„Opiekowałam się dziadkiem aż do śmierci. Byłam w szoku, że w testamencie zapisał wszystko swojej córce, a nie mi”

zaskoczona dziewczyna fot. Adobe Stock, Krakenimages.com
„Kiedy ciotka zajęła dom dziadków, wymieniła zamki w drzwiach. Oczywiście, nie zapytała nas, czy chcemy zabrać jakieś pamiątki. Na szczęście, miałam u siebie kopię potwierdzonej notarialnie ostatniej woli dziadka. I nie miałam zamiaru rezygnować z walki o spadek!”.
/ 21.12.2023 20:38
zaskoczona dziewczyna fot. Adobe Stock, Krakenimages.com

Dowiedziałam się o istnieniu nowego testamentu dziadka, w którym cały majątek przekazał swojej córce. Byłam zaskoczona. W końcu miałam w rękach notarialnie potwierdzony dokument sprzed 3 lat, według którego całość spadku miałam otrzymać ja i moja siostra! Nie tylko mieszkanie, ale także meble i rodzinne pamiątki...

Nie chciała zajmować się ojcem

To przecież Ewa i ja troszczyłyśmy się o dziadka przez ostatnie lata. Nikt nie miał co do tego wątpliwości – rodzina, przyjaciele, sąsiedzi. Dlaczego zatem nagle pojawił się nowy testament, skoro ciocia mieszka w Austrii i do Polski przyjechała dopiero na dwa dni przed śmiercią ojca? Wcześniej nie interesowała się nim, zrzucając na nas wszystkie obowiązki.

– Wasi dziadkowie w zasadzie was wychowywali, ciebie i twoją siostrę. Więc teraz nadszedł czas, abyście im się zrewanżowały! – odparła ciotka, kiedy kilka lat temu, zapytałam ją, czy planuje w jakiś sposób zaangażować się w opiekę nad ojcem.

Gdy jeszcze żyła babcia, jakoś dawałyśmy sobie radę, ale po jej odejściu dziadek nie był w stanie nawet samodzielnie przygotować posiłku. Wkrótce stało się jasne, że ciotka nie miała najmniejszego zamiaru opiekować się ojcem.

– Damy radę. Jakoś sobie poradzimy! – zapewniła mnie siostra, kiedy opowiedziałam jej o tym, co ustaliliśmy z ciotką. Naturalnie, ciotka nawet nie wpadła na to, żeby pomóc tacie finansowo. Na nasze szczęście, dziadek, który był kiedyś dyrektorem i osobą wpływową, miał na tyle dużą emeryturę, że mogłyśmy pokryć z niej większość wydatków. W końcu z siostrą dopiero zaczynałyśmy zarabiać i ciężko byłoby nam utrzymać dziadka.

Był dla nas jak ojciec

Nasza ciotka Grażyna, nie kłamała w jednej kwestii – czułyśmy się zobowiązane do zatroszczenia się o dziadka, który faktycznie był dla nas jak ojciec. Nasz tata zmarł w wypadku samochodowym, kiedy wraz z Ewą chodziłyśmy jeszcze do szkoły podstawowej. Z kolei matka, przez wiele lat nie była w stanie psychicznie otrząsnąć się po śmierci ojca. Borykała się z depresją. Były dni, gdy nie miała siły wstać z łóżka, a wtedy cała odpowiedzialność spadała na nasze młode barki.

Gdyby nie dziadkowie, prawdopodobnie nie zdołałybyśmy sobie poradzić. Oni byli z nami na co dzień. Babcia gotowała, prała, prasowała, a dziadek pomagał nam w nauce. To dzięki nim jakoś znosiłyśmy tę codzienność i wyrosłyśmy z siostrą na silne kobiety.

Gdy babcia nagle zachorowała, poczułyśmy, że to nasz czas, aby jej pomóc. To my zaczęłyśmy przygotowywać posiłki i pomagać w utrzymywaniu porządku. Po jej śmierci, która była dla nas wszystkich ogromnym ciosem, pojawiło się kluczowe pytanie: co teraz będzie z dziadkiem?

Opieka była wyzwaniem

Nie byłyśmy w stanie zabrać go do swoich domów, ponieważ mieszkamy w niewielkich mieszkaniach. Nawet zamieszkanie u dziadka nie wchodziło w grę. Na całe szczęście, codzienne obowiązki nie sprawiały mu trudności, wystarczyło jedynie zrobić mu zakupy oraz ugotować obiad. Zakupy były konieczne, ponieważ prawie nigdzie nie wychodził ze względu na chore nogi. Gotować umiał, ale tego szczerze nie znosił. Gdybyśmy nie przynosiły mu ciepłych posiłków w termosach, prawdopodobnie żywiłby się jedynie chlebem.

Zapewnienie codziennej opieki dziadkowi było pewnym wyzwaniem, ale przez cztery lata jakoś dawałyśmy sobie radę. Niestety, ostatnio dziadek zaczął mieć problemy nie tylko z chodzeniem, ale także z pamięcią i orientacją. Pamiętam, że kiedy przychodziłam do niego z zakupami, ciekawie zerkał do moich siatek.

