„Ojciec zniknął i zostawił opiekę nade mną mamie. Gdy wrócił po latach, oczekiwał, że ufunduję mu starość w luksusach”

Rodzina obraża mnie, bo jestem starą panną fot. Adobe Stock, fizkes
„– Wyszło mi, że wciąż to ja jestem osobą, która daje coś oprócz rzewnych opowieści. Zapraszałam tatę na obiady, bo wciąż mi się zdaje, że nie dojada. Dwa razy pożyczyłam mu kasę. W zamian oczekiwałam, że przynajmniej będzie dziadkiem dla moich dzieci, ale niemal nie zauważa mojego syna, a o dziecku, które ma się urodzić, nawet nie wspomniał”.
/ 08.12.2022 09:15
Rodzina obraża mnie, bo jestem starą panną fot. Adobe Stock, fizkes

Brzozy przed blokiem stały pożółkłe i zmęczone upałem, a jeszcze niedawno pyszniły się pierwszymi zielonymi koronkami wśród innych drzew.

Zabieraj się, dziś dzień pracy, nie ma leżenia! – mruknęłam do kotki, zganiając ją z poduszki.

Zadzwoniłam do sąsiadki zapytać, czy nie trzeba jej czegoś z ogrodniczego, który jest blisko poradni, ale miała kiepski humor… Nawet nie poprosiła, bym zerknęła na cebule lilii, a jeszcze niedawno tak się rajcowała tym, że wkrótce będą w obrocie. Postanowiłam, że kupię ciacho, i zaprosiłam ją na wieczór – w końcu trzeba się wspierać.

Przyszłam do poradni przed czasem i dobrze

Ostatnio wciąż miałam wrażenie, że wpadam na ostatnią chwilę. Podlałam kwiaty, bo Anatol miał przedłużony urlop, i otworzyłam okno. Na dole młoda kobieta w ciąży trzymała za rękę wyrywającego się chłopca, tłumacząc mu coś z niezmierzoną cierpliwością. Maluch potakiwał, ale było widać, że pobliska budka z lodami całkowicie angażuje jego uwagę. Po dłuższej chwili w pobliżu zaparkował biały opel i oboje do niego podeszli, maluch wsiadł, nie bez oporów, a ona pomachała mu dłonią, odwróciła się i weszła do bramy. Może na nią właśnie czekam? Przymknęłam okno, usiadłam i faktycznie, po chwili usłyszałam pukanie do drzwi, a kiedy je otworzyłam, zobaczyłam ciężarną brunetkę. Pani Kamila, bo tak się przedstawiła, usiadła ciężko na fotelu i otarła twarz wyjętą z torebki chusteczką.

– Sama nie wiem, czy pocę się z gorąca, nerwów czy od dźwigania córy – uśmiechnęła się do mnie. – Przepraszam, zaraz się ogarnę.

Nigdzie nam się nie spieszy – uspokoiłam ją. – Najbliższa godzina należy do pani. I proszę się nie przejmować, po prostu porozmawiamy.

– Nie chodzi o wizytę – machnęła dłonią. – Ta akurat ma swoje plusy – czuję się tutaj bezpieczna.

Przypomniałam sobie, że tam na dole, stojąc z dzieckiem, co chwilę niespokojnie się rozglądała. Po przyjeździe samochodu założyłam, że właśnie na niego czekała; może nie? Agato, powiedziałam sobie: człowiek, który wchodzi do gabinetu, powinien być niezapisaną kartą. Złamałaś zasady i już snujesz własne scenariusze. Zostaw to i pozwól tej kobiecie opowiedzieć swoją historię.

Cóż zatem panią do mnie sprowadza? – zapytałam.

– Zagubienie w sytuacji, która powstała zupełnie niespodziewanie – zamyśliła się. – I chyba przewróciła moje życie w chwili, gdy najbardziej potrzebna jest mi stabilizacja i spokój.

