„Pazerna siostra żyje jak królowa moim kosztem. Byłam naiwna i za dobra, a teraz nie mam nic. Ona zagarnęła wszystko”

kobieta zła na siostrę fot. Adobe Stock, Volodymyr
"Twoja siostra zachowała się bardzo nie fair. W końcu to jednak rodzina, a rodziny się nie wybiera. Czy Ilona wsparłaby mnie w trudnych chwilach? Mam duże wątpliwości. Już mi pokazała, że nie mogę na nią liczyć i gdzie jest moje miejsce."
/ 20.08.2023 07:30
kobieta zła na siostrę fot. Adobe Stock, Volodymyr

Ilona zaszła w ciążę na drugim roku studiów. Po porodzie zamieszkała z mężem i córeczką w domu rodziców. Od tego czasu wszystko było podporządkowane jej rodzinie. Przez lata jej pomagałam. Teraz wynajmuję z narzeczonym mieszkanie, a ona nie chce mi dać nawet działki pod budowę. Mówi, że jest im potrzebna. Mało tego, należy się jej.

Zbliżają się 10 urodziny mojej chrześnicy i siostra zaprosiła nas na przyjęcie. Nie mam najmniejszej ochoty jechać, ale Paweł przekonuje mnie, że to okazja, żeby nieco ocieplić stosunki między nami.

– Dziecko przecież nie ma wpływu na wasze nieporozumienia. Sama widzisz, że mała lgnie do ciebie. Biegnie, gdy tylko zobaczy, że nasz samochód podjechał pod bramę i niemal chce cię udusić tak się tuli do cioci – przekonuje mnie Paweł.


– No tak, Kamilka rzeczywiście jest do mnie przywiązana i bardzo ją lubię. Słodki dzieciak. W końcu przez kilka lat to głównie ja się nią opiekowałam – odpowiadam. –  I sam wiesz, jak Ilona mi za to odpłaciła.


– Jasne, twoja siostra zachowała się bardzo nie fair. W końcu to jednak rodzina, a rodziny się nie wybiera. Warto z nimi żyć dobrze, bo kto nas wesprze w trudnych chwilach, jak nie oni – dodaje mój narzeczony.
Czy Ilona wsparłaby mnie w trudnych chwilach? Mam duże wątpliwości. Już mi pokazała, że nie mogę na nią liczyć i gdzie jest moje miejsce.

Nie byłyśmy przyjaciółkami

Ilona jest starsza ode mnie o 7 lat. To bardzo dużo i może właśnie dlatego nigdy nie udało się nam zbudować szczególnej więzi. W dzieciństwie nie miałyśmy wspólnych spraw czy dziewczyńskich sekretów. Gdy ja chodziłam do podstawówki, ona kończyła już liceum, miała swoją paczkę przyjaciół i zupełnie inne zmartwienia niż ja. Zawsze miałam wrażenie, że traktuje mnie z lekkim pobłażaniem.

– Nie zabiorę ze sobą Marty. No co ty, mamo. Nie będę wlec dzieciucha na spotkanie ze znajomymi – mówiła ze złością, gdy ta chciała, żeby siostra chwilę się mną zajęła.

Szybko zaszła w ciążę 

Po maturze wyjechała na studia farmaceutyczne do Krakowa, ale ich nie skończyła. Na drugim roku zaszła w ciążę z Grześkiem – chłopakiem z sąsiedniej miejscowości, z którym spotykała się już od liceum. On skończył technikum mechaniczne i pracował w warsztacie w pobliskim miasteczku.

– Nic się nie martw córcia. Wyszło inaczej niż planowałaś, ale my z mamą wam pomożemy. Na razie wrócisz do domu, oddamy wam 2 pokoje i łazienkę na górze. Marta przeniesie się na dół do naszej sypialni, żeby było wam wygodniej z dzieckiem, a my urządzimy się w salonie – tata zaplanował zmiany dla całej rodziny dostosowane do potrzeb swojej córeczki, jej partnera i wnuczki, która niedługo miała przyjść na świat.

