„Okłamałam 16-letnią córkę, że jej dziecko zmarło przy porodzie. Musiałam ją ratować, nawet wbrew jej woli”

matka z córką fot. Igor Emmerich/Corbis/VCG
„Jestem położną. Wraz ze znajomym ginekologiem odebrałam poród własnej córki pod narkozą, po czym przekazałam opiekę nad dzieckiem mężowi, który mieszka w Londynie. Oliwia myślała, że jej synek nie żyje. Zrobiłam to po to, by i ona mogła osiągnąć sukces w karierze medycznej, ale wszystko na nic”.
/ 09.11.2023 20:30
matka z córką fot. Igor Emmerich/Corbis/VCG

Chciałam dla córki dobrego i spokojnego życia. Żeby to osiągnąć, posunęłam się do największego kłamstwa w swoim życiu. Przyszło mi za to zapłacić wysoką cenę.

W moim mieście wytykano mnie palcami

Pochodzę z niewielkiej, 10-tysięcznej miejscowości, w której wszystko rządzi się własnymi prawami. Ludzie potrafili zaczepiać mnie na ulicy i pytać, kiedy wreszcie powiększymy rodzinę, podczas gdy ja przeszłam już kilka poronień na wczesnym etapie ciąży.

Kiedy urodziła się Oliwka, mój świat wywrócił się do góry nogami. Sąsiedzi zaczęli wreszcie mnie szanować i zwracać uwagę na to, że odnoszę sukcesy jako lokalna położna. Córeczka odnosiła zaś od początku doskonałe wyniki w nauce, a ja uczyłam ją anatomii, modląc się wieczorami o to, by i ona zyskała szacunek w oceniającym społeczeństwie. Wszystko zmienił jednak rozwód.

– Pani Gosiu, trzeba trzymać męża krótko. – usłyszałam raz na klatce schodowej.

– Słucham? – spytałam zdziwiona.

– Tak to już jest, wszyscy wiedzą, ale żona dowiaduje się ostatnia. – odparła wścibska sąsiadka.

Po krótkim wywiadzie z mieszkańcami kamienicy dowiedziałam się, że mój mąż, Grzegorz, co rusz zmienia kochanki. Przebierał w nich jak w skarpetkach, a ja gotowałam obiadki, wychowywałam córkę i zarywałam noce w szpitalu i na wizytach domowych. Nie chciałam takiej przyszłości dla Oliwii.

– Grzesiek, oboje nie będziemy mieć tu życia, jeśli zostaniemy razem. Rozwiedźmy się i wyjedź. – zaproponowałam.

Grzegorz, również nękany przez okolicznych mieszkańców, zgodził się na tę propozycję. Niedługo później zakończyliśmy małżeństwo w sądzie, a on przeprowadził się do Wielkiej Brytanii. Od tego momentu chciałam jedynie, żeby dano spokój Oliwce. Miała dobrze się uczyć i uniknąć wytykania palcami. Nie było mnie stać na przeprowadzkę, więc musiałam zrobić wszystko, by odnalazła się w lokalnej społeczności.

To był dla mnie szok

Ciąża córki przyszła, jak grom z jasnego nieba. Co z karierą lekarską?
Oliwia dostała się ze świetnymi wynikami do liceum o profilu medycznym, a ja odetchnęłam z ulgą. Temat rozwodu z mężem pochłonęła moja własna renoma i osiągnięcia córki: bardzo mi to odpowiadało. Kiedy jednak Oliwia zaczęła wymiotować i narzekać na mdłości, nie przyjęłam tłumaczeń o panującej w mieście jelitówce. Od razu wykonałam z nią test ciążowy. Kiedy pokazały się na nim dwie kreski, oniemiałam.

– Oliwia! Coś ty narobiła! – wykrzyczałam.

– Mamo, w moim wieku niby wszyscy to robią, ciągle słyszę o tym w szkole... Sławek powiedział, że stosunek przerywany ochroni nas przed ciążą, a ja...

– Dziecko! To nie jest metoda antykoncepcji! Nie słyszałaś nigdy o preejakulacie?

