„Od początku nie chciałam iść na wiejskie wesele kuzynki. A potem ona zaczęła hejtować mój tatuaż i niebieskie włosy”

dziewczyna która ma duży tatuaż i niebieskie włosy fot. Adobe Stock, Mauricio Toro
I w imię czego to wszystko? Po to, by się tłuc na drugi koniec Polski, nażreć się, napić, dać obejrzeć różnym wujkom i ciotkom, odpowiadać na setki pytań, a na drugi dzień nic z tego nie mieć oprócz kwaśnego posmaku żenady i kaca? A ja się nawet nie najem, bo będzie pewnie samo mięcho.
/ 14.06.2021 10:43
dziewczyna która ma duży tatuaż i niebieskie włosy fot. Adobe Stock, Mauricio Toro

Nie miałam ochoty jechać na to wesele, ale mama się uparła, jakby chodziło co najmniej o ratowanie świata, nie rodzinny zlot podlany procentami.

– Zobacz sama – podtykała mi zaproszenie w tłoczone aniołki. – Jest napisane „wraz z dziećmi”, widzisz?
– Chodziło pewnie o Rafała. Ja jestem przecież pełnoletnia.
– Ale wciąż jesteś naszym dzieckiem – mama przewróciła oczami. – O co ci w ogóle chodzi? Przecież kiedyś przepadałaś za kuzynką!
– Za boczkiem też – wyjaśniłam. – A teraz go nie jem.
– Masz Elżunię w znajomych na Facebooku – upierała się, jakby to było dowodem zażyłości.
– Podobnie jak ponad tysiąc innych osób.

Mamo, no, miałam jej odmówić, gdy mnie zaprosiła? Ale kto by tam mnie słuchał!

Zaraz się zaczęło, że rodzina musi trzymać się razem, więzy krwi, tradycja z dziada pradziada, geny, kądziel, miecz, rytuały… Pierdolety wyciągane z lamusa jeden po drugim, odwijane z zatęchłych bibułek i podsuwane pod nos. I w imię czego to wszystko? Po to, by się tłuc na drugi koniec Polski, nażreć się, napić, dać obejrzeć różnym wujkom i ciotkom, odpowiadać na setki pytań, a na drugi dzień nic z tego nie mieć oprócz kwaśnego posmaku żenady i kaca? A ja się nawet nie najem, bo będzie pewnie samo mięcho.

– To zjesz ciasta – mama była dla mnie bezlitosna. – Nikt ci nie kazał cudować z dietami.
– Taka ilość cukru mnie zabije – zauważyłam, ale machnęłam tylko ręką.
– Inni całe życie tak jedzą i żyją.

Widziałam to wszystko zupełnie inaczej. Logiczne, że Ela i jej narzeczony wysyłają zaproszenia wszystkim, skoro już zdecydowali się urządzać wielkie weselisko. Muszą przecież ogarnąć liczbę gości, nie? Teraz jedni potwierdzą, inni zrezygnują i młodzi będą mieli jasność, na ile gości zamawiać lokal i wyżerkę. To po prostu formalność, żaden nietakt odmówić.

– Ja tak nie uważam – powiedziała mama. – Okropne, jaka ty się zrobiłaś pragmatyczna.

To, co mi napisała kuzynka, było niegrzeczne!

Na weekend wrócił ojciec i klamka zapadła: mam jechać.

Kiedyś, gdy będziesz wychodzić za mąż, rodzina także przemierzy setki kilometrów, by być z tobą w ten wielki dzień – stwierdził i pomyślałam, nie po raz pierwszy, że czynny udział w polityce robi z moim starszym coś niedobrego.
– Ja nie wyjdę za mąż – oświadczyłam, ale tylko wzruszył ramionami, że niby młoda jestem, głupia i jak dorosnę, to mi się odmieni.

No, nie sądzę! Póki co odpuściłam, ostatecznie było jeszcze mnóstwo czasu. I sporo ważniejszych spraw: najpierw krowy z Deszczna, potem protesty klimatyczne i inne akcje, do tego wakacyjne dyżury w schronisku dla zwierząt. Ze spraw mniej ważnych, ale jednak istotnych – zrobiłam sobie cudowny tatuaż za kasę, którą dostałam od babci na urodziny. Już od dawna o takim marzyłam, więc nawet się nie zastanawiałam, gdy wreszcie było mnie stać.