Poradziłam, jak zwykle, byśmy zaczęły od początku i po chwili zastanowienia pani Kamila podjęła opowieść, cofając się aż do czasów dzieciństwa, gdy jej ojciec wyjechał za granicę, by poprawić pozycję finansową rodziny.

Miałam siedem lat i bardzo go kochałam – wspominała. – Mama albo odsypiała zmiany, albo akurat szła na kolejną, dość, że nie w głowie były jej zabawy ani wycieczki. Wszystkie radosne chwile w tamtych czasach kojarzą mi się z ojcem – chodziłam z nim na ryby, grzyby, czasem zabierał mnie na próby swojego zespołu, jeśli przyrzekłam, że będę cicho. Imponowało mi, że gra na gitarze; chyba wyobrażałam sobie, że jestem dzieckiem telewizyjnej gwiazdy.

– Tato nie pracował? – zapytałam.

– Zaczynały się czasy transformacji – przypomniała. – Likwidowano fabryki, były zwolnienia grupowe, sporo bezrobotnych… Tata dobrze znał się na samochodach, dorabiał w warsztacie kolegi – ciągnęła. – Ale mama ciągle piłowała, by znalazł etat. Teraz, gdy sama mam dziecko, rozumiem ją, ale długo miałam żal, że praktycznie wygnała ojca. Wyjechał do Niemiec, potem do Francji do rodziny i tak mu się spodobały podróże, że zatrzymał się dopiero w Stanach. W sumie nie mam pojęcia, co robił, pieniądze jakieś przysłał podobno raz, a potem kamień w wodę.

Zostały z mamą same

– Ale skądś zna pani koleje jego wędrówki – zauważyłam.

– Wtedy nikt nic nie wiedział, ja sama bardzo długo martwiłam się, że zginął – powiedziała. – Ojciec mojej koleżanki z ławki wyjeżdżał do Berlina na handel i już nie wrócił… Nikt nie mógł dać mi gwarancji, że mój nie skończył podobnie. Mama też była załamana – przyznała lojalnie. – Może nie był dla niej opoką, ale nie przypuszczała, że mógłby zostawić ją samą z dzieckiem. Kiedy po kilku latach przyszła wiadomość, że widziano go w znakomitej formie we Francji, coś się w mamie załamało, jakby doznała iluminacji. Zaczęła załatwiać rozwód, odcięła się od przeszłości.

– A pani?

W moim wypadku czas załatwił sprawę – pokiwała głową. – Dziecko dorasta. Ma nowych przyjaciół, szkołę, wyzwania… Przeszłość blednie wobec ilości bodźców.

– Nie czuła się pani odrzucona jak matka? – spytałam.

– Nigdy nie myślałam o tym w podobnych kategoriach – uśmiechnęła się. – Pewnie byłam za mała. Przesunęłam tatę do sektora ze Świętym Mikołajem. Czy ktoś czuje się porzucony przez Mikołaja?

– Sprytne posunięcie – spojrzałam na nią. – Niemniej, teraz rozmawiamy o tym tutaj… Co się zdarzyło?

Wstała z fotela i przez chwilę myślałam, że wyjdzie. Jednak nie, chciała się tylko rozprostować, bo zrobiła kilka kroków, wskazując na swój brzuch. Stanęła przy oknie, odsunęła firankę i rozejrzała się bacznie po ulicy niżej.

– Bo on wrócił – poinformowała. – Ojciec wrócił.

– Jak się pani z tym czuje? – zapytałam. – Teraz, gdy się okazało, że to jednak nie Mikołaj, tylko realna postać?

Przede wszystkim się zdziwiłam, że mnie znalazł – zamyśliła się. – Po ślubie się przeprowadziłam, zmieniłam nazwisko, a mama nigdy nie dałaby mu adresu bez zapytania o zgodę. Okazało się, że jego siostra mnie namierzyła, co w sumie jest ciekawe, bo nigdy nie kwapiła się z pomocą. Potem się ucieszyłam, nie tyle ze względu na siebie, ile z powodu synka, bo jeszcze wtedy nie byłam w ciąży. Pomyślałam, super, że Kornel będzie miał dziadka, a nie same babcie. Będą mogli wyskoczyć razem na ryby, do lasu jak my kiedyś…

– Czyli chciała pani zacząć życie z ojcem od miejsca, gdzie się skończyło, tylko z synkiem zamiast pani w roli głównej? – upewniłam się, a kiedy skinęła głową, zapytałam: – I co ojciec na taki plan?

