W moim małżeństwie od dawna nie powodziło się dobrze. Rysiek, jeszcze 10 lat temu wydawał się mężczyzną do tańca i różańca. W momencie, gdy nadszedł kryzys wieku średniego, zmienił się jednak nie do poznania. Zaczął zauważać każdy siwy włos na głowie, użalać się nad swoją sylwetką, dostrzegać pierwsze sygnały zmniejszonej potencji. Swoją niską samoocenę wynagradzał sobie wtedy kupowaniem nowych rzeczy i zakładami sportowymi, całkowicie zapominając o mnie i naszej relacji.
– Wyglądam w tym garniturze młodziej? – pytał.
– Czemu się tym przejmujesz? Po prostu zaakceptuj swój wiek – mówiłam
Z czasem zaczęło być jednak coraz gorzej. Zakupy i bukmacherka zamieniły się w czyny: mąż chciał poczuć się, jakby znów miał 25 lat. Postanowił wtedy pójść pierwszy raz od lat na dyskotekę.
– Tak, potańczę trochę, być może w parze, ale to tyle – tłumaczył Rysiek, zdziwiony tym, że reaguję grymasem twarzy na jego plan tanecznych podbojów, oczywiście bez mojego towarzystwa.
– Po co chcesz tańczyć z młodszymi kobietami? Tam nie ma nikogo w Twoim wieku. Zawsze mogę pójść z Tobą.
– Irka, to tylko zabawa. Przecież nie będę ich podrywał! – zarzekał się. – Chcę się pobawić. Z Tobą mogę tańczyć tango, a ja chcę pobawić się do techno. Nie chcę czuć się tak, jakbym zaraz miał pakować się do trumny.
– Przecież masz dopiero 45 lat! – zareagowałam złością, nie mogąc już go słuchać.
W momencie, gdy mój mąż zorientował się, że nie odnajduje się na parkiecie, zaczął uczęszczać na kurs tańca. To niekoniecznie pomogło mu odnaleźć się w tłumie młodych, przerzucił się więc na siłownię. Uznał, że mięśnie u faceta po 40–stce zrobią większe wrażenie, niż u młodzików. Pytanie, na kim chciał to wrażenie wywołać.
Druga młodość miała na imię Kamila
Mąż, choć na początku wydawał się widocznie zniechęcony ciężkimi treningami, po czasie zaczął wracać z nich rozpromieniony. Poprosiłam wtedy swojego brata, by poszedł na siłownię w tym samym czasie, co mój mąż. Zauważył wtedy, że porad udzielała mu młoda, atrakcyjna trenerka. Na jej skąpym, sportowym topie treningowym widniała plakietka z imieniem „Kamila”.
– A więc tak bawi się mój mąż? – mówiłam sama do siebie, zmywając po nim naczynia. – Najwidoczniej chce robić wrażenie na młodszych kobietach, pytanie tylko, jak szybko przerodzi się to w romans.
Myślałam nad tym godzinami. Wiedziałam z własnego doświadczenia, jak wygląda menopauza, potrafiłam zrozumieć więc kryzys wieku średniego. Opcji było jednak tak wiele: terapia, wspólne wakacje, akceptacja procesu starzenia.
Z rozmyślań wyrwał mnie widok męża farbującego włosy. Chciał przypodobać się tej lafiryndzie?
– Wybierasz się gdzieś? – zapytałam.
– Tak, zarezerwowałem stolik w drogiej knajpie. Wiesz, ilu przyjemności sobie odmawiałem? Teraz czuję, że odmładzam się w oczach – mówiąc to, zaczął zmywać farbę pod kranem. – Zero siwych włosów. Tego mi trzeba było.
– Idziesz tam sam? – spytałam spokojnym tonem.
– No a z kim? Mam rezerwację na jedną osobę. Kumple wolą siedzieć z chipsami przed telewizorem, zamiast zachować się z klasą.
Znalazł się elegancik: pomyślałam. Gdy tylko wysuszył włosy, ubrał się w nowy garnitur i zatrzasnął drzwi, złapałam za telefon. W naszym niewielkim mieście wyłącznie jedna knajpa działała na zasadzie rezerwacji. Zawsze, gdy chciałam do niej iść, Rysiek narzekał, że jest za droga, a on: zbyt zmęczony.
– Halo? Chciałabym potwierdzić rezerwację. Nie jestem pewna, czy mąż wszystko dobrze zapisał – zaraz potem podałam jego nazwisko.
– 18:40, stolik dwuosobowy, menu degustacyjne, wino... – kobieta po drugiej stronie słuchawki podała mi nazwę, której nie potrafiłabym nawet wymówić.
– Aha, tak. Wszystko się zgadza, dziękuję – odparłam i rozłączyłam się. Wiedziałam już wszystko.
