„Po latach dowiedziałem się, że mam 15-letniego syna. Żona każe mi się go wyrzec! Czy ona nie ma serca?"

Żona zabrania mi kontaktów z synem fot. Adobe Stock, Syda Productions
„Nie mieściło mi się po prostu w głowie, jak mogła ukryć przede mną fakt, że nosi pod sercem moje dziecko! I przez tyle lat nawet jej przez myśl nie przemknęło, żeby się ze mną skontaktować…".
/ 19.01.2023 13:15
Żona zabrania mi kontaktów z synem fot. Adobe Stock, Syda Productions

Życie potrafi zmienić kurs o 180 stopni w mgnieniu oka. W jednej chwili byłem szczęśliwym mężem i ojcem dwójki dzieci. A za chwilę mam dzieci troje, ale żony i rodziny już przy mnie nie ma. Wszystko się rozwaliło… No, oszaleć można!

Karolina była perfekcjonistką. Zawsze wysoko stawiała poprzeczkę – zarówno sobie, jak i innym. Niekiedy miałem wrażenie, że nie jestem w stanie sprostać jej wymaganiom, ale za wszelką cenę starałem się dotrzymywać kroku żonie. Do czasu.

Poznaliśmy się od razu po studiach

Dwa lata później byliśmy już małżeństwem, szybko urodził się Tymek, a po kilku latach – Majka. Zanim na świecie pojawiły się dzieci, oboje z żoną dobrze zarabialiśmy. Ale dla Karoliny kariera nie była aż tak istotna jak rodzina, dlatego po porodzie poświęciła się domowi. Mogliśmy sobie na to pozwolić.

Obrazek idealny – dwójka ślicznych dzieci, kochająca się para, mężczyzna zarabiający na utrzymanie rodziny, kobieta zajmująca się dzieciakami. To nie była ułuda. My naprawdę byliśmy szczęśliwi. Moja żona miała zdecydowane poglądy na pewne sprawy. Widziała świat w czarno-białych barwach. Lubiła być perfekcyjną mamą, panią domu, żoną.

We wszystkim, co robiła, była świetna. Lubiłem patrzeć, jak odważnie wygłasza swoje tyrady, nie zważając na to, co inni o niej myślą.

– Dlaczego podajesz dziecku smoczek? Powinnaś zatroszczyć się o ruch i przejść na zdrową dietę! W udanym małżeństwie mąż nie szuka wrażeń u innych kobiet – przekonywała swoje koleżanki.

I ona naprawdę w to wierzyła. Miała plan na życie i nie brała pod uwagę żadnych kompromisów.

Nie sądziłem, że to obróci się przeciwko mnie

Telefon od dawnej znajomej (no dobra – mojej pierwszej dziewczyny) zaskoczył mnie w porze lunchu. Właśnie wychodziłem z biura, kiedy moja służbowa komórka się odezwała. Gdy kobieta po drugiej stronie się przedstawiła, oniemiałem.

Nie miałem kontaktu z Olgą od kilkunastu lat, nie rozstaliśmy się w przyjacielskiej atmosferze. Co tu dużo mówić – zacieśniłem zbyt bliską znajomość z jej koleżanką, a ona chwilę później wyjechała. Na Boga, miałem wtedy osiemnaście lat! Kto mógłby wymagać od chłopaka w tym wieku wierności i miłości aż po grób?

– Czy moglibyśmy się spotkać? Muszę z tobą porozmawiać. Zadałam sobie dużo trudu, aby cię znaleźć – wyjaśniła.

– Ale po co? – nie rozumiałem. – Nie możemy porozmawiać przez telefon?

Nalegała jednak na spotkanie, więc dla świętego spokoju się zgodziłem. Wiedziałem, że nie powinienem mówić o tym Karolinie, bo zaraz zaczęłaby doszukiwać się teorii spiskowych. To, czego dowiedziałem się na spotkaniu z Olgą, miało zmienić moje życie bezpowrotnie.

Wracając do domu, marzyłem tylko o tym, aby cofnąć się w czasie i nie odbierać telefonu od byłej dziewczyny. Ale to nie sprawiłoby, że problem by zniknął, chociaż przez kilkanaście lat nie miałem najmniejszego pojęcia o jego istnieniu.

– Jak to, mamy syna? – zachichotałem nerwowo, kiedy Olga przekazała mi nowinę. – O czym ty, do diabła, mówisz?

Nie mieściło mi się to w głowie! Olga, gdy ostatni raz się widzieliśmy, piętnaście lat temu, już była w ciąży, ale nie powiedziała mi o tym. Skąd miałem wiedzieć?

Dowiedziałam się chwilę przed naszym rozstaniem. Zdradziłeś mnie – przypomniała mi. – A ja nie chciałam mieć z tobą nic wspólnego. Za bardzo mnie zraniłeś. Uznałam, że poradzę sobie sama…

Ależ ja byłem na nią zły

Nie mieściło mi się po prostu w głowie, jak mogła ukryć przede mną fakt, że nosi pod sercem moje dziecko! I przez tyle lat nawet jej przez myśl nie przemknęło, żeby się ze mną skontaktować…

– Dlaczego tak nagle zmieniłaś zdanie?

Okazało się, że Paweł zaczął sprawiać kłopoty wychowawcze. Olewał szkołę, a ostatnio Olga kilka razy wyczuła od niego alkohol.

– Coraz częściej o ciebie pyta. Uznałam, że dorastający chłopak potrzebuje ojca…

Szkoda, że nie wpadła na to kilkanaście lat wcześniej! Byłem wściekły i… przerażony. Wściekły – z wiadomych powodów, a przerażony… No cóż, znałem swoją żonę i obawiałem się jej reakcji.

