Pochodzę z małej wioski, gdzie znalezienie pracy graniczy z cudem. Dopóki rodzice prowadzili zajazd przy trasie na Gdańsk, jakoś się nam wiodło. Jednak był to ciężki kawałek chleba. Praca w nocy, użeranie się z podróżnymi, nierzadko awantury. Jakoś to wytrzymywali, bojąc się, że innego źródła dochodu w swoim wieku nie znajdą.
Mama ma wykształcenie średnie, ale małe doświadczenie zawodowe. Przez większość życia zajmowała się mną i młodszym bratem. Później zaczęła pomagać ojcu w barze. Tata pracował kiedyś w dużej firmie stolarskiej, ma fach w ręku; niestety, właściciel przeniósł produkcję na drugi koniec Polski.
Właśnie wtedy rodzice postanowili zaryzykować. Złożyli do kupy oszczędności, wzięli jakąś pożyczkę i otworzyli nieduży zajazd. Nieźle im szło przez kilka lat, lecz jakiś czas temu zaczęły się problemy: coraz ostrzej ponawiane próby wyłudzenia pieniędzy przez podejrzane typy, groźby i nachodzenie w domu. Wtedy zajazd został sprzedany.
Wiedziałam, że tata aktywnie poszukuje pracy. Kilka razy w tygodniu jeździł na rozmowy kwalifikacyjne. Sytuacja była niewesoła. Wprawdzie ja już od kilku lat utrzymywałam się sama w Warszawie, ale był jeszcze mój brat. No i sami rodzice też przecież musieli z czegoś żyć. Dlatego kiedy zadzwoniła do mnie mama i powiedziała, że dostała pracę w Warszawie, nie widziałam w tym nic podejrzanego. Przeciwnie, bardzo się ucieszyłam.
Niczego nie podejrzewałam
Mama chciała zatrzymać się u mnie na kilka tygodni. Twierdziła, że będzie miała szkolenia późnym wieczorem, więc to bez sensu wracać w nocy ponad 50 kilometrów do domu, żeby znowu skoro świt pokonywać tę samą trasę.
Wspólne mieszkanie z mamą było nawet przyjemne. Mimo że spędzała prawie całe dnie poza domem, zawsze znajdowała czas, by coś pysznego ugotować i pogadać ze mną przy kawie choćby kilka minut.
Zauważyłam, że bardzo się zmieniła od czasu, kiedy mieszkałam z nią w rodzinnym domu. Była rozpromieniona, pełna życia. Zaczęła się lepiej ubierać. Wychodziła rano w starannie zrobionym makijażu. Do tej pory widziałam ją jako typową matkę Polkę, wiecznie zagonioną i zmęczoną. A teraz taka odmiana. Pomyślałam, że na pewno chce się dobrze zaprezentować w nowej pracy. To w końcu dla niej duża szansa. Zwłaszcza że tata wciąż nie mógł znaleźć nic na stałe. Dla niego to robi, tłumaczyłam sobie.
Po trzech tygodniach zaniepokoiło mnie, że mama coraz później wracała do domu. Wciąż usprawiedliwiała się szkoleniami. Kiedy spytałam, co u taty i jak długo zamierza tu jeszcze zostać, odwróciła kota ogonem. Powiedziała, że skoro mi przeszkadza, to znajdzie sobie inne miejsce. Załagodziłam sytuację i zapewniłam, że jest u mnie zawsze mile widziana, ale trochę martwię się o tatę, bo został sam i cały dom na jego głowie. Mama znów mnie zapewniła, że jest w stałym kontakcie z tatą i bardzo za nim tęskni. Byłam pewna, że wszystko między nimi w porządku...
To był wieczór jak każdy inny. Po kolacji zawiesiłam oko na jakimś serialu, a mama siedziała przy stole i zawzięcie pisała na komputerze. Wyglądała na przejętą.
– Jakieś wypracowanie piszesz? – zażartowałam, przyglądając się jej.
– Nic takiego – nawet nie podniosła wzroku znad klawiatury. – Rozmawiam z twoim bratem, który próbuje mnie uprosić, żeby mógł jutro nie iść do szkoły.
Znowu wróciłam do swojego serialu. Nie minęło nawet 5 minut, a mama szybkim ruchem wyłączyła komputer i zaczęła się ubierać.
– Wychodzisz? – zapytałam zaskoczona.
