Musisz się jej sprzeciwić, takie rozwiązanie problemu działa wyłącznie na jej korzyść, pomyśl o sobie – Lidka tokowała dalej, ale przestałem jej słuchać, pogrążony w myślach. Lidka pozornie miała rację, ale nie znała całej prawdy.
Ada zaproponowała, żebyśmy założyli firmę produkującą unikalne, ręcznie robione zabawki. Miała talent plastyczny i była kreatywna. Brakowało jej cierpliwości i czegoś, co nazwałbym dyscypliną techniczną. Jej projekty były na pierwszy rzut oka zachwycające, ale gdy przyjrzeć im się bliżej, zewsząd wyłaziły niedoróbki, coś się odklejało, pruło, gdzieś zabrakło jej cierpliwości albo farby, żeby domalować do końca.
– To nieważne! Czepiasz się, cholera, a to tylko prototyp! Ty będziesz to robił solidnie i na poważnie, rozumiesz? Mam zaprzyjaźniony sklep, który będzie to od nas brał. Poza tym jest internet. Zrobimy porządną stronę i hajs będzie płynął szeroką strugą.
– Wiesz, jak jest. Nie dam rady z czasem. Mogę ci pomóc okazjonalnie, ale przecież tobie nie o to chodzi.
– Rzuć tę cholerną pracę! Rzuć ją!
– Żartujesz chyba?
– Nie! Jestem poważna jak rzadko.
– Nie mogę. Lidka mnie ukatrupił…
– Mogłam się domyślić. Lidka! Lideczka! Pani właścicielka i królowa maleńkiego Adasia. Prawda Adasiu, dzidziusiu? A ja jestem tylko od nadprogramowego seksu? Tak? Małe fiku-miku w wolnej chwili.
To jest właśnie to, o czym Lidka nie miała pojęcia
A jeśli miała, to się z tym nie zdradzała. Nie! Mam pewność, że nie wiedziała. Nie zniosłaby, że mam romans z jej młodszą siostrą. Byłem w pułapce. Nie mogłem zostawić Lidki, nie tylko ze względu na Piotrusia i Anię, nasze dzieci, ale także dlatego, że ją… kochałem. Nie chciałem i nie umiałem rozstać się z Adą, której szaleństwa powodowały, że krew szybciej we mnie buzowała.
Gdy przed laty pojawiłem się w ich rodzinnym domu, jako chłopak Lidki, Ada od razu bardzo mi się spodobała. Ale miała wtedy zaledwie piętnaście lat i była podlotkiem. Lubiłem się na nią gapić i jej wygłupy. Lidka nie czuła żadnego zagrożenia, to była przecież tylko jej zwariowana, młodsza siostra.
Nasz związek był poważny, późnostudencki, pełen planów rodzinnych i zawodowych. To Lidka upierała się, by zabierać młodą na prywatki, do kina i na weekendowe wypady.
– Nie marudź, weźmiemy dzieciaka. Przynajmniej ktoś rozsądny będzie miał na nią oko – przekonywała Lidka.
– Myślałem, że pobędziemy tylko we dwoje… – protestowałem, ale bardzo delikatnie. W gruncie rzeczy coraz bardziej lubiłem obecność Ady.
– Adasiu, to takie głupie szczenię, że możemy sobie na niej trenować. No wiesz co? To, że przecież mamy ochotę mieć swoje własne bobasy. Musisz się uczyć, jak to jest. Ja sporo wiem, ale ty jako jedynak niekoniecznie.
– Może masz rację…
– Oczywiście, że mam!
Najdziwniejsze było jednak to, że Ada nie miała nic przeciwko wspólnemu spędzaniu czasu. Nie marudziła, że ma nas gdzieś i woli iść na koncert punkowej kapeli albo na prywatkę z rówieśnikami.
– Lidka, to przecież nie jest normalne, żeby dziewczyna w jej wieku wolała spędzać czas ze starszą siostrą i jej narzeczonym – zauważyłem kiedyś.
– Może nie jest, ale dla niej jest bezpieczniejsze. Sam wiesz, co oni teraz wyprawiają. A poza tym może ona się w tobie podkochuje? – wypaliła.
– Chyba oszalałaś.
Pewnych słów nie powinno się wypowiadać. Jak coś jest nienazwane, to trochę tak jakby tego nie było. Jak pojawia się nazwa, to słowo zaczyna żyć własnym życiem. Ada się we mnie podkochuje – tak mi zapadło w świadomość, że coraz częściej o tym myślałem. I zacząłem zauważać różne drobne i na pozór nieistotne sygnały…
Wyłapałem jakieś przelotne dotknięcia, zamyślone spojrzenia, aż wreszcie ciepło, kiedy po raz pierwszy przytuliła się do mnie przy ognisku.
– Zimno się robi, posuń się Adam, usiądę między wami…
Gdyby ktoś mi wtedy powiedział, że z tych drobiazgów wykluje się prawdziwy romans, tobym się chyba roześmiał. Dziś nie jest już mi do śmiechu. Czas upływał, Ada dorastała. Lidka zaszła w ciążę i zdecydowaliśmy się na ślub. Gdy zaproponowaliśmy młodej, żeby została świadkiem, odmówiła.
– Coś ty, siostra? Świadkowanie to poważna sprawa! A ja się nie nadaję!
Gdy to mówiła śmiała się, ale wyczułem w tym śmiechu jakąś nerwowość. Jakby chciała nim przykryć fakt, że najchętniej ryknęłaby płaczem.
– Ale samo wesele to już nie jest zbyt poważne, co? Wiesz, że musisz być!
– Jasne, że będę. Przyjdę z Rafałem.
