Zdecydowaliśmy, że nasze pożegnanie odbędzie się na brzegu morza. Oddawaliśmy się namiętności, nie zważając na otaczający nas świat. Świt nadszedł niepostrzeżenie.
– Nigdy mnie nie zapomnij, kochanie – wyszeptała Gosia, a ja dałem jej słowo, że ten cudowny, letni epizod pozostanie w mej pamięci po kres mych dni...
Jej spojrzenie emanowało niewinnością i melancholią. Przytulała mnie i obdarowywała pocałunkami z taką autentycznością, jakby gdzieś w pobliskich zaroślach czaił się paparazzi, tylko czekając na idealny moment do wykonania zdjęcia. Cóż, wkładała w to naprawdę dużo wysiłku, zdając sobie sprawę, że niebawem całe to przedstawienie przyniesie jej wymierne korzyści... Wkrótce miałem się o tym boleśnie przekonać!
Zawsze byłem niewierny
Pracuję jako prezes zarządu sporej korporacji, skończyłem już 50-tkę. Założyłem rodzinę i mam wspaniałą żonę oraz dwójkę dorosłych dzieci. Kilka lat temu los obdarzył mnie jeszcze jednym skarbem, pięcioletnim synkiem, Maciusiem. Uwielbiam go całym sercem i zrobiłbym dla niego dosłownie wszystko.
Nie ukrywam, że od samego początku naszego małżeństwa nie jestem wierny swojej żonie. Staram się jednak działać ostrożnie i po cichu, aby nikt się nie dowiedział o moich wyskokach. Nawet jeśli Wandzia coś podejrzewa i ma przeczucie, że czasem ją zdradzam, to jak dotąd ani razu nie przyłapała mnie. Dobro i harmonia w naszej rodzinie są dla mnie priorytetem, więc nigdy nie zrobiłbym niczego, co mogłoby to zburzyć, dla żadnej innej kobiety!
Musiałem zadbać o zdrowie
Parę lat temu miałem niegroźny wypadek samochodowy, po którym od czasu do czasu dokuczają mi bóle w okolicy biodra i kolana. Ostatnio mój doktor poradził, żebym pojechał na turnus rehabilitacyjny do popularnego ośrodka położonego nad morzem. Słynie on z rewelacyjnego zaplecza do zabiegów oraz – co dla mnie istotne – z komfortowych pokoi. Nie miałem problemu z opłaceniem pobytu, nawet jeśli trwałby 21 dni. Byłem pod wrażeniem, że w naszym kraju można zadbać o zdrowie na takim poziomie. Zdecydowałem, że ten czas spożytkuję do cna, pod każdym możliwym względem.
Przyznam się szczerze, że nie widziałem żadnych przeszkód, by rozpocząć nową miłosną przygodę. Co więcej, od samego początku mojego pobytu nad Bałtykiem bacznie obserwowałem otoczenie, szukając okazji. Rzecz jasna, w tamtym momencie sądziłem, że to ja zdobyłem serce Gosi. Z perspektywy czasu dochodzę jednak do wniosku, że role się odwróciły i to ona była wprawnym myśliwym, a ja stanowiłem jej łatwy łup...
Nie mogłem sobie odpuścić
Spotkaliśmy się obok stoiska, gdzie sprzedawano lokalne wyroby. Promiennie się do mnie uśmiechnęła i zagadnęła, jak mi się podoba w tych nieoszlifowanych, brązowych bursztynowych paciorkach. Prezentowała się tak cudownie, że obsypałem ją gradem pochlebstw i zaproponowałem, aby pozwoliła mi sprezentować jej te korale. Chwilę się opierała, ale ostatecznie wybraliśmy się razem do kawiarni. Ona przystrojona w te bursztyny, a ja przeszczęśliwy, bo przeczuwałem, że czeka mnie niesamowita przygoda!
Spotkałem przepiękną, czarującą dziewczynę, błyskotliwą, dowcipną i pełną uroku, a do tego swobodnie podchodzącą do życia. Jeszcze tej samej nocy wylądowaliśmy razem w łóżku i muszę przyznać, że było nieziemsko! Wspominała, że jest z południa kraju, jeździ konno, a po ostatnim wypadku ma problemy z plecami. Od czasu do czasu skarżyła się nawet na bóle w dole kręgosłupa. Ależ cudownie było wtedy gładzić jej skórę i całować… Dosłownie oszalałem z pożądania, gdy nagle obróciła się na wznak, a ja mogłem pieścić jej brzuszek i całą resztę ciała.
