„Odeszłam od męża, bo nie było już między nami chemii. Chciałam mieć gorącego kochanka w sypialni, a nie dziada na kanapie”

Załamana kobieta fot. Adobe Stock, JackF
„Z czasem jednak poczułam się mocno zaniepokojona. >>Czyżby się mną znudził? Jesteśmy już ze sobą 9 lat<< – zastanawiałam się. Zaczęła mnie prześladować myśl o kochance. Może Adrian był tak wykończony, bo nasycił się gdzie indziej?”.
/ 22.11.2022 19:15
Załamana kobieta fot. Adobe Stock, JackF

Kiedy zadzwoniła moja komórka, nie spodziewałam się usłyszeć głosu córki. Przecież byłyśmy umówione na pogaduszki dopiero wieczorem. Wiedziałam, że coś się stało, Ania była bardzo zdenerwowana.

– Mamo, Jacek jest chory – wyrzuciła jednym tchem i rozpłakała się.

Wspólna nauka, wspólne życie

Jacek, jej ukochany był dwudziestoletnim dryblasem. Właśnie rozpoczęli studia w Gdańsku, wynajęli kawalerkę i planowali życie w różowych barwach.

– Zemdlał podczas zajęć na uczelni i został zabrany do szpitala. Kiedy tam dojechałam, był już po badaniach. Podobno z tym można żyć… – głos Ani się załamał, znowu się rozpłakała.

Czekała, abym ją pocieszyła, ale ja milczałam, zdruzgotana. Co miałam jej powiedzieć? Moja córka nie wie, że jej tata jest moim drugim mężem. Z pierwszym, Adrianem, nie miałam dzieci. Rozstaliśmy się dwa lata po ślubie. Z powodu jego choroby...

Byliśmy razem od początku liceum, tak jak Ania z Jackiem. Adrian spóźnił się na rozpoczęcie roku, bo był z rodzicami za granicą. Gdy wszedł do klasy, zaparło dech wszystkim dziewczynom. Z długimi do ramion włosami, zmierzwionymi nad czołem, wyglądał wspaniale. Od razu wzięła się za niego nasza klasowa piękność – Daria. Na przerwie chciała porwać go do tajnej palarni, ale Adrian stanowczo odmówił.

– Nie palę – stwierdził. – Nie wiesz, że to już jest niemodne?

Twarz Darii okryła się purpurą. To było dla niej jak policzek, do tej pory żaden chłopak niczego  jej nie odmówił. Tymczasem Adrian podszedł do mnie i powiedział:

– Widziałem cię rano w autobusie, chyba mieszkamy niedaleko siebie. Pożyczysz mi zeszyty? Chciałbym nadrobić materiał z ubiegłego tygodnia.

Pożyczyłabym mu nie tylko zeszyty, ale wszystko, co miałam. Sądziłam, że zostaniemy przyjaciółmi. Ale skrycie marzyłam, że będzie między nami coś więcej. Adrian mnie pocałował już miesiąc po tym, jak się poznaliśmy. Odrabialiśmy razem historię, gdy w pewnym momencie nachylił się i musnął wargami moje usta.

Zamarłam, on odsunął się o milimetry, a potem… pocałował mnie namiętnie. Od tamtej pory dla wszystkich było już jasne, że jesteśmy parą. Nawet obrażona na cały świat piękna Daria musiała się wreszcie z tym faktem pogodzić. W drugiej klasie straciliśmy razem dziewictwo. Rodzice wyjechali na działkę, mieliśmy do dyspozycji całe mieszkanie łącznie z ich wielkim łóżkiem w sypialni. Mój chłopak okazał się czułym i nienasyconym kochankiem.

