„Od 20 lat romansuje z kobietami w całej Europie. Myślałem, że żona jest nieświadoma tego faktu. Uważałem ją za naiwną”

załamany mężczyzna fot. Getty Images, Igor Stevanovic / 500px
„Nigdy nie czułem się winny. Uważałbym się za frajera, gdybym nie skorzystał z okazji, kiedy dziewczyna sama pcha mi się do łóżka. Dodatkowo spędzam tyle czasu za granicą, że zasługuję na coś w zamian, nieprawdaż?”.
/ 28.11.2023 07:15
załamany mężczyzna fot. Getty Images, Igor Stevanovic / 500px

Od kilkudziesięciu lat utrzymywałem relacje i romansowałem z kobietami z całej Europy. Byłem przekonany, że Zosia jest nieświadoma mojej sytuacji. Uważałem ją za osobę naiwną.

Żona miała być w domu

W telewizji toczyła się debata na temat zdrad. Dwóch uczestników programu zastanawiało się: „Czy powiedzieć, czy milczeć? Przyznać się do zdrady, czy stanowczo zaprzeczać? Wywoływać konflikty, czy przymykać na to oko?”. Moja małżonka uważnie przysłuchiwała się telewizyjnej debacie. Czajnik gwizdał, coś w kuchni zaczynało się przypalać, a ona nie reagowała! Cały świat przestał dla niej istnieć! Powróciła do rzeczywistości, gdy nadszedł czas na przerwę reklamową.

– Powiedz – zwraca się do mnie. – Czy według ciebie lepiej wiedzieć?

– Zośka, skąd mam wiedzieć – odpowiadam. – To nie jest mój problem.

Jednak wiedziałem, że to nieprawda. To bezsprzecznie mój problem. Zawsze mam ochotę na kobiety jak kocur podczas wiosennej pory! Uwielbiam moją żonę, ale moje uczucia w tym kontekście są bez znaczenia! Mam niewiele mniej niż pięćdziesiąt lat, z czego ponad dwie dekady spędziłem za kierownicą ciężarówek. Znam na wylot cały kontynent europejski, wszędzie czuję się jak we własnym domu. Bywają okresy, kiedy nie pojawiam się w domu przez dwa, trzy tygodnie. Wówczas mam czas na odpoczynek, a potem znów ruszam w drogę. Uwielbiam ten tryb życia!

Zosia, moja małżonka, nauczyła się żyć z faktem, że jestem raczej gościem w naszym domu. Choć początkowo protestowała, płakała i sprzeciwiała się, z czasem zaakceptowała sytuację. Praktycznie sama wychowywała trójkę naszych dzieci, nadzorowała budowę naszego domu, organizowała przeprowadzkę, a także nauczyła się podejmować decyzje i zarządzać finansami. Ja przynosiłem do domu pieniądze i powtarzałem:

– Postępuj zgodnie z własnym uznaniem, tylko pamiętaj, aby wszystko było w porządku.

Zosia nigdy nie pracowała zawodowo, moje zarobki wystarczały dla naszej rodziny. Z czasem nabyłem udziały w firmie mojego szwagra, co dodatkowo przyczyniło się do poprawy naszej sytuacji finansowej. Moja żona nie jest typową pięknością, ale dla mnie jest niezwykle atrakcyjna. Ja preferuję niewysokie, okrągłe kobiety, które mają poczucie humoru. Wszystkie moje partnerki były i są do niej podobne.

Żal było nie korzystać

Potrzebuję być z kimś w łóżku, muszę mieć do kogo się przytulić. Kiedy facet wraca z długiej trasy, zmęczony i zziębnięty, taka przytulająca się żona jest najlepszym, co może cię spotkać. Nigdy nie czułem się winny. Uważałbym się za frajera, gdybym nie skorzystał z okazji, kiedy dziewczyna sama pcha mi się do łóżka. Dodatkowo spędzam tyle czasu za granicą, ciągle korzystając z noclegów, które czasem są wątpliwej jakości, albo nawet śpiąc w kabinie na poboczu, by zaoszczędzić trochę pieniędzy... Zasługuję na coś w zamian, nieprawdaż?

Kiedyś postanowiłem, że za każdy swój występek, Zosia dostanie ode mnie niespodziankę. Kupowałem dla niej odzież, obuwie, perfumy czy jakieś przedmioty do mieszkania; luksusowe naczynia, ceramikę albo coś, co sobie zamarzyła. Niedawno dałem jej pieniądze na renowację salonu i łazienki... Marzyła o różnych kasetonach, brokatowych fugach, ozdobnych lustrach i kranach nad zlewem. Postanowiłem wszystko to sfinansować. Głównie jako rekompensatę za Kristinę, u której się zatrzymuję, kiedy tylko wybiorę się do Berlina.