– Tak, ale tam trzeba zrobić remont. Przecież wiesz, że wszystko jest takie stare, poniszczone i dawno nieodświeżane – Ilona planowała wicie tymczasowego gniazdka dla swojej nowej rodziny.

– Pewnie, pewnie. Mamy z mamą nieco oszczędności. Stać mnie, żeby pięknie wyposażyć pokój dla wnusi  – tata od razu poczuł się dziadkiem.

Siostra zrezygnowała ze studiów z myślą dokończenia ich zaocznie, gdy jej córeczka będzie miała 2-3 latka, a mama przejdzie na wcześniejszą emeryturę.

Huczne wesele

Rodzice wyprawili im duże wesele. Nie wiem, ile kosztowało, ale pewnie niemało, bo było zaproszonych niemal 200 gości. Przyjęcie odbyło się w eleganckiej sali balowej w pobliskim miasteczku, która do tanich nie należy. Ze mną, wtedy nastolatką, zajętą głównie nauką matematyki i konwersacjami z angielskiego, nikt za bardzo nie rozmawiał o kosztach.

Nie będziemy oszczędzać. Nasza księżniczka musi mieć ślub niczym z bajki – mówił tata, a Ilona ochoczo kiwała głową.

Grzesiek do organizacji tej imprezy dołożył niewiele. Dopiero zaczynał pracę w warsztacie, kokosów nie zarabiał. Jego ojciec nie żył, miał jeszcze młodszą siostrę, a jego mama na poczcie zarabiała niewiele.

– Zebraliśmy niecałe 40 tys. zł i nieco prezentów  – słyszałam jak Ilona żaliła się swojej koleżance. – Co to jest? Niewiele, jak na taką liczbę gości i wydatki, które poszły na organizację.

Nie wzięła tylko pod uwagę tego, że tak naprawdę ona nie dołożyła do tego wesela ani złotówki. Więc to ledwie 40 tys. zł i praktyczne prezenty do domu dostała po prostu gratis.

Moja rodzina nie należała do bogatych. Rodzice mieli całkiem przeciętne zawody. Mama pracowała w kwiaciarni, a tata na budowie. Nie odczuwaliśmy jakichś braków, bo mieli stabilne pensje, ale pamiętam, że to drogie wesele było poważnym obciążeniem dla domowego budżetu. Do tego Ilona z Grześkiem zamieszkali w domu i wcale nie dokładali się do rachunków.

– Wy sobie z pensji odkładajcie na przyszłość. Jesteście młodzi, potrzebujecie oszczędności  – powtarzała mama i robiła zakupy dla wszystkich domowników, kupowała ubranka dla wnuczki i płaciła wszystkie rachunki.

– Tak, tak. Masz rację – Ilona tylko kiwała głową.

Zaczęło brakować pieniędzy

To odbiło się na sytuacji w naszym domu. W pewnym momencie doszłam do wniosku, że rodzice oszczędzają na mnie, żeby dokładać do Ilony i jej przedwcześnie założonej rodziny.

Donaszałam stare ubrania, a o żadnych dodatkowych szaleństwach nie mogłoby być mowy. Przez całą klasę maturalną nie pojechałam na żadną wycieczkę szkolną. Nawet tę do Częstochowy w intencji zdania egzaminów, na którą wybrała się cała klasa. W domu zaczęło być krucho z pieniędzmi, a ja nie chciałam jeszcze bardziej naciągać rodziców.

W tym czasie siostra całkiem dobrze odnalazła się w roli szczęśliwej mamusi, która nie ma dodatkowych obowiązków. O studiach zaocznych przestała wspominać. Do pracy też się nie spieszyła.

– A może ja brałbym popołudniowe zmiany, żeby chwilę pobyć z Kamilką, a ty poszukałabyś jakiejś pracy chociaż na pół etatu  – raz usłyszałam, jak przekonywał ją Grzesiek.

Ale, gdzie ja znajdę zatrudnienie bez studiów? Na kasie w jakimś markecie albo w knajpie? Chcesz, żebym uganiała się z klientami lub myła gary? – Ilona niemal na niego krzyczała.

