„Ojciec działa jak magnes na egoistki. Jedna go zdradziła, druga omamiła, a ostatnia robi z niego bałwana”

zakochana kobieta fot. iStock, LWA
„Mijały lata. Kupiłam mieszkanie, wyszłam za mąż, tata wciąż był sam. I wreszcie stał się cud, a przynajmniej tak to wyglądało”.
/ 16.07.2023 20:15
zakochana kobieta fot. iStock, LWA

Mój tata nie ma szczęścia do kobiet… Mama zmarła na raka tuż po moich trzynastych urodzinach. Przez kolejnych dziesięć lat tata absolutnie poświęcał się mojemu wychowaniu. Woził mnie na treningi, zabierał na grzyby, pomagał w lekcjach. O sobie niewiele myślał.

W końcu jednak kogoś poznał. Barbara była nauczycielką fizyki, piękną blondynką koło czterdziestki. Nie lubiłam jej, ale siedziałam cicho. Chciałam, żeby tata był szczęśliwy; zasłużył na wszystko, co najlepsze. Niestety, Baśka zdradziła go, i to z jego najlepszym przyjacielem. Skończyłam studia, tata zajął się działką pod miastem. Wanda była właścicielką sąsiedniego ogródka…

Polubiłam ją – dużo się śmiała, świetnie gotowała i miała trzy psy, znajdy. Ale nie minęło nawet parę miesięcy od ich pierwszej randki, a Wanda powiedziała, że wyjeżdża do siostry i zamierza zostać w Australii na stałe.

Tata był zdruzgotany

– Poznasz jeszcze kogoś, zobaczysz – powtarzałam mu, ale on zamknął się w sobie, odizolował od ludzi.

Mijały lata. Kupiłam mieszkanie, wyszłam za mąż, on wciąż był sam. I wreszcie stał się cud, a przynajmniej tak to wyglądało.

– Poznałem kogoś – powiedział tata, kiedy spotkaliśmy się na działce.

Przyjechałam akurat po śliwki – węgierki, które co roku od niego dostawaliśmy i tato podzielił się ze mną dobrą nowiną. Ależ się ucieszyłam! Wyściskałam go i zaczęłam wyciągać z niego wszelkie możliwe szczegóły. Tata był jednak irytująco dyskretny.

– Przyjdziemy razem na urodziny twojego Marka – powiedział tylko.

Urodziny mojego męża co roku urządzaliśmy w „Makaronie z serem” – prowadzonej przez naszych przyjaciół restauracji z polską kuchnią. Tacie towarzyszyła atrakcyjna, wysoka blondynka w czerwonej sukience.

– Tato, skąd ją wytrzasnąłeś? Niezła laska, w dodatku jakieś dziesięć lat od ciebie młodsza! – szepnęłam mu na ucho, kiedy się witaliśmy.

– Tylko siedem. I masz rację, jest przepiękna – uśmiechnął się.

Pomyślałam, że dawno nie widziałam go takiego szczęśliwego. Julia okazała się całkiem rozmowną i bezpośrednią osobą. Przez cały wieczór raczyła nas anegdotkami z pracy pilotki wycieczek, którą kiedyś była, opowiadała o swoim nowo otwartym butiku z ciuchami i o nieudanym małżeństwie, które ciągnęło się przez jedenaście smutnych lat, aby w końcu zakończyć się burzliwym rozwodem.

Jego spostrzeżenie lekko mnie zaniepokoiło

– Więc rozwódka. Może to i dobrze? Przynajmniej ma za sobą poważny związek – powiedziałam do męża po imprezie, kiedy osłonięci od deszczu parasolką, czekaliśmy na taksówkę.

– No, rzeczywiście wygląda na sympatyczną. Ale za kołnierz nie wylewała – powiedział Marek.

Tym bardziej że też zwróciłam na to uwagę – przez cały wieczór Julia wypiła mnóstwo wina i chyba ze trzy kieliszki wódki. Żeby było śmieszniej, mój tata nigdy nie przepadał za alkoholem, dziwiło mnie więc, że nie próbował jakoś jej przystopować.

– Może po prostu rzadko gdzieś wychodzą i teraz zaszalała? – pocieszył mnie mąż dzień później. – Daj spokój, nie będziesz się chyba tym zadręczać. Po prostu przesadziła z alkoholem, każdemu się zdarza – dodał.

Niestety, jak się okazało, podobne incydenty zaczęły się zdarzać coraz częściej. Na imieninach taty jego nowa przyjaciółka tak się upiła, że zrzuciła ze stołu całą zastawę razem z obrusem. Z kolei w połowie września, na swoich urodzinach, sama opróżniła całą butelkę wermutu i zaczęła śpiewać na balkonie jakieś idiotyczne piosenki, nie przejmując się tym, że ma na sobie za krótką kieckę, no i że wzbudza sensację wśród sąsiadów.

Obserwowałam tatę

Siedział za stołem z tajemniczym uśmieszkiem na twarzy i bynajmniej nie wyglądał na oburzonego – wręcz przeciwnie – wszystkie wyskoki swojej nowej pani przyjmował ze spokojem.

– Tato, nie obraź się, ale Julia za dużo pije – wyrzuciłam z siebie w końcu, kiedy odwoziliśmy tatę do domu.

Nasza gospodyni chwilę wcześniej zasnęła na kanapie, nawet nie miała siły się z nami pożegnać.

– Przesadzasz, córeczko. Po prostu dobrze się bawi, i tyle. Ma za sobą bardzo stresujący okres, musi odreagować – bronił jej tato.

– Mnie to wygląda inaczej. Ona ostro pije, nie widzisz tego? – zapytałam cicho. – Ma z tym wyraźny problem.

– Jezu, Anka, nie dramatyzuj! – wciął się w rozmowę mój mąż. – To były jej urodziny, miała prawo się napić.

– Właśnie, jej urodziny. Zaprosiła nas do siebie, a nawet nie dotrwała do końca imprezy. Padła jak kawka!

– Po prostu była zmęczona – mruknął tata urażonym tonem i dodał, żebym nie robiła z Julii jakiejś alkoholiczki.

Kilka tygodni później powiedział, że zamierza się jej oświadczyć. Czuję, że to zły wybór, ale milczę. Tata od lat nie był taki szczęśliwy, więc chyba nie powinnam się wtrącać. W końcu to jego życie i jego decyzja. Zresztą ja swoje już powiedziałam…

Czytaj także:
„Kochanica męża chce ukraść mi córkę. Zosia ubóstwia >>drugą mamę<<, a ja cierpię, bo Daria odbiera mi córkę”
„Przyjaciółka twierdzi, że ukradłam jej biznes. Ja harowałam, ona snuła idee, a teraz się jeszcze obraża”
„Teściowa mówiła, że ukradłem jej córkę i próbowała zniszczyć nam życie. Mimo wszystko zajęliśmy się nią po wylewie”

Redakcja poleca

REKLAMA