Z Romkiem poznaliśmy się dość banalnie, bo w pracy. Oboje pracowaliśmy w służbie zdrowia. On jeździł karetką, ja siedziałam w rejestracji. O swojej nastoletniej córce Kamili powiedział mi od razu. Byłam zaskoczona taką szczerością na pierwszej randce, ale doceniłam ją. Romek chciał, żebym wiedziała, że lekko nie będzie.
Romek miał córkę
– Kamila to krnąbrna dziewucha i nie daję sobie z nią rady. Moja żona zmarła, gdy miała 12 lat i od tego czasu ma niekończący się okres buntu. Nie znam drugiej takiej 15-latki – powiedział szczerze.
– To znaczy?
– Wstyd mi to mówić, ale chodzi na wagary, szlaja się nie wiadomo gdzie i w to podejrzanym towarzystwie. Zdarzało się, że szukałem ją przez całą noc i znajdowałem w jakichś melinach.
Nie wiedziałam, co powiedzieć. Sama nie miałam dzieci, a ta opowieść zmroziła mi krew w żyłach. Zależało mi na Romku, ale myśl o tym, że mogę zostać macochą tej dziewczyny, po prostu mnie przerażała. Skoro jej własny ojciec sobie z nią nie radził, jak ja miałabym to zrobić?
Chcieliśmy razem zamieszkać
Odrzuciłam te myśli jednak na bok, bo nasze randki były naprawdę świetne, a związek, który się zaczął, naprawdę rokował. Uznałam więc, że może wcale nie taki diabeł straszny, jak go malują. Nie poznałam Kamili, dlatego zdziwiłam się, gdy Romek zaproponował, żebyśmy razem zamieszkali.
– Zaskoczyłeś mnie – powiedziałam szczerze.
– Nie chcesz?
– Chcę, tylko twoja córka... Trochę głupio, że się nie znamy, a nagle obca baba będzie się kręcić po mieszkaniu.
– Jakoś się dogadacie – powiedział optymistycznie Romek. – Kamila musi zaakceptować, że nasze życie się zmieni, że ty w nim będziesz.
Naskoczyła na mnie
Byłam przerażona, ale uległam namowom Romka. W kolejny weekend spakowaliśmy moje rzeczy i pojechaliśmy do niego. Nie liczyłam na miłe powitanie, ale też nie sądziłam, że przyjdzie mi się zmierzyć z gniewem i obojętnością. Kamila nawet nie próbowała udawać, że decyzja ojca jej pasuje. Była nastawiona do mnie negatywnie i nie ukrywała tego.
– Możesz się nawet nie rozpakowywać – powiedziała. – To dom mojej mamy, więc zrobię wszystko, żebyś szybko wróciła do siebie.
To zabrzmiało jak groźba. Wahałam się, czy powiedzieć o tym Romkowi, ale ostatecznie tego nie zrobiłam.
Przez kolejne dni i tygodnie pokazywała za to, gdzie moje miejsce i buntowała się jeszcze bardziej. Codzienne pyskówki były już normą, a powodów do nich Kamila miała coraz więcej. Ja milczałam, bo uznałam, że nie powinnam się wtrącać, ale Romek atakował ją nie bez powodu. Coraz częściej opuszczała lekcje, ostentacyjnie unikała posiłków z nami i znikała na całe noce. Rano wracała śmierdząca papierosami i alkoholem. W końcu po pół roku takiej wojny stwierdziła, że zamieszka u dziadka.
Czułam się winna
Romek rozłożył bezradnie ręce i zgodził się, ale uczulił ojca, czego może się spodziewać. Bardzo przeżył jej wyprowadzkę, bo Kamila nawet się z nim nie pożegnała. Wrzuciła swoje rzeczy do dwóch toreb i tyle. Czułam, że to moja wina.
– To wszystko przeze mnie – powiedziałam smutno.
– Daj spokój, pewnie i tak prędzej czy później by do tego doszło. Smarkula robi, co chce. Może u dziadka trochę spokornieje.
Wiedziałam, że tylko mnie uspokaja, ale w głębi serca na pewno ma do mnie żal. Gdybym się tu nie sprowadziła, może udałoby się mu zapanować nad buntem Kamili.
