„Ojciec i bracia pili, a matka była w nich zakochana bez pamięci. Ja i siostra byłyśmy od sprzątania i usługiwania”

Rodzina zniszczyła mi życie fot. Adobe Stock, Graphicroyalty
„Rodzina zniszczyła mi życie. Kiedy faceci albo szefowie dowiadywali się, czyją córką jestem, natychmiast ucinali ze mną kontakt. Nigdy nie miałam koleżanek, ich rodzice pewnie bali się, że jeszcze zabiorę je do domu i zwrócę upojone lub pobite. Nie miałam na świecie nikogo, kto chciałby mi pomóc. Musiałam uwolnić się z tego bagna sama”.
/ 08.09.2022 13:15
Rodzina zniszczyła mi życie fot. Adobe Stock, Graphicroyalty

Zobaczyłam go z daleka, jak przemykał między wieszakami lekko zgarbiony. Cofnęłam się w głąb sklepu, chowając za nową kolekcją sukienek. Może mnie nie zauważy. „Nigdy się od nich nie uwolnię”, pomyślałam z rozpaczą. Dokądkolwiek bym poszła, oni mnie znajdą i przyjdą po pieniądze.

„Oni” to była moja rodzina 

Mama, ojciec i dwóch braci, wielkich kozaków, którzy szybko zyskali mir na osiedlu. Okupowali ławki, ale inne niż stary, który przy swoich synach mógł uchodzić za nieszkodliwego baranka. Właściwie taki był, tyle że wiecznie podpity i strasznie namolny. Jak go suszyło, potrafił wyciągnąć dwa złote od najbardziej skąpego przechodnia. Zwykle od rana urzędował w alejce, czekając na zamożniejszych tego dnia kumpli lub prosząc ludzi o pieniądze „na chleb”. Nie wstydził się żebrać, mówił, że naciąć naiwniaka to prawdziwa sztuka i kit w oko temu, kto o tym źle myśli. Odkąd znalazłam pracę w galerii handlowej, zaczął mnie regularnie odwiedzać, żeby zebrać należny za wychowanie haracz. Dawałam na odczepnego kilka złotych i wypychałam go ze sklepu, bojąc się, że wpadnie w oko kierowniczce.

Wielka pani wstydzi się starego ojca – mamrotał pod nosem, ale kierował się do wyjścia, by po kilku dniach wrócić po więcej.

Zrobił sobie ze mnie stałe źródło dochodu, a kiedy pewnego dnia odmówiłam, wyraził rozczarowanie, waląc mnie na odlew w twarz. Zaraz pojawili się ochroniarze, wyprowadzili awanturnika, który wykrzykiwał, że mają go zostawić w spokoju, bo jako ojciec ma prawo ukarać własną córkę. No i się wydało, kierowniczka wezwała mnie na rozmowę. Chciała wiedzieć, czy niefortunna, jak się wyraziła, sytuacja może się jeszcze kiedyś powtórzyć. Nie mogłam stracić tej pracy, zapewniłam więc, że ojciec więcej nie przyjdzie do sklepu. Kierowniczka nie była jednak naiwna i pozbyła się niewygodnej pracownicy. Nie mając pieniędzy, by nadal opłacać pokój wynajmowany do spółki z koleżanką, musiałam wrócić do domu. Najbardziej ucieszyła się Sylwia, najmłodsza z rodzeństwa. Miała dopiero pięć lat i jeszcze nie wiedziała, że wylosowała trefną kartę na loterii życia.

Czekało ją to samo, co mnie

Ostracyzm szkolnych koleżanek, mających kochających rodziców i lepsze życiowe szanse. Nie byłam od nich gorsza, tylko nie mogłam tego co one, bawić się, cieszyć dzieciństwem i nie myśleć o przyszłości. Rodzice robili dla nich, co mogli, popychając do przodu. Ja musiałam pomyśleć o sobie sama. Nie poszłam śladem braci, bo byłam jakaś inna, dziwna i nieprzystosowana, jak o mnie mówili, tylko niekoniecznie tymi słowami.

Lubiłam czytać, pogrążać się w marzeniach, wymyślać historie, w których wszystko dobrze się kończyło. Prędko odkryłam drogę do szkolnej biblioteki, książki zastępowały mi przyjaciółki, przenosiły do innego świata, lepszego niż ten, który znałam. Pogrążałam się w nim, żeby nie widzieć wiecznie podpitego ojca z łagodnym, niemądrym uśmiechem przylepionym do twarzy zniszczonej przez alkohol, agresywnych braci i zahukanej, zakochanej w swoich synach matki.

Mama. Z początku było mi jej żal, ale kiedy podrosłam, coś zaczęło mi nie pasować.

Dlaczego zgadzała się na takie życie?

Powinna odejść od ojca, wydostać nas z tego bagna, a przede wszystkim poskromić chłopców, narzucić im zasady, wychować na przyzwoitych ludzi. Nie umiała tego zrobić, była zbyt słaba. O takich jak mama mówi się niewydolna wychowawczo, ale ja myślę, że ona nie radziła sobie z życiem. Dużo czasu spędzała przed telewizorem zatopiona w perypetiach serialowych bohaterów, reagując zniecierpliwieniem na głosik Sylwii. Podobnie jak ja znalazła inny świat, do którego uciekała. Co z tego wynikało dla mnie? Wcześnie musiałam nauczyć się o siebie dbać. Kiedy zwolniono mnie z pracy w butiku, od razu zaczęłam szukać nowej, zdecydowana wziąć pierwszą z brzegu tylko po to, by nie siedzieć w domu.