Od tamtej pory uprawialiśmy seks regularnie, zawsze używając prezerwatywy. Owszem, mieliśmy dzieci w planach, ale dopiero gdy skończymy studia. Kiedy braliśmy ślub, trzy miesiące po obronie dyplomów, dostaliśmy od jednego z wujów zrobioną własnoręcznie kołyskę. Była piękna, misternie rzeźbiona, prawdziwe dzieło sztuki. Adek stwierdził wówczas:

Wymyślał coraz to nowe wymówki

– Musimy się postarać. Szkoda, żeby takie cudo stało puste!

Ale najpierw zajęliśmy się pracą i remontem mieszkania, które Adrian dostał od babci. Myśleliśmy też o samochodzie, no i jakichś wakacjach za granicą. Może gdybyśmy tak nie ruszyli w pogoń za dobrami, tylko od razu spłodzili potomka, nasze małżeństwo przetrwałoby burzę? Niestety, postawiliśmy na pieniądze, na dorabianie się, chcieliśmy najpierw do czegoś dojść. To się na nas zemściło.

Adrian został zatrudniony w dobrym banku i musiał zrobić badania u lekarza medycyny pracy. Nie przyszło nam do głowy, że coś może pójść źle, przecież mój mąż był młodym, zdrowym i wysportowanym mężczyzną…

– Skarbie, to przecież nie wyrok – pocieszałam go wtedy. – Ludzie żyją z tą chorobą, trzeba trochę zmienić tryb życia…

Rodzice od razu skontaktowali nas z dobrą lekarką, która ustaliła Adrianowi dietę. Dieta męża nie była dla mnie jakimś problemem, lubię gotować i starałam się, jak mogłam, aby jadł smacznie mimo licznych ograniczeń. Problem nadszedł zupełnie z innej strony, a mianowicie z… sypialni. Z dnia na dzień Adrian, zawsze taki czuły i namiętny, stracił ochotę na seks.

– Jestem zmęczony, kochanie, miałem taki wyczerpujący dzień – mówił i początkowo godziłam się z tym bez słowa.

Z czasem jednak poczułam się mocno zaniepokojona. „Czyżby się mną znudził? Jesteśmy już ze sobą dziesięć lat” – zastanawiałam się. Zaczęła mnie prześladować myśl o kochance. Może Adrian był tak wykończony, bo nasycił się gdzie indziej? Jednak lekarka zajmująca się Adrianem wyprowadziła mnie z błędu. Kiedyś poszłam do niej sama po kolejną receptę dla męża, bo on był akurat w podróży służbowej. Pani doktor tego dnia miała nieco więcej czasu, gdyż kilku pacjentów odwołało wizyty, i zaczęła mnie wypytywać, jak czuje się mąż.

– A jak seks? – zapytała bez żadnych dwuznacznych spojrzeń.

Wzruszyłam ramionami. Wtedy się dowiedziałam, że to powikłania choroby! Poczułam, że tonę… A więc to nie jest przejściowy problem, tak będzie do końca? Co najgorsze, Adrian ostatnio poczuł, że mnie zaniedbuje i zamiast wynagrodzić mi to innymi sposobami – czułością, poświęcaniem mi większej uwagi – stał się po prostu agresywny. Nawet zaczął twierdzić, że to wszystko moja wina, bo się zaniedbałam.

Nie mogłam znieść jego uwag i uszczypliwości. Wiedziałam, że wbrew temu, co mówi, wyglądam coraz lepiej. Z szarej myszki, którą byłam w szkole i na studiach, rozkwitłam i stałam się atrakcyjną kobietą, pewną swoich atutów i odnoszącą sukcesy w zawodzie. Starałam się jednak jakoś tłumaczyć sobie zachowanie męża chorobą i wybaczałam mu stale. Pewnego dnia nie wytrzymałam.
Wychodziliśmy akurat do znajomych na imieniny. Miałam na sobie modną wówczas sukienkę – obcisłą tubę z dżerseju.

– Kochanie, ładnie wyglądam? – zapytałam Adka.

