„Ojciec jest bogaczem, który w żonie szuka tylko dyspozycyjnej opiekunki i gosposi domowej. Ciągle ją poniża i karci”

Dawała się poniżać, bo potrzebowała jego pieniędzy fot. Adobe Stock, ladyalex
„Weronika nie pracuje, zwolniono ją, a nowej pracy nie znalazła. Ma dwie córki na utrzymaniu. Widocznie uważa, że warto trochę pocierpieć dla kasy”.
/ 11.11.2021 07:34
Dawała się poniżać, bo potrzebowała jego pieniędzy fot. Adobe Stock, ladyalex

Znosić poniżanie i obrażanie dla kasy? Okazuje się, że są kobiety, którym to nie przeszkadza.

Weronika sprawiała bardzo miłe wrażenie. Sympatyczna blondynka w średnim wieku krzątała się wokół ojca, podsuwając mu własnoręcznie przygotowane przysmaki. Widziałam, jak bardzo się stara, jak jej zależy, żeby dobrze wypaść.

To było nasze pierwsze spotkanie

Tata zaprosił mojego męża i mnie do swojego domu, żebyśmy oficjalnie poznali jego partnerkę. Rzadko bywałam w nowej willi ojca. Oboje byliśmy zajęci pracą i niezbyt zżyci. Małżeństwo rodziców rozpadło się dawno temu. Tata, jak to się mówi, utrzymywał ze mną kontakty, ale to nie to samo co ciepła obecność rodzica na co dzień.

Te wizyty nie były zresztą udane, pamiętam wieczne pretensje i kłótnie. Nie, nie z mamą – ze mną. Byłam wtedy małym dzieckiem, ale ojciec znajdował dziesiątki powodów, żeby wytknąć mi złe wychowanie, niewłaściwy ubiór i niedostatek uczucia, jakim go obdarzałam.

Teraz widzę, że zachowywał się jak małe dziecko – on, który powinien być moim opiekunem i przewodnikiem po świecie. Potrafił się też widowiskowo obrazić na mnie i straszyć zerwaniem kontaktów. Pewnie tak by się stało, gdyby nie mama. To ona pilnowała, żebyśmy nie oddalili się od siebie.

Oboje mieliśmy o to do niej pretensje

Ojciec robił z siebie ofiarę zaborczej matki, która nastawia dziecko przeciwko niemu, a ja, gdy podrosłam, stanowczo odmawiałam spotkań z moim skomplikowanym charakterologicznie rodzicem.

O dziwo okazało się, że mama miała rację, upierając się przy wychowywaniu byłego męża na świadomego tatusia. Co prawda, misja pedagogiczna nie powiodła się, ale kiedy dorosłam, tata dostrzegł we mnie córkę, którą można się pochwalić. Im byłam starsza, tym lepiej układały się nasze stosunki.

Ojciec coraz rzadziej robił mi świadomie przykrość, nauczył się już, że po niewłaściwej uwadze potrafię wysiąść z samochodu na środku ulicy i jeszcze trzasnąć drzwiami. Zrozumiał, że nie nadaję się na ofiarę.

Po rozwodzie został sam. W jego domu pojawiały się jakieś kobiety, o których tylko słyszałam od znajomych, ale żadna nie zagrzała miejsca u boku ojca. I to zapewne nie tylko z powodu jego nieznośnego sposobu bycia, ale i niechęci taty do wpuszczania kogokolwiek do swojego życia.

Ojciec dorobił się sporych pieniędzy, którymi nie zamierzał się z nikim dzielić, nawet z własną córką. Przez lata płacił terminowo i skrupulatnie możliwie najniższe alimenty.

On, który obracał setkami tysięcy złotych

Mama honorowo nigdy nie wystąpiła do sądu o podwyższenie żałosnych świadczeń. Pracowała od świtu do nocy, żebyśmy mogły godnie żyć, a na wszystkie propozycje rodziny, żeby coś z tym zrobić, odpowiadała krótko:

– Niepotrzebne mi jego pieniądze, może sobie je w buty wsadzić, będzie wyższy i ważniejszy.

Zaproszenie do domu ojca obudziło we mnie ciekawość. Tata coś wspominał o Weronice, którą powinnam poznać, ale kiedy zaczęłam wypytywać o tę panią, zwekslował rozmowę na inne tory. Udało mi się tylko dowiedzieć, że znają się krótko i jest to znajomość płytka i świeża.

– Ojciec zamierza się ożenić, chce nam przedstawić kandydatkę na żonę – zawiadomiłam Jurka po spotkaniu z tatą.

– No co ty, przecież mówiłaś, że znają się krótko?

– Akurat! – prychnęłam. – Tatuś odruchowo ukrywa wszystko. Jeżeli chce nas poznać ze sobą, to znaczy, że ślub już jutro albo za tydzień. Inaczej nadal udawałby, że nie zna tej pani. Ale latka lecą i coś mi się wydaje, że ojczulek poluje nie tyle na partnerkę, co na w pełni dyspozycyjną opiekunkę i gosposię domową.

– Nie uważasz, że to trochę dziwne? – mąż pokręcił głową.

Do willi ojca pojechaliśmy nazajutrz

Siedzieliśmy za obficie zastawionym i pięknie udekorowanym stołem. Weronika naprawdę dała z siebie wszystko, ale tata już na początku wygłosił kilka uszczypliwych uwag na jej temat. Znałam go świetnie, to było preludium. Ojciec dopiero się rozkręcał. Oprócz mnie i Jurka w salonie były też dorosłe dzieci Weroniki – Kasia, młodsza ode mnie o kilka lat i Adelka – moja rówieśnica.

