Kiedy dowiedziałem się o śmierci Ani, świat zawalił mi się na głowę. Była moją pierwszą i ostatnią miłością.
Nie potrafiłem sobie wyobrazić bez niej jednego dnia, a tymczasem czekała mnie wieczność. Gdyby nie dzieci, Karol i Luiza, kompletnie bym się załamał. Ale musiałem zebrać się w sobie, żeby się nimi zająć. Karol, w chwili wypadku Ani, miał dwa latka i jeszcze mało rozumiał. Za to pięcioletnia Luiza bardzo przeżyła stratę matki.
W tych trudnych chwilach pomogła mi Helena, wtedy ledwie dwudziestoletnia siostra mojej żony. Zajęła się głównie Karolkiem, dzięki temu ja mogłem skoncentrować się na wspieraniu Luizy. Kiedy córka już doszła do siebie, Helena nie przestała mi pomagać i była w naszym domu częstym gościem. Ja otrząsnąłem się na dobre ze śmierci żony po czterech latach.
Wciąż jednak nie wyobrażałem sobie, żeby ktokolwiek mógł zająć jej miejsce u mego boku. Z kobietami spotykałem się tylko w większym towarzystwie, nigdy sam na sam. Pewnie zresztą, z dwójką małych dzieci, nie stanowiłem dla większości „łakomego kąska”. Nie martwiło mnie to, bo koncentrowałem się na wychowaniu moich pociech.
Tak minęło dziesięć lat od chwili, kiedy zostałem wdowcem. Pewnego dnia ze zdziwieniem odkryłem, że moja mała córeczka już się maluje. Niedługo potem okazało się, że nie chce już wyjechać na wakacje, które zawsze spędzaliśmy w trójkę. Miała za to ochotę wybrać się gdzieś ze znajomymi. Chciałem zaprotestować, ale Helena przekonała mnie, że powinienem tylko sprawdzić, czy to odpowiednia grupa znajomych i pozwolić jej jechać.
Moja szwagierka przez cały czas pomagała mi w wychowaniu dzieci i bardzo liczyłem się z jej opinią. Zgodziłem się. Po rezygnacji Luizy pozostało wolne miejsce, bo ja już zadatkowałem na dwa tygodnie „dla trzech osób nad jeziorem”.
Karol zaproponował, żeby pojechała z nami ciocia
Pomyślałem, że to dobry pomysł i powinienem, za tyle lat pomocy, zafundować swojej szwagierce choćby wakacje. Ona z początku się wzbraniała, ale w końcu zgodziła się. I tak wszyscy, w połowie sierpnia, wyjechaliśmy na dwa tygodnie nad jezioro. Przyznam, że świetnie się bawiłem i odpoczywałem lepiej niż zwykle. Raz, że obecność Heleny dawała mi jakąś namiastkę odpoczynku „pełnorodzinnego”.
Dwa, że nie miałem na głowie dwójki dzieci, na które musiałem uważać, a nawet tym jednym zajmowałem się tylko połowicznie. To sprawiło, że mogłem się uważniej rozglądać wokoło. I zauważyłem, że przyciągam wzrok pewnej brunetki, mieszkającej w naszym ośrodku. Wprawdzie towarzyszył jej mężczyzna w moim wieku, ale ewidentnie miałem wrażenie, że brunetka jest bardziej zainteresowana mną niż nim.
Któregoś popołudnia moja rodzina postanowiła popływać na rowerze wodnym, a ja miałem ochotę poczytać w spokoju książkę. Rozłożyłem więc leżak w cieniu drzewa i tylko zerkałem na nich co jakiś czas znad lektury. W pierwszej chwili nie zauważyłem nawet, że brunetka rozłożyła leżak niedaleko mnie. Dopiero gdy usłyszałem „ładną ma pan rodzinę” zerknąłem w jej stronę i podziękowałem skinieniem głowy. Chciałem też zaraz wrócić do przerwanej lektury. Ona jednak nie miała zamiaru kończyć na tym naszej rozmowy.
– Od razu widać, że są państwo szczęśliwi. I to tyle lat po ślubie.
– Skąd pani wie, ile lat temu mieliśmy ślub? – roześmiałem się.