Wtedy ja się roześmiałem i poczułem, że śmiechem chcę przykryć niepokój. Co to za Rafał? Dlaczego wcześniej nic o nim nie mówiła?
– No, to wszystko ustalone. Renatka będzie świadkową, a ty będziesz najradośniejszą weselniczką!
Lidka była szczęśliwa, a my z Adą popatrzyliśmy na siebie z przerażeniem. A może tak mi się wydawało?
Rafał był młodym źrebakiem ze skołtunionymi włosami. Denerwowała mnie jego wesołość, głośny śmiech, ekspresyjny taniec.
Z czego tak rżysz, durniu? – mówiłem w myślach. Wreszcie, gdy impreza już się powoli kończyła, nie wytrzymałem i podszedłem do niego.
– To co, młodzieńcze? Już chyba pora do mamusi? Będzie się niepokoić.
– Spoko, przyjacielu! Wszystko pod kontrolą. Jest wesele, jest zabawa!
Miałem ochotę wybić mu te śliczne ząbki
Szczerzył do mnie tę swoją bezwstydnie chłopacką gębę i sięgał po kolejny kieliszek. Miałem ochotę wyrżnąć go w papę i zlikwidować ten uśmiech. Opanowałem się z trudem. Idąc do Lidki, zauważyłem wpatrzone we mnie, zmrużone oczy Ady.
– Adasiu, jestem już padnięta. Dzidziuś też chce już spać. Marek zaraz będzie jechał i obiecał, że mnie weźmie, a ty zostań jeszcze chwilę, dopilnuj, żeby się nic nie narozrabiało. Możemy tak się umówić?
– Skoro tak zdecydowałaś…
– I nie pij już więcej. Jutro musisz być w formie, to w końcu twój pierwszy dzień nowego życia, mój mężu…
– Kocham cię, Lideczko. Kocham was oboje – pogładziłem ją po lekko wystającym już brzuchu.
A potem po raz pierwszy przespałem się z Adą. Wszystko potoczyło się tak szybko. Rafał gdzieś zniknął. Zamówiliśmy taksówkę i młoda wsiadła do taryfy razem ze mną.
– Stąd przecież tylko kilka minut, przejdę się.
– Odprowadzę cię.
– A masz przy sobie kluczyki do samochodu? – zapytała nagle.
– Nie pojadę w takim stanie…
– Ale możemy razem posiedzieć jeszcze chwilę… – szepnęła.
Miałem kluczyki. Od tamtej pory spotykamy się tak często, jak tylko nam się uda. Lidka urodziła Piotrusia, a dwa lata później Anię. Ja prowadziłem dział sprzedaży w poważnej firmie handlowej i zarabiałem wystarczająco dużo, żeby Lidka mogła poświęcić się domowi i dzieciom. Ja miałem dla nich mało czasu, ponieważ przecież nie tylko praca, ale również Ada absorbowały mnie całkowicie.
– Ja wiem, że to taki na pozór szaleńczy projekt, ale… to dla nas jedyna szansa. Zgoda, nie będziesz już tyle zarabiał, przynajmniej na początku. Wynajmiemy jakiś strych na pracownię. Będziesz codziennie wychodził do pracy, a tak naprawdę będziesz szedł do mnie. Do nas. Do naszego domu. Inaczej to wszystko się rozpadnie. Ja już tak nie umiem dłużej.
– Nie odejdę od Lidki i dzieci…
– O tym mówię. Ja wiem, że nie odejdziesz, przynajmniej na razie. To jest pomysł na ratowanie waszego i naszego związku. Tylko tak mamy szansę przetrwać. Wszystko, co robię od lat, albo raczej, czego nie robię, jest tylko po to, żebyśmy mogli być ze sobą. Tracę rok po roku. Nie skarżę się, mam przecież dzięki temu trochę szczęścia i trochę ciebie. Inaczej nie umiem. Ale chcę mieć przynajmniej na to jakąś gwarancję. Jakąś twoją decyzję. Twój ruch. Jeśli czujesz, że nie dasz rady, to poddaj się teraz. Łapki do góry i do pieluch! I do tej twojej gównianej roboty, gdzie wciskasz ludziom szajs niewarty nawet pięciu groszy.
– Nie chcę od ciebie odchodzić…
– To ze mną bądź! Jestem na tyle szlachetna, że nie wymagam odejścia od Lidki. Chcę tylko tego, żeby przynajmniej te pół twojego życia rzeczywiście należało do mnie. Ale ja się nie upieram. Jeśli nie umiesz się zdecydować, to nie wykluczam, że poinformuję moją siostrzyczkę o tym, co się przez te lata między nami działo.
– Nie zrobisz tego.
– Zaryzykuj! – syknęła. – Zobaczymy, czy nie zrobię.
Lidka wróciła z kuchni.
– Wiesz co? Ja rozumiem, że Ada jest niezaradna i trochę głupia. Ja ją kocham, to moja siostra i jestem za tym, żeby jej jakoś pomóc. W porządku, możesz jej wymyślić stronę internetową, doradzić, bo ja wiem co jeszcze? Ale rzucanie pracy na rzecz jakiejś lalkowej, być może mrzonki, to kompletny idiotyzm. Adam, jak choć przez chwilę mogłeś się nad tym zastanawiać? Puknij się w głowę, masz mnie i dwoje dzieci. Dorośnij człowieku!
Czytaj także:
„Matka zabroniła mi być z Tadeuszem, więc nigdy nie wyszłam za mąż. Ja i siostra jesteśmy 80-letnimi starymi pannami”
„Jestem żonaty, ale zakochałem się w innej. Sprawa jest podwójnie skomplikowana, bo to moja pacjentka”
„Matka mojego syna zginęła w wypadku, gdy on miał 2 lata. Zostałem z dzieckiem, które było dla mnie ciężarem”