Kochałem żonę. Nie myślałem, że już samo oglądanie się za innymi paniami to coś złego... Kochałem ją, ona kochała mnie. Byłem szczęśliwy. Od czasu do czasu zerkałem uwodzicielsko na inne kobiety. Ale tylko je podziwiałem. Zanim się obejrzeliśmy, minęły cztery lata naszego małżeństwa. I nagle, pewnego dnia, gdy spotkaliśmy się po drodze z pracy do domu, poczułem, że coś jest nie tak...
– Masz kogoś? – spytała znienacka moja żona. – Powiedz prawdę, lepiej, żebyśmy rozstali się w zgodzie, dopóki to możliwe.
– Ależ kochanie – protestowałem. – To, że czasem obejrzę się za jakąś dziewczyną, nie oznacza, że cię zdradzam.
– Nie mogę tego znieść – krzyknęła i odbiegła, zostawiając mnie na ulicy samego.
Wróciłem do domu. Byłem pewny, że Daria już tam jest. Ale przyszła dopiero po północy i położyła się na kanapie w salonie. Bałem się zapytać, gdzie była.
Co się dzieje z naszym małżeństwem?
Następnego dnia, żeby udobruchać żonę, zaproponowałem jej wyjazd na weekend.
– To nie jest najlepszy pomysł. Zresztą, za tydzień jadę na szkolenie. Muszę się przygotować – odparła.
– Ale wiesz, kumpel tanio sprzedaje tam działkę z jakąś chatką. Moglibyśmy obejrzeć. Zawsze chciałaś mieć domek na Mazurach – spróbowałem z innej beczki.
– Hmm – zawahała się. – Zobaczymy.
W końcu udało mi się ją przekonać. Nadszedł dzień wyjazdu. Wynosiłem rzeczy do samochodu, ale w połowie drogi zawróciłem po torbę. Już miałem nacisnąć klamkę, gdy nagle usłyszałem głos mojej żony.
– To tylko wypad nad jezioro – mówiła przez telefon. – Nie wiem, czy to coś zmieni. Myślę o rozwodzie, nie umiem zapomnieć... – tłumaczyła komuś zmęczonym głosem.
Zamarłem. Stałem chwilę na klatce, po czym wróciłem na dół. Przekonywałem sam siebie, że się przesłyszałem. Przecież Daria mnie kocha... Tylko... O czym nie mogła zapomnieć? A może o kim?
Na Mazurach próbowałem nie myśleć o tym, co usłyszałem. Zresztą, Daria była znowu sobą.
Czułem, że wracamy do siebie
– Wiesz, że cię kocham? – pytałem.
– Mam nadzieję – odpowiadała.
Potem przez kilka tygodni było dobrze. Aż któregoś dnia później wróciłem z pracy. Daria była oschła i obca.
– Wychodzę – rzuciła mi w przelocie.
Plątałem się po domu chyba z godzinę, w końcu postanowiłem się przejść. Pod kioskiem spotkałem kumpla.
– Stary, nareszcie cię widzę – ucieszył się. – Słyszałem, że jesteś bardzo zajęty. Żona i kochanka. To musi być trudne...
– Zwariowałeś? O czym ty mówisz – oburzyłem się nie na żarty.
– No... – zmieszał się. – Przecież wszyscy już mówią o twoim romansie z Kaśką z sekretariatu. Eh, stary...
Nawet się nie pożegnałem.
– Janek? Ja już nie wrócę – oznajmiła mi Daria przez telefon. – Próbowałam to zrozumieć, wybaczyć. Ale nie mogę – odłożyła słuchawkę.
Następnego dnia czekałem na nią pod pracą
Żona nie chciała ze mną rozmawiać, słuchać żadnych tłumaczeń. Kilka dni później złożyła pozew rozwodowy. Pewnego dnia, wracając z pracy znalazłem w skrzynce list.
„Drogi Janku! Dotarła do mnie wiadomość, że opuściła Cię żona. Nie umiem wyrazić tego, jak bardzo jest mi przykro. To ja rozpuściłam plotkę o naszym romansie. Zakochałam się w Tobie. Nie umiałam znieść myśli, że nigdy nie będę mogła być Twoja. Dopiero teraz, kiedy widzę, jak cierpisz, rozumiem, co zrobiłam. Katarzyna”.
Wpatrywałem się w litery zapisane na liliowym papierze i płakałem jak dziecko. Nagle zadzwonił dzwonek. Zwlokłem się z krzesła i otworzyłem.
– O wszystkim wiem – szepnęła szlochając moja żona. – Ta dziewczyna napisała do mnie list. Nawet nie wiem, jak mnie znalazła. Boże, jak mogłam w ciebie wątpić... Kochany, wybacz mi.
Daria wycofała pozew. Wróciła do domu. Ja nie oglądam się już za innymi kobietami, a ona wierzy w moją miłość. Niedługo zostanę ojcem...
Czytaj także:
„Zrobił mi brzuch i zniknął bez słowa. Odnalazłam łajdaka, ale byłam w szoku, kim naprawdę jest ojciec mojego dziecka”
„20 lat nie wiedziałem, że mam córkę. Moja była uznała, że jestem za biedny na bycie ojcem”
„Poświęciłam prawdziwą miłość dla pieniędzy innego i to był błąd. Żałuję, że nie mogę cofnąć czasu”