Nic mi nie da trzymanie go na smyczy
Wiedziałam już, na czym stoję i że nie mogę nic z tym zrobić. Knucie intryg czy błaganie o zakończenie romansu nie były w moim stylu. W przeciwieństwie do Ryśka potrafiłam zachować się z klasą, jak przystało na mój wiek. Ruszyłam więc w stronę lokalnego biura podróży, by móc przemyśleć swoje życie z drinkiem na plaży. Nie pisnęłam o tym mężowi ani słówka: przestało interesować mnie to, co dzieje się w knajpie, a pod moją nieobecność: zacznie dziać się również w moim domu.
Kiedy dotarłam na słoneczne Rodos, zameldowałam się w hotelu, a potem, rozłożona już na leżaku, zauważyłam intrygującego mężczyznę. Siedział na rozgrzanym piasku z książką, wydając się całkowicie oderwanym od zgiełku i gorąca.
– Co pan czyta? – Zagadałam, widząc, że książka nosi polski tytuł.
– Bułhakowa, „Mistrz i Małgorzata”. Staram się nadrobić na wakacjach książki, na które byłem za głupi w młodości – zażartował. – Dopiero teraz dostrzegam w nich wszystkie analogie i obraz naszego społeczeństwa.
Zaniemówiłam. Ten facet wydawał się totalnym przeciwieństwem mojego męża: dostrzegał zalety starzenia, zamiast je maskować. Natychmiast zaczęłam rozmawiać z nim o literaturze.
– Czemu jest tu pani sama? – zapytał w końcu, odgarniając z czoła siwiejące włosy. Wydawał mi się taki seksowny: po co tuszować coś, co świadczy o męskości i doświadczeniu?
– Planuję rozwód. Czy zna pan o tym jakieś książki? – rzuciłam żartem.
– Coś się znajdzie. Swoją drogą, kiedy przez słońce odparują już z pani wszystkie negatywne myśli, polecam wybrać się w góry. Człowiek patrzy w nich z wielką mądrością na całe swoje życie.
– Czy mogę wybrać się z panem?
Romans pokazał mi, że i tak chciałam się rozwieść
Pogaduszki z nowo poznanym mężczyzną, który, jak się okazało, nazywa się Tomasz, szybko przeniosły się na parkiet. Nie miał nic przeciwko temu, żeby iść na spokojny wieczorek taneczny organizowany w hotelu, zamiast pić do upadłego w głośnej dyskotece. Udało się też pozwiedzać wspólnie okolicę, czego nigdy nie mogłam zrobić z Ryśkiem, który powtarzał namolnie, że takie rzeczy są dla starych ludzi.
– Mnie również zdradziła żona – przyznał w końcu. – Jestem już po rozwodzie.
– Ja będę po nim niedługo. Jeśli drugi człowiek cię nie szanuje, nie ma sensu go zatrzymywać. – skwitowałam szybko.
– A czy warto zatrzymać przy sobie tych, którzy darzą cię ogromnym szacunkiem? – spytał, co mocno mnie zdezorientowało.
– Myślę, że tak – odparłam nieśmiało.
– Sprawdźmy – mówiąc to, zaczął mnie całować.
Po powrocie z wakacji wparowałam do domu i od razu usłyszałam odgłos zakładania ubrań.
– Irka! Wreszcie wróciłaś! Chodź, zrobię ci kawę – Rysiek ruchem ramion starał się odgonić mnie od drzwi o sypialni.
– Cześć, Rysiek. – pocałowałam go w policzek. – Cześć, Kamila! – powiedziałam już znacznie głośniejszym tonem. – Nie musisz się ukrywać, między mną a Ryśkiem, wszystko już skończone. Idę dziś do prawnika. Właściwie to poznałam go na wakacjach i jest tu ze mną. Dasz wiarę, że mój nowy facet mieszka tylko 30 km stąd? – mówiąc to, otworzyłam drzwi i zaprosiłam do mieszkania Tomka.
Mój mąż zdębiał. Nie spodziewał się takiego obrotu spraw: próbował powstrzymać mnie przed opuszczeniem domu, ale Tomek wziął sprawę w swoje ręce.
– Ty chyba zostałeś prawnikiem po to, żeby zajmować się rozwodami wszystkich kobiet w twoim życiu – zażartowałam, idąc już z Tomkiem ulicą.
– Albo po to, żeby poznać ciebie – odparł, biorąc mnie pod rękę.
Szczerze mówiąc, romans męża z Kamilą stanowił ostatni gwóźdź do trumny. Nie chcę być ani z facetem, który zdradza, ani z takim, który się nie akceptuje. Czas na nowy start, który zapoczątkuje wspólny wyjazd w góry!
Czytaj także:
„Zdradziłem żonę, bo pragnąłem jędrnych przygód. Teraz kiedy ją widzę, ślinię się jak nastolatek”
„Teściowie chcą, żebym przed ślubem podpisała intercyzę. Myślą, że są sprytni, ale ja nie dam się przechytrzyć”
„Córka rodzi dzieci jedno za drugim i jeszcze myśli o powrocie do pracy. Jeśli sądzi, że zajmę się jej dzieciarnią, to się grubo myli”