Muszę przyznać, że od bardzo dawna nie czułem w sobie tak ogromnej burzy emocji i nie miałem w sobie tyle wigoru i energii. Zupełnie straciłem poczucie rzeczywistości. Byłem pewien, że jestem o krok od szalonego, pełnego namiętności uczucia. Gosia powiedziała mi, że zakochała się we mnie od razu, jak tylko mnie zobaczyła. Nawet jeśli nie do końca w to wierzyłem, to takie wyznanie strasznie mi się podobało! Gdy te cudowne trzy tygodnie zaczęły się kończyć, zdecydowaliśmy, że za pół roku znów się tam spotkamy. W końcu sanatorium było otwarte cały rok, a zima nad morzem potrafi być przepiękna. Szczególnie w fajnym towarzystwie.
Kochanka nie dała o sobie zapomnieć
Dosłownie kilka dni po tym, jak wróciłem do siebie, przyszedł do mnie SMS ze zdjęciem, które mnie zszokowało. Widać na nim, jak obściskuję się z Gosią w tak namiętny sposób, że każdy, kto by to zobaczył, od razu by się zorientował, co jest między nami.
Pod spodem napisane było: "Mam nadzieję, że pamiętasz, skarbie!". Hmm...
Następnie Gosia wysłała mu jeszcze jedną wiadomość, tym razem dłuższą. Prosiła w niej o spore wsparcie finansowe. Twierdziła, że padła ofiarą złodziei i nie ma pieniędzy. „Proszę, pomóż mi, kochanie" – błagała w SMS-ie. „To dla ciebie pestka, więc mam nadzieję, że szybko prześlesz mi pieniądze. Numer rachunku bankowego podam ci w kolejnym SMS-ie".
Przyszło mi do głowy, że prawdopodobnie potrzebowała próbowała mnie naciągnąć. Poczułem lekką irytację, ale na razie jeszcze nic złego nie chodziło mi po głowie. Przelałem jej połowę kwoty, o którą prosiła, bo w sumie nie chciałem wyjść na totalnego frajera. Prawie od razu dostałem kolejne zdjęcie, zdecydowanie mniej subtelne. A do tego SMS-a, który jasno dawał do zrozumienia, o co tak naprawdę chodzi mojej byłej kochance.
Zaczęła mnie szantażować
"Skarbie, nie chcę być niedyskretna, ale lepiej ze mną nie zadzieraj. Mam w zanadrzu sporo kompromitujących fotek z tobą w roli głównej. Wystarczy, że prześlę je bliskim, a wiesz, co się stanie. Potrzebne mi są pieniądze. Wiesz, co robić, żebym trzymała język za zębami! Liczę na ciebie".
Niezwłocznie wybrałem numer do ośrodka, gdzie podobno miała przebywać. Rzecz jasna, nikt nic nie słyszał o takiej osobie. Nie mieli pojęcia, kto to jest Małgorzata S. Starałem się ją odnaleźć, ale łączyła się ze mną tylko z kafejek internetowych albo przez telefony na kartę. Gdybym bardzo tego chciał, dotarcie do niej nie byłoby specjalnie trudne, ale zależało mi na tym, aby jak najmniej ludzi wiedziało o całej sprawie.
Przelałem forsę i przez jakiś czas miałem święty spokój. Tak mi się przynajmniej wydawało, bo po jakimś czasie dostałem kolejne zdjęcie, na którym byliśmy w łóżku! Zastanawiałem się, jakim cudem ona je zrobiła. Kiedy to było? Pewnie musiała się nieźle na tym znać i mieć dobry sprzęt fotograficzny, albo zatrudniła jakiegoś profesjonalnego fotografa i potajemnie umieściła gdzieś kamerę! Wszystkie fotki były zrobione w jej pokoju.
Płacę jej za milczenie
Zaciskając zęby, klnąc siebie w myślach, nie czekając na żadne dodatkowe wytyczne, kolejny raz przesłałem kasę. Kwota taka sama jak ostatnio. I tak co miesiąc, cyklicznie, niczym w zegarku… Przychodzi wiadomość ze wstrętnym zdjęciem, a ja przelewam pieniądze. Póki co, to jej pasuje.
Zainwestowałem mnóstwo pieniędzy, tyle, że wystarczyłoby na opłacenie paru detektywów i miałbym ją w garści. Tylko wtedy afera byłaby nie do uniknięcia... Nie tak dawno temu dostałem na firmowego maila fotkę z oszałamiającym zachodem słońca. Oraz lakoniczną wiadomość: "Nie zapomnij o mnie!". Jedyne, na co liczę, to to, że trafi się inny jakiś facet, na którego Gośka zapoluje i który będzie miał mniej do stracenia niż ja, i ją dopadnie! Wtedy odetchnę z ulgą.
Maciej, 51 lat
Czytaj także: „Żona nie wie, że kłamię jak najęty, a moje nadgodziny mają długie nogi, którym nie mogę się oprzeć”
„Chłopak na urodziny podarował mi środkowy palec. Nie płakałam zbyt długo, bo słone łzy ocierał mi kochanek z pociągu”
„Sąsiadka krytykowała i tresowała swoje córki. Gdy próbowała rządzić moją, przestałam być miła”