Wzruszyła ramionami

Powiedziała, że nie doszli do tego punktu. I coraz mniej wskazuje na to, żeby tak się miało stać.

Mam wrażenie, że tata utknął mentalnie w czasie – powiedziała ze smutkiem. – Opowiada, jak spacerował nocą ulicami Paryża i płakał z tęsknoty za mną. Jak odkładał pieniądze, by kupić mi domek dla lalek, o którym marzyłam.

– Nie wspominała pani, by kiedykolwiek coś przysłał – przypomniałam.

– Bo nie przysłał. Podobno współlokator go okradł. Och, mnóstwo ma takich historii… – dodała. – Mój mąż mówi, że to współczesny Hiob.

– Rozumiem, że to ironia?

– No cóż, to raczej dziwne, że tata tak bardzo chciał mnie obsypywać prezentami, a nigdy nie wysłał nawet zwykłego listu, prawda? – westchnęła. – Jego gadanie mnie męczy, a nie wzrusza. Jestem za duża, by boleć za utraconymi zabawkami, rzeczywistymi lub nie.

– A co na to wszystko pani matka? – zapytałam.

– Mama? – skrzywiła się. – Nie mówiłam jej. Ale dowiedziała się od jakiejś psiapsióły, że wrócił, i kilka dni temu zadzwoniła specjalnie z urlopu, żeby mnie ostrzec.

– Ostrzec?

– Może za mocno to ujęłam – zastanowiła się. – Powiedziała, żebym kierowała się rozumem, a nie sercem. Wie pani, ona nigdy nie nastawiała mnie przeciw ojcu. Dlatego, gdy zaleciła ostrożność, od razu zapaliły mi się czerwone lampki. Pomyślałam, że zna go przecież lepiej ode mnie.

– I zaczęła się pani przyglądać tej relacji? – spytałam.

– No tak – przyznała. – Wyszło mi, że wciąż to ja jestem osobą, która daje coś oprócz rzewnych opowieści. Zapraszałam tatę na niedzielne obiady, bo wciąż mi się zdaje, że nie dojada. Dwa razy pożyczyłam mu na leki. Ciągle narzeka na mieszkanie, które wynajmuje: że drogo, ruina, właściciel mu się wcina… Mój mąż stworzył nawet teorię spiskową, że ojciec chce się wprowadzić do naszego niewykończonego jeszcze domu, i żeby to ukrócić, mam zamiar pogadać z koleżanką, która wynajmuje, i poręczyć za tatę. Teraz nawet nad tym się zastanawiam, bo mąż stwierdził, że przesadzam.

– Czy ojciec prosi panią wprost o pożyczki i interwencje? – zapytałam.

– No nie – przyznała. – Ale jak pojawiają się problemy, to trzeba je rozwiązywać, prawda?

Tylko że to nie są pani problemy – przypomniałam.

Westchnęła.

– Chciałam wszystko załatwić, zanim córka się urodzi – wyznała. – Żeby mieć spokój.

– Tak z ręką na sercu, czy uważa pani, że to zakończy problemy ojca?

– Och, nie mam pojęcia – prychnęła zniecierpliwiona. – Jestem tym wszystkim po prostu zmęczona! Tak się cieszyłam, gdy się pojawił, a teraz czasem mam chęć wysłać go do diabła! O, rany, przepraszam – przyłożyła dłoń do ust. – Wcale tak nie myślę. Naprawdę.

– Nie ma w tym nic złego, każdy może mieć dość, szczególnie w relacji, która wydaje się tak jednostronna. Chyba że obecność ojca coś pani daje… Daje?