– Dokładnie nie wiem… Ale macie państwo takiego dużego syna. – A nie zauważyła pani, że mówi do mojej „żony” ciociu?
– Nie… przepraszam…, ale gafę popełniłam – była już tak strasznie speszona, że chciała nawet zabrać swój leżak i pójść gdzieś dalej. Zrobiło mi się jej żal.
– Niech pani nie odchodzi, pani…
– Ela jestem – brunetka wyciągnęła w moją stronę dłoń na powitanie.
– Jerzy. P
rzez następne kilka minut wymieniliśmy ogólnikowe uwagi na temat pogody i ośrodka, w którym się znajdowaliśmy. Potem pojawił się towarzysz Eli i, ku jej żalowi, zaczął się wtrącać do naszej pogawędki. Miałem nawet wrażenie, jakby był o mnie trochę zazdrosny. Brunetka chyba też to musiała zauważyć, bo postanowiła nagle, że powinni pojechać wspólnie ze Stefanem (tak miał na imię ten facet) na zakupy.
Nasza znajomość została jednak rozpoczęta i od tej chwili Ela wykorzystywała każdą chwilę, gdy byłem sam, żeby znaleźć się obok mnie i zamienić choćby kilka słów. Pochlebiało mi to, bo była bardzo atrakcyjna. Z drugiej strony czułem się nie do końca zręcznie. Nie wiedziałem, kim jest dla niej mężczyzna, z którym przyjechała. Ponadto byłem w towarzystwie syna i siostry mojej nieżyjącej żony. I choć od śmierci Ani minęło przecież już ponad dziesięć lat, to bałem się, że Helena może mieć mi za złe, że z kimś romansuje. Wtedy jeszcze nie przyszło mi do głowy, że może być niezadowolona nie tylko ze względu na siostrę…
Któregoś wieczoru, dwa dni przed odjazdem, wybrałem się na samotny spacer. Ela to zauważyła i już po chwili szła kilka metrów za mną, udając, że jej także, przypadkiem, ten sam pomysł przyszedł do głowy. Przystanąłem i zaczekałem na nią. Ucieszyła się i dalej już spacerowaliśmy razem, rozmawiając o naszym życiu. Jeszcze nie byliśmy sobie na tyle bliscy, by mówić bardzo szczerze, ale okazało się, że oboje jesteśmy bardzo samotni i potrzebujemy ciepła drugiej osoby. Kiedy zaczął kropić ciepły, letni deszczyk, schowaliśmy się pod drzewem. Nie było pod nim zbyt dużo miejsca, dlatego mogliśmy poczuć nawzajem swój oddech.
Naprawdę nie wiem, które z nas zrobiło pierwszy ruch. W każdym razie, zanim deszczyk przestał padać, oddychaliśmy już ciężko, wyczerpani po szalonym seksie. Dla mnie był to pierwszy kontakt z kobietą od ponad dziesięciu lat i Ela chyba to wyczuła.
– Jurek… to było niesamowite! Od chwili, gdy cię zobaczyłam, czułam, że coś nas łączy… Jak wrócimy do domu, to ja się rozstanę ze Stefanem. Musisz mi tylko dać trochę czasu. Spotykamy się kilka lat i nie mogę tak nagle, bez słowa z nim zerwać. Poczekasz te kilka tygodni?
– Ela, ja…
– Wiem, to się stało tak nagle, musisz to przemyśleć. Rozumiem… Chodźmy już. Powinienem jej od razu powiedzieć, że to, co się stało kilka chwil temu, było rzeczywiście niesamowite, ale tylko od strony fizycznej. Że nie poczułem do niej nic więcej i miałem właściwie od razu pewność, że nigdy nie poczuję… Z drugiej strony, ona była w swoim związku nieszczęśliwa i tak naprawdę potrzebowała tylko impulsu, żeby go zerwać. Byłem pewien, że jeśli nie ja, to za kilka tygodni znalazłby się ktoś inny, kto wzbudziłby jej gorętsze uczucia.
Poza tym odniosłem wrażenie, że ona, mówiąc kolokwialnie, jest po prostu kochliwa i za jakiś czas znajdzie sobie również mojego następcę. I ta świadomość bardzo mi odpowiadała. Czułem bowiem, że moje ciało upomina się o swoje i spotykanie się z kimś takim jak Ela, jest najlepszym dla mnie rozwiązaniem. Dlatego po powrocie z wakacji kontynuowałem ten romans.