Obiecałem Oldze, że spotkam się z Pawłem i będę uczestniczył w jego życiu – w końcu to mój syn – ale nie miałem zielonego pojęcia, jak tę rewelację przekazać Karolinie. Przez kilka tygodni chodziłem jak struty. Nic nie sprawiało mi radości, cierpiałem z powodu bezsenności, w pracy nie mogłem się skoncentrować na swoich zadaniach.

Zastanawiałem się, jak przekazać nowinę Karolinie

Nastoletni syn z poprzedniego związku nie pasował do jej wizji idealnej rodziny… W końcu nadarzyła się okazja. Karolina, widząc moje dziwne zachowanie, wyciągnęła własne wnioski i… zaczęła podejrzewać mnie o romans.

– Złotko, kocham ciebie i dzieci nad życie, nigdy bym tego nie zaprzepaścił, ale… – urwałem.

– I właśnie o to jedno krótkie „ale” chodzi! – nie dała mi skończyć. – Pakuj się, ale już! – wrzasnęła.

– Jakie „pakuj”? Dlaczego? Oszalałaś? Przecież ja nawet jeszcze nic nie powiedziałem!

– Masz kochankę, prawda?

– W życiu! Ja po prostu… ja…. Ech, dowiedziałem się właśnie, że mam nastoletniego syna i nie wiedziałem, jak ci to powiedzieć, do cholery!

Tego dnia spałem w salonie na kanapie. Na nic zdały się moje tłumaczenia, że o niczym nie miałem pojęcia i ta wiadomość zaskoczyła nawet mnie samego.

Karolina swoje już wiedziała

Nie mieściło jej się w głowie, jak mogłem nie wiedzieć o tym, że mam nastoletniego syna, co w sumie mnie nie zdziwiło, bo przecież sam nie mogłem w to uwierzyć… Dobijałem się do zamkniętych drzwi sypialni, ale w końcu mnie ofukała, że mam przestać, bo dzieci pobudzę.

Udałem się więc do salonu, licząc na pomyślne rozwiązanie sprawy następnego dnia. Nic bardziej mylnego. Przy śniadaniu Karolina postawiła ultimatum.

– Albo my albo ten dzieciak – prychnęła ze złością. – Nie zamierzam niańczyć cudzych bachorów!

– Ależ, kochanie – spróbowałem dyplomatycznie – przecież Paweł jest już nastolatkiem, nie potrzebuje niańki. Moglibyśmy go od czasu zaprosić do nas na obiad czy na wycieczkę z dzieciakami… – zawahałem się. – Chłopak potrzebuje ojca.

– Nie ma mowy – oświadczyła stanowczo. – Sam przecież wczoraj mówiłeś, że ten chłopak pije, wagaruje i nie szanuje matki. Tylko tego brakuje, żeby moje dzieci przebywały w takim towarzystwie!

– Tymek i Majka są jeszcze mali, na pewno nie wpadną w złe towarzystwo i…

– Nie! – podniosła głos. – Jeśli zamierzasz utrzymywać kontakt z tym chłopakiem, możesz zacząć się pakować.

Nie wierzyłem! Jak mogła tak postawić sprawę? Przecież przysięgaliśmy sobie, że będziemy razem na dobre i na złe… Ech, Karolinie miłości starczyło tylko na to „dobre”. Owszem, znałem moją żonę i wiedziałem, że dla podtrzymania iluzji idealnego życia jest w stanie zrobić wiele, ale nie spodziewałem się, iż każe mi się wyrzec własnego dziecka!

Wprawdzie jeszcze Pawła na oczy nie widziałem, ale przecież to krew z mojej krwi! Olga pokazała mi jego zdjęcie, wyglądał zupełnie tak samo, jak ja w tym wieku. Nie mogłem odwrócić się od własnego dziecka. To z Karoliną stworzyłem rodzinę, ale okoliczności się zmieniły i powinna zrozumieć, że mam też zobowiązania wobec starszego syna.

– Dlaczego to robisz? – pytałem żony. – Życia nie da się zaplanować, czasem przybiera najmniej spodziewany obrót.

– Wolę się wystrzegać tego rodzaju niespodzianek – odpowiedziała.

Moje życie, moje małżeństwo, moja rodzina – wszystko to rozpadło się w jednej chwili. Karolina kazała mi się wyprowadzić. Taka sytuacja trwa już od kilku tygodni.

To szaleństwo! Chcę wrócić do domu, ale nie zamierzam pozostawić bez wsparcia syna. Spotkaliśmy się już kilkakrotnie. Chłopak jest nieufny, ale powoli zdobywam jego zaufanie. Nie mogę go zawieść! Karolino, nie chciałaś mnie wysłuchać, więc może taki przekaz do ciebie trafi? Kocham ciebie i dzieci, każdy dzień bez was jest dla mnie trudny, ale wymagasz ode mnie zbyt wiele.

Przecież nic złego nie zrobiłem. Zawsze byłem wobec ciebie uczciwy. Teraz potrzebuję wsparcia kobiety, którą pokochałem. Dla mnie to też jest trudna sytuacja, tymczasem ty odwracasz się ode mnie plecami, bo coś poszło nie po twojej myśli. Tak się nie robi!

Czytaj także:
„Gdy zmarł teść, teściowa się zmieniła. Obsesyjnie interesowała się naszym życiem, nieproszona cerowała moje majtki”
„Czułam, że to dziecko musi żyć. Ono uratowało jej życie”
„Adrian miesiącami mnie dręczył i prześladował. Policja mnie zbyła. Zainteresują się dopiero, gdy zrobi mi krzywdę”

Redakcja poleca

REKLAMA