Ta Niemka jest niewiarygodna! Prawdziwy wulkan w sypialni. Nie ma żadnych zahamowań czy wstydu. Dla niej wszystko jest możliwe. Z Zosią nigdy bym się nie odważył nawet pomyśleć o takich rzeczach, a tutaj praktykujemy wszystko, co widzimy w filmach dla dorosłych lub co sami sobie wymyślimy. Upojne chwile z Kristiną to doświadczenie niczym z innej galaktyki. To najbardziej atrakcyjna kobieta, z jaką się spotykałem. Tak myślałem, aż do spotkania, podczas którego praktycznie nie opuszczaliśmy łóżka.

Po wielu godzinach zabaw udałem się do łazienki i niemal zaniemówiłem. W lustrze spojrzał na mnie zmęczony mężczyzna z siwiejącą, szorstką brodą na twarzy. Moje oczy były podpuchnięte, przekrwione, pełne łez...

– Cholera – rzekłem głośno. – Wyglądasz jak siedem nieszczęść! Zosia by się załamała na twój widok!

Chyba miałem już dość

Nagle poczułem obrzydzenie do samego siebie. Chciałem jak najszybciej zniknąć, zaczerpnąć powietrza, pozbyć się zapachu potu, perfum Kristiny. Pragnąłem wrócić do domu. Zacząłem marzyć o białej kawie, chrupiącym rogalu z miodem i mojej Zosi, która kręci się po kuchni.

Nagle wydała mi się najpiękniejszą ze wszystkich kobiet, nieskazitelną, dobrą, cierpliwą i troskliwą. Żadna nie mogła z nią konkurować. Moja żona wygrywała z nimi na starcie! Zadzwoniłem, powiedziałem, że wracam i poprosiłem o gołąbki z kaszą. To od zawsze było moje ulubione danie.
Te Zosia zaserwowała mi z sosem grzybowym, który dodatkowo doprawiła śmietaną. Smakowały jak nie z tej ziemi! Wiedziałem, że przygotuje też sernik, dom będzie krystalicznie czysty i pełen spokoju, że przywita mnie słowami: „Pędź do łazienki, już serwuję posiłek!”, że będę miał możliwość odprężenia się i poczucia ciepła rodzinnej atmosfery.

I faktycznie, podłoga lśniła niczym zwierciadło, w oknach zawieszone były nowiutkie zasłony, a powietrze nasycone było zapachem cynamonu i świeżo pieczonego ciasta. Przyszło mi do głowy, że jestem kompletnym idiotą, szukając szczęścia po świecie. Moja małżonka również prezentowała się zachwycająco. Wydawała mi się młodsza i szczuplejsza. Chciałem ją mocno przytulić na powitanie, ale się ode mnie odsunęła.

– Później – rzekła. – Wszystko później. Teraz zjedz i odpocznij...

Wypiłem kieliszek czystej przed zjedzeniem zupy i dwa podczas jedzenia drugiego dania. Chciałem sobie nalać jeszcze, ale Zosia schowała butelkę.

– Nie. Musimy porozmawiać. Nie chcę, abyś był pod wpływem alkoholu. Mamy ważną kwestię do omówienia.

– Co teraz? – zapytałem rozbawiony. – Jakiś nowy pomysł? Narzuta? Dywan? A może tapety z pejzażami?

Uśmiechnęła się. Opuściła pokój i po chwili wróciła z walizką. Nie rozumiałem nic.

– Po co ci te rzeczy? Jedziesz do swojej matki? Planujesz wyjazd?

– Tak – odpowiedziała. – Wyprowadzam się. Resztę swoich rzeczy już zabrałam. To tylko moje osobiste przedmioty, czekałam z nimi na twój powrót.

– Jakie osobiste? Co ty mówisz?

– Głównie prezenty od ciebie. Biżuteria, kilka ubrań – wyliczyła. – Mogę je zostawić, jeśli zechcesz...

Próbowałem ją przytulić, ale mnie odepchnęła. Obserwowałem ją, kompletnie nie rozumiejąc, co się dzieje. Nagle przestałem ją słyszeć. Widziałem, jak rusza ustami, ale nie rozumiałem wypowiadanych przez nią słów. Jakbym nagle stracił słuch! Dopiero kiedy położyła na blacie klucze od naszego mieszkania, wstałem z krzesła.

– Oszalałaś? – wykrzyczałem. – Co to za szaleństwo? Czy ty zgłupiałaś?