Obwiniałam się w tamtej chwili, że jako położna, nie wytłumaczyłam nigdy córce, jak dokładnie wygląda zapłodnienie i jak konkretne czynności potrafią mu zapobiec. Skupiłam się tak bardzo na edukacji córki, że zapomniałam, że jest głupiutką nastolatką, która przechodzi przez burzliwy okres dojrzewania...

– Oliwia, nie możesz pokazać się tu z brzuchem. Weź pod uwagę swoją przyszłość. Chcesz skończyć tak, jak ja, wytykana palcami? Gdyby nie moja edukacja, dawno popadłabym w depresję. – pociągnęłam temat. – Wyślę cię do szkoły z internatem. Ani mru-mru koleżankom, dlaczego się stąd wynosisz.

– Ale co z dzieckiem? Ja czuję, jak we mnie rośnie! – wykrzyczała Oliwia, a w jej oczach zebrały się łzy. – Chcę je wychować!

Nie było opcji, żeby córka wróciła tutaj z dzieckiem. Nie wychowa go też w internacie ani w akademiku, a mąż rozpoczął w Anglii nowe życie w partnerką. Co miałam robić? Postanowiłam przemilczeć temat, wiedząc, że maluch nie może pojawić się w naszym mieście.

– Wrócimy do tematu później. Pakuj się, a ja idę obdzwaniać szkoły!

Wymyśliłam intrygę ze znajomym

Brzuch Oliwii ciągle rósł, a w mojej głowie odbywała się gonitwa myśli. Co się teraz stanie? Nie miałam do kogo się zwrócić, bo w społeczności utrzymywałam kontakt jedynie z kolegą ze studiów i przyjaciółką, która prowadziła praktykę psychologiczną w dalekiej Warszawie.

– Krzysiu, musimy coś zrobić, to dziecko nie może pojawić się w naszym domu. Nie będziemy trzymać go pod kloszem, potrzebuje normalnego wychowania.

– Oliwia i tak będzie musiała przejść cesarkę. Co, gdyby pod narkozą zabrać jej dziecko i przekonać ją, że umarło? – zaproponował.

– Zrobisz to dla mnie? – wykorzystałam Krzysztofa, wiedząc, że od zawsze się we mnie podkochiwał.

– Tak, ale potrzebny nam ktoś jeszcze. Co z udawanym pogrzebem? Przecież nie przekabacimy księdza!

– Mam pewien pomysł.

Niedługo później skontaktowałam się z moją jedyną przyjaciółką, która już dawno wyniosła się z protekcjonalnej i wiecznie oceniającej społeczności. Wymyśliłyśmy wspólnie, że Magda przedstawi przed sądem opinię psychologiczną, według której Oliwia nie przedstawia pełnej poczytalności w wyniku traumy. Przyjaciółka przeprowadziła też tuż po zabiegu sesję terapeutyczną z córką, przekonując ją do tego, że udział w pogrzebie wyłącznie pogłębi jej traumę.

Upiekłam w ten sposób dwie pieczenie na jednym ogniu: opieka nad dzieckiem zostanie przekazana dalej bez potrzeby obecności córki w sądzie, a ta nigdy nie dowie się, co tak naprawdę stało się z jej synem.

– Grzesiek. Musisz to zrobić. Wychowaj wnuka w UK, wynagrodź nam krzywdy, chociaż w ten sposób. Masz nową partnerkę i wiem, że nie może zajść w ciążę. – przekonałam na końcu męża.

Córka uciekła i zobaczyła synka

Wszystko przebiegło po mojej myśli. Po wielu sesjach z Magdą, córka wróciła do szkoły i ukończyła ją ze świadectwem i maturą, które pozwoliła jej pójść na wymarzone studia położnicze. „Wymarzone” – tak przynajmniej o nich myślałam. Chciałam, by córka poszła moimi śladami i zyskała nienaganną opinię w mieście.

– Oliwka jest taka mądra! Córka naprawdę się pani udała. – zaczęły powtarzać sąsiadki.