– Czy to pieczywo jest z piekarni G.? A sałatę to wzięłaś z tego małego warzywniak na rogu? – entuzjastycznie pytał, biorąc do ręki każdy towar i analizując jego skład.

– Jasne, dziadku – odpowiadałam mu, bo co innego mogłam zrobić?

Mam się przyznać niemal stuletniemu mężczyźnie, że wszystko kupiłam w supermarkecie, ponieważ piekarnia G. przestała istnieć niemal dziesięć lat temu, kiedy właściciel odszedł z tego świata? A miejsce małego warzywniaka na rogu dawno zajął parking przed ogromnym budynkiem mieszkalnym?

Byłam przekonana, że wspominanie o tym byłoby bezsensownym okrucieństwem, gdyż te informacje tylko zniszczyłyby spokój dziadka. 

Z dziadkiem było coraz gorzej

Rok temu, choroba Alzheimera u dziadka zaczęła stanowić zagrożenie nie tylko dla niego samego, ale również dla innych osób. Zdarzało się, że zalewał mieszkanie sąsiadów, zapominając zakręcić kran w łazience. Ja i moja siostra Ewa obawiałyśmy się również, że może nie dać sobie rady z obsługą kuchenki gazowej, nawet jeżeli chciałby jedynie zagotować wodę na herbatę. Dodatkowo niepokojące, gwałtowne zmiany ciśnienia, na które zaczął cierpieć, sprawiły, że po konsultacji z lekarzem podjęłyśmy decyzję o umieszczeniu dziadka w domu pomocy społecznej. Niestety, zmarł tam dwa tygodnie później...

Kiedy stan jego zdrowia znacznie się pogorszył, poinformowałyśmy o tym krewnych. Przyjechała ciotka, mieszkająca w Austrii. Naturalnie zdecydowała się zamieszkać w domu rodziców.

Nie przyszło nam nawet na myśl, że mogłybyśmy jej odmówić i nie podejrzewałyśmy nawet, że mogłaby zrobić coś przeciw nam, szczególnie po tym, jak zorganizowałyśmy pogrzeb. Po ceremonii zasugerowałyśmy ciotce, żeby wzięła, co tylko chce z domowych pamiątek. Przecież to byli jej rodzice i możliwe, że niektóre fotografie, obrazy czy przedmioty były dla niej szczególnie cenne.

Była egoistką bez uczuć

Kiedy jeszcze dziadkowie żyli, ciotka ani razu nie zasugerowała, że nie zgadza się z ich postanowieniem o zapisaniu nam dwóch pokoi wraz z kuchnią. Wiedzieliśmy, że poślubiła w Austrii człowieka ze sporym majątkiem i z pewnością nie skarżyła się na brak pieniędzy. Raczej brakowało jej serdeczności i empatii. Nie była dla nas ciotką idealną, która zatroszczyłaby się o sieroty po swoim bracie. Zupełnie nie! Praktycznie była nam obca, nigdy nie wpadło jej do głowy, aby nas wesprzeć finansowo. Ludzie myśleli, że skoro mamy ciotkę za granicą, to pewnie dostajemy od niej przesyłki z różnymi prezentami.

Nigdy nic od niej nie dostałyśmy. Czy to z okazji urodzin, rodzinnych uroczystości czy świąt. Przesyłała nam jedynie kartki z życzeniami. Wiedziałyśmy, iż ma córkę, jednak widziałyśmy ją zaledwie kilka razy. Ostatnio na pogrzebie naszej babci, bo na pogrzeb dziadka już nie dotarła. Podobno musiała akurat w tym czasie pracować. Jej nieobecność nam nie przeszkadzała. Weronika była równie chłodna i wyniosła jak jej matka. Byłyśmy przekonane z siostrą, że po odejściu dziadka nadal będą mieszkać w Austrii i zerwą z nami wszelkie kontakty.

Wróciła, żeby przejąć majątek

Tymczasem stało się coś niespodziewanego. Pojawił się nowy testament, w którym wszystko dziedziczyła właśnie ciotka.

Kiedy zajęła dom dziadków, wymieniła zamki w drzwiach. Oczywiście, nie zapytała nas, czy chcemy zabrać jakieś pamiątki. Na szczęście, miałam u siebie kopię potwierdzonej notarialnie ostatniej woli dziadka. I nie miałam zamiaru rezygnować z walki o spadek!

– W najgorszym scenariuszu, macie panie prawo ubiegać się z siostrą o zachowek, czyli do połowy tego, co powinnyście otrzymać jako spadkobierczynie – wyjaśnił mi prawnik, do którego zgłosiłam się po pomoc.

– Czy to oznacza, że jeżeli nie zdołamy unieważnić testamentu, który ma nasza ciotka, otrzymamy jedynie ćwiartkę mieszkania i tego, co się w nim mieści? – upewniłam się.

– Tak – potwierdził prawnik.

