„Ojcu znudziło się tacierzyństwo i zostawił mnie bez grosza przy duszy. Po latach wyciąga łapę po kasę, bo pali mu się tyłek”

Kobieta, którą oszukał ojciec fot. Adobe Stock, Afshar Tetyana
„Byłam w szoku. Usiadłam w fotelu i próbowałam zebrać myśli. Ojciec? Jaki ojciec? Przecież nie widziałam go od ponad 30 lat. Odszedł, gdy byłam w drugiej klasie podstawówki i od tamtej pory nigdy się nie pokazał. Nie płacił alimentów, nie próbował się ze mną skontaktować. A tu nagle ktoś dzwoni i mówi, że on miał zawał i że chce się ze mną zobaczyć”.
/ 03.10.2022 18:30
Kobieta, którą oszukał ojciec fot. Adobe Stock, Afshar Tetyana

Było sobotnie przedpołudnie. Mąż poszedł z dziećmi do zoo, a ja zabrałam się za gotowanie obiadu, gdy zadzwonił telefon.

– Pani Marta N.? – usłyszałam kobiecy głos.

– Tak, to ja. O co chodzi? 

– Dzwonię ze szpitala miejskiego. Pani ojciec miał zawał. Jest już po operacji, ale jego stan ciągle jest poważny. Chce się z panią zobaczyć. Proszę jak najszybciej przyjechać – powiedziała i, zanim zdążyłam coś odpowiedzieć, odłożyła słuchawkę.

Byłam w szoku. Usiadłam w fotelu i próbowałam zebrać myśli. Ojciec? Jaki ojciec? Przecież nie widziałam go od ponad trzydziestu lat. Odszedł, gdy byłam w drugiej klasie podstawówki i od tamtej pory nigdy się nie pokazał. Nie płacił alimentów, nie próbował się ze mną skontaktować. Przez długi czas cierpiałam i tęskniłam, ale w końcu o nim zapomniałam. A tu nagle ktoś dzwoni i mówi, że on miał zawał i że chce się ze mną zobaczyć. 

Na oddział weszłam pełna nadziei

Początkowo nie zamierzałam jechać do szpitala. Byłam wściekła, że ojciec kazał mnie odnaleźć i poinformować o chorobie. Uważałam, że skoro zniknął z mojego życia, to nie ma prawa się w nim tak nagle pojawiać po tylu latach, i jeszcze stawiać żądania. Kiedy jednak nieco ochłonęłam, zmieniłam zdanie. Nie wiem dlaczego, ale zaświtała mi w głowie myśl, że złożony chorobą chce oczyścić sumienie i prosić mnie o wybaczenie.

Moja nieżyjąca już, niestety, mama zawsze powtarzała, że trzeba wybaczać, więc wsiadłam w samochód i pojechałam do szpitala. W drodze obiecałam sobie, że jeśli ojciec okaże skruchę, to może nawet dam mu drugą szansę i zaproszę do swojego życia. Przedstawię męża, dzieci. Zaproszę na obiad…

Na oddział weszłam pełna nadziei, która… szybko prysła niczym mydlana bańka. Okazało się bowiem, że ojciec wcale nie chce mnie przepraszać. Gdy usiadłam przy jego łóżku, nie usłyszałam ani jednego ciepłego słowa, nie zobaczyłam uśmiechu na twarzy. Wręcz przeciwnie, spojrzał na mnie chłodno i oświadczył, że po wyjściu ze szpitala planuje zamieszkać w domu opieki. Bo jest ciężko chory, słaby i sam sobie nie poradzi z codziennymi obowiązkami.

– Chyba nie sądzisz, że będę ci współczuć? – zdenerwowałam się, widząc jego niechęć do mnie.

– Wcale tego nie chcę – odburknął.

– To po co mnie tu ściągnąłeś?

Wyszłam ze szpitala wzburzona

– Bo potrzebuję od ciebie kilku informacji dla urzędników z opieki społecznej. Ile zarabiasz, czy masz pracującego męża, dzieci… – wyliczał.

– A po co ci to? – przerwałam mu.

– Jak to po co? Ktoś musi przecież zapłacić za ten dom. Mnie na to nie stać. Mam za niską emeryturę – wzruszył ramionami.

– I to mam być ja? – wybałuszyłam oczy.

