„Pierwszą randkę spędziliśmy w jego łóżku. Nie uprawialiśmy seksu. Syciliśmy swoje zmysły niewinnie... jeszcze"

Kobieta i meżczyzna w łóżku fot. Adobe Stock, NDABCREATIVITY
Patrzył na mnie tak, że zarumieniłam się z zewnątrz i od środka. Czułam jego głód, bo mi się udzielał. Może nie jestem super bystra, ale umiem rozpoznać, kiedy facet mnie pragnie.
/ 07.07.2021 09:36
Kobieta i meżczyzna w łóżku fot. Adobe Stock, NDABCREATIVITY

Koleżanka nazwała go „Pan Purpurowy” i twierdziła, że jest idealny. Artysta, do tego kawaler, przystojny, inteligentny i z poczuciem humoru. Moim zdaniem takich mężczyzn na świecie nie ma. A może jednak jeden jest?

Pijana laska w łóżku – jaki facet się temu oprze? 

Najpierw obudził się mój nos i wyczuł całkowicie nieznany mi zapach pościeli. „Jaśmin? Drzewo sandałowe? Kto tak pachnie? Z kim ja wylądowałam w łóżku?”. Po chwili do wrażeń węchowych dołączyły kolejne – pościel okazała się bardzo miła w dotyku. Naciągnięta pod brodę kołdra była lekka jak chmurka, a jednocześnie przyjemnie ciepła. Satynowa…?

„Hola, hola, przecież ja nie mam takiej kołdry! Czyli to nie moje łóżko. O rany…”. Otworzyłam oczy i uniosłam się na łokciach, żeby sprawdzić, gdzie jestem. Moim oczom ukazała się maleńka sypialnia z oknem wychodzącym na wschód, pomalowana na szaro. W rogu stała nieduża szafa, przy łóżku stolik nocny. Ascetyczne, męskie pomieszczenie… z jednym wyjątkiem. Na przeciwległej ścianie wisiał ogromny obraz przedstawiający imponujące, bujne petunie w kolorze czerwono-fioletowym. Podobne kwiaty stały w doniczce na parapecie.

Pomyślałam stereotypowo, że gospodarz jest gejem albo artystą. Albo artystą–gejem. „No dobrze, pomyślałam, tylko co ja w takim razie robię w jego łóżku? I jak tu w ogóle trafiłam?”. Zajrzałam kontrolnie pod kołdrę. Ubrania na sobie nie miałam, ale figi i stanik zostały, czyli do niczego nie doszło, co zdawało się potwierdzać teorię o preferencjach pana domu. Pijana laska w łóżku – jaki normalny facet się temu oprze? Może dżentelmen? Staroświecki typ mężczyzny z zasadami, który nie wykorzystuje sytuacji ani cudzej niedyspozycji. Szkoda, że prawdopodobnie gej

Jest twój, odstępuję ci go. Za długo samopas się snujesz

Opadłam na poduszkę i ponownie przymknęłam oczy, próbując przypomnieć sobie coś z wczoraj. Impreza. Poszłyśmy z Miśką, moją przyjaciółką, na imprezę do… Zmarszczyłam brwi i czoło, co – jak wiadomo – pomaga na pamięć. Do Przemka! Miśka nazwała go Pan Purpurowy. W pierwszej chwili nie zrozumiałam, o co chodzi. Gość ubiera się na fioletowo? Czy ma taki kolor twarzy, z racji nałogu albo jakiejś choroby?

– Taki ma teraz czas – wyjaśniła Miśka. – Purpurowy. To malarz i maluje aktualnie wyłącznie w kolorze filoletowo-czerwonym. Czy jest zdolny, tego nie gwarantuję. Nie widziałam jego obrazów.

– No to skąd wiesz, że w ogóle jest malarzem?

– Nie zawodowo. Maluje hobbystycznie, dla siebie. Dalej patrzyłam na nią z powątpiewaniem.

– Och, daj spokój. Po co miałby kłamać?

– Nie mam pojęcia, ale ludzie kłamią z najróżniejszych powodów.

