„Od lat zdradzam żonę, ale dopiero teraz padłem ofiarą własnej żądzy. Kochanka mnie szantażuje i chce kasę za milczenie”

zszokowany mężczyzna fot. Adobe Stock, Jose Calsina
„Zanim zdążyłem odpisać, telefon piknął ponownie, a moim oczom ukazało się zdjęcie, za które żona od razu wyrzuciłaby mnie z domu. Kotłujące się ciała w pościeli i dość jednoznaczna pozycja. Zagotowało się we mnie. Co za perfidna manipulantka! Że też niczego się nie domyśliłem”.
/ 10.11.2023 21:15
zszokowany mężczyzna fot. Adobe Stock, Jose Calsina

Miałem naprawdę dobrą wymówkę, by wyrwać się z domu na kilka dni i nie wzbudzić podejrzeń mojej żony Kingi. Powiedziałem, że to ważne szkolenie z firmy i tyle. Tak naprawdę pojechałem zaszaleć z jakąś fajną babką.

Życie było dla mnie łaskawe. Byłem szefem dużej firmy konsultingowej. Miałem piękną, ale nieco nudną żonę i dorosłą córkę. A w zeszłym roku zostałem dziadkiem. Co prawda, nie czułem się jeszcze gotowy do tej roli, ale muszę przyznać, że mała Amelka zawładnęła moim sercem. Od tego czasu Kinga już w ogóle nie zwracała na mnie uwagi, więc moje zdrady były łatwiejsze do ukrycia.

Zawsze lubiłem kobiety i nawet ślub z Kingą nie spowodował, żebym przestał się za nimi oglądać. Byłem sprytny i dość kreatywny, dlatego nigdy nawet do głowy jej nie przyszło, że mogę mieć kogoś na boku. Poza tym nie miałem długich romansów. Chodziło mi o seks, więc zmieniałem kobiety, a chętnych nigdy nie brakowało.

Ależ ona miała ciało

Już pierwszego wieczoru na mojej wyprawie do Poznania, zaczepiła mnie w klubie intrygująca kobieta.

– Postawisz mi drinka? – zapytała i spojrzała na mnie dość kokieteryjnie.

– Jasne – odpowiedziałem i skinąłem głową na barmana.

Okazało się, że Basia nie zamierza bawić się w żadne podchody i dość jednoznacznie dawała mi odczuć, jak skończy się ten wieczór. Nie broniłem się. Miała świetne ciało, a w tańcu wyglądała naprawdę obłędnie. Jeszcze tej samej nocy przekonałem się, że w łóżku też doskonale wie, czego chce. Mało tego, miałem wrażenie, że nie ma żadnych zahamowań. Ta upojna noc była początkiem szalonych dni.
Czułem się jak młody Bóg. Spędziłem z Basią cały tydzień. Mieszkała w Poznaniu, więc pokazała mi miasto z innej strony, ale tak naprawdę mnie interesowało bardziej jej ciało niż zabytki.

– Jesteś szalona – patrzyłem z podziwem na nią, gdy kolejny raz daliśmy się ponieść namiętności.

– Muszę się postarać, żebyś mnie dobrze zapamiętał – szepnęła mi do ucha.

– Starałaś się cały tydzień – roześmiałem się.

To miał być przelotny romans

Sytuacja była od początku jasna. Dla obojga z nas to był krótki romans. Miło spędzony czas i tyle. Gdy się rozstawaliśmy, widziałem w jej oczach jakiś dziwny błysk.

– Było mi z tobą cudownie. Może to jeszcze powtórzymy, gdy przyjedziesz następnym razem? – zapytała.

– Pewnie – obiecałem.

Tylko że ja doskonale wiedziałem, że nie będzie następnego razu. To byłoby zbyt ryzykowne.

Wróciłem do domu i rzuciłem się w wir obowiązków nie tylko służbowych, ale też domowych. W pracy naprawdę dużo się działo. Właśnie miałem negocjować nowy kontrakt. Na szczęście, po tym wypadzie miałem dobrze naładowane baterie i czułem, że wszystko się uda.

Próbowała mnie szantażować

Minęły dwa tygodnie i Basia już prawie na dobre zniknęła z moich myśli. Wtedy jednak dostałem niemal obuchem w głowę. Usłyszałem sygnał SMS-a, a gdy popatrzyłem w ekran telefonu, zdębiałem. Dostałem zdjęcie, na którym całowałem się z Basią. Fotka nie pozostawiała żadnych złudzeń, że to ja. Za chwilę przyszła kolejna wiadomość.

„Nie mogę zapomnieć twoich gorących pocałunków”.

Nie podobało mi się to. Mało tego, czułem, że to zmierza w złą stronę. I w ogóle, kto zrobił tę fotkę?