– A kto? Jesteś moją córką, jedyną zresztą, i masz taki ustawowy obowiązek. Wiem, bo jakiś czas temu pytałem kolegi, który świetnie się zna na przepisach – ojciec był zdziwiony, że w ogóle pytam.

– Zapomnij! Nie zapłacę ani grosza!

– Zapłacisz, zapłacisz… MOPS wyda decyzję, a potem ściągnie z ciebie przez komornika każdą złotówkę. Takie jest prawo, nic na to nie poradzisz – zarechotał.

Usiadłam na ławce i próbowałam się uspokoić. Na samą myśl, że kosztem rodziny mam utrzymywać ojca, którego właściwie nie znałam, płakać mi się chciało. Przecież tu nie chodziło o sto czy dwieście złotych miesięcznie, ale tysiące! Najgorsze było jednak to, że „kochany” tatuś miał rację z tym płaceniem.

Moja sąsiadka od dawna dostawała rachunki za pobyt matki w domu opieki, mimo że tamta oddała ją na wychowanie babci i zniknęła z życia córki na lata. Spodziewałam się, że będzie miał minę jak chmura gradowa, a jednak…

– Przecież to okropnie niesprawiedliwe! – krzyknęłam, gdy mi o tym opowiadała.

– No i co z tego? Ustawa o pomocy społecznej mówi, że dorosłe dzieci muszą płacić. Urzędnicy mocno się tego trzymają, bo inaczej rachunek obciąży konto gminy – westchnęła.

Wtedy szczerze jej współczułam i miałam nadzieję, że mnie coś takiego nigdy nie spotka. A tu taka przykra niespodzianka. Z bezsilności chciało mi się wyć. Do domu wróciłam załamana. Natychmiast opowiedziałam o wszystkim mężowi. Ale się wkurzył!

Krążył nerwowo po pokoju jak lew zamknięty w ciasnej klatce i złorzeczył na czym świat stoi. A potem  wsiadł w samochód i pojechał do Waldka, znajomego adwokata. Liczył na to, że tamten znajdzie jakieś rozwiązanie. Powiedziałam mu, że tylko straci niepotrzebnie czas, bo prawo jest, jakie jest, i nic tego nie zmieni, ale nie posłuchał.

Pomyślałam, że wreszcie jest sprawiedliwie

Wrócił po dwóch godzinach. Spodziewałam się, że będzie miał minę jak chmura gradowa. Tymczasem on uśmiechał się od ucha do ucha.

– Co ci tak wesoło? – zdziwiłam się.

– Bo mam powód! Właśnie się dowiedziałem, że nie zapłacisz za dom opieki tatusia ani grosza.

– Naprawdę? Jakim cudem?

– Z przepisów wynika, że rodzice, którzy zaniedbywali swoje dzieci, nie płacili alimentów, nie utrzymywali z nimi kontaktów, nie mają co liczyć na ich hojność i wdzięczność na starość. Nawet tę wymuszoną prawem.

– Jesteś pewien? Wszystko dobrze zrozumiałeś? – nie dowierzałam jeszcze.

– No jasne! Waldek twierdzi, że tacy rodzice mogą oczywiście próbować walczyć przed sądem, ale na wygraną nie mają szans – uśmiechnął się.

Nie ukrywam, miałam ochotę raz jeszcze pojechać do szpitala i powiedzieć ojcu prosto w oczy, że ma nieaktualne informacje i nie będzie tak pięknie, jak to sobie wymyślił. Chciałam zobaczyć jego minę. Był przecież tak bezczelnie pewny siebie, arogancki. A tu bach! Koniec marzeń o spokojnej starości na koszt córki

Ostatecznie jednak zrezygnowałam. Nie chciałam być mściwa i w jakimś sensie okrutna. Teraz marzę tylko o tym, by zniknął z mojego życia na kolejne 30 lat. Chciałam mu dać szansę, ale z niej nie skorzystał. Niech się więc trzyma ode mnie z daleka!

Czytaj także:
„Wujek Jurek został wyklęty przez rodzinę. Dziadek wypędził go z pogrzebu babci, bo zdecydował się żyć po swojemu”
„W lesie koło naszego domu znaleziono ludzki szkielet, który leżał tam od 20 lat. Skąd wziął się w tym miejscu? Ja wiem”
„Żona brała kredyt za kredytem i żyła ponad stan. Dziś ledwo wiążemy koniec z końcem, wszystko idzie na spłatę długów”

Redakcja poleca

REKLAMA