– Znam go na tyle, by wiedzieć, że to świetny facet. Nie musi sobie dodawać uroku zmyślonymi talentami. Pracuje jako grafik w wydawnictwie, a w wolnych chwilach oddaje się malarstwu. Singiel. Ten na pewno ci się spodoba.

– A co to za gadka? Znowu mnie swatasz? Jak ci się spodobał, to się sama za niego weź. Mnie już odpuść.

– Nie jest mną zainteresowany.

– Tobą… jakiś facet nie jest… zainteresowany? A co z nim nie w porządku? – zdziwiłam się, bo Miśka wyglądała jak dziewczyna z pism dla panów: drobna blondynka o niebieskich oczach, namiętnych ustach i obfitym biuście.

– Próbowałam go uwieść, nim się skumplowaliśmy, ale bardzo grzecznie mnie spławił. Nawet nie mogłam się obrazić. Powiedział, że za bardzo mnie lubi, by się ze mną umawiać. Ja też go lubię i nie pozwolę, żeby się marnował albo żeby go jakaś harpia upolowała. Jest twój, odstępuję ci go. Ty też już za długo samopas się snujesz. Więc nie ma opcji, żebyś nie poszła na tę imprezę, bo się do ciebie w życiu nie odezwę.

– Może ja też nie będę w jego typie? Raczej na pewno…

– Właśnie, że jesteś. Wiem, że jesteś. Nie dyskutuj.

Miśka cierpiała na przymus łączenia ludzi w pary

Uważała „bycie singlem” za rodzaj wstydliwej przypadłości, której trzeba się jak najszybciej pozbyć. Gdyby jeszcze dobrze dobierała kandydatów, organizując mi randki… Ale poza tym była naprawdę fajną dziewczyną i kumpelką. Bawiła mnie, martwiła się o mnie. Dlatego jej uległam, w duchu żywiąc nadzieję, że Pan Purpurowy nie okaże się kolejnym niewypałem.

Znani mi graficy, a znałam ich sporo, bo pracowałam w agencji reklamowej, byli albo niechlujnymi abnegatami, albo egocentrycznymi świrusami, albo gejami z syndromem Piotrusia Pana. Oby Pan Purpura był nudnie normalny. W drodze na imprezę przyjaciółka streściła mi pokrótce życiorys i zalety gospodarza: dzieciństwo na osiedlu wojskowym, przeprowadzki do różnych zakątków Polski, brak rodzeństwa i dzieci, kawaler, nie rozwodnik, inteligentny, z poczuciem humoru, opiekuńczy. Czyli nie nudny.

Kusiło mnie, by zapytać, czemu ten ideał wciąż jest sam. Może ma jakieś ukryte wady, które wyłażą w praniu? Jednak nie zapytałam, żeby nie epatować złośliwością. Wkrótce i tak się dowiem, kim jest facet, który uwielbia malować fioletowe kwiaty. Jakimś zniewieściałym… Okej, nie uprzedzajmy się. Sama mogłam się pochwalić niejednym dziwactwem.

Gospodarz jak z katalogu

Drzwi otworzył nam blondyn o błękitnych oczach w bardzo ciemnej oprawie długich, gęstych rzęs, co skojarzyło mi się z psem Husky. Między czarnymi brwiami mężczyzna miał pionową zmarszczkę, która nadawała jego przystojnej twarzy nieco kpiący wyraz. Ciekawe, z czego się nabijał. Z tych wszystkich polujących na niego kobiet, które nie miały pojęcia, że nigdy go nie usidlą, bo…?

– Przemek – uścisnął mi rękę.

– Malwina.

– Piękne imię. Zazdroszczę. A ciebie już znam, piękna Michalinko – zwrócił się do Miśki i oboje wybuchnęli śmiechem. Zgodnie i radośnie, jak rodzeństwo. Nawet trochę na brata i siostrę wyglądali, oboje blond, oboje niebieskoocy, oboje cudni jak z reklamy. Przemek zaprowadził nas do pokoiku, w którym stłoczyło się chyba z piętnaście osób. Nie mam pojęcia, jakim cudem Pan Purpurowy upchnął na tak małej przestrzeni tylu ludzi.