Tym razem trafiłam do sklepu z używanymi ubraniami. Pensja była mikroskopijna, więc od razu założyłam, że jestem tu tylko na chwilę. Przeświadczenie to osłabło, gdy poznałam Mateusza. Bardzo mi zaimponował. Był nie tylko przystojny, ale i operatywny, mimo młodego wieku prowadził sieciowy salonik prasowy, który mieścił się w pasażu handlowym tuż obok mojego ciucholandu. Któregoś dnia Mateusz przyszedł rano z kawą i bagietką, przedstawił się i zaproponował wspólne śniadanie. Zwykły gest, ale ja byłam oczarowana. Zupełnie jak w książkach, które czytałam. Dalej mogło być tylko lepiej, miłość po grób i wspólne świetlane życie. Dziś wiem, że przemawiały przeze mnie marzenia, nieprzefiltrowane przez prozę życia. Byłam podobna do mamy, wolałam imaginację od rzeczywistości.

Mateusz był zwyczajnym chłopakiem

Ani dobrym, ani złym, ale spostrzegawczym. Natychmiast zobaczył moją gotowość do zakochania się, więc skorzystał, czemu nie. Przez trzy miesiące żyłam jak w bajce, do pracy biegłam na skrzydłach, bo tam czekał ON, mój ukochany chłopak. Zapomniałam, że miałam szukać lepszej pracy, przestałam myśleć o sobie. Po co? Już nie byłam sama. Tym razem to bracia odkryli, gdzie pracuję. Wpadli któregoś razu do „szwagra”, żeby pogadać i naciągnąć go na papierosy, darmowe, ma się rozumieć. Bo skoro chodzi z ich siostrą, to jest jakby rodziną, nie? A rodzinie się nie odmawia.

Mateusz nie odmówił, za bardzo się bał, ale kilka dni później powiedział, żebym o nim zapomniała. Dowiedziałam się, że przeprowadził mały wywiad na mój temat i sporo się dowiedział. Świat jest mały, zbyt mały dla takich jak ja. Trudno jest zatrzeć za sobą ślady. Kiedy braciszkowie wpadli do „szwagra” kolejny raz, Mateusz wezwał ochronę i zagroził im policją. Wyrecytował ich nazwiska i oznajmił, że wie, gdzie ich szukać. Bracia wściekli się, ale uznali sprawę za niewartą funta kłaków i po jakimś czasie odpuścili Mateuszowi, ale nie mnie. Opowiadali wszystkim, jak to ich siostra myślała, że się ustawi, łapiąc ajenta na męża. Sugerowali nawet, że planowałam zajść w ciążę.

Pół osiedla się ze mnie naśmiewało

Nie zwracałabym na to uwagi, gdyby nie mama, która postanowiła się za mnie wziąć. Nagadała mi, jaka jestem głupia, że takiemu chłopakowi odpuściłam, że mogłam pomóc rodzinie, zamiast siedzieć im na karku.

Nazajutrz spakowałam plecak, odebrałam należną część wypłaty, wyjęłam oszczędności ze słoika schowanego w piwnicy i kupiłam bilet w jedną stronę, do Niemiec. W obcym kraju nie było słodko, ale zacisnęłam zęby i postanowiłam wytrwać. Opiekowałam się seniorami, a kiedy poduczyłam się trochę niemieckiego, znalazłam pracę w restauracji. Przeszłam prawdziwą szkołę życia, ale udało mi się uciec ze świata, który był mi przypisany. Już nigdy do niego nie wrócę, zerwałam więzy z toksyczną rodziną.

Nazwali mnie niewdzięczną córką i jeszcze gorzej, pewnie liczyli, że wezmę ich na utrzymanie. Ale ja skupiłam się na sobie i siostrze. Sylwia jest ze mną, nie zostawiłam jej w rodzinnym bagienku. Chodzi do szkoły, dobrze się uczy, jest lubiana, ma koleżanki i przyszłość przed sobą. A ja? Właśnie awansowałam, jestem teraz menedżerem w restauracji. Dużo pracuję, ale zadbałam o naukę języka i myślę o studiach. Chcę się uczyć, rozwijać, świat ma do zaoferowania wiele możliwości, tylko trzeba po nie sięgnąć. Nie zawsze jest łatwo, ale warto to zrobić, bo na końcu czeka nagroda. Trzeba przeć do przodu i nie dawać za wygraną. Nigdy.

Czytaj także:
„Gdy zmarł teść, teściowa się zmieniła. Obsesyjnie interesowała się naszym życiem, nieproszona cerowała moje majtki”
„Czułam, że to dziecko musi żyć. Próbowałam odwieść Kasię od usunięcia ciąży i miałam rację. To dziecko uratowało jej życie”
„Adrian miesiącami mnie dręczył i prześladował. Policja mnie zbyła. Zainteresują się dopiero, gdy zrobi mi krzywdę”

Redakcja poleca

REKLAMA