Oliwia podupadła jednak na zdrowiu. Wydaje mi się, że wiedza zdobyta na uniwersytecie poddała w jej głowie całą wersję wydarzeń w wątpliwości. Pytała mnie nie raz, dlaczego nie mogła pożegnać się z dzieckiem i uczestniczyć w pogrzebie. Tłumaczyłam jej wszystko wraz z Magdą, ale przyjaciółka w końcu zrezygnowała ze wspierania nas ze względu na wyrzuty sumienia i etykę zawodową, którą mocno naruszyła. Bałam się, że bomba w końcu wybuchnie.

– Jadę do koleżanki na kilka dni. Muszę wszystko przemyśleć. – rzuciła w końcu Oliwia, zabierając jedynie zestaw ubrań na zmianę i zatrzaskując za sobą drzwi.

Pozwoliłam jej na to bez niczego: wiedziałam, że jest w kiepskim stanie, a jej studia nie mogą zawisnąć na włosku. Nie mogłam też przed niczym ją powstrzymać, była w końcu już pełnoletnia.

– Pani Gosiu, Oliwia jedzie na zagraniczne wakacje? Wyrabiała ostatnio u nas paszport! – zagadała mnie tego samego dnia kobieta pracująca w urzędzie.

– Słucham? – zdębiałam.

Mogło oznaczać to tylko jedno. Rzekoma przyjaciółka musiała być w rzeczywistości ojcem mieszkającym w Londynie. Niedługo później odebrałam telefon.

– Gośka, nie wiem, co mam robić... W moich drzwiach pojawiła się Oliwia i zobaczyła Ethana. Uparła się, że wygląda identycznie, jak ona...

Cały mój świat runął. Córka rzuciła studia i urwała z nami kontakt, a ja zostałam z niczym. Oliwia poznała prawdę i natychmiast rozpoczęła batalię o opiekę nad małym Ethanem. Rzuciła w mgnieniu oka studia medyczne na rzecz przyspieszonego kursu angielskiego oraz wniosła wniosek o wizę.

Zrozumiałam wtedy, że zniszczyłam życie nie tylko swoje i córki, ale również Krzysztofa, Magdy, nowej partnerki męża oraz małego chłopca. Sophie, partnerka mojego byłego męża, doszczętnie się załamała, bo zdążyła pokochać Ethana prawdziwą, matczyną miłością. Niedługo później nastąpiło rozstanie.

– Jaka matka i mąż, taka córka! – słyszę co chwilę na ulicy czy w warzywniaku.

Obecnie w mieście huczy od plotek o całej sprawie, a ja czekam na rozwikłanie sprawy. Moja kariera położnej została zmarnowana, a córka nigdy nie zawita w szpitalu, w wyniku traumy oraz poczucia powinności. Po otrzymaniu wizy pracuje obecnie w Anglii na zmywaku, zarabiając na godną przyszłość synka. Ja nie mam zaś gdzie się wynieść, bo moje oszczędności na to nie pozwalają, a Magda, z którą teoretycznie mogłabym zamieszkać w Warszawie, całkowicie zerwała ze mną kontakt.

– Nienawidzę cię! Mam nadzieję, że zgnijesz w rozpaczy! – córka dzwoni czasem do mnie w nocy tylko po to, by wypowiedzieć podobne słowa.

Ja zaś płaczę, zastanawiając się nad tym, czy znajdę w ogóle pracę, bo nie mogę pracować już jako położna, a całe miasto patrzy na mnie z góry.
Może i moją przyszłością jest praca na zmywaku w Anglii? Czas pokażę: zrobię absolutnie wszystko, by wynagrodzić mojej rodzinie i znajomym wszystkie krzywdy.

Czytaj także:
„Zdradziłem żonę, bo pragnąłem jędrnych przygód. Po rozwodzie Kasia wypiękniała i schudła, a ja marzę, by do niej wrócić”
„Dopiero po 40-tce poczułam, że chcę być matką. Rodzina puka się w czoło i wytyka mnie palcami. Mam w nosie ich zdanie”
„W orszaku żałobnym mojej matki wydała się tajemnica. Za życia zapomniała mi powiedzieć, że moim ojcem jest wujek”

Redakcja poleca

REKLAMA