Nie poznałam jej
Z biegiem czasu i miesięcy okazało się, że Kamila nie ma zamiaru wracać. Romek odwiedzał ją więc u ojca, bo ona od czasu wyprowadzki nie pojawiła się w domu. Nawet na nasz ślub nie zawitała. I tak mijał czas, aż nastał koniec liceum. Poszliśmy na rozdanie świadectw maturalnych, czy tego chciała czy nie. O dziwo, matura poszła jej całkiem nieźle. Szukałam ją wzrokiem, a gdy ją dostrzegłam, zaniemówiłam.
– Jak ona wygląda? – wymsknęło mi się, gdy zobaczyłam Kamilę.
– Trochę się zmieniła przez ostatni rok – powiedział Romek.
– Trochę?
Nie widziałam jej właśnie tyle. Cały rok. Nie życzyła sobie tego, a ja to uszanowałam. Nic więc dziwnego, że teraz byłam w szoku. Pomijając już fakt, że ubrała się niestosownie jak na taką okoliczność, to jeszcze była wytatuowana i miała kolorowe włosy.
Nadal była pyskata
Gdy podeszła do nas, liczyłam, że się w końcu dogadamy. W końcu była pełnoletnia.
– Kamila, może wrócisz do domu? Tata tęskni...
Popatrzyła na mnie kpiąco.
– A ty tam będziesz?
– No tak...
– A to nie skorzystam z propozycji. Zrób sobie dziecko, jak chcesz się bawić w matkę.
Zaniemówiłam. Romek chciał, żebyśmy poszli na wspólny obiad, żeby uczcić maturę, ale Kamila odmówiła. Ja jakoś też straciłam ochotę na rozejm, choć nie byłam niczemu winna.
Zerwała kontakt z nami
Przez kolejny rok nie wiedzieliśmy o niej nic. Wyjechała do Krakowa i pracowała w jakiejś knajpie. Nie poszła na studia i nawet nie zamierzała. Romek był zdruzgotany. A już całkiem dobiła go informacja o ślubie Kamili. Wysłała nam zawiadomienie. Nie zaproszenie, ale zawiadomienie z adnotacją, że nie życzy sobie naszej obecności.
To od ojca Romka, z którym Kamila miała dobre relacje, dowiedzieliśmy się, że to był ślub cywilny z dość dziwnym młodzieńcem, jak to określił. Przekazał jej prezent do nas, ale kazała mu go zabrać z powrotem.
Milczała przez kolejne miesiące. Nie wiedzieliśmy, co się z nią dzieje, bo nawet do dziadka przestała się odzywać. Nie odbierała od nikogo telefonu, aż któregoś dnia stanęła w naszych drzwiach.
Byliśmy w szoku
Romek prawie zemdlał, bo Kamila nie wróciła sama. Wróciła z brzuchem i to dość sporym.
– No co? Brzucha nie widzieliście? – powiedziała w swoim stylu, ale jakoś smutno.
– Wejdź – powiedziałam i wzięłam od niej torbę.
Usiądź, zrobię ci coś do picia. O dziwo, nie zaprotestowała.
– Długo u nas zostaniesz? – spytał Romek.
– Nie wiem, na razie kilka dni... – powiedziała niepewnie.
– Jak to? A twój mąż?
– Rozwodzę się tato i sama wychowam to dziecko.
Romek się doczekał
Milczeliśmy chwilę, bo tak nas zaskoczyła.
– Chcesz wrócić do domu? – spytałam.
Popatrzyła na mnie.
– Mogę?
– Już nie pytasz, czy ja tu nadal będę? – uśmiechnęłam się.
– Nieee – spuściła wzrok.
– Kamila, nie jestem twoim wrogiem. To twój dom. A jeśli wrócisz, pomogę ci przy dziecku.
– Naprawdę?
– Tak, damy radę – zapewniłam.
– Nie powinnaś, byłam dla ciebie taka podła.
– Uznajmy to za wybryki młodości. Teraz, gdy będziesz miała dziecko, musisz być bardziej odpowiedzialna.
– Spróbuję, jeśli mi pomożecie – powiedziała niepewnie, a potem wstała i przytuliła się do Romka.
Wszyscy mieliśmy łzy w oczach. Może w końcu się dogadamy.
Luiza, 45 lat
Czytaj także: „Brat mnie wykiwał i w spadku po rodzicach dostałem okrągłe zero. Ale potem przypomniałem sobie o tajemniczej skrytce”
„Znalazłam cudzy portfel i wydałam z niego całą kasę. Wreszcie miałam okazję pożyć w luksusie, na który zasługuję”
„Mąż przed śmiercią wyznał mi swoją tajemnicę. Naiwnie przez 20 lat myślałam, że jest ideałem”