Rósł między nami mur obcości

A on wziął mnie za rękę, podprowadził do lustra i postawiwszy mnie przed nim, powiedział ze złośliwym uśmieszkiem:

– Chcesz wiedzieć, jak wyglądasz? To zobacz. Jak baleron wciśnięty w za ciasną kiszkę! Nic dziwnego, że już zupełnie nie mam na ciebie ochoty.

Poczerwieniałam gwałtownie z upokorzenia i oburzenia.

– Nie masz ochoty, bo przez chorobę jesteś impotentem – wrzasnęłam bez zastanowienia.

Nie powinnam była tego mówić, ale stało się. Nie można już było nic cofnąć. Adrian, rozsierdzony do granic, uderzył mnie wtedy w twarz. Z palącym policzkiem uciekłam do łazienki i popłakałam się. Do znajomych nie poszliśmy. Następnego dnia Adrian mnie przeprosił, ja jego także, lecz od tej pory nic nie było już tak, jak dawniej. Rósł między nami mur obcości. My – zawsze razem od przeszło dziesięciu lat, nagle zaczęliśmy mieć swoje własne sprawy i nabraliśmy ochoty na spędzanie czasu osobno.

Wkrótce przestałam się interesować, dokąd wieczorami wychodzi mój mąż. Myślałam sobie z gorzką ironią, że i tak nie będzie w stanie mnie zdradzić. A ja byłam dojrzałą, rozbudzoną seksualnie kobietą i cierpiałam z powodu braku seksu. Kupiłam sobie nawet wibrator i trzymałam go na dnie szafy. Pamiętam, że kiedy weszłam po niego do sex-shopu, myślałam, że umrę ze wstydu.

Ale miła pani, o dziwo, w średnim wieku, potraktowała mnie tak, jakbym pytała ją o szampon. Zaprezentowała mi różne modele i objaśniła funkcje. Ale gdy już wróciłam ze swoim nabytkiem do domu, schowałam go i… nie użyłam ani razu. Nie mogłam. To byłoby jak porażka!

„Chcę normalnej miłości z czułym mężczyzną, a nie z bzyczącym urządzeniem – myślałam. – I z wibratorem nie będę przecież miała dzieci”. Ale nie potrafiłam opuścić męża. Był chory i też cierpiał. A jednak Adrian wystąpił o rozwód. Pewnego dnia przyszedł i oznajmił mi spokojnie, że wynajął adwokata. Rozwiedliśmy się podczas pierwszej rozprawy.

Miejmy nadzieję, że będzie dobrze

Potem miałam kilku partnerów, w końcu trafiłam na Marcina. Po roku urodziła się Ania. Z obecnym mężem nigdy nie rozmawiałam o byłym, chociaż przez mój rozwód nie mogliśmy wziąć ślubu kościelnego. Marcinowi to nie przeszkadzało.

I oto teraz moja ukochana córeczka prawdopodobnie stanie przed podobnym dylematem. To prawda, że nie są jeszcze z Jackiem małżeństwem, ale bardzo się kochają. Czy jednak ich związek nie rozpadnie się z powodu jego choroby? Może niekoniecznie schemat musi się powtórzyć.

– Kochanie, przyjedź do domu, porozmawiamy, zastanowimy się, co robić – powiedziałam do córki przez telefon.

– A co tu można zrobić, mamo? – zapytała przez łzy.

– Nie wiem, ale ja zawsze będę przy tobie.

Czytaj także:
„Tyrałem po 14 godzin dziennie, żeby zarobić na przyjemności, na które nie miałem czasu. Byłem niewolnikiem własnej ambicji”
„Mogła mieć gorącego kochanka, a wyszła za rozpuszczonego maminsynka. Ma za swoje, teraz jedzie na szmacie od rana do nocy”
„Mąż rzucił mnie dla młodej kochanki. Myślałam, że to było najgorsze, aż nie usłyszałam, co mówią o tym skunksie na mieście”

Redakcja poleca

REKLAMA