Ona o wszystkim wiedziała

Podbiegłem do niej, złapałem ją za ramiona i zacząłem nią potrząsać, jakby miałem nadzieję, że się ocknie. Lecz ona tylko mnie odepchnęła i zdecydowanie skierowała się do wyjścia. Nie mogłem jej na to pozwolić!

– Wyjaśnij mi, co tu się dzieje? Przyjeżdżam z trasy zmęczony jak wół, a ty mnie tak traktujesz?

– Czyżbyś tak zmęczył się jazdą samochodem? – zapytała z lekkim uśmiechem.

– A gdzie indziej, według ciebie?

– Nie oszukuj, znam prawdę! Twoja sympatia od czasu do czasu dzwoni do mnie i opisuje, jak wspaniale się ze sobą bawicie. Namawia mnie, abym pozwoliła ci odejść. Postanowiłam zastosować się do jej rady.

Poczułem, jakby ktoś walnął mnie obuchem w łeb. W głowie mi huczało. Ledwo mogłem ustać na nogach.

– Ktoś próbuje mnie ośmieszyć, a ty dajesz się nabrać – zacząłem się tłumaczyć. – Wyjaśnię ci wszystko. Zosiu, kocham tylko ciebie, dopiero co zrozumiałem, jak bardzo. Bez ciebie nie ma dla mnie życia!

– Co za pech – powiedziała, uśmiechając się. –  Ale nie chodzi już tylko o ciebie. Znalazłam kogoś innego. Zdradziłam cię.

– Co proszę?!

– Czy pamiętasz, kiedy niedawno zapytałam, czy nie myślisz, że lepiej znać prawdę? Zlekceważyłeś to. A ja chciałam ci wówczas powiedzieć, że się zakochałam, że bez niego nie mogę znaleźć sobie miejsca, że po raz pierwszy od długiego czasu, jestem naprawdę szczęśliwa. Nie chciałeś tego słyszeć.

– Teraz chcę. Opowiedz mi wszystko – prosiłem ją, stojąc przy drzwiach. –  Zrozumiem. Kim jest ten typ?

– To nie żaden typ, to miły, ciepły, dobry i spokojny człowiek. Traktuje mnie jak kobietę i przy nim czuję się jak prawdziwa kobieta.

– A obok mnie czułaś się jak mężczyzna?

– Raczej jak pomoc domowa, kucharka, opiekunka dla dzieci, księgowa, która zajmuje się domowymi rachunkami, zaopatrzeniowiec. Tak się czułam. Kobiety szukałeś gdzieś indziej.

Dosyć miała takiego życia

Całe ciało mi drżało, puls bił jak oszalały, powietrze z trudem dochodziło do płuc... Kiedyś miałem kolizję, kiedy wjechała we mnie inna ciężarówka. Czułem się wówczas podobnie. Jakbym był w wirującej karuzeli, która nie potrafi się zatrzymać!

– Zosia – udaje mi się wydukać. – Nie rób tego. Bez ciebie nie dam rady. Zapije się na umór. Czy pomyślałaś o dzieciach?

– Są już dorosłe. To ja do tej pory o nie dbałam, ty zapewniałeś im finansowe wsparcie... Teraz są dojrzałe i pewne siebie. – nigdy nie widziałem jej mówiącej tak poważnie i stanowczo.

– Nie manipuluj i nie strasz. Jeżeli chcesz pić, to pij. Jesteś dorosły. To twoje życie!

– Nie, to nie może się tak skończyć! Zosia! Proszę, daj mi jeszcze jedną szansę. Zobaczysz, wszystko będzie inaczej. Byłem głupcem, ukarz mnie, wygnaj z łóżka, przestań ze mną rozmawiać... Ja dam radę. Tylko, proszę, nie wyprowadzaj się!

– Nie zamierzam cię karać. Cokolwiek zdecydujesz, jest dla mnie obojętne – powiedziała spokojnie. – Nie jestem w stanie mieszkać z tobą w tym samym domu. Czuję się, jakby mnie coś dusiło. To koniec.

Opadłem na kolana, złączyłem ręce jak do modlitwy, ale ona po prostu mnie minęła... Naprawdę odeszła... Przez długi czas siedziałem na podłodze, zasmarkany i zapłakany jak małe dziecko. Czy to na pewno koniec?

Czytaj także:
„Bycie żoną bogatego męża traktuję jak etat. Chodzę na siłownię i zawsze mam makijaż. Żadna kobieta nie zajmie mojego miejsca”
„Nie wyszłam za mąż z miłości, tylko dla dobrobytu. Odzyskałam rezon, gdy mąż stracił swój na wieczność”
„W pakiecie ze spadkiem dostałem same problemy. Zamiast się nim cieszyć, ledwo uszedłem z życiem, by go ocalić”

Redakcja poleca

REKLAMA