Był genialnym logistykiem albo tak świetnym gospodarzem, że gości nie obchodziło, w jakich warunkach spędzą wieczór. Ludziska siedzieli dosłownie wszędzie. Na stole, na podłodze, pod oknem, w wejściu do sypialni, na blacie kuchennym. Nas posadził na niby zajętej kanapie, gdzie magicznie znalazł miejsce. Zadbał, byśmy poznały innych gości. Zaproponował napoje, zachęcił do obejrzenia porozwieszanych wokół obrazów o wiadomym temacie, a następnie do spróbowania sałatek i mięs. Czyli gospodarz jak z katalogu.

To naprawdę nie jego wina, że jego sałatki i mięsiwa mnie załatwiły. Zawiniło moje łakomstwo. Przeżyłam naprawdę ciężki tydzień w pracy. Kończyliśmy projekt dla dużego, strategicznego klienta, wszystko w biegu, na najwyższych obrotach. Nie miałam czasu odpocząć ani zjeść. Kiedy mój pusty żołądek poczuł smak pierwszej imprezowej sałatki, zaczął domagać się kolejnej. Po prostu rzuciłam się na jedzenie, próbując każdej potrawy. Co za żenada.

Zachowałam się jak wygłodniały kociak, łykający co popadnie bez gryzienia. W końcu ktoś nalał mi wódki. Jeden kieliszek, drugi, trzeci… Za dużo, za szybko. Nagle wszystko podjechało mi do gardła i wystrzeliłam do łazienki. Na szczęście była wolna, bo narobiłabym sobie jeszcze większego wstydu, wymiotując publicznie…

Gdyby marzenia się spełniały, Przemek okazałby się hetero z zasadami

Zawstydzające wspomnienia wróciły, podejrzenia względem miłego gospodarza również – od samego początku wydawał się zbyt idealny – niemniej nadal nie pamiętałam, jak z łazienki trafiłam do łóżka Purpurowego Przemysława. Kto mnie rozebrał? Film mi się urwał? Od kilku kieliszków wódki? Może coś w niej było, pigułka gwałtu czy coś…?

„Opanuj się, dziewczyno. Po co miałby cię otumaniać, skoro nie łapiesz się do strefy jego zainteresowań. Poza tym do niczego najwyraźniej nie doszło, choć ty… ty byś nie miała nic przeciwko temu, żeby doszło. Przyznaj się. Co racja, to racja. Gdyby marzenia się spełniały, Przemek okazałby się hetero z zasadami. Taa, jasne…

A w tej bajce były smoki? Westchnęłam ciężko, gapiąc się na purpurowe petunie. Wtem zza drzwi sypialni dobiegło radosne pogwizdywanie, a po chwili w progu pojawił się Przemek, świeży jak poranek, z tacą w rękach. Odstawił ją na stolik i usiadł na krawędzi łóżka.

– Zestaw ratunkowy – oznajmił z rozbrajającym uśmiechem. I piekielnie seksownym. „Boże, niech on mnie nie dręczy… Kac już wystarczy”. Na tacy znajdowały się szklanka wody, kefir, kajzerka oraz paracetamol. Kolejny dowód na doskonałość Pana Poza Moim Zasięgiem. Co za wredny los!

– Dziękuję – bąknęłam, unikając błękitnego spojrzenia.

– Kiedy zjesz i poczujesz się lepiej, może wybierzemy się na spacer. – wskazał na krzesło, gdzie dostrzegłam swoje dżinsy i T-shirt. Były w idealnym stanie. Czyżby Pan Purpurowy zdążył je wyprać i wyprasować? No nie. Ja się tak nie bawię! Czułam, że jestem na krawędzi wpakowania się w nieszczęśliwą, bo nigdy niespełnioną miłość.

– Masz oryginalną urodę – powtórzył. – Zapadającą w pamięć

– Czy ty jesteś gejem? – wypaliłam. – Muszę poznać prawdę, zanim zakocham się w kimś, u kogo nie mam szans. Uniósł brwi. Wydawał się raczej rozbawiony moją bezpośredniością niż urażony. Nie wiedziałam, czy to dobrze, czy źle.