Najpierw jednak chciałam zobaczyć testament, który miała moja ciotka. Nie mogłam do końca uwierzyć w jego istnienie. Zastanawiałam się, jakim cudem zdołała przekonać dziadka do zmiany jego woli? Przecież rzadko bywała w Polsce! Dzięki pomocy prawnika, którego wynajęłam, zdobyłam jego kopię. I... poczułam się zaniepokojona.

Wszystko dobrze zaplanowała

Testament został napisany ręcznie przez dziadka, w obecności świadków: ciotki, jej austriackiego męża i córki. I rzeczywiście jasno wskazywał, że to ciotka dziedziczy wszystko, ale...

Nie wszystko było dla mnie jasne. Konkretnie chodziło o datę! Testament był spisany teoretycznie pół roku temu. Jednak odcień długopisu, którym ją zapisano, odróżniał się barwą od pozostałej części testamentu. W mojej opinii datę dodano znacznie później...

– Konieczne będzie udowodnienie fałszerstwa – orzekł adwokat. – Ale trudno będzie udowodnić, że dokument powstał w innym czasie. A w sytuacji, gdy ciocia potwierdzi, iż w wyznaczonym czasie przebywała w Polsce, sytuacja stanie się jeszcze bardziej skomplikowana.

Miałam asa w rękawie

– To nie jest pismo dziadka! – oznajmiłam. – To znaczy jest, ale z dawnych czasów, dokładnie tuż po śmierci mojego ojca, kiedy ciotka zadeklarowała wsparcie dla mnie i dla mojej siostry.

Pamiętam jej zapewnienia o tym, że zatroszczy się o naszą przyszłość i edukację, bo jesteśmy jej ukochanymi bratanicami. Teraz rozumiem, dlaczego to wtedy powiedziała – chciała po prostu odziedziczyć wszystko po naszych rodzicach. Zorientowała się, że dziadek, nie umieścił wówczas daty na dokumencie. Była przekonana, że nawet jeśli dziadek napisze inny testament, ona z łatwością obali go. Wystarczy, że wprowadzi późniejszą datę.

O jednym jednak nie wiedziała. Trzy lata temu dziadek dotkliwie się poparzył. Przypadkowo wylał na swoją prawą dłoń wrzącą herbatą, co spowodowało poważne oparzenie. Od tamtej pory miał trudności z pisaniem. Zauważalna była zmiana stylu jego pisma, co bez wątpienia powinien potwierdzić specjalista od grafologii.

– Skąd teraz wziąć przykłady pisma dziadka? Przecież wszystkie dokumenty zostały w mieszkaniu, do którego klucze posiada jedynie ciotka! – irytowałam się.

Następnie przypomniałam sobie o notatkach, które dziadek codziennie do nas pisał. To były informacje dla mnie i Ewy – co mamy załatwić, co kupić…

– To może okazać się przydatne! – stwierdził adwokat. Zauważył też, że podpis dziadka prawdopodobnie występuje na innych dokumentach.

– Zatem wnioskujemy o zakwestionowanie testamentu przedłożonego przez ciocię, sporządzonego przed tym notarialnym. Co więcej, z pewnością oskarżymy waszą ciotkę o próbę oszustwa i próbę nielegalnego wzbogacenia się. Specjalista od grafologii potwierdził, że pismo dziadka na testamencie cioci jest zdecydowanie starsze niż te na testamencie, który panie posiadają.

– Po odniesionych poparzeniach, pozostał skurcz mięśni i skóra na dłoni została ściągnięta, co spowodowało zmianę kształtu liter pisanych przez pana Jana K., co jest dostrzegalne na dokumentach z późniejszego okresu – potwierdził na sali sądowej grafolog.

Ciotka została z niczym

Decyzją sądu, testament został uznany za sporządzony bez wiedzy i świadomości zainteresowanej strony. Sąd uznał za obowiązujący dokument notarialny, w którym to dziadek wyznacza mnie i Ewę jako swoje spadkobierczynie. Naturalnie, ciotka mogła w tej sytuacji domagać się swojego zachowku, jednak...

Przedstawiłyśmy jej alternatywne rozwiązanie problemu. Obiecałyśmy, że nie będziemy wnioskować o pociągnięcie jej do odpowiedzialności za sfałszowanie dokumentu. W zamian za to zrezygnuje z praw do zachowku.

Na szczęście, w tym momencie ciocia okazała się rozsądną. Zgadza się i wyjechała do Austrii, znikając z naszego życia. Mam nadzieję, że tym razem na stałe!

Czytaj także: „Mam 85 lat i podupadam na zdrowiu. Córka nawet nie poda mi herbaty. Mam oddzielną półkę w lodówce, a zakupy robi mi siostra” „Syn nazwał mnie dewotką, bo chciałam, by zawiózł mnie do Częstochowy. Utrę mu nosa przy spisywaniu testamentu”
 „Przez 41 lat gryzły mnie wyrzuty sumienia, bo po porodzie zostawiłam córkę w szpitalu. A teraz ją spotkałam”

 

Redakcja poleca

REKLAMA