„Ojciec gwałcił mnie od 12 roku życia. Groził, że jeśli komuś powiem, to odda mnie do domu dziecka"

Załamana kobieta fot. Adobe Stock, JackF
„Nie zdradziłam nikomu rodzinnej tajemnicy. Chciałam po prostu zapomnieć o moim koszmarze. Gwałcił mnie regularnie. Nie tylko po pijanemu, ale także na trzeźwo. Czuł się tak pewnie, że przychodził do mnie nawet w ciągu dnia, gdy matka nie spała. Twierdził, że to normalne i ma prawo do mojego ciała"
/ 20.08.2021 12:13
Załamana kobieta fot. Adobe Stock, JackF

Ojciec zgwałcił mnie po raz pierwszy, gdy miałam niespełna dwanaście lat. Wrócił do domu w środku nocy ze spotkania biznesowego. Jak zwykle mocno podpity. Matka dawno już spała. Ja jeszcze nie.

Leżałam w łóżku, patrzyłam w sufit i rozmyślałam o pewnym przystojnym chłopaku z VI b. Miał na imię Szymon i bardzo mi się podobał. Zresztą nie tylko mnie. Wszystkie dziewczyny z klasy robiły do niego maślane oczy. Marzyłam o tym, by zaprosił mnie na na szkolną dyskotekę.

Wyobrażałam sobie, jak tańczymy razem na parkiecie, a moje przyjaciółki przyglądają się temu z zazdrością. To był taki piękny widok, że aż uśmiechałam się do siebie w myślach.

I wtedy przyszedł ojciec

Byłam zdziwiona, bo zwykle gdy wracał w takim stanie, od razu wędrował do sypialni i walił się na łóżko.

– Jeszcze nie śpisz? To dobrze, bardzo dobrze – powiedział i zaczął mi się tak jakoś dziwnie przyglądać.

Nigdy wcześniej nie patrzył na mnie w podobny sposób. Poczułam się trochę nieswojo.

– Czegoś potrzebujesz? – spytałam, siadając na łóżku.

– Nie. Może tylko pocałować cię na dobranoc, księżniczko. Przecież wiesz, jak bardzo cię kocham – odparł i usiadł na moim łóżku.

Uspokoiłam się. Gdy byłam mała, tata często przychodził pożegnać mnie przed snem. Myślałam, że wraca do dawnych zwyczajów.

– Tak? No to dobranoc, tatusiu. Miłych snów – wygrzebałam się spod kołdry i nadstawiłam policzek.

Potem już nigdy się w ten sposób nie zachowałam. Na odgłos jego kroków truchlałam pod kołdrą. Chciałam rozpłynąć się w powietrzu. Zniknąć na zawsze.

Ojcu tym razem nie wystarczył zwykły pocałunek na dobranoc. Nagle wpadł w jakiś amok. Objął mnie i zaczął coś bełkotać o prawdziwej miłości. Nie rozumiałam, o co mu chodzi. Chciałam go odepchnąć, ale przyciągnął mnie do siebie.

– Przyznaj się, byłaś już kiedyś z chłopakiem? – zapytał.

– Nieee… – jęknęłam.

– To dobrze. Ci gówniarze tylko ci krzywdę mogą zrobić. Trzymaj się od nich z daleka – odparł i wsadził mi rękę pod koszulę nocną.

– Co robisz? – wykrztusiłam.

– Jesteś już duża. Czas najwyższy żebyś się dowiedziała, co robi mężczyzna z kobietą – powiedział
i popchnął mnie na łóżko.

Nie wiedziałam, co się dzieje. Byłam tak przerażona, że nie miałam siły się bronić. A on? Szybko rozpiął spodnie i rozchylił mi uda. A potem był już tylko potworny ból. Chciałam krzyczeć, ale zakrył mi dłonią usta. Myślałam, że mnie udusi.

Twierdził, że to normalne i ma do tego pełne prawo

Po wszystkim wstał z łóżka i jak gdyby nigdy nic podciągnął spodnie. Płakałam, ale jego to nie wzruszało. Wręcz przeciwnie, zdenerwowało.