– To może wróć na studia. Po nich będziesz mogła pracować w aptece. Przecież o tym marzyłaś  – przekonywał ją mąż.

– Kamila jest jeszcze za mała. Jak ty to sobie wyobrażasz? – siostra nie chciała ustąpić.

Było jej wygodnie

Gdy córka była mała, bardzo dużo pomagała jej moja mama. Potem nadal ona gotowała, robiła generalne porządki, pilnowała po pracy wnuczki, żeby Ilona mogła jechać do fryzjera, kosmetyczki czy spotkać się z koleżankami.

Jej dzieckiem zajmowali się rodzice. W ten sposób siostra znalazła sobie wygodny sposób na przedłużenie młodości, bo cała odpowiedzialność zarabiania była przerzucona na Grześka. Do tego rodzice dokładali jej pieniądze, rozpieszczali wnuczkę prezentami i w większości ogarniali domowe obowiązki.

Ona mogła wstawać o 9:00, włączać córce jakieś bajki i oglądać seriale, siedzieć na FB, umawiać się z przyjaciółkami na plotki, planować weekendowe wycieczki z mężem. Te zwyczaje i utrzymanie dodatkowych osób odbijały się jednak na standardzie życia naszej rodziny.

– Martusiu, mnie i tatę nie stać, żeby dać ci pieniądze na dzienne studia. Sama wiesz, ile kosztuje wynajęcie pokoju, bilety, utrzymanie w dużym mieście. Nie mamy takiej wolnej kwoty miesięcznie  – mamie chyba było głupio, gdy to mi mówiła. Nie poszłam też na studia dzienne, bo nie było nas na to stać

– Przykro mi córeczko, ale mama ma rację  – dodał tata. – Ale nie martw się, przecież możesz poszukać pracy i iść na zaoczne.

Tylko, że mnie marzyła się dzienna filologia angielska. Przez całe liceum uczyłam się języka, oglądałam filmy w oryginale, chłonęłam książki. Teraz okazało się, że muszę odłożyć marzenia na później.

– To przez Ilonę. Jakby normalnie skończyła studia i wzięła się do pracy, wszystko byłoby OK. A tak siedzi, wy do niej dokładacie i nie widzicie, że wasza starsza córka w ogóle nie robi nic, żeby coś zmienić  – wtedy po raz pierwszy straciłam cierpliwość i wykrzyczałam, co o tym wszystkich myślę.

Siostra nie usłyszała tej rozmowy, ale rodzice długo byli na mnie obrażeni. Nie złożyłam papierów na swój wymarzony kierunek do Krakowa. Poszłam na zaoczną ekonomię, którą znalazłam w pobliskim mieście. Nie będę ukrywać, że zadecydowała głównie cena, ponieważ czesne było niedrogie, a na sobotnie i niedzielne wykłady mogłam dojechać po prostu autobusem.

W tym czasie Ilona także zdecydowała się wrócić do szkoły. Farmację zamieniła jednak na prywatne dwuletnie studium, które pozwalało zdobyć tytuł technika.

– Musicie się wspierać  – wciąż powtarzali nam rodzice.

Wszyscy się podporządkowali

Skończyło się na tym, że znalazłam pracę w drogerii w pobliskim miasteczku i sama płaciłam za swoje studia. Ilona zajęcia miała w piątki, soboty i niedziele, dlatego układałam swój harmonogram w pracy tak, żeby w piątki pomagać w opiece nad Kamilą.

Mamie nie udało się przejść na wcześniejszą emeryturę. W sumie to myślę, że może nawet nie tyle nie miała takiej możliwości, co po prostu nie chciała rezygnować z pensji, bo w swojej kwiaciarni nie zarabiała najmniejszej pensji. Była ceniona przez szefową. Dostawała też dodatkowe zlecenia na wykonywanie dekoracji na śluby, komunie, chrzciny i inne imprezy okolicznościowe. Ten zastrzyk pieniędzy był po prostu potrzebny naszej dużej rodzinie.