„Co to ma znaczyć? Umawialiśmy się na coś” – odpisałem szybko.

„Oj tam, to tylko takie gadanie. Przy okazji mam do ciebie prośbę. Potrzebuję trochę kasy, to numer mojego konta”.

Teraz to w ogóle nie wiedziałem, co o tym myśleć. Chciała ode mnie pożyczyć kasę? Wyglądała na dość majętną. Zanim zdążyłem odpisać, telefon piknął ponownie, a moim oczom ukazało się zdjęcie, za które żona od razu wyrzuciłaby mnie z domu. Kotłujące się ciała w pościeli i dość jednoznaczna pozycja. Do zdjęcie dołączony był podpis.

„Żebyśmy się dobrze zrozumieli, nie możesz mi odmówić kasy. Mam więcej takich pikantnych fotek. No chyba, że twoja żonka powinna je zobaczyć...”

Zagotowało się we mnie. Co za perfidna manipulantka! Że też niczego się nie domyśliłem.

„Zapomnij” – odpisałem.

I zapanowała cisza. Wiedziałem już jednak, że Baśka jest przebiegła i że to nie będzie koniec tej chorej gierki.

Byłem zestresowany

Przez kolejne dni nerwowo zerkałem na telefon. Nie mogłem spać i ciągle chodziłem poddenerwowany. Nie, właściwie to byłem wściekły na Baśkę i na siebie, że coś mi tak zaćmiło rozum. Czułem się kompletnie bezradny i bałem się, że Kinga naprawdę się dowie.

Wtedy przyszło kilka kolejnych zdjęć ocierających się niemal o pornografię. A do mnie dotarło, że Baśka miała to wszystko zaplanowane. Pewnie nie ja pierwszy wpadłem w jej sidła. Nie zamierzałem jednak jej tego puścić płazem. Na odczepnego przelałem jej dwa tysiące. Musiałem coś wykombinować, żeby dała mi spokój.

„Dzięki za kasę, ale wiesz, że to zaledwie na waciki. Nie bądź sknerą. Chyba twoje małżeństwo jest warte trochę więcej”.

Wynająłem detektywa

Wtedy coś we mnie pękło. Zadzwoniłem do zaufanego znajomego i poprosiłem o namiary na prywatnego detektywa. Musiałem znaleźć haka na tę babę. Na drugi dzień spotkałem się z poleconym gościem i przyznałem mu się do wszystkiego. Byłem już naprawdę zdesperowany.

– Nie takie rzeczy widziałem, proszę pana. I zapewniam, że nie pan pierwszy i nie ostatni – powiedział.

– To co ja mam teraz zrobić?

– Muszę wiedzieć  wszystko, co panu mówiła. Każdy detal ma znaczenie. Pewnie kreowała się na kogoś, kim nie jest, ale może wcale nie jest tak dobrą aktorką i z czymś się zdradziła.

Opowiedziałem mu wszystko, co pamiętałem. Obiecał ją znaleźć, ale bałem się, że ona jest zbyt sprytna, by dać się złapać.

Miałem taki poziom stresu, że aż żona zaczęła się niepokoić. Tłumaczyłem się pracą, ale coś mi nie wierzyła.

– Może ty jesteś chory? – pogładziła mnie czule po głowie.

– Nic mi nie jest, nie martw się – uspokajałem ją.

Mijały kolejne dwa tygodnie, a mój telefon milczał. Z jednej strony po cichu liczyłem, że może Baśka odpuściła. Z drugiej bałem się, że za moment odwali gruby numer.

Kiedy przyszedł SMS ze zdjęciem, moje serce waliło jako szalone.

„Czy to ona?”– pytał detektyw.

A więc znalazł ją. Potwierdziłem i czekałem na rozwój wydarzeń.
Okazało się, że Baśka teraz jest Amandą. Co więcej, jest już dobrze znana policji, ale wie, jak się wymknąć. Zmienia co rusz tożsamość, uwodzi kolejnych facetów i napycha sobie portfel ich kasą poprzez szantaż. Póki co pewnie dorwała kolejnego frajera, a ja wciąż nerwowo reaguję na dźwięk komórki. Mam nadzieję, że w końcu dostanie to, na co zasłużyła.

Czytaj także: „Mąż nie mógł pogodzić się z tym, że się starzeje. Młoda kochanka go zostawiła, a ja znalazłam na wakacjach faceta na poziomie”
„Nie mogłam się uwolnić od zazdrości męża. Gdyby mógł, na pewno wsadziłby mnie do klatki, by mieć mnie tylko dla siebie”
 „Synowa wymyśliła, że będę w domu uczyć wnuków, bo ona nie chce posyłać ich do szkoły. Nie po to przeszłam na emeryturę”

 

Redakcja poleca

REKLAMA