– Idę do sklepu po rajstopy – odparła.
– O tej porze? – zdziwiłam się. – Dochodzi dziewiąta, przecież już wszystko pozamykane. A rajstopy możesz wziąć moje.
– Nie, nie – mama zaczęła się wykręcać. – Potrzebuję na jutro w konkretnym kolorze. Zapomniałam, że mam rano spotkanie i muszę elegancko wyglądać. Próbowałam coś powiedzieć, lecz ona tylko złapała torebkę i już jej nie było.
Prawda jest okrutna
Wystraszyłam się. Przecież to niemożliwe, żeby nagle chciało jej się biegać nocą po mieście i szukać rajstop. Z drugiej strony nie chciało mi się wierzyć, że mnie okłamała... Zawsze byłyśmy wobec siebie szczere.
Nie mogłam usiedzieć w miejscu. Złapałam kurtkę i wybiegłam za mamą. Akurat przechodziła przez kładkę nad główną ulicą. Pobiegłam za nią. Szła spokojnie, nie oglądając się za siebie. Nagle wyjęła telefon i zaczęła z kimś rozmawiać. Przeszłam na drugą stronę jezdni i ukryłam się za przystankiem. Po chwili podjechał duży czerwony samochód. Mama wsiadła do niego...
Dotarło do mnie, co tak naprawdę się dzieje. Biegłam do domu ile sił w nogach. Włączyłam komputer i zrobiłam coś, co zawsze uważałam za obrzydliwość: przeczytałam całą historię internetowych rozmów mamy. Wszystko stało się jasne.
Moja mama miała romans. Nie dostała żadnej pracy w Warszawie. Pieniądze najwyraźniej dostawała od tego faceta, którego w Internecie ukrywała pod nickiem „Tomek”. Przecież to imię mojego brata. Nieźle to sobie wykombinowała. Jej codzienne wyjścia, spotkania służbowe, cały ten wyjazd były kłamstwem. Spektaklem, który odgrywała przede mną, bratem, ale przede wszystkim przed moim biednym tatą... Nie wiedziałam, jak się zachować, gdy wróciła do domu. Kiedy próbowała mi wciskać kolejne kłamstwa, jak to w ostatniej chwili udało jej się upolować idealne rajstopy, wolałam udawać, że śpię.
Co miałam powiedzieć? Że czuję do niej obrzydzenie? Że niszczy naszą rodzinę i chciałabym, żeby natychmiast wyjechała? Nie powiedziałam nic.
Przez kolejne dni wszystko było jak dawniej. Mama codziennie rano wychodziła „do pracy”. Wracała późno. A ja przeżywałam piekło. W końcu po dwóch tygodniach oznajmiła, że wyprowadza się ode mnie. Tłumaczyła, że już wystarczy tego siedzenia mi na głowie; teraz może z koleżanką z pracy wynająć mieszkanie służbowe, i to za symboliczne pieniądze. Wiedziałam, że kłamie. Jednak nie dałam nic po sobie poznać...
Podpytywałam tatę, ale on niczego nie podejrzewa. Uwierzył w słowa mamy, że pomieszkuje z koleżanką. Ostatnio tata jest w coraz lepszym humorze, bo dostał jakieś dobre zlecenie stolarskie, a i mama podobno zaczęła częściej pokazywać się w domu. Mówi, że ma coraz mniej tych szkoleń, lecz nadal będzie pracować w Warszawie.
Ciągle biję się z myślami. Nie wiem, czy powiedzieć tacie prawdę. Czasem czuję, że powinien to wiedzieć. Może gdyby zagroził mamie rozwodem, ona zrozumiałaby, co może stracić, i wreszcie by się opamiętała? Z drugiej strony bardzo się boję, że okrutna prawda zupełnie go załamie.
A może ten romans jest chwilowy – mama się otrząśnie i wróci do taty? I wtedy wszystko będzie jak dawniej...
Więcej listów do redakcji: „Nie kocham męża. Tęsknię za mężczyzną, z którym miałam romans przed ślubem. On jest ojcem mojego syna”„Wyparłem się córki, ale zrozumiałem swój błąd. Po 15 latach chcę odzyskać z nią kontakt, ale jej matka to utrudnia”„Miałam raka, straciłam dwie piersi i męża, który mnie kochał, dopóki byłam zdrowa”