– Chciałabym powiedzieć, że tak, ale tata niemal nie zauważa mojego syna, o dziecku, które ma się urodzić, nawet nie wspomniał, więc moje marzenia o dziadku to raczej utopia. Prosiłam też, żeby pomógł mężowi przy samochodzie, w końcu zawsze był dobry w te klocki, poza tym sądziłam, że będzie się czuł lepiej, mogąc się zrewanżować… Tyle zyskałam, że zaczął Jacka unikać, za to stara się dopaść mnie w neutralnym miejscu. Tu też się bałam przyjść, bo to blisko jego mieszkania. Boże, jak tak się słucham, to nie mogę uwierzyć, w co wdepnęłam! Ale co robić? Zostawić własnego ojca na pastwę losu?

– Czy ojciec jest ciężko chory lub niedołężny, że mówimy o „pastwie losu”? – zapytałam.

– Narzeka, ale nie ma żadnej niepełnosprawności czy czegoś w tym rodzaju – wzruszyła ramionami. – Uważa pani, że jestem naiwna?

– Powiedziałabym raczej, że przy ojcu znów wchodzi pani w rolę dziecka, które się podporządkowuje – powiedziałam. – Uprzedza życzenia, wychodzi naprzeciw. Z tym trzeba skończyć. Jeśli ojciec czegoś chce, powinien o to poprosić, a pani może się zgodzić albo nie. Nie będzie też nic dziwnego w tym, jeśli powie pani, że musi skonsultować się z mężem – może to ukróci wasze spotkania w neutralnych miejscach i wreszcie przestanie się pani bać wychodzić.

Zrobiło mi się jej żal

– To byłoby miłe – sapnęła. – Zachowuję się już jak zbiegły więzień. A z tym dzieckiem ma pani rację, ja sama to czuję. Ale jak to zmienić?

– Może zastanowić się, jak pani widzi miejsce ojca w swoim życiu, i konsekwentnie się tego trzymać? Nie dawać się wciągać w rzewne opowieści, nie wychodzić przed szereg z pomocą…

– On uważa, że jest mu tak ciężko!

– Życie bywa trudne, za to nikomu się nie poprawiło od narzekania.

– To prawda – pokiwała głową. – Jest pani dorosłą osobą, która ma swoją rodzinę i za nią jest odpowiedzialna, nie za dorosłego mężczyznę, który ma w życiu to, na co zapracował.

– Właśnie – znów przytaknęła. – Dlaczego tata tego nie rozumie? Dlaczego mnie zmusza do tajemnic przed mężem?

Westchnęłam.

– Bo mu pani na to pozwala? Proszę przejąć stery i ustawić stosunki tak, żeby nie były dla pani obciążeniem.

A jeśli wtedy znów zniknie?

Rozłożyłam ręce. Siedziałyśmy przez chwilę w milczeniu, wreszcie pani Kamila się uśmiechnęła.

– To jemu powinno zależeć, prawda? Mój mąż też tak mówi. Pójdę już, bo Jacek musi wracać do pracy, wyrwał się tylko na godzinę, żeby zająć się Kornelem.

Podeszła do okna i zerknęła na ulicę.

− Chce pani wyjść tylnymi drzwiami? – zapytałam, ale machnęła ręką.

– Dzięki, ale nie. Dość tej konspiracji. Cóż, stosunki międzyludzkie wymagają symetrii, by dawać stronom satysfakcję… 

Czytaj także:
„Gdy zmarł teść, teściowa się zmieniła. Obsesyjnie interesowała się naszym życiem, nieproszona cerowała moje majtki”
„Zostawiłam syna z babcią, żeby zarobić w Stanach na jego przyszłość. Gdy wróciłam, zastałam zepsutego, rozpuszczonego egoistę”
„Mściłam się na byłym mężu dojąc go z kasy. Jego dzieci z drugą żoną nosiły ciuchy po kuzynach, a moje miały najnowsze smartfony”

Redakcja poleca

REKLAMA