Miałem nadzieję, że zachowuję się dyskretnie i nikt z moich najbliższych tego nie zauważy. O tym, że są to złudne nadzieje, przekonałem się, kiedy Karol zapytał mnie któregoś dnia:
– Tato, czy my teraz będziemy mieli nową mamusię?
– A skąd ci to przyszło do głowy?
– Ciocia Helenka powiedziała, że teraz pewnie ta pani z wakacji będzie naszą nową mamusią.
– Nie musisz od razu słuchać, tego co mówi ciocia Helenka! – zdenerwowało mnie, że moja szwagierka rozmawia o takich rzeczach z moimi dziećmi.
– Czyli ciocia nie ma racji? – drążyła temat Luiza.
– Nie. Wasza matka zginęła, a ja nigdy nie miałem zamiaru jej nikim zastępować! Uznałem, że muszę porozmawiać z Heleną. Nie wiem, czy dzieci powiedziały jej o mojej złości, ale wyglądała na przygotowaną na mój atak. Spokojnie wysłuchała moich pretensji. Gdy skończyłem, oświadczyła:
– Tak, już czas coś wyjaśnić, Jurek.
– A co tu jest do wyjaśniania?! Ja wiem, że jesteś dla moich dzieci najbliższą osobą, trochę jak matka, ale to nie daje ci prawa ingerowania w moje prywatne życie!
– Czy ty naprawdę jesteś aż tak ślepy? – czułem gromadzące się w niej emocje.
– O co ci chodzi?
– O to, że cię, durniu, kocham! – wybuchła Helena. – Przez tyle lat powstrzymywałam się, mówiłam, że moja siostra powinna być na zawsze najważniejszą osobą w twoim życiu. Miałam przy tym absurdalną nadzieję, że jeśli kiedyś pomyślisz o związaniu się z jakąś kobietą, będę nią ja. Że docenisz lata wyrzeczeń i poświęceń! Byłam taka szczęśliwa, że jedziemy razem na wakacje. Pomyślałam, że to może początek czegoś nowego między nami. A tu przychodzi pierwsza lepsza i bierze cię jak swojego! A ty się w niej od razu zakochujesz!
– Helenko, ale ja…
– Wynoś się! Wynoś się z mojego życia.
Odtąd nic nie będzie tak jak dawniej
W dodatku czułem, że moje dzieci mają do mnie pretensje. Jakby życzyły sobie, że jeśli już ktoś ma przyjść na miejsce ich matki, niech to będzie ciotka Helena. A jakby tego było mało, Ela zaczęła naciskać, żebym przedstawił ją Luizie i Karolowi. Miała do mnie żal, że traktuje ją tylko jak kochankę, że nie myślę o niej serio. A ja nie miałem siły zaprzeczać. I nie zmartwiłem się specjalnie, gdy któregoś dnia powiedziała „to koniec”.
Od tego czasu nie miałem nikogo na stałe, ale nie wzbraniałem się przed nic nieznaczącymi romansami. Moje dorastające dzieci dawały mi coraz więcej swobody, a Helena przestała nas odwiedzać. Karol czy Luiza, którzy utrzymują z nią kontakt, dają mi do zrozumienia, że ciocia ucieszyłaby się z moich odwiedzin, co znaczy, że nie straciła nadziei i czeka... Wiem, że cierpi, ale ja nie potrafię dać jej tego, co chce. Ona zasługuje na prawdziwą miłość. A z mojej strony to niemożliwe. Helena poświęciła dla mnie bardzo wiele, opiekując się mną w ciężkich chwilach. Jestem jej ogromnie za to wdzięczny, i… tylko wdzięczny.
Czytaj także:
„Rok kręciłem się obok niej, bo byłem zbyt nieśmiały, by zrobić pierwszy krok. Zrobiła to za mnie… jej matka”
„Miałam być na każde jego zawołanie. Gdy się postawiłam, pociął sobie całe przedramiona. Uznał, że go nie kocham”
„Musiałem konkurować z byłym mężem mojej ukochanej. Nie tylko o jej serce, ale i o sympatię jej dzieci”