– Przestań ryczeć i załóż koszulę! I nikomu nie mów o tym, co tu się stało. To będzie nasza tajemnica. Rozumiesz? – nachylił się nade mną.

– Tak – wychlipałam.

– To dobrze. Bo jeśli piśniesz choćby słówko, to tatę zabiorą źli ludzie, a ty wylądujesz na ulicy albo w domu dziecka. Chyba tego nie chcesz? – przyglądał mi się spod przymkniętych powiek.

– Nie – pokręciłam głową, ocierając spływające mi po policzkach łzy.

– W takim razie milcz, bądź grzeczna i miła. A tatuś się tobą zajmie. Jesteś przecież moją ukochaną księżniczką – uśmiechnął się.

Tego jego uśmiechu nie zapomnę chyba do końca życia

Od tamtej pory gwałcił mnie regularnie. Nie tylko po pijanemu, ale także na trzeźwo. Czuł się tak pewnie, że przychodził do mnie nawet w ciągu dnia, gdy matka nie spała. Ona spokojnie oglądała na dole serial, a on robił swoje.

Twierdził, że to normalne i ma prawo do mojego ciała. Bo dał mi życie, bo mnie karmi, kupuje mi różne rzeczy. Nieraz błagałam, by tego nie robił, mówiłam, że zrezygnuję z nowych ubrań, przestanę jeść, byle tylko dał mi spokój. Ale mnie nie słuchał. Wręcz przeciwnie. Stawał się bardziej brutalny, bezwzględny. Kilka razy mnie uderzył.

Z czasem przestałam więc błagać. Sama rozchylałam nogi, zamykałam oczy i czekałam, aż skończy. Najbardziej bolało mnie to, że przy matce i znajomych zachowywał się jak przykładny tatuś. Chwalił się mną, głaskał po główce, opowiadał, jaką to jestem dobrą dziewczynką. Wszyscy wokół myśleli, że jesteśmy przykładną, szczęśliwą rodziną. Tata, szanowany biznesmen, mama, pani w wielkim pięknym domu z ogrodem. I córka jedynaczka, która nie musi martwić się o przyszłość. Bo tatuś zapewni jej dobry start w dorosłe życie. Po prostu bajka!

Cierpiałam tak przez prawie dwa lata. Ale w końcu nie potrafiłam już tego znieść. Dorastałam. Zaczynałam rozumieć, że to, co robi ojciec, wcale nie jest normalne, że mnie krzywdzi. Postanowiłam porozmawiać z matką. Ojciec gdzieś wyjechał na kilka dni i byłyśmy w domu same. Pamiętam, jak poszłam do niej do kuchni. Akurat gotowała obiad.

– Dziś będzie twoja ulubiona zapiekanka ze szpinakiem – uśmiechnęła się, gdy mnie zobaczyła.
Przełknęłam głośno ślinę.

– Chętnie spróbuję, ale na razie muszę ci coś wyznać. Bo już dłużej nie mogę – wykrztusiłam.

Nie było mi łatwo opowiadać o tym wszystkim. Wstydziłam się. Poza tym bałam się o mamę.
Bardzo kochała ojca i czułam, że ta wiadomość będzie dla niej szokiem. Nie wiedziałam, czy się nie załamie. Jąkałam się więc, gubiłam słowa…Ale mówiłam. Chciałam wreszcie zrzucić z siebie ten nieznośny ciężar.

Reakcja matki bardzo mnie zaskoczyła. Najpierw patrzyła na mnie z niedowierzaniem, jakby nie miała pojęcia, o czym mówię. A gdy wreszcie zrozumiała, zamarła. A potem nagle zamachnęła się i uderzyła mnie w twarz. Z całej siły.

– To niemożliwe! Kłamiesz! Tata  by czegoś takiego nie zrobił! – wrzasnęła, a ja wybuchłam płaczem.

– To prawda, mamo. Przysięgam!

– Zamknij się! Nie mam zamiaru dłużej tego słuchać! Twój ojciec to najwspanialszy człowiek pod słońcem. Dba o ciebie, o mnie, stara się, by niczego nam nie brakowało. A ty mu się tak odwdzięczasz?

– Ale…

– Marsz do swojego pokoju! I nie wychodź, dopóki cię nie zawołam!