Gdy Ilona miała jakieś kolokwia, projekty czy zaliczenia, opieka nad jej córeczką spadała głównie na mnie. Czasami wracałam po kilku godzinach pracy i zamiast odpocząć, zajmowałam się dzieckiem.

– Jesteś kochana Martuś. Co ja bym bez ciebie zrobiła? – Ilona wiedziała, jak mnie obłaskawić.

– Spoko, musimy przecież jakoś sobie radzić  – mówiłam z przekonaniem.

Teraz myślę, że siostra zwyczajnie mnie wykorzystywała. Dla siebie nie miałam praktycznie żadnego czasu. Praca na część etatu w drogerii, studia zaoczne, a w wolnych chwilach opieka nad jej dzieckiem, gotowanie, sprzątanie.

Przez nią rzucił mnie chłopak

Brakowało mi czasu na spotykanie się ze znajomymi, rozstałam się z też z chłopakiem.

– Marta ja cię naprawdę lubię i fajnie byłoby dalej być razem. Ale ty zwyczajnie nie masz czasu, wciąż odwołujesz spotkania, nie mamy kiedy jechać do kina, czy chociażby zaplanować jakiejś weekendowej wycieczki ze znajomymi. Nie pisałem się na takie kompromisy  – Kamil był ze mną szczery.

No, ale tak wygląda dorosłość. Są też obowiązki. Nie tylko miła zabawa i rozrywki.

– Nie chciałem tego mówić, ale przejrzyj na oczy dziewczyno. Ty zwyczajnie dajesz się wykorzystywać. To twoja siostra ma dziecko i niech weźmie za nie odpowiedzialność, a nie ty. Zobaczysz stracisz przez to całą młodość i zostaniesz z niczym. Wierzysz, że ktoś ci podziękuje za te poświęcenia? Jak założę swoją rodzinę, to będę skupiał się na niej. Teraz chcę jeszcze nacieszyć się beztroską – powiedział podczas pożegnania.

Wtedy zapaliła się w mojej głowie ostrzegawcza lampka. Szybko jednak ją zignorowałam i wszystko wróciło na dawne tory. Poświęcałam dużo czasu Kamilce, żeby siostra mogła spokojnie dokończyć to swoje technikum, a potem iść do pracy w aptece. To ja na zmianę z mamą odbierałam małą z przedszkola, woziłam na szczepienia, umawiałam wizyty u lekarza. Po skończeniu studiów, nadal pracowałam w drogerii, bo tutaj łatwiej było ułożyć grafik w taki sposób, żeby zawsze ktoś był w domu. W tym czasie Ilona pracowała w aptece na cały etat. Grzesiek awansował na kierownika.

Znów dostała pieniądze

Siostra z mężem wspólnie z rodzicami rozbudowali dom, zrobili generalne remonty, wymienili samochód na nowy, kupili auto dostawcze. Grzesiek postanowił rozpocząć pracę na swoim. Rodzice sprzedali działkę po babci, żeby dać mu pieniądze na rozkręcenie warsztatu. Czy to wszystko było w porządku? Niby miało być wspólne, tylko że w żaden sposób nic wspólne nie było. To były inwestycje mojej siostry i jej męża.

Gdy Ilona urodziła drugie dziecko, ja poznałam Pawła. To on uświadomił mi, że w ogóle nie myślę o własnej przyszłości. Nie mam odłożonych żadnych oszczędności, nie znalazłam pracy w zawodzie, pensja w drogerii jest niezbyt wysoka, a obowiązków coraz więcej.

Musiałam zaczynać od zera

Skończyło się na tym, że wynajęliśmy z Pawłem mieszkanie w pobliskim miasteczku i zaczęłam szukać pracy w jakimś biurze rachunkowym czy dziale księgowości. Nie było łatwo, bo nie miałam żadnego doświadczenie w zawodzie.

