domku obok mieszkał mężczyzna, który był na wczasach z córką mniej więcej w wieku Kamila. Przez następny tydzień wiele rozmawialiśmy. Okazało się, że jego żona nie żyje. Mieszkał w małej miejscowości parę km za Toruniem, w którym z kolei mieszkałam ja. Ja zaś odważyłam się powiedzieć mu o mojej sytuacji. Siedzieliśmy akurat na plaży.

– Masz – powiedział i podał mi klucze z kartką. – To adres mojego domu. To piętrowy domek z osobną łazienką, więc możecie z synem mieszkać prawie oddzielnie. Możesz tam przyjechać z Kamilem kiedy chcesz. Będziesz miała spokój.

Patrzyłam na niego zdumiona. Przez ten tydzień zaprzyjaźniliśmy się, ale nic między nami nie zaszło. Czyżby liczył na coś więcej? On jakby czytał w moich myślach.

– Nie, nie liczę na żaden romans czy związek. Po prostu chcę ci pomóc i tyle. Nikt nie powinien żyć w ten sposób. Czy z tego skorzystasz, twój wybór. Jeśli nie, po prostu odeślij mi klucze.

Gdy tydzień później Darek przyjechał po nas, wróciłam z nim tylko po to, by następnego dnia spakować najpotrzebniejsze rzeczy i wyjechać. Mój anioł zmienił mój los. Mieszkaliśmy jeszcze pół roku razem, zanim między nami zaczęło pojawiać się uczucie. Z mężem zaś rozwiodłam się i wreszcie, po latach, jestem szczęśliwa.

Czytaj także:
„Rodzina traktowała mnie jak bankomat. Kiedy otarłem się o śmierć, docenili, że w życiu są ważniejsze rzeczy niż pieniądze”
„Zdradziłam męża na weselu córki. Gdy on wirował na parkiecie, ja w toalecie drżałam w namiętnym uścisku jego brata”
„Teściowa upokarza mnie i stara się udowodnić, że jestem złą matką. Muszę to znosić, bo dała nam dach nad głową”

 

Redakcja poleca

REKLAMA