– Czyli… nie zamierzasz niczego zrobić? – nie mogłam w to uwierzyć.

– Owszem. Zamierzam zapomnieć o tej rozmowie. Mam nadzieję, że nikomu o niczym nie mówiłaś? – spojrzała na mnie groźnie.

– Nie – pokręciłam głową.

– I twoje szczęście. Jeszcze tego by brakowało, by przez twoje fantazje ucierpiała nasza rodzina – prychnęła i wróciła do gotowania obiadu.

Poszłam do siebie, bo co miałam robić? Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać. Nie takiej reakcji się spodziewałam. Myślałam, że mama mnie przytuli, powie, że mi współczuje i jest jej przykro…

Nie żądałam przecież, by od razu wzywała policję i wsadzała ojca do więzienia. Chciałam tylko, żeby mnie wysłuchała i obiecała go jakoś powstrzymać. Przecież była moją matką, powinna mnie chronić. A ona co? Zarzuciła mi kłamstwo, stanęła po jego stronie.

Byłam zrozpaczona i zawiedziona

Nie zastanawiając się długo, otworzyłam szufladę i sięgnęłam po tabletki przeciwbólowe. Miałam ich potężny zapas, bo po spotkaniach z tatusiem musiałam się jakoś ratować. Pomyślałam, że wystarczy połknąć wszystkie na raz i koszmar się wreszcie skończy. Pragnęłam tego najbardziej na świecie.

Wzięłam jedną, potem drugą i kolejne. W pewnym momencie poczułam, że kręci mi się w głowie. A potem już nic. Ciemność.

Obudziłam się w szpitalu. Pierwsze, co zobaczyłam, to rodziców. Pochylali się nade mną. Za nimi stał lekarz.

– O Boże, córeczko, co się stało? Dlaczego to zrobiłaś? – zapytał ojciec z troską w głosie.

– Przecież wiesz… Ona też wie… Rozmawiałyśmy… – wykrztusiłam.

Matka od razu chwyciła mnie za rękę i mocno ścisnęła.

– Nic nie mów, kochanie, odpoczywaj. Pan doktor mówi, że nie powinnaś się męczyć – uśmiechnęła się.

Zrobiło mi się bardzo smutno. Zrozumiałam, że ciągle bardziej zależy jej na tym, bym nie powiedziała za dużo przy lekarzu, niż na mnie.

– Dobrze, będę odpoczywać i milczeć. Ale pod jednym warunkiem. Że gdy stąd wyjdę, pozwolicie mi wyjechać do babci. Tam będę miała spokój i szybciej wrócę do zdrowia.

– Ale jak to? Co ze szkołą? I w ogóle… – zaczęła się dopytywać matka, ale ojciec szybko jej przerwał.

– Dla naszej ukochanej księżniczki wszystko co najlepsze. Będzie, jak zechce, rozumiesz? – patrzył na nią znacząco, a ona skinęła głową.

Rodzice dotrzymali słowa. Gdy wyszłam ze szpitala, wysłali mnie do babci, na drugi koniec Polski. Od tamtej pory widywaliśmy się bardzo rzadko, głównie z okazji świąt. Gdyby to ode mnie zależało, to w ogóle bym się z nimi nie spotykała. Ale babcia zawsze powtarzała, że niezależnie od wszystkiego trzeba podtrzymywać więź z najbliższymi.

Nie zdradziłam nikomu rodzinnej tajemnicy. Chciałam po prostu zapomnieć o moim koszmarze. Ale choć mijają kolejne lata, wspomnienia wciąż tkwią w mojej głowie. Czy kiedyś uda mi się je wymazać?

Czytaj także:
„Alina nigdy nie chciała wziąć ślubu. Nie wiedziałem, że już jeden miała. Po latach odkryłem prawdę o dziecku”
„Oskarżyłam syna o kradzież. Przestałam mu ufać i przez lata traktowałam jak złodzieja. Odnalazłam zegarek w szufladzie"
„Mama nazywała księdza Rafała darem od niebios. Ten drań to zwykły oszust w sutannie, który okradał schorowane staruszki"

Redakcja poleca

REKLAMA