– No, niby ładny – mama kiwała głową bez przekonania. – Ale nie trzeba było raczej dać sobie zrobić ten malunek gdzieś pod ubraniem?
– Po to go mam, żeby pokazywać – wyjaśniłam, wyciągając przed siebie lewe ramię .– Ten tatuaż symbolizuje moją postawę duchową i wyraża ideały, w które wierzę!

Oczywiście, nie omieszkałam się pochwalić na fejsie; naprawdę cudnie wyszła ta świnka w wianku polnych kwiatów, serce zmiękłoby najbardziej zawziętemu mięsożercy. Jeśli choć jedna osoba zastanowi się nad swoimi przywiązaniami, to cel zostanie osiągnięty. Jestem pewna, że większość ludzi ma w sobie głębię współczucia dla cierpiących zwierząt, tylko na co dzień po prostu o nich nie myśli. Zresztą sporo komentarzy potwierdziło moje przypuszczenia. Były, rzecz jasna, wyjątki, ale uznałam, że potwierdzają regułę: bzdury o więziennym pochodzeniu tatuaży, szpeceniu ciała, itd.

Kuzynka Ela napisała na przykład, że ma nadzieję, że nie pojawię się na jej weselu pomalowana w bydło gospodarskie i z „tymi” niebieskimi włosami. Odpisałam jej jak pozostałym, że świetny żart i wrzućmy na luz, w tym kraju każdy ma prawo wyglądać tak, jak chce.

Ale ja pisałam poważnie – odpowiedziała kuzynka. – Przede mną, już za dwa tygodnie, najważniejszy dzień w życiu i nie chciałabym, żebyś mi go zepsuła. Mam swoją wizję tego święta i cyrkowe dziwolągi w niej nie występują. Po prostu ubierz się i uczesz jak człowiek, zafarbuj włosy, tyle chyba możesz zrobić dla rodziny.

O rany, niebieskie włosy, no i co z tego?

Nawet w szkole tego nie komentują, ba, jest u nas laska z różowymi. A gdyby Elżbieta uprzejmie poprosiła, mogłabym się przefarbować, ale tym bydłem gospodarskim, dziwolągiem i ogólnym nadęciem wyprowadziła mnie z równowagi. Nie chciałam robić dymu na jej stronie, więc napisałam jej na priv, że jest głupia jak kilo gwoździ i może mnie wykreślić z listy gości swojej wiejskiej popijawy.

– Nie jadę na żadne wesele – powiedziałam w domu. – Nawet wołami mnie nie zaciągniecie!
– Ale rodzina, Iwonko – zaczęła mama i wtedy pokazałam jej wymianę zdań z kuzynką na Facebooku.
– Więzy rodzinne nie są dla niej ważne – podsumowałam. – Liczy się artystyczna wizja panny młodej. Lepiej zapytajcie dla pewności, czy Rafek z ręką w gipsie może jechać, bo gotowi go nie wpuścić. Tata też podpada, odkąd się roztył.
– Nie przesadzaj – mama próbowała zbagatelizować sprawę. – Wiesz, jaka jest nerwówka przy weselu? Nieładnie to Ela napisała, ale pewnie ze stresu i wcale tak nie myśli. Dobrze, że nic nie odpyskowałaś.
– Wiesz, mamo, wątpię, czy ona w ogóle myśli – ulżyłam sobie. – I owszem, skomentowałam jej wypowiedź odpowiednio, ale w prywatnej wiadomości, ma się trochę obycia, nie to, co ten wiejski kołek.

W domu, oczywiście, afera na całego ale mam to gdzieś. Nie będę się tłukła przez całą Polskę po to, żeby mi ktoś wstręty robił, bo mu mój wygląd nie pasuje do koncepcji.

Czytaj także:
Swoje niespełnione ambicje moja mama przeniosła nie tylko na dzieci, ale też na wnuki
Na własne oczy widziałam, jak Kaśka obściskuje się z kochankiem. A przecież wzięła ślub pół roku temu
Sąsiadka zaraziła mnie grypą. Byłem wściekły, ale kolejną chorobę spędziliśmy już razem

Redakcja poleca

REKLAMA