– Skąd to przypuszczenie?

– Hm… zastanówmy się… petunie… malarz… fiolety… Jesteś miły, dżentelmeński i… bez pary, umiesz gotować, prać, robisz urocze przyjęcia. Podejrzewam też, że to ty mnie rozebrałeś, ale dalej się nie posunąłeś. Nie jestem jakąś pięknością, niemniej… – wzruszyłam ramionami, bo poczułam się niezręcznie.

Spojrzał na mnie, marszcząc brwi; pionowa zmarszczka między nimi pogłębiła się i skrzywiła, przez co wyglądał nieco demonicznie. W stylu „przystojny jak sam diabeł”.

– Z kim ty się zadawałaś, że normą jest dla ciebie dobieranie się do chorej, nieprzytomnej dziewczyny? – Chciałabym wierzyć, że każdy facet, z którym się zadawałam, zachowałby się jak ty, ale ręki nie dam sobie za to uciąć. Nawet palca nie zaryzykuję.

– No to pora zmienić ten obraz mężczyzny. A co do tego, czy jesteś piękna… Masz bardzo oryginalną urodę.

– Oryginalną? To taki grzeczny synonim słowa „brzydka”?

– Masz oryginalną urodę – powtórzył. – Zapadającą w pamięć. Raz na ciebie spojrzałem i wystarczyło, bym się poczuł zaintrygowany. Michalina dużo o tobie mówiła, w samych superlatywach, ale jestem wzrokowcem… – uśmiechnął się przekornie. – A ty masz piękne linie ciała, idealne proporcje. Mówiąc innymi słowy, jesteś bardzo zgrabna. I masz mnóstwo wdzięku, cudowna harmonia gestów i ruchów.

Czy mnie kusiłaś, gdy leżałaś taka bezbronna w moim łóżku? Owszem, ale wolałbym, żebyś była przytomna, gdy będę cię malował, o ile się zgodzisz…

– Malował? – nie uniknęłam rozczarowania w głosie. Po tylu komplementach zaczęłam mieć nadzieję na jakieś intymniejsze relacje. A tu się okazało, że traktuje mnie jak muzę czy coś. W porządku, poddaję się, nie będę się narzucać, skoro… I wtedy przyłapałam jego spojrzenie. Patrzył na mnie tak, że zarumieniłam się z zewnątrz i od środka.

Czułam jego głód, bo mi się udzielał. Może nie jestem super bystra, ale umiem rozpoznać, kiedy facet mnie pragnie. Bez wątpienia Przemek nie był gejem. Uf, co za ulga…

– Jeśli dłużej tak się będziesz na mnie gapić, to nie ręczę za siłę mojej woli – powiedział cicho.

– A przed czym tak się powstrzymujesz? – odszepnęłam.

– Przed złamaniem paru swoich zasad już na pierwszej randce.

– To my jesteśmy na randce? W twoim łóżku?

– Tak wyszło. Nie liczy się miejsce, tylko towarzystwo, ale jeśli wolisz pójść na ten spacer…

– Może potem. Ostatecznie zostaliśmy cały dzień w łóżku. Do złamania żadnych zasad nie doszło. Gadaliśmy, syciliśmy nasze zmysły, ale na razie niewinnie, po prostu poznawaliśmy się nawzajem…

Aktualnie Przemek przechodzi etap malowania malinowych aktów. Nie muszę chyba wyjaśniać, kto jest jego muzą i modelką.  

Czytaj także:
„Rzuciłam kochanka, który dawał mi dziką rozkosz i idealnego, ale nudnego partnera. Wolę być sama. Jestem dziwna?"
„Przez mój długi jęzor wszyscy wiedzą, że moja przyjaciółka była molestowana przez ojca. Straciłam jej zaufanie i miłość"
„Po rozwodzie wszystkie przyjaciółki się ode mnie odsunęły. Bały się, że... ukradnę im mężów"

Redakcja poleca

REKLAMA