– Spróbuj tej sałatki – Weronika podsunęła mi półmisek. – Przepis znalazłam na kulinarnym blogu. Co o niej myślisz?

Nie zdążyłam odpowiedzieć, ojciec był szybszy.

– Ohydna paciaja – orzekł stanowczo i niegrzecznie odepchnął półmisek.

– Zrobiłeś przykrość pani Weronice – szepnęłam do niego, obserwując ze zdumieniem reakcję kobiety.

Mama dałaby ojcu półmiskiem w łeb, ja pewnie postąpiłabym podobnie, a Weronika… puściła chamską uwagę mimo uszu. Patrzyły na to jej córki. Ciekawa byłam, co myślą o matce.

Przyjęcie toczyło się dalej. Zastanawiałam się, co skłania kobietę, taką jak Weronika, do bycia z moim ojcem. Traktował ją w sposób niedopuszczalny. Zachowywał się tak tylko w stosunku do bliskich, co do których miał pewność, że będą z nim na dobre i na złe.

Złudną pewność przerwał rozwód z mamą, który powinien był go czegoś nauczyć, ale jak widać nie nauczył. Tata w towarzystwie potrafił być uroczym, dobrze wychowanym człowiekiem, nikt by go nie posądził o to, że w domowych pieleszach przechodzi metamorfozę.

– Dlaczego ona to wszystko znosi? – spytałam szeptem Jurka, patrząc z niedowierzaniem na Weronikę, która znów nie dosłyszała niegrzecznej uwagi na swój temat. – Przecież ojciec z rozmysłem ją poniża. Ja bym stąd uciekła.

– Moja ty idealistko – mąż z uczuciem cmoknął mnie w czoło. – Nie słyszałaś? Pani Weronika nie pracuje, zwolniono ją, a nowej pracy nie znalazła. Ma dwie córki na utrzymaniu, które również jakoś nie mogą znaleźć zatrudnienia, a jedna z dziewczyn jest w ciąży. Nie zauważyłaś?

– I myślisz…

– I myślę, że pieniądze twojego ojca odgrywają niebagatelną rolę w tym związku. Widocznie Weronika uważa, że warto trochę pocierpieć dla kasy.

– Nie rozumiem tego. Na jej miejscu wolałabym poszukać pracy. Jakiejkolwiek.

– To jej wybór, jest dorosła, wie, co robi. Pewnie jej się to opłaci.

Pieniądze to nie wszystko – obruszyłam się. – Ona się zgadza, żeby ojciec wdeptywał ją w szpary podłogi, przecież każdy ma godność osobistą.

– Ona wyceniła swoją godność w nominałach banknotów, nie sprawia na mnie wrażenia ofiary. Jest miła, ale kuta na cztery nogi, zobaczysz przetrwa wszystko i osiągnie cel.

– Nie wiedziałam, że są takie kobiety. A może ona jednak go kocha?

– Może – poszedł na ugodę Jurek. – Ale na pewno kocha myśl o zabezpieczeniu bytu swoich dzieci.

– Żeby się nie przeliczyła, ojciec nie lubi szastać pieniędzmi.

– Ale jest coraz starszy, do tej pory nikogo nie potrzebował, a teraz myśli o ożenku. To już jakiś postęp. Zręczna żona, bazując na potrzebach starszego pana, potrafi wiele osiągnąć.

Z ulgą wyszłam z przyjęcia

Weronika żegnała nas wylewnie, jakby nic się nie stało. Szczebiotała, uśmiechała się i była urocza. Odniosłam wrażenie, że mi się przypochlebia. Ojciec chyba myślał podobnie, bo obserwował ją z ironicznym uśmiechem.

Byłam pewna, że kiedy tylko zamkną się za nami drzwi, Weronika usłyszy kilka cierpkich uwag celnie pointujących jej zachowanie. A niemymi świadkami będą jej córki.

– Dwie żony ojca, mama i Weronika, bo pewnie wkrótce dostaniemy zaproszenie na ślub, i dwa różne wybory życiowe – wróciłam do tematu w samochodzie.

– A wiesz, że twój tata z wielkim szacunkiem wyraża się o mojej teściowej? – powiedział nieoczekiwanie Jurek.

– Nie żartuj?

– Chwali się nią w towarzystwie, jej osiągnięciami zawodowymi, docenia też fakt, że nigdy nie prosiła go o pieniądze.

– Bo harowała jak wół – zdenerwowałam się. – Wielka mi łaska i uznanie.

– Tak wybrała, mogła pójść w ślady rozmaitych Weronik, których pełno na świecie. Twój ojciec to świetna partia, dziwne, że tak długo uchował się na wtórnym rynku małżeńskim. Weronika złowiła złotą rybkę i będzie ją trzymać, póki ta nie spełni jej trzech życzeń.

Nie wiedziałam, kogo bardziej żałować. W tym związku każdy miał jakiś cel do zrealizowania, o miłości nie było mowy.

– Myślisz, że Weronika wytrzyma z moim ojcem?

– Wygląda na zdeterminowaną, moim zdaniem da radę, gra o dużą stawkę.

– No nie wiem…

– Założymy się? 

Czytaj także:
„Gdy zmarł teść, teściowa się zmieniła. Obsesyjnie interesowała się naszym życiem, nieproszona cerowała moje majtki”
„Czułam, że to dziecko musi żyć. Próbowałam odwieść Kasię od usunięcia ciąży i miałam rację. To dziecko uratowało jej życie”
„Adrian miesiącami mnie dręczył i prześladował. Policja mnie zbyła. Zainteresują się dopiero, gdy zrobi mi krzywdę”

Redakcja poleca

REKLAMA