– Przecież na studiach zaocznych spokojnie mogłaś iść na staż. Pieniądze zazwyczaj nie są wtedy wysokie, ale poznajesz branżę, zdobywasz wpis w CV, masz nawet szansę, że przedłużą ci umowę już na normalnych warunkach –  Paweł uświadomił mi, że gdzieś po drodze popełniłam błąd.

– Tak, wiem, ale musiałam dokładać się do rodzinnego budżetu. Potrzebowałam też odpowiednich godzin pracy, żeby opiekować się Kamilą  – odpowiedziałam.

– Ty słyszysz, co mówisz? Marta, przecież ty nie masz dziecka. To córka twojej siostry i to ona powinna w ten sposób ułożyć swój dzień, aby móc się nią opiekować. A nie przenosić większości obowiązków na młodszą siostrę studentkę  – Paweł był szczery do bólu.

Teraz wiem, że miał rację. Do tego Ilona w ogóle nie okazała mi żadnej wdzięczności. Jej mąż za pieniądze ze sprzedaży działki po naszej babci rozwinął warsztat, teraz zarabia naprawdę dużo. Mieszkają z rodzicami, ale praktycznie cały dom jest ich, bo po przebudowach zrobili osobne wejścia, odgrodzili dużą część ogrodu dla siebie, dobudowali taras na swojej stronie.

Ona ma wszystko

Ilona zagarnęła działkę, którą chciałam wziąć pod budowę domu
Ja zostałam niemal z niczym i muszę zaczynać od zera. Wynajem jest drogi, dlatego chcieliśmy z Pawłem zacząć budowę na działce obok rodziców. Okazało się, że formalnie jest ona własnością siostry.

– Daj spokój Marta, jak ty to sobie wyobrażasz? Przecież my planujemy rozwój warsztatu i potrzebujemy jej z Grześkiem pod parking. Zresztą, stąd będziecie musieli codziennie niemal godzinę dojeżdżać do pracy. Nie lepiej byłoby kupić mieszkanie w miasteczku? – słowa Ilona po prostu mnie zmroziły.

To wtedy wykrzyczałam jej, że jest niewdzięczna, pazerna i praktycznie mnie okradła, a teraz nie chce, żebym miała coś swojego, bo woli wszystko zagarnąć dla siebie. Ale ona w ogóle nie rozumie, o co mi chodzi. Twierdzi, że jestem rozkapryszona i nie rozumiem, że oni mają na utrzymaniu całą rodzinę, a ja jestem jeszcze młoda i nawet nie mam dzieci.

Nigdy się nie dogadamy

Od tego czasu praktycznie w ogóle do niej się nie odzywam. A teraz zaprosiła mnie na te urodziny.

–  Z jednej strony chciałabym pojechać, bo lubię siostrzenicę i wiem, że dziecko nie jest niczemu winne i nie rozumie, czemu teraz w ogóle nie widuje się z ciocią. Z drugiej, czuję, że jak pojadę, to tak, jakbym uznała, że wszystko jest w porządku, a my jesteśmy zgodnymi siostrami – tłumaczę Pawłowi.

– Zrobisz, jak uważasz  – mój narzeczony w końcu kapituluje i każe mi podjąć decyzję samodzielnie.

Nie wiem, co zrobić. Jechać dla świętego spokoju, czy zignorować zaproszenie? Wiem tylko jedno. Nie ma, co liczyć, że dorosłe rodzeństwo samo się dogada. Moi rodzice zrobili poważny błąd. Powinni zadbać, żeby żadna z córek nie czuła się pokrzywdzona. Nie chcieli pewnie źle, ale wyszło fatalnie.

Czytaj także:
„Uratowałem z opresji piękną nieznajomą. Po cichu liczyłem, że odwdzięczy mi się w łóżku, ale los ze mnie zadrwił”
„Uratowałem z opresji młodziutką ślicznotkę, którą jakiś drab wziął za tirówkę. Od razu wyczułem, że to moja druga połówka”
„Marzyłem o tym, że poznam miłość życia, ratując ją z opresji. Tymczasem stało się odwrotnie - to ona uratowała mnie”
 

Redakcja poleca

REKLAMA